Trzynaście

-----> Danger w klubie.

Brooklyn's POV:

Dziewczyny i ja weszłyśmy do czarnego BMW, które miałyśmy na wypadek, gdyby wszystkie z nas chciały iść w jeno miejsce, a bezsensowne było branie więcej, niż jednego samochodu.

Ustawiłam sobie siedzenie i usłyszałam jęk Ace.

- Poważnie... dlaczego muszę iść?

- Oh, zamknij się, wyglądasz świetnie! - zachichotała Grace.

- Nieważne...

Zaśmiałam się, odpalając samochód i ruszyłam do The Lounge. The Lounge był nocnym klubem, gdzie podstawowo chodzą wszystkie wielkie imiona. Parkiet jest ogromny, drinki drogie, muzyka przechodzi przez twoją klatkę piersiową, a ludzie, którzy tu pracują są zabawni.

Wiele bójek wyrywa z myślenia, głównie dlatego, że mnóstwo kryminalistów tu przychodzi.

Dojechałyśmy po kilku minutach i zaparkowałyśmy auto. Gdy tylko wszystkie opuściłyśmy auto, Bryce wyciągnęła telefon i wybrała numer.

- Cześć, Roscoe! Jestem tu z moimi dziewczynami, chcesz nam pomóc, kochanie? - powiedziała uwodzicielsko.

Pauza.

- Dziękuję ci bardzo... - uśmiechnęła się i zrobiła dźwięk cmoknięcia do słuchawki, po czym się rozłączyła. - Jesteśmy dobre. Chodźmy! - uśmiechnęła się i zaczęła iść.

Grace szła obok mnie, a Ace szła za Kelly, która szła za mną. Wtedy usłyszałyśmy gwizd kolesia, który stał w kolejce.

Grace odwróciła się i zgaduję, że zobaczyła mężczyznę, którego lubiła, bo wskazała na niego i mrugnęła.

- Przepraszam, szmato. - Dziewczyna wyszła z kolejki i podeszła do Grace.

Grace obróciła się do mnie.

- Słyszałaś coś?

- Nie, nic.. - wzruszyłam ramionami i obie spojrzałyśmy na dziewczynę.

Ten chłopak, na którego mrugnęłaś jest moim chłopakiem. Jest mój. Więc odsuń się! - dziewczyna pchnęła Grace, a Grace złapała ją za ramię. Wykręciła je, zmuszając dziewczynę do pochylenia się, a Grace pchnęła ją za kark.

- Czy wyglądam, jakby mnie to kurwa cokolwiek obchodziło, że jest twój? - Grace zaśmiała się i przesłała całusa do chłopaka. Uśmiechnął się i pokręcił głową.

- Nie zamierzasz mi kurwa pomóc? - Dziewczyna krzyknęła na niego.

Podszedł bliżej, a Grace ją puściła.

- Weź ją. Zresztą, jest kiepska w łóżku.

Zaśmiałam się, jak pozostałe dziewczyny, gdy potknęła się podczas wstawania.

Podeszłam do ochroniarza wraz z Bryce, a on nas wpuścił, po czym Grace, Kelly i Ace ruszyły za nami.

- Hej, zaczekaj! - Usłyszałam głos chłopaka. - Mogę wejść z tobą? - Zwrócił się do Grace.

Spojrzała na ochroniarza, a on skinął głową, wtedy Grace chwyciła jego dłoń i przeciągnęła przez tłum ludzi.

- TY DUPKU! - Krzyknęła dziewczyna.

Zaśmiałam się.

- Przyczepiła się? - Zapytałam chłopaka.

- Jak magnes - stęknął i zwrócił się do Grace. - Jak się tego nauczyłaś?

Wzruszyła ramionami.

- Ju Jitsu i te inne.

- To seksowne jak cholera. - Zaśmiał się. - Mam na imię Nathaniel. Ale możecie nazywać mnie Nate albo Nathan.

- Okej, Nate. Jestem Grace. - Uśmiechnęła się.

- Cóż, pozwolimy waszej dwójce dobrze się bawić. - Bryce chwyciła mnie, a Ace Kelly i ruszyłyśmy na parkiet.

Kelly zaczęła tańczyć i to był dobry pomysł, że ubrała spandeks pod spódniczkę, ponieważ mogła pokazać wszystkie swoje zalety.

Bryce zaczęła tańczyć i chwyciła dłonie Ace, ruszając nimi we wszystkie strony, by zmusić ją do tańca.

Zaśmiałam się.

- Ace, chyba musimy najpierw cię upić, nie?

Przytaknęła i skrzyżowała ramiona.

- Zaraz wracam. Przyniosę nam drinki. - Uśmiechnęłam się, zeszłam z parkietu i ruszyłam do baru. Dostrzegłam Grace i Natea siedzących przy barze, więc stanęłam z drugiej strony.

Usiadłam na jednym z barowych stołków i oparłam się o blat.

- Co mogę ci podać? - zapytał barman, trzęsąc szejkerem, który miał w dłoniach.

- Cztery razy cokolwiek chcesz mi dać. - Przygryzłam wargę, a jego trzęsienie zwolniło, gdy ogromny uśmiech pojawił się na jego twarzy.

- Robi się - Powiedział, odkładając szejker i sięgnął po cztery szklanki do drinków, po czym ustawił je jedna przy drugiej. Wyciągnął trzy butelki: Jim Bean, Jack Daniels i Johnny Walker.

- Już masz zamiar mnie upić? - Zachichotałam.

- A co, masz słabą głowę? - Uśmiechnął się i zaczął robić swoje rzeczy.

- Tak właściwie to nie jestem - Uśmiechnęłam się.

- W takim razie powinnaś dać sobie z tym radę. Zakładam, że nie wszystkie są dla ciebie. - Spojrzał na mnie, podczas gdy wlewał zmieszany alkohol do szklanek.

- Nie, nie są.

- Są dla nas - usłyszałam głos Kelly, gdy dziewczyny usiadły obok mnie. - Oj, jesteś słodki. - Kelly zatrzepotała rzęsami.

- Dziękuję, ty jesteś piękna. - Uśmiechnął się i podsunął szklanki bliżej nas. - Na koszt firmy.

- Aw, dziękuję. - Uśmiechnęłam się i spojrzałam na jego plakietkę z imieniem. - Kerrigan.

Zaczerwienił się i obrócił, kontynuując robienie swojego drinka, którego robił wcześniej, zanim podeszłam.

- Potrzebujesz tego - Kelly spojrzała na mnie.

- Nie, ty tego potrzebujesz.

- Ma rację. - Usłyszałam za sobą znajomy głos. - Brooklyn potrzebuje mnie.

Obróciłam się i byłam twarzą w twarz z Jasonem McCannem.

- Mówiłem ci, że cię znajdę. - powiedział delikatnie, a każde słowo idealnie schodziło z jego języka.

- I znalazłeś - uśmiechnęłam się i spojrzałam na dziewczyny, które trzymały swoje drinki.

Wzięłam swój i uniosłam.

- Po prostu się dziś zabawmy. Żadnej pracy, dziewczyny! - Uśmiechnęłam się, gdy stuknęłyśmy się szklankami i wypiłyśmy swoje drinki.

Odstawiłam swoją szklankę i potrząsnęłam głową .

- Woooooo - Zachichotałam.

- Co to było? - Zapytał Jason, biorąc szklankę i spróbował jej brzegu - o cholera.

- Wy dwoje powinniście iść zatańczyć.

- Nie,potrzebuję drinka - odparł Jason. - Hej, Kerrigan!

Odwrócił się i podszedł bliżej.

- Dwa z twoich najmocniejszych. Znasz mnie. - Zaśmiał się i owinął jego ramię wokół mnie.

- Jest twoja? - Kerrigan kiwnął na mnie, a ja spojrzałam na niego zaciekawiona.

Jason spojrzał na mnie.

- Będzie dziś wieczorem.

Parsknęłam śmiechem.

- Śnisz, McCann.

- Trochę tego i nie wytrzeźwieje przez długo. - Powiedział Kerrigan, podając Jasonowi dwa drinki Devil's Springs Vodka.

- Cholera. Żadnego Everclear? - Zaśmiał się Jason.

- Sprzedawanie tego tutaj jest nielegalne, pamiętaj.

- Racja - Jason wziął drinki i wręczył mi jednego.

- Och, to dla mnie? - Uśmiechnęłam się, pijąc go.

- Tak - przytaknął, po czym wypił czystą wódkę, bez skrzywienia się.

Również wypiłam ją bez wykrzywienia się i spojrzałam mu w oczy.

- Nie wyzywaj mnie. - mrugnęłam i ruszyłam na parkiet.

Usłyszałam, że Jason idzie za mną, a na parkiecie chwycił moją dłoń i przyciągnął do siebie. Jego twarz była milimetry od mojej.

Kelly's POV:

- Jest pomiędzy nimi napięcie? - Zaśmiał się Kerrigan.

- Seksualne napięcie - Zaśmiała się Ace. - Ej, chcę spróbować tego Long Island Iced Tea.

Kerrigan przytaknął i zaczął robić dla niej jeden. Ruszył wzdłuż baru, by przyjąć inne zamówienie.

- Jest dobra - Bryce spojrzała na Brooklyn i Jasona.

- Yeah, jest. Ma obsesję - zaśmiałam się.

- Co jest dobre, bo w takim razie niedługo będzie martwy - Ace wzruszyła ramionami.

- Co, jeśli przekupi jej myśli? - Zaczęłam się zastanawiać.

- Nie da rady tego zrobić. Nie jest aż tak dobry, by sprawić, że dziewczyny go pokochają. - Obruszyła się Bryce.

- Skąd to wiesz?

- Jeśli by umiał, Brooklyn mogłaby to przerwać po tym pocałunku w klubie ze striptizem. No i zabił jej brata, na litość Boską.

- Fakt - przytaknęłam.

- Raz Long Island Iced Tea - Uśmiechnął się Kerrigan, podając drinka Ace, po czym zaczął robić kolejnego, patrząc na zegarek. - Kończę za dziesięć minut. - Uśmiechnął się, patrząc na mnie.

- Spotka się z tobą tam. - Przytaknęła Bryce, a moje oczy się rozszerzyły.

- Hej!

- Dobrze - Kerrigan uśmiechnął się i ruszył z powrotem na drugą stronę baru.

Moje oczy śledziły go, wtedy moją uwagę przyciągnęła Grace ssąca twarz Nate'a.

- Ooooooo! - Krzyknęłam i wraz z dziewczynami wskazałyśmy na nich.

Cofnęła się i zaczerwieniła,chowając twarz w koszulce Nate'a.

Wszystkie się zaśmiałyśmy i zostawiłyśmy ją w spokoju.

Jasons's POV:

Tańczyliśmy na przeciwko siebie, a ja dobrze się bawiłem. Nie mogłem tak naprawdę stwierdzić, czy lubiłem tę dziewczynę, ale jestem cholernie pewny, że ją przyciągam. Piosenka się zmieniła, a ja chwyciłem ją.

- Wiem, że potrafisz tańczyć... pokaż mi, skarbie - wyszeptałem, obracając ją i przycisnąłem do siebie jej tyłek.

Położyła głowę na moim ramieniu i zaczęła poruszać biodrami na różne sposoby w rytm muzyki. Jej tyłek mocno ocierał się o moje krocze za każdym razem, gdy zmieniała kierunek.

Zacząłem poruszać się wraz z nią, aż ew końcu tańczyliśmy niczym jedność. DJ zmienił piosenkę i rozpoznałem ją, to było "Beat It Up" Gucci Mana o Treya Songza.

Uśmiechnąłem się, gdy Brooklyn odwróciła się i zaczęła schodzić w dół, przejeżdżając dłońmi po mojej klatce piersiowej i otarła dłoń o moje powoli rosnące wybrzuszenie, po czym ponownie się podniosła. Oddychałem ciężej, starając się nie zedrzeć z niej tej mini czarnej sukienki i wejść w nią właśnie tutaj.

Twarz Brooklyn była blisko mojej, jej wargi ocierały się o moje za każdym razem, kiedy próbowała kręcić swoim ciałem na przeciwko mojego. Sposób, w jaki poruszało się jej ciało sprawiał, że nie miałem dość. Zjechałem w dół jej nagich pleców, a ona się uśmiechnęła.

Mogłem powiedzieć, że alkohol na nią działał, ale wciąż była świadoma.

Ponownie się obróciła, chwytając moje dłonie i położyła je bliżej wnętrza swoich "rzeczy". Wykorzystałem szansę i przeniosłem moje dłonie bliżej jej kobiecości, a ona zachichotała i nie przestawała tańczyć. Dookoła było mnóstwo ludzi, prawdopodobnie mogłem zostać niezauważony z palcowaniem jej, ale chciałem usłyszeć jak mówi, że tego chce.

Pochyliła się, kręcąc tyłkiem w lewo i prawo, powodując uczucie wibracji na mojego kutasa. Pozwoliłem głowie opaść do tyłu i zagryzłem wargę. Złapała swoje kostki, zdecydowanie pokazując, jak giętka była, po czym ponownie obróciła ciało, ponownie pchając na mnie swój idealny tyłek.

Westchnąłem lekko w jej kark. Przycisnąłem całe jej ciało do swojego i przesunąłem jej włosy z szyi, składając delikatne pocałunki na jej ramieniu, zostawiając szlak wzdłuż jej szyi. Moje usta muskały jej delikatną skórę, a ja przesunąłem palce mocno do jej wnętrza.

- Mogę? - Wymruczałem do jej ucha, wypuszczając delikatnie powietrze.

Przytaknęła powoli, zanim przygryzła swoją wargę, co tak uwielbiałem.

Zacząłem pocierać jej majtki, gdzie mogłem poczuć, że były koronkowe.

Wciąż poruszała biodrami w kółko, co, tak sądzę, dawało więcej wdzięczności za to, co właśnie robiłem. Pochyliła się lekko, ukrywając twarz przed ludźmi dookoła.

Uśmiechnąłem się, czując jak jej majtki robią się mokre pod moimi palcami. Była bardzo mokra, soki kapały na moje palce. Przesunąłem jej majtki, próbując wsunąć do środka jednego palca, ale to było trudniejsze, niż zazwyczaj.

- Dlaczego jesteś taka ciasna...-Powiedziałem, a ona spanikowała i odsunęła moją dłoń nadąsana.

- Co? To dobra rzecz. Ale serio. Jesteś ciasna niczym dziewica. - Zachichotałem.

Westchnęła cicho, patrząc w dół na parkiet.

- Czekaj. Jesteś dziewicą! ILE MASZ LAT?! - Krzyknąłem, a ona zakryła mi usta.

- Zamknij się! - Wyglądała na zakłopotaną.

- Wybacz... ile masz lat? - Zapytałem już normalnym tonem.

- Mam osiemnaście. - westchnęła.

- Imponujące - byłem zdziwiony.

- Dlaczego?

- Jesteś taka... Cóż... Jesteś chodzącym seksem w szpilkach - zaśmiałem się.

Klepnęła mnie w ramię.

- Żartowałem. Jesteś piękna. To po prostu rzadkie, znaleźć tak piękną dziewczynę jak ty, która w wieku osiemnastu lat wciąż jest dziewicą. Jesteś całkowicie dziewicą? Biorąc pod uwagę głowę... bądź uprawiałaś seks analny? - Wzruszyłem ramionami.

- EW, NIE! Nigdy nie będę uprawiać seksu analnego! Świnia. - przewróciła oczami.

- To było pytanie. Jezu. - zadrwiłem.

- Nigdy nie byłam palcowana, ale dawałam i otrzymywałam seks oralny - wyjaśniła.

- To musiało być trudne dla kolesia. Po prostu lizać cię i nie pieprzyć. To dla mnie ciężkie, a tylko przy mnie tańczysz. - Zaśmiałem się.

Brooklyn spojrzała w dół, a jej oczy rozszerzyły się, gdy spojrzała ponownie na mnie.

- Ja to zrobiłam?!

- Tak, ty! - uśmiechnąłem się.

- Przepraszam... o mój Boże. - Powiedziała, patrząc w dół pomiędzy nas. - Jak duży jesteś?

Potrząsnąłem głową.

- Później będziesz mogła sprawdzić, jeśli chcesz.

- Będę potrzebowała do tego kolejnego drinka - zachichotała. - Widocznie lepiej, gdy jestem pijana.

- Wątpię. To chyba tylko niechlujne. - wzruszyłem ramionami, gdy pociągnęła mnie z powrotem do baru.

- Boże, nie przesunąłeś z powrotem moich majtek, więc czuję moją waginę. - przewróciła oczami, nonszalancko poprawiając sukienkę.

- Mój błąd - zaśmiałem się.

Wróciliśmy do miejsce, gdzie była wcześniej z jej przyjaciółkami. Rozpoznałem, że dwie z nich były z tego klubu ze striptizem sprzed dwóch dni. Jedna z nich wciąż tu była. Dziewczyna we flanelowym crop topie.

- Hej - Brooklyn uśmiechnęła się. - Już jesteś pijana?

- Taaaaaaaaaaaak, ale.... jestem zbyt męska.... więc chłopcy ni...nie chcą tańczyć.... ze m... -dziewczyna zająknęła się.

- Woah, dziewczyno, jesteś nawalona. Chodź. Zwymiotujesz.

- Sama idź zwymiootować. - zachichotała i potknęła się o barowy stołek.

- Zaraz wracam. Nigdzie nie idź, McCann... - zaśmiała się Brooklyn, starając się utrzymać dziewczynę.

- Okej, nie pójdę - usiadłem przy barze, patrząc na tyłek Brooklyn w tej sukience.

Nowa barmanka, która zmieniała Kerrigana była dziewczyną. Obróciła się, a moje oczy powędrowały na jej dekolt.

- Hej, słodziaku. Co chc... - Zatrzymała się prawdopodobnie zrozumiawszy, kim jestem.

Spojrzałem na nią.

- Tak, jestem Jason McCann.

- Wow...Uh...

- Nie bój się. Nie dałaś mi powodu, bym cię zamordował. Poza tym, nigdy nie zabiłem żadnej kobiety. - Wzruszyłem ramionami.

Odetchnęła.

- Okej, przestraszyłeś mnie w takim razie. - Zaśmiała się. - Co byś chciał?

- Zrób mi swojego najlepszego drinka. - Uśmiechnąłem się.

Przytaknęła i zaczęła go robić, po chwili skończyła wlewając go dla mnie do szklanki. ]

- To Sunset Margarita.

Spojrzałem na to, wyglądało dobrze.

- Ma sok pomarańczowy, limonkowy, sok z granatu, tequilę i skórkę limonki. - Uśmiechnęła się.

- Brzmi dobrze - Uśmiechnąłem się i spróbowałem. - I smakuje dobrze - zaśmiałem się.

- Na koszt firmy - uśmiechnęła się.

- Dziękuję.

- Jestem Eva, tak przy okazji - uśmiechnęła się i odeszła.

- Hej - Brooklyn wróciła z przyjaciółką. - Z Ariel jest teraz dobrze. - Zachichotała.

Oh, ma na imię Ariel. To imię do niej nie pasuje.

- Na pewno?

- Tak - Ariel się uśmiechnęła.

- Co to? - Brooklyn uśmiechnęła się, biorąc łyk mojego drinka.

- Sunset Margarita tak myślę... ta.

- Bardzo słodka. Podoba mi się, ale to nie wystarczy, żeby mnie upić.

- Wiem. - Uśmiechnąłem się i zabrałem to z powrotem. - Wiesz, że nie musisz?

- Jason, co jest, kurwa.

- Nie muszę - Brooklyn wykonała pół-uśmiech.

- Jeśli nie chcesz... mogę zaczekać, aż będziesz chciała - wzruszyłem ramionami, nie rozumiejąc, dlaczego zmieniam zdanie. Będę tego później żałował.

- Cholera, tak! Będziesz! - Mój mózg przeklął.

- Dziękuję... To znaczy, jeśli będziemy spotykać się częściej... myślę, że będę cię chciała, prawdopodobnie.

- Tak, będziesz. Dlatego się tym nie denerwuję. - Zaśmiałem się.

- Woah, co wy chcieliście zrobić? - Ariel spojrzała na nią.

- Nic - zaczerwieniła się.

- Przepraszam... chciałabyś zatańczyć? - Chłopak uśmiechnął się do Ariel.

- Uh, jasne.. - Ariel zaczerwieniła się i odeszła, chwytając jego dłoń.

- Yay! - Brooklyn wypiła jej zdrowie.

- Oby na niego nie zwymiotowała - zaśmiałem się, kończąc drinka.

Sprawdziłem swój telefon, widząc cztery wiadomości od Reda.

Red: Stary, gdzie jesteś?

Red: Poszedłeś znaleźć tą laskę, Brooklyn, czyż nie?

Red: Poszedłeś.

Red: Ty podstępny chuju.Nie chciałeś wziąć udziału w przesłuchaniu.

Zaśmiałem się i odpisałem mu, że będę niedługo.

- Twoi przyjaciele? Uśmiechnęła się Brooklyn.

- Ta. Zastanawiają się, dlaczego mnie tam nie ma, mięliśmy przesłuchiwać kolesia, a ja wyszedłem, bo nie miałem ochoty czekać, aż zacznie gadać. - Zaśmiałem się.

- Dlaczego mi to mówisz? Mogłabym powiedzieć to policji.

- Policja się mnie tu boi. Dlatego wróciłem. Zabiłem wielu ich oficerów.

- Wow... jesteś bez serca.

- Yep. - Wzruszyłem ramionami.

Brooklyn stała tam niezgrabnie.

- Więc chcesz iść z nami na plażę? Weźmiesz swoich przyjaciół, ja moich.

- Jasne, kiedy?

- Poniedziałek.

Przytaknąłem.

- Będziemy tam.

- Dobrze - Brooklyn uśmiechnęła się i odeszła.

- Hej, zaczekaj! - Chwyciłem jej ramię. - Zobaczymy się później. Chcesz mój numer?

- Znajdziesz mnie.. - Brooklyn musnęła mój policzek i zarazem kącik ust.

Pokręciłem głową i przyciągnąłem ją do siebie, mocno całując i upewniając się, że to odwzajemni, cop też zaraz zrobiła. Odsunąłem się, mrugnąłem i opuściłem klub.

Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do Reda.

- Halo? - powiedział.

- Siema, to ja. Co jest? - powiedziałem, wsiadając do auta.

- Quincy ma ci coś do powiedzenia - Usłyszałem rozbicie, potem uderzenie.

- POWIEDZ MU, ALBO BĘDZIE TEGO WIĘCEJ! - usłyszałem krzyk Skinnyego.

- Okej, okej. - Powiedział słaby głos. - South Street Crew.... ma... żródło... które wie, kim są Hellhounds.

- Słyszałeś to? - Red ponownie się odezwał.

- Słyszałem. Wygląda na to, że mamy robotę na jutro.

________________
I jak wam się podoba. Jak myślicie, co się wydarzy?

Cześć! W końcu udało mi się dodać ten rozdzial, niby nie jest długi, ale przez szkołę miałam problemy z dokończeniem go. Wiem, że długo czekaliście, za co Was bardzo przepraszam, zbliża się wystawianie ocen, a ja z niektórych przedmiotów kiepsko stoję. Nie mogę obiecać konkretnej daty, jeśli chodzi o kolejny rozdział, postaram się, abyście nie musieli jednak tym razem czekać trzech tygodni.

Chciałabym Wam z całego serca podziękować, pierwszy rozdział ma grubo ponad 1k wyświetleń, ogolnie opowiadanie ma ponad 250 gwiazdek, to niesamowite, ciągle widzę, że ktoś dodaje to opowiadanie do swoich list, to naprawdę niesamowite, jesteście cudowni. Kocham Was mocno!

Zapraszam do komentowania, głosowania, za wszystkie komentarze i głosy z całego serca dziękuję.

Za wszelkie błędy przepraszam, mam nadzieje, ze nie ma ich zbyt wiele.

BUZIAKI I WIDZIMY SIĘ W NN! ILY!














Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top