Cztery.
Zdjęcie Reda.
Brooklyn's POV:
5 lat temu...
— Okej, chodźcie! — usłyszałam krzyk mamy z zewnątrz.
— Zack, pospiesz się, mama czeka! — jęknęłam, opierając się o futrynę z walizką w dłoni.
— Już idę, mały szkodniku — westchnął, ściągając walizkę po schodach w dół.
— Ostatni na zewnątrz zamyka drzwi! — zaśmiałam się, biegnąć do samochodu.
Moje stosunki z bratem nie zawsze są tak dobre. On ma piętnaście lat, a ja trzynaście. Myślę, że często wkurza się na mnie, bo robi te swoje nastoletnie rzeczy. Cokolwiek to jest.
— Tato, zajedziemy po coś do Chick Fil A? — zapytałam, wkładając walizkę do bagażnika.
— Tak, skarbie. Tylko sprowadź swojego brata do samochodu! Będziemy stać w korku! — zadrwił, odpalając auto.
— ZACKARY MARSHALL! — krzyknęła mama.
— Ooooooo, ma kłopoty — zachichotałam, wsiadając do auta.
Zack zamykał drzwi.
— Już idę, mamo — przewrócił oczami, wkładając swoją walizkę do bagażnika i wsiadł do auta.
— W końcu, możemy jechać— tata zaśmiał się, wyjeżdżając z podjazdu.
Jechaliśmy na wakacje na plażę, a Zack wymyślał wszystkie możliwe wymówki, dlaczego nie może jechać. Powiedział, że jest chory, po czym wyszedł grać w piłkę. Nie potrafi kłamać. Jest w tym naprawdę kiepski.
Pewnego razu mama przyłapała go jak obściskiwał się w kuchni ze swoją dziewczyną, ale nie zadawała pytań aż do następnego dnia.
Weszła do salonu i zapytała go, czy całowali się w kuchni, na co odpowiedział:
— Nie mamo, tylko się przytulaliśmy.
I wstał.
Mama szybko się z nim skonfrontowała, on się wściekł i szturmem uciekł na górę. Myślę, że zdenerwował się tylko dlatego, że był zawstydzony.
Został też przyłapany na paleniu papierosów. Idiota.
— Co byś chciała?— zapytał tata, gdy skręciliśmy do Chick Fil A.
Powiedziałam mu, co chcę zjeść i po około pięciu minutach byliśmy z powrotem na drodze.
~~~
Jechaliśmy już przez jakieś dwie godziny i zaczynałam odpływać. Mój brat esemesował ze swoją dziewczyną Maggie i słuchał muzyki zdecydowanie zbyt głośno. Mama spała na siedzeniu pasażera.
Byłam zmęczona po moim meczu koszykówki zeszłego wieczora, ale nie poszłam spać. Z jakiegoś powodu nie mogłam.
Poczułam jak moje ciężkie powieki opadają, gdy nagle moje ciało zostało wyrwane do przodu, by zostało szarpnięte z powrotem w tył przez pas.
Poczułam, jak moja głowa uderza w szybę i wszystko pociemniało.
~~~
Otworzyłam powoli oczy, by zobaczyć białe ściany i usłyszeć dźwięk kardiomonitora.
— Brooklyn?! — usłyszałam głos mojego brata, po czym poczułam jego dłoń na moim ramieniu.
Byłam trochę rozkojarzona, nie do końca rozumiałam, gdzie jestem.
— Słyszysz mnie? — zapytał.
Skinęłam głową.
— Dobrze. Byłaś w śpiączce przez pięć dni.
— C-co się stało? — zapytałam, próbując usiąść.
— Spokojnie, leż. Mieliśmy wypadek, uderzyłaś głową w szybę. Dlatego twoja głowa jest obwinięta. Ja złamałem nogę i... um.... — zaczął płakać.
— Co z mamą i tatą? — zaczęłam się bać.
Zack spuścił wzrok i zakrył oczy.
— Oni... nie żyją.
Moje serce spadło w dół, do brzucha i poczułam złość.
— Co? DLACZEGO KŁAMIESZ, ZACK, TO NIE JEST ŚMIESZNE! — zaczęłam płakać.
Wiedziałam, że nie kłamał. Zack nigdy nie płakał. Nigdy.
Usłyszałam, jak pociąga nosem i to sprawiło, że zaczęłam płakać jeszcze bardziej.
— Jakim cudem nie żyją?! — krzyknęłam.
— Poduszka powietrzna po stronie mamy nie zadziałała. Tata nie miał zapiętego pasa, nasz samochód obrócił się i wylądowaliśmy na betonowej ścianie i tata... — zaczął płakać jeszcze mocniej — wyleciał przez przednią szybę, a samochód wylądował na nim. Tam było tyle krwi, B... — wyjąkał.
— O mój Boże — załkałam.
Wtedy usłyszałam, że drzwi się otwierają i do środka weszła moja ciotka Jackie.
— Cześć wam... — powiedziała delikatnie.
Razem z bratem próbowaliśmy otrzeć twarze, ale nasze oczy były wciąż czerwone.
— Cieszę się, że nic ci nie jest, B...
Wykonałam półuśmiech.
— Jak się masz?
Ciotka Jackie westchnęła i wzruszyła ramionami.
— Wylałam już chyba wystarczająco łez za moją siostrę. Wasza dwójka trochę ze mną pomieszka. — Usiadła na moim łóżku.
— Zaraz! Co? — Zack wstał. — Mieszkasz w Las Vegas, to inny stan! — krzyknął.
— Nie chcę zostawiać moich przyjaciół — jęknęłam.
— Cóż, będziesz musiała. Albo ja, albo dom dziecka, który prawdopodobnie was rozdzieli — odpowiedziała stanowczo z odrobiną wyższości.
— To jest do dupy — jęknął Zack.
— Uważaj na język! — krzyknęła ciotka Jackie.
— Nieważne. Kiedy się przeprowadzamy?
— Gdy tylko Brooklyn wyjdzie ze szpitala. — Podniosła się i ruszyła do wyjścia.
— Muszę powiedzieć mojej dziewczynie... — westchnął Zack.
— Miłość na odległość nie wypali — wtrąciłam się.
— Skąd możesz to wiedzieć, karle? — mruknął i opuścił salę wraz z ciotką Jackie, po czym wrócił parę chwil później z telefonem.
— Więc jak zamierzasz jej o tym powiedzieć? — zapytałam.
— Zamierzam jej o tym powiedzieć osobiście. Więc poproszę ją, żeby tu przyjechała — powiedział i zaczął pisać.
— Oh... okej. — Obróciłam się na bok, plecami do Zacka i zamknęłam oczy. Ze wszystkich sił starałam się powstrzymać łzy wywołane śmiercią moich rodziców.
Ludzie, którzy mnie stworzyli i opiekowali się mną przez trzynaście lat... odeszli.
~~~
Minęło trzydzieści minut odkąd mój brat napisał do swojej dziewczyny, gdy w końcu się pojawiła. Wyszli na zewnątrz, by porozmawiać, a ja słyszałam jak płacze.
— Maggie... — usłyszałam głos Zacka.
— Nie, Zack. Nie możemy ciągnąć tego na odległość... ja po prostu... nie ufam ci.
Ouch.
— Co masz na myśli? Dlaczego nie?! — zaczynał być głośny.
— Oboje znamy twoje historie z dziewczynami — powiedziała to w taki sposób, jakby nie powinien ufać sam sobie.
— To ściema, bo robiłaś dokładnie to samo.
— Nazywasz mnie szmatą? — krzyknęła.
— Wiesz co? Tak, bo wiem, że zdradziłaś mnie wcześniej z Rileyem. Moja siostra powiedziała mi, że widziała cię z nim w lodziarni i że się całowaliście. Więc pierdol się. To koniec. — I po tych słowach wrócił do sali.
— Ty mały kapusiu — weszła za nim.
— Co? — zapytałam niewinnie.
— Mam nadzieję, że umrze reszta twojej rodziny — warknęła i wyszła.
Westchnęłam i obróciłam się tyłem.
— Olej ją — westchnął Zack. — Ona to zbyt wiele.
Zaśmiałam się odrobinę.
— Nigdzie się nie wybieram, okej? Będę tu, by cię chronić. Obiecuję. — Pogładził mnie po plecach.
— Dziękuję... — wzruszyłam się odrobinę.
~~~
— Okej, to już wszystkie pudła. — Ciotka Jackie klasnęła w dłonie z uśmiechem. Westchnęłam i stanęłam przy aucie z moją przyjaciółką Kate.
— Naprawdę musisz się wyprowadzać? — jęknęła.
— Ta... — spuściłam wzrok.
— Będę za tobą strasznie tęsknić! — zaczęła płakać, a ja przytuliłam ją mocno.
— Ja za tobą też, Kate! Dzwoń do mnie, okej? Opowiadaj mi, jak nudny jest angielski i zajęcia z dramatu beze mnie — pociągnęłam nosem.
— Okej, będę!
— Chodź, B. — powiedział Zack, siadając z przodu.
Pożegnałam się po raz ostatni z moim starym domem i przyjaciółmi i wsiadłam do samochodu. Włożyłam słuchawki i przycisnęłam koc do okna, używając go jako poduszki.
— Następny przystanek: Las Vegas! — zaśmiała się ciotka Jacie, a ja i Zack milczeliśmy.
Włączyłam muzykę na cały regulator, a "Benn to hell" Hollywood Undead rozbrzmiała w moich uszach.
Miałam przeczucie, że wszystko się zmieni.
_____________
Cześć!
Jak obiecałam - wrzucam kolejny rozdział! Obecnie nie posiadam internetu i wrzucam z telefonu na danych komórkowych, więc w razie wszelkich niedogodności - to wina mojego telefonu:)
Kolejny rozdział wrzucę albo w tygodniu, albo w piątek, gdyż w sam weekend będę miała trochę roboty i raczej wątpię, bym dała radę.
Jest bardzo dużo wyświetleń, a wciąż nie wiem, co sądzicie o tym opowiadaniu.
Chciałabym tylko wiedzieć, czy opłaca się je wciąż tłumaczyć i czy się wam podoba.
Bardzo proszę o jakiekolwiek opinie, będę bardzo wdzięczna. Na dniach, gdy odzyskam internet, wrzucę jeszcze jeden zwiastun, gdyż właśnie z braku internetu i nudy, zrobiłam kolejny, tym razem bardziej przejrzysty.
ILY! DO NN! <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top