Dwadzieścia

Jason's POV: 

- Więc pozwoliłeś swojemu bratu tak po prostu dołączyć? - Zapytał Red. 

- Tak. Jest dobry. Nie pozwoliłbym mu dołączyć, gdyby nie przynosił nam żadnych korzyści. Ma wiele znajomości. 

 Alex chełpliwie wyszczerzył zęby, a ja zdecydowałem, by coś dodać. 

- Jest też dosyć arogancki, więc pasuje idealnie. 

Uśmiech Alexa zniknął, a ja się zaśmiałem. 

- Więc tak jak mówiłeś, Alex? - Bullet spojrzał na niego. 

- Racja. Więc, Hellhounds nie zabijają, nie raz zabili zakładnika albo ochroniarza podczas jednego z ich napadów. Wszyscy zostali zabici indywidualnie. 

- Nie zabijają z zimną krwią, jak Jason czy Skinny. - Zaśmiał się Bullet. 

- Pierdol się. - Skinny i ja powiedzieliśmy to równocześnie. 

- W każdym razie, mają dostęp do broni i technologii jakiej my nie posiadamy. Więc tu mają nas na krawędzi. Poza tym, muszą mieć jakiś magazyn na swoje pojazdy, bo nie widziałem żadnych motorów ani tego vana, którego wcześniej używali. 

- Rozejrzę się, kto dał im te wszystkie rzeczy. - Powiedział Bullet. 

- I co zrobisz? 

- Zgarnę to gówno dla nas? 

- Okej, nie zabijaj ich. To zbyt oczywiste. 

- Wiem to. 

- Od kiedy przyjmujemy rozkazy od niego, Jason? - Pstryknął Red. 

- Od kiedy powiedziałem wam, że macie go słuchać. Więc przestańcie skarżyć, zanim zrobię z was małe dziwki. Łapiesz? - Spojrzałem na niego.

- Dobra, nieważne. - Red usiadł z powrotem w swoim krześle. 

- Jeśli nie chcecie mnie tutaj, zabiorę swoje informacje i pójdę. 

- Ignoruj go, jest zły, bo Kelly nie okazała mu ani trochę miłości. 

- Spierdalaj. 

- Jest coś jeszcze, Alex? 

- Oh, tak, jest jeszcze jedna mała rzecz. Najwyraźniej, jeden z nich miał brata w Devils, zanim wysadziliście ich w powietrze. 

- To mamy motyw. Ale bez nazwisk nie możemy się w to zagłębić. 

- Dlaczego tego nie sprawdzimy? - Zasugerował Tank. 

- Co masz na myśli? - Przechyliłem głowę. 

- Sprawdzić członków Devils i sprawdzić ich drzewo genealogiczne, jeśli jeden z nich miał brata, który nie był w tym samym gangu, sprawdzić go. 

- W końcu głąb powiedział coś mądrego. - Zaśmiał się Red. 

- Nie słyszałem, żebyś miał w to jakiś wkład, tylko siedzisz i marudzisz. Poza tym, złapię cię w połowie. 

- Tak sądzę. 

- Jason, możemy iść popytać dookoła, są ludzie którzy coś o nich wiedzą. 

- Dobra, ale teraz zamierzam iść do łóżka. Na dziś wystarczy. - Zaśmiałem się i podrapałem się w głowę. - Żadnego zabijania Alex, albo Red. 

Poszedłem na górę i wszedłem do pokoju. Rzuciłem koszulkę na krzesło i położyłem się na łóżku. 

Zamknąłem oczy i wypuściłem głęboki wydech relaksując się. 

Brooklyn's POV: 

*Wspomnienie napadu na bank*

- Okej, niech każdy sprawdzi, czy wszystko ma. - Powiedziała Ace z przedniego siedzenia. 

- Mikrofony działają. - Powiedziałam. 

Pozostałe dziewczyny sprawdziły swoje i wszystkie były w porządku. 

- Dobra, Six, wszystko gra? 

- Słyszę cię. Jestem gotowa. 

- Dobra, Ace pomoże otworzyć ci skarbiec, gdy wejdziemy do środka. 

- Skopiuj to. 

- G, co ty robisz?  - Odwróciłam się do Grace, która wkładała swoją maskę. 

- Wraz z Silver idziemy skopać ochroniarzy i utrzymać ludzi w linii. 

- Ace? 

- Wprowadzam Six do skarbca i włamują się do kamer i systemu ochrony zanim G i Silver unieszkodliwią ochroniarzy. Potem otwieram tył. 

- Świetnie, a ja pomogę Six, gdy skarbiec zostanie otwarty, a gdy nadejdzie czas, przyjdę po was. Pamiętajcie, gdy tylko tam wejdziemy, unikajcie mówienia. Jeśli będziecie musiały, pamiętajcie, że nie jesteście facetami i musicie brzmieć jak jeden z nich. 

- Łapiemy. - Powiedziała G, a reszta przytaknęła. 

- Dobra. - Naładowałam pistolet i nasunęłam na twarz maskę, po czym spojrzałam na zegarek. - Czas ruszać. Doprowadźmy to do końca! Osiem minut od... teraz! 

Ace zaczęła klikać na klawiaturze zaraz po tym, gdy opuściłyśmy vana i skinęła mi na znak, że kamery zostały wyłączone. 

Pchnęłam drzwi do banku i kilkukrotnie strzeliłam z mojej broni, w tym czasie dziewczyny wystrzeliły w stronę ochroniarzy pociski z lekami uspokajającymi i w kilka sekund zostali zneutralizowani. 

Krzyknęłam głębokim głosem. 

- WSZYSCY NA PODŁOGĘ, JUŻ! 

Krzyk i panika wypełniły pokój, a dziewczyny zaczęły zgarniać ludzi do centrum. Podeszłam do urzędniczki bankowej.

- JESTEŚCIE GŁUCHE?! WYPAD STĄD!  - Chwyciłam ją i wyciągnęłam zza lady, popychając w stronę reszty. Odwróciłam się i zobaczyłam inną urzędniczkę, używającą telefonu. 

- Nie ma połączenia, telefony nie działają, nawet ten pieprzony przycisk 911. TERAZ POŁÓŻ SIĘ NA TEJ JEBANEJ PODŁODZE! 

Cofnęła się, wyszła zza lady i usiadła na podłodze. Sprawdziłam czas, minęły trzy minuty. 

- TELEFONY W GÓRĘ! - Wycelowałam mój pistolet w tłum tylko po to, by ich wystraszyć. Zaczęli unosić telefony, a Silver wykopywała je z ich rąk. 

- Six, jesteś w środku? - Powiedziałam do słuchawki. 

- Yeah. - Odpowiedziała. 

Skierowałam się do skarbca i zaczęłam pakować pliki banknotów do toreb. Po tym, jak zgarnęłyśmy ile zdołałyśmy w trzy minuty, zawołałam pozostałe dwie dziewczyny i poinformowałam Ace aby otworzyła tył vana. 

Przyszły pozostałe dziewczyny i załadowałyśmy torby do vana i wsiadłyśmy do środka. Ace odjechała, a dziewczyny zaczęły świętować. Grace ściągnęła swoją maskę. 

- NIE. Nie ściągaj jej dopóki nie wydostaniemy się z miasta. 

Przytaknęła. 

Po piętnastu minutach byłyśmy poza miastem, na pustkowiu, gdzie miałyśmy ukryte parę samochodów. Wysiadłyśmy z vana, przepakowując pieniądze do aut i zdjęłyśmy nasze czarne stroje. Pod nimi miałyśmy nasze zwyczajne ciuchy. Ace zdjęła z vana tablice rejestracyjne i wszystkie wzięłyśmy nasze klucze. 

- Wszyscy pamiętają czas, kiedy wracają do magazynu, prawda? 

Przytaknęły, po czym wsiadłyśmy do aut i odjechałyśmy. 

~~

Ruszyłam po coś do jedzenia, a kiedy nadszedł czas powrotu do magazynu, wyszłam. Nie zauważyłam, że przekroczyłam prędkość o 20km, więc policja była w moim tylnym lusterku. Przyjrzałam się i sprawdziłam, czy to był facet. Był, dlatego obsunęłam moją bluzkę trochę niżej i uzyskałam to, co chciałam mu dać. 

- Prawo jazdy i dowód rejestracyjny, poproszę. 

Wręczyłam mu dokumenty oraz moje prawo jazdy i zauważyłam, jak jego oczy zjeżdżają w dół mojej klatki piersiowej. 

- Rozumie pani, że przekroczyła pani prędkość o 20km, prawda, panno.... Marshall? 

- Nie zauważyłam, przepraszam. 

- Po co ten pośpiech? - Zapytał. 

- Muszę odebrać mojego kuzyna z treningu piłki nożnej, ponieważ jego mama leży w szpitalu. 

- Co stało się jego matce? 

- Zapalenie opon mózgowych. - Odparłam. 

- Oh, wow.. Cóż.. - Jego oczy zjechały w dół, po czym wróciły gdy poprawiał swoja czapkę. - Tym razem puszczę panią wolno z upomnieniem, ale żeby się to już nie powtórzyło. 

Uśmiechnęłam się. 

- Oczywiście, panie władzo, dziękuję. 

- Miłego dnia. - Powiedziawszy to wrócił do radiowozu, a ja odjechałam. 

Zaśmiałam się do siebie i pokręciłam głową. 

Wróciłam do magazynu o 5.30, a gdy weszłam do środka, wszędzie były banknoty. 

- $768,890. - Uśmiechnęła się Ace. 

- Prawdopodobnie prawie milion, kiedy policzymy twoje. - Świętowała Grace. 

Wyciągnęłam moją torbę i zaczęłam liczyć pieniądze. 

- Wszystkie te pieniądze są nasze. 

- Tak, są nasze. - Uśmiechnęła się Kelly. 

_______________________

Hej, hej, hej! 

Mam dla Was dobrą i złą wiadomość. Dobra jest taka, że mam już przetłumaczone cztery rozdziały do przodu, więc mogę je dodać o każdej porze dnia i nocy i  nie będziecie musieli długo czekać, jednak nie wiem, co dzieje się z autorką, nie odpowiada na moje wiadomości, jak i nie dostrzegam jej aktywności w którymkolwiek z jej opowiadań, a napisała tylko 26 rozdziałów, także maksymalnie dwa miesiące jeszcze będę działać przy tym opowiadaniu, przy założeniu, że raz w tygodniu dodam rozdział. Nie wiem, co dalej będzie, może w końcu, do opublikowania ostatniego rozdziału, autorka zechce coś dodać, a jeśli nie to będziemy czekać, aż się namyśli. 

Mam dla Was jeszcze jedną informację. A mianowicie, zaczęłam pisać coś swojego. Nie jest to kolejny kryminał o Bierberze, tylko bardziej fantastyka o Danielu Sharmanie ( Isaac z Teen Wolf  ) Jeśli ktoś jest zainteresowany, zapraszam na mój profil, gdzie w sekcji "prace" bądź "aktywność" znajdzie moje opowiadanie. Chętnie poznam Wasze zdanie na ten temat, bo pierwszy raz tworzę coś takiego. Także, z całego serca zapraszam. 

Tak jak wspomniałam, następny rozdział pojawi się w przyszłym tygodniu, jak również już wspomniałam, będę publikować coś raz w tygodniu, ze względu na to, że zostało nam tylko 6 rozdziałów. 

Standardowo, dziękuję za wyświetlenia, głosy, komentarze, jak i miłe słowa. Jesteście przecudowni!

Dobra, kończę paplaninę. Buźka! Hej! 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top