Rozdział 10

Minął tydzień odkąd Harry zaczął ignorować Louisa. Było to kłopotliwe dla Louisa przez tak długi czas, ponieważ tak, Harry pokazywał, że go irytował, ale czuł się tak, jakby Harry w końcu się do niego przekonał, a teraz nawet na niego nie patrzył.
Najpierw pomyślał, że może Harry po prostu przyzwyczaja się do szkolnego życia. Ale, jak zwykle, Louis patrzy na wszystko inaczej i zauważył, że za każdym razem, gdy patrzył na Harry'ego, chłopak lekko sztywniał i wyglądał, jakby się starał, aby uniknąć jego spojrzenia. Jego ręka zaciskała się wokół ołówka i bawił się włosami tak, aby zakryć twarz. Harry oczywiście robił to celowo.

Oczywiście, Louis uznał, że to było celowe. Po prostu próbował odepchnąć od siebie tę bolesną myśl i miał nadzieję, że to coś innego. Oczywiście, że tak nie było, a Louis po prostu nie rozumiał, dlaczego Harry nagle zaczął to unikać, ponieważ nie tak dawno temu Harry rumienił się na korytarzu, gdy złapał wzrok Louisa, a to coś oznacza.

Jest kilka rzeczy o Harrym, które po prostu się nie sumują. Facet ma problemy z gniewem, Louis mógł to zobaczyć, jak niedawno rzucił się na chłopaka na szkolnym korytarzu w obronie Nialla, ale też łatwo się denerwuje, widząc, jak rumienił się jak pomidor. Jest jeszcze fakt, że Harry boi się burz, a jednak kogoś zastrzelił i jest uważany za twardziela.
Louis czuł się tak, jakby był w CSI czy czymś podobnym.

Ale mimo to jest bardzo zaintrygowany chłopakiem, który nie jest od niego dużo młodszy i to jest cholernie irytujące, ponieważ teraz nie może się niczego domyślić, dopóki Harry nie przestanie go ignorować i powie mu, co jest nie tak.

W drodze do domu z Cassidy, Louis popatrzył na nią, kiedy nie mogła zdecydować czy Full House jest lepszy od Boy Meets World, a on po prostu skinął głową, nie bardzo się tym przejmując. Ich ręce były splecione, jej miękka i maleńka w jego i po prostu nie czuł się z tym dobrze, jednak starał się zignorować myśli w jego głowie. Pragnął trzymać dużą dłoń w jego, ponieważ czułby się w ten sposób chroniony.

To nic osobistego, ona jest wspaniała. Nie tylko jest urocza i słodka, ale jest zabawna, bezczelna i może trochę za bardzo podobna do niego. Oboje wyglądają nawet na spokrewnionych, przez ich niebieskie oczy i brązowe włosy, było to prawie przerażające. Czuł się jednak z tym źle, kiedy przyznała się do swoich uczuć i tak, brzmiał jak palant, kiedy powiedział "tak" tylko po to, by uczynić ją szczęśliwą, ale czasami Louis nie myślał.

- Oto jesteśmy. – powiedział, zatrzymując się przed jej drzwiami, a ona uśmiechnęła się.

- Tak, chcesz wejść? Możemy obejrzeć film lub po prostu spędzić jakoś wolny czas. - Louis posłał jej przepraszający uśmiech, który natychmiast zauważyła i zrobiła nadąsaną minę. Westchnął i przyznał.

- Przepraszam, nie mogę. Mam coś do załatwienia, ale zadzwonię do ciebie dziś wieczorem lub coś. Muszę iść, zobaczymy się później Cassie.

Cassidy nie była zadowolona z niejasnego wyjaśnienia, ale skinęła głową i pocałował ją słodko w policzek, po czym odszedł i kątem oka zobaczył, jak weszła do swojego domu. Wiedział, że ​​była smutna z tego powodu, że ​​odrzucił jej ofertę, ale musiał zobaczyć się z Harry'm i rozwiązać ten problem, ponieważ tęsknił za tajemniczym chłopakiem.

Nie tylko ze względu na tajemnicę, którą skrywa, ale także Louis po prostu tęsknił za jego zimnym wyrazem twarzy i spojrzeniem, które zwykle zatrzymywało się na jego twarzy. Mroczna maska, która ukrywała jego dziecinną osobowość. I tak się składa, że ​​polubił ten niespodziewany chichot, który usłyszał, kiedy szturchnął chłopaka w brzuch.
Na szczęście pamięta, gdzie Harry mieszkał od czasu, kiedy siedział razem z nim w deszczu. Czasami zastanawiał się, czy to dziwne, ale potem zdał sobie sprawę, że ma to gdzieś, jeśli tak jest, bo nie obchodzi go, co ludzie myślą. Kiedy dotarł do domu, który był uroczy, z ogrodzeniem i ogrodem rosnącym z boku, ale niestety kwiaty były praktycznie martwe i to było przygnębiające. Dom był malutki, więc założył, że ​​Harry jest jedynakiem.

Po kilkukrotnym pukaniu, zbadał wzrokiem podwórko, na którym była nieskoszona trawa, a to oznaczało, że rodzina ma za mało czasu lub po prostu ich to nie obchodziło. Miał nadzieję, że to ta pierwsza opcja, ponieważ druga wydawała się denerwująca.

Wkrótce drzwi się otworzyły i miał nadzieję, że to będzie Harry, ale była to jakaś kobieta i prawie sapnął na ten widok. Jej ciemne włosy były w nieładzie i miały szare pasemka, związane w niedbały kucyk. Skóra była biała, taka blada i taka chuda, że zaczął martwić się o jej zdrowie. Zielone oczy przypominają mu o Harrym, wydaje się, że są ciemne i pełne bólu.

- Dzień dobry, jestem Louis Tomlinson, przyjaciel Harry'ego. - uśmiechnął się i wyciągnął do niej rękę, a ona z wahaniem potrząsnęła nią, szybko cofnęła ją i popatrzyła na niego z zakłopotaniem. - Jestem tu, by zobaczyć się z Harrym, jeśli oczywiście nie ma pani nic przeciwko temu.

Mama Harry'ego, tak przynajmniej założył, powoli skinęła głową i powiedziała słabym głosem:

- T-Tak, po prostu nie wiedziałam, że Harry ma więcej przyjaciół oprócz Nialla.

Otworzyła drzwi, a Louis skrzywił się na widok ich domu. Butelki po piwie były wszędzie, poszarpane stare kanapy i porozrzucane przedmioty, które leżały beztrosko. Mógł powiedzieć, że mama Harry'ego była leniwą osobą, a może się czegoś bała. Spojrzał na nią podejrzliwie, jej osoba była wystraszona, jakby coś ukrywała, a on nie był pewien co.

- Jego pokój jest w korytarzu, pierwsze drzwi po prawej. - powiedziała szybko, a potem rzuciła się do kuchni i usłyszał, jak szybko rzuciła "kurwa!", kiedy coś spadło.

Przez chwilę ją obserwował, ale potem poszedł korytarzem, do pokoju, do którego kazała mu się udać. Louis odczekał sekundę przed drzwiami Harry'ego. Rozpoznał jego drzwi po głośnej muzyce, a także przez napis "Harry" na drzwiach.
Zapukał, a chłopak natychmiast krzyknął.

- Spierdalaj, mamo!

Louis przewrócił oczami i znów zapukał. Czasami zastanawiał się, dlaczego rodzice tak łatwo sobie radzą z takimi rzeczami, czy Harry zawsze traktuje swoją matkę bez szacunku? A może to od czasu do czasu i dlaczego pozwoliła mu to zrobić? Gdyby Louis kiedykolwiek powiedział to swojej mamie, uderzyłaby go i zabrała jego samochód na miesiąc.
Nagle drzwi się otworzyły i niesforna postać Harry'ego wyłoniła się.

- Powiedziałem odpie... Louis?!

- Ciebie też miło widzieć, Harold. – Louis powiedział niedbale, wchodząc do pokoju bez pozwolenia i rozglądając się z lekkim skinieniem głowy. To było tak, jak się spodziewał, puste, nudne i bezbarwne, tak jak sam Harry. Okna były zamknięte i światło zgaszone, przez co w pokoju było ciemno. Louis wyłączył muzykę i powstała niekomfortowa cisza.
Harry rzucił mu wściekłe spojrzenie, złapał za koszulę Louisa i spytał z ponurym wyrazem twarzy.

- Co ty, do diabła, sobie myślisz przychodząc tutaj?

- Wow, już jesteśmy w drugiej bazie. - Louis uśmiechnął się, wskazując na miejsce, gdzie dłoń Harry'ego była zaciśnięta na jego koszuli, w okolicy jego klatki piersiowej. Wyższy chłopak parsknął rozdrażniony i popchnął go. Odszedł i pokazał na drzwi. - Nigdzie nie idę, musimy porozmawiać.

- Nie, nie będę z tobą rozmawiał, dupku. - Harry burknął, nonszalancko przeczesując dłońmi swoje loki. Po jego wyglądzie Louis mógł powiedzieć, że Harry był w depresji. Jego ubrania były niedbale założone, spodnie dresowe i prosta koszulka - zwyczajna oznaka nieszczęścia.

Louis wzruszył ramionami, siadając na niepościelonym łóżku Harry'ego, które pachniało cynamonem i wodą kolońską - tak dziwne, ale jednak Harry'm.

- Im szybciej porozmawiamy, tym szybciej wyjdę i będziesz mógł wrócić do swojego nudnego i prostego życia. – powiedział niższy.

Na twarzy zielonookiego pojawił się zdezorientowany i zirytowany wyraz twarzy, i po prostu poddał się. Zamknął drzwi i podszedł do łóżka usiadł obok niego, ale utrzymał duży dystans między nimi i Louis uśmiechnął się z satysfakcją, ponieważ wiedział, że się poddał.

- O czym chcesz porozmawiać? - zapytał po chwili milczenia.

- Co jest nie tak z twoją mamą? Wydaje się być... przygnębiona.

Zauważył jak Harry się spiął i sposób, w jaki jego dłonie sięgnęły mu do kolan i nieświadomie zaczął zbierać sznurki ze spodni. Harry przygryzł dolną wargę i powiedział.

- Po prostu jest wstrząśnięta utratą męża, a ja wróciłem, to nic takiego.

- To nigdy nie jest nic, zawsze istnieje powód, przez który człowiek jest taki jaki jest... - Louis odpowiedział, nie jest typem osoby, która pozwoliłaby sobie na tak poważne rzeczy. On chce faktów i prawdy, a nie jakiś domysłów wokół tego gówna.

Harry posłał mu groźne spojrzenie.

- To nie twoja pieprzona sprawa, przestań się wtrącać w moje życie.

- Próbuje ci tylko pomóc, Harry. - Przyznał i przejechał ręką przez swoje miękkie włosy. -Możesz mi zaufać, nie okłamałem cię ani nic. Jestem dobry w utrzymywaniu sekretów i jestem świetnym słuchaczem, więc powiedz mi.

Harry warknął i zmarszczył brwi, zacisnął dłonie w pięść, kiedy wstał z gniewu.

- Nie masz prawa próbować zbliżyć się do mnie i próbować, żebym się otworzył, kiedy nawet się mną nie przejmujesz! Chciałem cię wpuścić, ale ty, kurwa, zrobiłeś to, a teraz ci nie ufam, Louis! Właśnie wtedy, gdy myślałem, że mógłbym, ja ... ty to zrobiłeś!

- Co zrobiłem? Jestem zdezorientowany. -Louis powiedział z całą szczerością, ale teraz jest sfrustrowany. Zawsze wiedział co ludzie mają na myśli, na swój własny sposób i przez swoje działania, ale Harry jest tak zamknięty i ma taką maskę, że trudno ją przejrzeć.

Harry potrząsnął głową i powiedział z goryczą.

- Zawsze byłeś dla mnie miły, ciągle robiłeś głupie żarty i nigdy nie obchodziło cię to, że byłem aresztowany. Zachowywałeś się tak, jakby to nie miało znaczenia, i zacząłem wierzyć, że chociaż jedną osobę to nie obchodzi. Ale pozwoliłeś mi się w tobie zauroczyć, a potem zobaczyłem, jak całujesz jakąś laskę na korytarzu?

Louis otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale Harry kontynuował zirytowany.

- Nienawidzę tego, jak mnie zmusiłeś do siebie, jesteś taki cholernie irytujący i zawsze starasz się wtrącać w moje życie! Ale też jesteś słodki i uroczy, po prostu - nigdy nie lubiłem nikogo, tylko to ty musiałeś wpaść na mnie na korytarzu i przeważnie krzyczałem na kogoś przez to, ale wyglądałeś na pewnego siebie i tak uroczo, po prostu ... dlaczego musiałeś mi to zrobić?!

Na twarzy Louisa pojawił się wyraz prawdziwego zaskoczenia i szoku. Harry go lubi, on się w nim podkochuje. Ta myśl nigdy nie przyszła mu do głowy, Harry przyznał przedtem, że nie znał własnej seksualności, ale tutaj powiedział Louisowi, że ma uczucia do niego? To się nazywa zwrot akcji.
Na twarzy Harry'ego nie było żadnego wyrazu ani emocji. Fan-kurwa-tastycznie, dzieciak wrócił do zimnego wyrazu twarzy i zamknął się w sobie tak jak wcześniej. Właśnie wtedy, kiedy Louis robił postępy. Nie wiedział, co robić ani co powiedzieć.

- N-Nie rozumiem... lubisz mnie? - Louis zapytał, chcąc się upewnić, że to nie jest jakiś żart lub sposób na pozbycie się go.

Harry wzruszył ramionami, odwrócił się, aby spojrzeć na ścianę, oparł się czołem o ścianę, tak że jego plecy były zwrócone w stronę Louisa.

- Tak, ale to nie ma znaczenia. Naprawdę myślałem, że istnieje małe prawdopodobieństwo, że mógłbyś coś do mnie poczuć, ale powinienem był od razu domyśleć się, że nie. To znaczy, kto pokocha mordercę?

Zanim zdążył odpowiedzieć, rozległo się dzwonienie i Harry nawet nie wzdrygnął się, kiedy Louis chwycił swój telefon. Dostał SMS-a od ojca, że powinien już wrócić do domu na wczesny obiad. Spojrzał na Harry'ego z poczuciem winy, bo nie chciał wychodzić.

- Po prostu już idź. - wymamrotał bez emocji. Louis wstał, powoli podszedł do niego i położył rękę na ramieniu chłopaka, ale Harry odwrócił się i szyderczo na niego popatrzył. Jego oczy były mroczne i zimne. - Powiedziałem idź już! Do cholery, Louis!

To spowodowało, że przeszły go dreszcze wzdłuż kręgosłupa, ale nie te dobre. Kiwnął głową i wybiegł z pokoju. Zignorował zaniepokojone spojrzenie mamy Harry'ego i wyszedł za drzwi. Czuł się tak źle, a także tak dziwnie, kiedy myślał nad uczuciami Harry'ego, ponieważ jego serce trzepotało na myśl o tym, że Harry go lubi.

Tego wieczoru Louis nie rozmawiał zbyt wiele z ojcem, prawie nic nie jadł, ponieważ może był trochę chory przez miłość, co było dobre i złe, biorąc pod uwagę, że ma dziewczynę. Pomyślał, że może się podkochiwać w facecie, który jest zagmatwany jak diabli i kogoś zamordował.

Ja pierdole, dlaczego mnie lubisz, Harry? zapytał cicho, wpatrując się w sufit, a jego słowa powtórzyły się w jego głowie. Jak Harry mógł powiedzieć, że nikt nie pokocha mordercy? Wszystko, co chciał zrobić, to wrócić i powiedzieć mu.

Cóż, myślę, że ja mógłbym.


__________

Jeśli szanujesz te kilka godzin, które spędziłam nad tłumaczeniem tego rozdziału to proszę zostaw po sobie gwiazdkę ⭐⭐⭐

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top