Rozdział 18
Wszystko, co mogło przelecieć przez umysł Louisa w ciągu minionego tygodnia, to fakt, że Harry praktycznie za wszelką cenę unikał jego ust. Nie do końca rozumiał, ciągle żuł gumę, a nawet golił się na twarzy, na wypadek gdyby właśnie dlatego nie chciał. Niektórzy ludzie nie lubią zarostu, ponieważ jest to drapiące. Jednak Harry nadal by go nie pocałował. Czuł się coraz bardziej niepewnie, sądząc, że jego usta są zbyt cienkie lub spierzchnięte. Więc kupił pomadkę i balsam do ust, upewniając się, że są miękkie i zachęcające. Mimo to, dostawał tylko całusa w policzek i przytulenie na pożegnanie.
Może Harry go nie lubi. A może po prostu nie był typem, który mógłby pocałować. Ale to nie tłumaczyłoby faktu, że zrobili to w schowku, a gdyby nienawidził całowania, nie zaakceptowałby tego tak łatwo i powinien o tym wspomnieć.
Nie chodzi o to, że Louis uważa, że całowanie jest ogromną rzeczą potrzebną w związku, ale po prostu czuł, że istnieje większy powód do działania. Bo Harry w ogóle nie był z nim w pobliżu, poza małymi uściskami i kilkoma pocałunkami w policzek lub w czoło tu i tam.
Dzwonek zadzwonił co oznaczało, że jest koniec lekcji przez co Louis ochoczo spakował swoje rzeczy z podekscytowanym wyrazem twarzy. On i Harry mieli zamiar spędzić razem czas po szkole, pójść do parku i po prostu spędzić ze sobą czas. Można to uznać za randkę, ale Louis myślał, że za każdym razem jak spotykał się z Harrym to czuł, że to randka.
Kiedy dotarł do swojej szafki, uśmiechnął się nieśmiało, zauważając, że Harry opierał się już o nią z plecakiem na ramieniu i robił coś na telefonie. Włosy miał upięte w kok, a pojedyncze pasma wypadały z tyłu, ponieważ były za krótkie, Louis musiał przyznać, że lubi takie włosy. To pokazuje jego piękną twarz i nie ważne, że lubił je tarmosić. Miał też na sobie białą koszulkę, która była dla niego szokiem, ponieważ to jest Harry i on często nosił ciemne ubrania, ale wciąż miał te buty i czarne, obcisłe dżinsy, więc nadal to jest ten sam Harry. Zwłaszcza, że ma zwyczajny mroczny wyraz twarzy, kiedy ludzie przechodzili obok niego i nie oszczędzali mu obrzydliwego spojrzenia, czasami Louis chciał wepchnąć tych ludzi w rzeczywistość życia.
Odpychając te myśli, szczęśliwy Harry praktycznie podskoczył z miejsca, gdzie stał i uśmiechnął się do niego. Louis wykrzyknął z radością.
- Cześć kochanie, jak ci minął dzień i jak się tu dostałeś przede mną?
- Hm, chyba było w porządku, właściwie to wcześniej skończyłem zajęcia. - Harry wzruszył beztrosko ramionami, opierając rękę o szafkę, czekając, aż Louis wyciągnie swoje rzeczy. Louis nie zauważył, jak Harry rozglądał się nerwowo, bawiąc się palcami, ale kiwnął głową, a potem przewrócił oczami.
- Nie powinieneś opuszczać lekcji, możesz narobić sobie więcej kłopotów, niż masz już przez walkę z Rickiem. Masz szczęście, że dyrektor zawiesił cię i dał ostrzeżenie, mógł cię wpakować w większe kłopoty.
- Ale nie zrobił tego, więc nie martw się o to. - Harry spojrzał na niego ostrzegawczo, po prostu porzucił temat i jak zwykle Louis rzuciłby mu wyzwanie. Ale są w szkole i muszą iść, więc weszli w tłum ludzi, którzy wpatrywali się w nich i szeptali.
Chodzi o to, że żaden z nich się nie ujawnił. Rozmawiają i spędzają wolny czas w szkole, ale Harry starał się tego nie pokazywać, podczas gdy Louis jest otwarty i nie boi się nazwać go kochaniem lub flirtować bezwstydnie z wyższym chłopcem. Nie był pewien, dlaczego Harry jest taki, może dlatego, że nie pokazał swojej seksualności i to jest w porządku z niebieskimi oczami anioła, ponieważ Harry go tak nazywa.
W drodze do parku Louis opowiadał Harry'emu o Zaynie i jego żartach w centrum handlowym i przyłapaniu na zabawie z majtkami. To było zabawne, biorąc pod uwagę, że osoba, która je złapała, była pracownikiem i był zawstydzony, gdy je zobaczył.
Harry zaśmiał się cicho, nie tak głośno i uroczo, jak wtedy, gdy byli sami, co sprawiło, że Louis zmarszczył brwi. Chociaż, zaczął mówić głupie dowcipy, żeby go rozśmieszyć. To tak naprawdę nie zadziałało i zauważył, że Harry nieustannie rozglądał się po ulicy, jakby kogoś szukał.
Louis podbiegł do huśtawki, kiedy dotarli do parku, odstawili plecak na bok i usiadł na jednej huśtawce. Podskoczył, kołysząc się i wykrzykując.
- Harry, chodź!
Wyższy chłopak skrzywił się, ale podszedł i usiłował usiąść na niskiej huśtawce przez długie, chude ciało zginające się lekko w niezręczny sposób. Spojrzał na Louisa, który też miał problemy z dopasowaniem, ale jego nogi nie były tak długie i było to bardziej jego.
- Jestem za duży. - Harry wzruszył ramionami, wstając przez co Louis zachichotał z rozbawieniem. - Ludzie się gapią, skarbie. Może nie powinieneś huśtać się na tym.
Jednak Louis przewrócił oczami i kontynuował radosne huśtanie.
- Nonsens, jestem teraz zadowolony, dlaczego nie jesteś dżentelmenem i nie popchasz mnie, nie używasz tych wielkich rąk i tych bicepsów do pracy. Nawet nie ćwiczysz, więc jak do cholery je masz?
- Jestem po prostu naturalnie uzdolniony. - powiedział, idąc za huśtawki. Na szczęście zrobił to na czas, zanim mógł zostać trafiony przez chłopaka i pchnął go, żartobliwie przy pupie Louisa i uśmiechnął się lekko, gdy starszy chłopak wrzasnął przez ten dotyk.
Kiedy Louis postawił nogę na ziemi, zatrzymał się, aby mógł zejść i spojrzeć wściekłe na Harry'ego. Niestety, miał zawroty głowy od huśtania i potknął się lekko. Harry szybko go złapał, podnosząc do góry brwi z rozbawieniem na chłopaka, który nieco się obrócił. Louis zachichotał lekko, ogłaszając.
- Pozwolę ci dotknąć mojego tyłka, jeśli będę mógł dotknąć twojego.
- Daj sobie spokój. - prychnął Harry, wyjmując bułkę i poczuł na karku lekki wietrzyk. Jednak Louis złapał go za ramię, przez co zmarszczył brwi. - Co?
- Podoba mi się, jest uroczy. - powiedział, pochylając się, aby go pocałować, ale Harry szybko się odsunął i nonszalancko złapał swój i Louisa plecak z ziemi. Niższy chłopak rzucił mu gniewne spojrzenie, podążając za nim z rękami skrzyżowanymi i chrapliwie mrukliwymi słowami pod nosem.
Był coraz bardziej zirytowany brakiem uczucia i uwagi względem niego. Zazwyczaj nie przejmowałby się, gdyby dopiero zaczęli się spotykać i byli jeszcze we wczesnej fazie. Ale minęło już kilka tygodni i nie rozumiał, dlaczego Harry nie jest romantyczny, taki jaki się wydaje być.
Harry ma wokół siebie tę aurę, którą ludzie przyjmują jako beznadziejnego romantyka. Nie myśląc o tym, że został oskarżony o morderstwo, można by oczekiwać, że będzie to dłoń trzymająca, nadmiernie komplementujący, zalotny i romantyczny dżentelmen, który nieustannie okazuje ci miłość i czułość.
I jak dotąd nic takiego się nie wydarzyło. Kiedy Louis dotarł do miejsca, w którym siedział Harry, przyłączył się do niego na trawie nad stawem i niedbale przysunął się bliżej. Harry patrzył na wodę, a Louis sfałszował ziewnięcie, przyglądając się Harry'emu, oparł głowę na szerokim ramieniu wysokiego chłopca.
Jednak Harry zesztywniał i niezdarnie odsunął się, powodując, że Louis uniósł ręce w geście obronnym.
- W porządku, więc próbowałem przejrzeć to, ale co się do cholery dzieje? Czy zrobiłem coś złego? Powiedz czy coś cię denerwuje? Proszę, po prostu mi powiedz.
- O czym mówisz? - brwi Harry'ego zmarszczyły się w zakłopotaniu, ale jego kłamstwo nie było w ogóle wiarygodne, a Louis mógł zobaczyć, jak poczucie winy wypełniło jego zielone oczy. Niższy chłopak wyśmiał go, unosząc brew.
- Um, w zasadzie zachowujesz się jakbym miał opryszczkę lub coś takiego! Nigdy nie trzymasz mojej ręki ani mnie nie całujesz, zawsze traktujesz mnie jak przyjaciela i to trochę mnie denerwuje. Dopiero kilka tygodni temu zaczęło nam wychodzić, ale no dalej, jesteśmy parą, Harry, nie przyjaciółmi. Możesz być trochę bardziej intymny lub romantyczny raz na jakiś czas.
Na twarzy Harry'ego pojawił się grymas, niezgrabnie bawił się trawą, aby ominąć oczy Louisa i mruknął cicho.
- Wiem, przepraszam. Po prostu cię chronię.
- Oh? I jak dokładnie mnie chronisz? - zapytał Louis, udając ciekawość, kiedy naprawdę chciał uderzyć chłopaka. Harry powiedział mu, zerkając w górę, aby spojrzeć mu w oczy.
- Trzymając się z daleka, nie chciałbym przestać rozmawiać w szkole, więc... upewniłem się, że nie zrobilibyśmy niczego, co sprawiło, że wyglądamy jak para. Ludzie wyśmiewają się z Nialla za to, że się ze mną spotyka. Już drażni ich to, że jesteś biseksualny i gdyby ludzie wiedzieli, że jesteśmy razem, obsypią cię gównem. Nie chcę, żebyś został zraniony, kochanie. Twoja ładna twarz nie powinna mieć siniaków.
Mały rumieniec pokrył policzki Louisa przez co przewrócił oczami.
- Nie obchodzi mnie, czy mnie pobiją. Chcę być z tobą i trzymać cię za rękę, nawet jeśli będą tego konsekwencje. Po drodze mogę poradzić sobie z kilkoma głupcami, o ile jesteśmy razem. Jestem twardy, nie potrzebuję ochrony.
- Ale...
- Nie, zamknij się, kochanie. - Harry spojrzał na niego gniewnie, ale Louis tylko się uśmiechnął.
Uśmiech sprawił, że mroczny wyraz Harry'ego zniknął i westchnął niechętnie, miał wrażenie, że to się nie skończy.
- No cóż, teraz się przytulajmy. Louis natychmiast otworzył ramiona, a Harry zachichotał, przytulając się do niego. Wyższy chłopak położył głowę na jego ramieniu, a Louis położył głowę na jego głowie, podczas, gdy przytulali się tak, jak chcieli.
Zapadła cisza, słychać było tylko ich oddechy i szum dzieci bawiących się z rodzicami. Harry wziął wolną rękę Louisa, bawiąc się leniwie palcami i podziwiając ich niewielki rozmiar w porównaniu do jego wielkich dłoni. Louis zauważył to i uśmiechnął się, przyciskając nos do Harry'ego, i tak, to jest miłość.
-
Harry po prostu chce, żeby jego Louis był bezpieczny.
Jest wiele rzeczy, przez które podziwia niższego chłopaka, a to nie był jeden z nich. Louis jest nieświadomy rzeczywistości ludzi i negatywnego nastawienia do życia. Tak, widzi wiele drobnych szczegółów w ludziach, ale jest tak, jakby ignorował w nich zło i to działało dobrze z Harrym. Po prostu nie z innymi ludźmi.
I właśnie dlatego Harry chce go chronić. Nie chciał się ujawnić, nie dlatego, że bał się osądu, przyzwyczaił się. Chce, żeby Louis nigdy nie miał do czynienia z ludźmi, którzy go zranią. Zrobili już tak z Niallem i biedny chłopak nie ma już przyjaciół.
Tak, Louis ma Liama i Zayna. Jednakże, nawet jeśli są silni, są pewne wątpliwości, że nie zawsze mogą chronić Louisa, gdy będzie taka potrzeba. Harry upewnia się, że ludzie, na których mu zależy, są bezpieczni, a on zrobiłby wszystko, co mógł, aby chronić go, pomimo konsekwencji. Właśnie dlatego pobił Ricka, nawet jeśli wpadł w kłopoty, pomógł ocalić tyłek Louisa i po prostu było warto.
Niestety, Louis nalegał, aby ujawnili się, ale kiedy Harry wyjaśnił, że nie przeszkadza mu to, że ludzie wiedzą o jego seksualności, zgodzili się iść razem do szkoły. Kiedy Harry opowiedział o tym Niallowi, po prostu wymruczał coś i odłożył słuchawkę bez słowa.
Tak czy owak, Harry czekał na rogu ulicy na Louisa, ponieważ żaden nie chciał, aby ojciec chłopaka zobaczył ich razem. Harry bardziej, wziął pod uwagę to, że ten człowiek może wpędzić go w kłopoty. Louis nie miał nic przeciwko temu, po prostu przywitał się z chłopakiem uściskiem i szybkim pocałunkiem w policzek, słodko chichocząc.
- Dzień dobry, kochanie.
- Dzień dobry, Lou. - Harry uśmiechnął się, zatrzepotał oczami, gdy Louis przycisnął nos do policzka Harry'ego i ukazała się miękka strona niebezpiecznego chłopca. Tylko Louis widzi tę jego stronę, tę pod tatuażami. Gdzie ukrywał się jego słodki chichot, miłość do kwiecistych koszulek i jego dziecinna osobowość.
Louis czuł się wyjątkowo, wiedząc, że widział tylko te rzeczy. A także był fakt, że tylko on potrafił doskonale dopasować swoją rękę do dużych dłoni Harry'ego, palce idealnie są ze sobą złączone. Pasują do siebie podobnie jak ich nogi i ciała. Jakby były stworzone dla siebie nawzajem.
W drodze do szkoły Louis uśmiechał się jak głupiec i tulił się pod pachą Harry'ego, mówiąc, że jest szczęśliwy, że wreszcie pozwolił im trzymać się za ręce publicznie. Może Harry nie chciał ryzykować, że jego chłopak będzie skrzywdzony, ale to były słowa, które sprawiły, że zapomniał o tym, co złe, zastępując je dobrymi rzeczami, takimi jak możliwość przytulenia Louisa i nie martwienie się o innych ludzi.
Kiedy dotarli do szkoły, Louis uścisnął dłoń Harry'ego, gdy przeszli przez drzwi. Na początku nikt ich nie zauważył, byli zbyt zajęci rozmawianiem i wchodzeniem do klas. To było, dopóki jedna osoba ich nie zobaczyła, potem inna i wkrótce wielu ludzi bezczelnie wskazywało i rozmawiało o nich.
Było dobrze, nikt nie mówił zbyt głośno. Ale, oczywiście, ten jeden palant, którego nikt nie obchodzi, musiał powiedzieć i szydzić z obrzydzeniem.
- Hej, zabójca i alfons... Umysł utrzymujący twoją dumę na niskim poziomie. Nie każdy chce widzieć twoją żałosną gejowską stronę.
Louis skrzywił się, gdy uścisk Harry'ego zacisnął się na jego dłoni. Głowa wyższego chłopaka uniosła się do miejsca, w którym stał ten facet, i podszedł do niego, ale Louis złapał go za rękę i szybko go pociągnął. Klasy były spokojne, facet potajemnie odszedł bojąc się o swoje życie, choć ukrył swój strach pod fałszywym, pewnym siebie wyrazem twarzy.
- Tak właśnie, niech twój brzydki i żałosny chłopak nie pozwala ci wejść w kłopoty. Jest zbyt słaby, aby sobie poradzić, pantoflarzu. Ty skurwysynie. - facet zachichotał gorzko, Harry prawie kipiał z gniewu, a Louis próbował ukryć swój bolesny wyraz przez to, jak mocno Harry ściskał jego rękę. Szepnął cicho, próbując uspokoić swojego chłopaka.
- W porządku, on jest po prostu dziwką. No dalej, Harry, nie róbmy scen. Proszę, po prostu go zignoruj, dla mnie?
Harry zerknął na Louisa, jego oczy były mroczne i przerażająco zielone. Jego szczęka była zaciśnięta i wziął oddech, aby się uspokoić. Na twarzy niższego chłopaka pojawił się mały uśmiech i rozejrzał się, zauważając gapiących się ludzi. Louis wyciągnął Harry'ego z tłumu i otoczył go ramieniem, delikatnie pocierając jego ramię palcami, lekko pieszcząc jego bicepsy.
Kiedy znaleźli się poza zasięgiem wzroku tych ludzi, Harry odsunął się od Louisa i oparł głowę o szafkę, wypuszczając powietrze.
- Wiedziałem, że nie powinniśmy się ujawniać. Cholera wiedziałem, że nie powinniśmy tego robić, minęło mniej niż pięć minut, a już jakiś kutas wyśmiewa się z nas.
- To nie ma znaczenia, on po prostu mówił jakieś gówno, jest mięczakiem, żeby zranić któregoś z nas. - zapewnił Louis, krzywiąc się z bólu dłoni Harry'ego ściskającego go zbyt mocno. Próbował ukryć ból, ale Harry natychmiast to zauważył i złapał go za rękę, którą Louis próbował trzymać poza jego zasięgiem. Harry spojrzał wściekle, mówiąc.
- Pozwól mi to zobaczyć, Louis co jest nie tak!
Złapał chłopaka za rękę, a oczy rozszerzyły się przez siniaki pojawiające się na jego ręce.
- To nie jest takie złe, to było przypadkowo. Wiem, że nie chciałeś.
- Ja... o Boże, wiedziałem, po prostu wiedziałem, że zrobię coś złego, tak mi przykro, nie wiedziałem, byłem po prostu wściekły, nie chciałem cię skrzywdzić, Lou. - powiedział Harry, jego oczy wypełniły się poczuciem winy i wstydu, gdy zobaczył czerwone ślady na dłoni jego chłopaka, nienawidził się za to.
Jednak Louis uciszył go i przyciągnął Harry'ego do siebie, obejmując go ramionami wokół szyi. Zamruczał cicho w jego szyję.
- W porządku, skarbie, nie jesteś potworem, nie skrzywdzisz mnie. Nieważne, co ktoś mówi, wiem, że jesteś lepszy niż oni. Nie krzywdzisz ludzi, chronisz ich.
Łzy błyszczały w oczach Harry'ego, ale on je przetarł i kiwnął głową, składając pocałunek na szyi Louisa. Westchnął, obejmując mniejszego chłopaka mocniej i po prostu żałował, że ludzie krzywdzą się nawzajem. Chce, aby wszyscy ich zaakceptowali, nie osądzali. Kochali, a nie walczyli, ale życie nie jest takie proste.
__________
Zapraszam na moje inne tłumaczenia.
Jeśli szanujesz te kilka godzin, które spędziłam nad tłumaczeniem tego rozdziału to proszę zostaw po sobie gwiazdkę ⭐⭐⭐
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top