Osiem

Walker "Tank" Bryant

2 dni później...

Jason's POV:

- Siema, stary, słyszałeś o tym nowym gangu na 6th? - Skinny wszedł do pokoju, gdy siedziałem przed komputerem.

- Ta. Co z nimi?

- Stary, zwinęli prawie milion dolarów, a policja nawet nie ma pojęcia kim są - usiadł na krześle obok mnie.

- Co to ma do nas? Poza tym, wiem kim jest lider. Nazywa się River. Nigdy go nie widziałem.

- Nie byłeś nawet zaniepokojony, by to sprawdzić?! - podniósł głos.

- Czy ty na mnie krzyczysz, Conner? - spojrzałem na niego. - Tylko dlatego, że jesteśmy przyjaciółmi, nie oznacza to, że możesz mnie pouczać.

- Dobra, stary - westchnął. - Ale naprawdę powinieneś.

- Zrobię to, gdy będą dla nas zagrożeniem. Wszystko jasne teraz? Nie obchodzą mnie oni.

- Okej, ale nadal idziemy jutro do Red Diamonds?

- Tak, kurwa. Wiem, że potrzebujesz swojego... przywiązania. Wyluzuj.

- Dobra, to dlatego, że minęło tyle pieprzonego czasu - podrapał się po głowie.

Poklepałem go po plecach.

- Jesteś jedynym, synu, którym dziwka się zabawiła, wiesz o tym?

- Tak, wiem - zaśmiał się i wstał, wychodząc z pokoju.

Wstałem i poszedłem do głównego pokoju. Red, Tank i Skinny siedzieli na kanapie, oglądając jakieś dziwne show kryminalne. Nie jak "Law I Order", ale jak jeden z tych, który pokazywał jak ludzie odeszli z ogromnego kryminału. Jak kiedyś ktoś skradł Diament Nadzieji, to było imponujące.

- Gdzie jest Bullet? - zapytałem, biorąc piwo z mini lodówki.

- Poszedł po lunch dla wszystkich. Zamówiliśmy ci coś - odpowiedział Red.

- Okej - powiedziałem zmieszany.

- Potrzebujemy tu jakichś dziewczyn - uśmiechnął się Tank.

- Tak, potrzebujemy - Skinny uśmiechnął się diabelsko.

- Dlatego chcecie iść dzisiaj wieczorem? - jęknąłem.

Jebane świnie.

Psh, nie mogę powiedzieć, że tak naprawdę też chcę jakąś.

- Ta, chodźmy dziś wieczorem - uśmiechnął się Skinny.

- Dobra. Ale, Skinny, wiesz, że jeśli przyprowadzisz tu dziewczynę, musisz trzymać ją cicho, żeby inne dziewczyny nie słyszały - uniosłem brwi i wziąłem łyka mojego piwa.

- Tak. Danger, robiłem to tysiące razy. Wiem, co robię - potrząsnął głową.

- Dobra...

Drzwi się otworzyły, a Bullet wszedł do środka z dużą torbą z Burger Kinga i pojemnikiem z napojami.

- Wiecie, nie żeby to było ciężkie, ale trzymanie pięć drinków na cztery-kubkowym pojemniku... jest trochę skomplikowane, frajerzy - przewrócił oczami i ułożył jedzenie oraz picie na stole.

Zaśmiałem się.

- Wybacz, Carter. Ale dzięki za jedzenie - usiadłem w fotelu.

- Danger, Bekon Cheeseburger jest twój, jedne z dużych frytek oraz kubek po środku - powiedział Red, podczas szukania swojego jedzenia.

- Dzięki.

- Więc, Danger, dlaczego nigdy nie przyprowadziłeś dziewczyny do domu? - Tank usiadł z tyłu i jadł swoje frytki.

- Bo nie może zdobyć dziewczyny - zaśmiał się Red, a reszta dołączyła.

- Och, jesteście zabawni. Mogę zdobyć kogokolwiek chcę. Wy możecie mi obciągnąć - przewróciłem oczami i rozpakowałem swojego burgera.

- Gówno. Dziś wieczorem wybierzemy ci dziewczynę, którą masz zabrać do domu, a jeśli tego nie zrobisz, będziesz musiał po mnie posprzątać - uśmiechnął się Skinny, biorąc łyka swojej sody.

Moje oczy się rozszerzyły.

- Zgoda. Ale jeśli to zrobię, wszyscy będziecie musieli posprzątać podwórek, który śmierdzi jak martwe ciało, bo dostaliście lenia do sprzątania.

- Zgoda - zaśmiał się Bullet - to się nie stanie.

- Zobaczymy - uśmiechnąłem się.

Czy oni wiedzą kim jestem?

~~~~~~~~~~~~

Ubrałem czarne jeansy, czerwone supry i białą koszulkę, po czym założyłem z powrotem mój łańcuch i chwyciłem okulary.

Wyszedłem do mojego samochodu, a oni za mną. Wszyscy wsiedliśmy i ruszyliśmy do Red Diamonds.

- Nareszcie - Skinny potarł dłonie.

- Dobra, nie dostańcie wzwodu, dopóki koło was siedzę - jęknął Red.

Zaśmiałem się i zaparkowałem samochód.

Wszyscy wysiedliśmy i weszliśmy do klubu, a ja nigdy nie widziałem, żeby Skinny był taki szczęśliwy.

- Zapamiętajcie nasze miejsce - powiedział Red, podchodząc do baru.

- Musisz najpierw wybrać dziewczynę? - zaśmiałem się.

- Damy ci znać - skinął, zanim usiadł.

Zszedłem kilka pięter w dół do holu i usiadłem.

Stary, te dziewczyny były...wow.

- Cześć, jestem Bunny, będę twoją kelnerką. Podać ci coś do picia? - drobna, bombowa blondynka podeszła do mnie w różowej, skórzanej, zapiętej sukience i w szpilkach, aby dopasować.

- Heineken - odpowiedziałem, tak naprawdę nawet jej nie uznając.

Tak, była gorąca, ale nie była w moim typie.

- Przynieś dwa - powiedział Tank, siadając na krześle obok.

Uśmiechnęła się i odeszła.

- Podoba mi się - wymamrotał Tank.

- Oczywiście, że tak. Polubisz każdą dziewczynę tutaj - potrząsnąłem głową.

- Ponieważ wszystkie gorąco palą, Danger - Tank zaśmiał się głośno, ale to było nic w porównaniu do basów, które czułem, łomoczące przez moją klatkę piersiową.

Nagle wszystkie światła i muzyka zostały zatrzymane, a światło reflektora zabłysnęło na rurę pośrodku sceny. Piosenka "Lil Freak" Ushera zaczęła rozbrzmiewać. Mogłem usłyszeć słaby dźwięk szpilek i spojrzałem na scenę.

Dziewczyna stanęła w świetle reflektora. Była kręconą blondynką, bardzo wysoką i smukłą. Nie był to zły towar, mogłaby coś dostać, jeśliby chciała. Naprawdę jednak, wciąż nie była w moim typie.

Była ubrana w obcięty top, który zwisał jej z ramion, a pod spodem nie miała stanika, lecz srebrne serduszka zakrywające jej sutki, śmiało, dam jej to. Miała na sobie srebrny pasek i jasne szpilki.

Zaczęła tańczyć i robić swój striptiz, a faceci zaczęli ustawiać się na krawędzi sceny i rzucali pieniądze na nią, a ona była niczym zwierzę. Tak bardzo, jak uwielbiam striptizerki, zawód ten jest naprawdę poniżający. Te dziewczyny nie szanują siebie.

Spojrzałem na bar i zobaczyłem Reda kompletnie zahipnotyzowanego.

- Spójrz na niego - powiedziałem do Tanka, wciąż patrząc na puste spojrzenie Reda.

Po kilku sekundach bez odpowiedzi spojrzałem na miejsce, gdzie był Tank tylko po to, by dostrzec, że też jest pod sceną.

Usiadłem z powrotem na moim krześle i oglądałem występ, prawie zapominając o moim piwie, kiedy wróciła Bunny z moim i Tanka piwem.

- Proszę bardzo. Daj mi znać, jeśli będziesz potrzebował czegokolwiek - uśmiechnęła się.

Jej głos był wysoki i nieznacznie wkurzający. Nie byłbym w stanie słuchać tego głosu, wymawiającego moje imię w łóżku. Włożyłbym zatyczki do uszu.

Dziewczyna skończyła tańczyć, a Dj podszedł do głośników.

- To była Ruby. Nie martwcie się, to nie ostatni raz, jeszcze ją dziś zobaczycie. Za około dziesięć minut będziemy mięli kolejne przedstawienie przez Rain.

Poważnie...te imiona.

- Dobrze się bawisz? - zaśmiałem się, gdy Tank usiadł z powrotem.

- O taak.

Red podszedł i wskazał na pustą już scenę, ale odnosząc się do kiedy "Ruby" tam była.

- Ona jest moja. Nawet o tym nie myśl, Tank.

- Zobaczyłem ją pierwszy - Tank wstał.

- Jest dla ciebie za stara - uśmiechnął się Red.

- Prawdopodobnie n-

- Zamknij się, Danger - Red wskazał na mnie.

Zaśmiałem się.

- Możecie się bić o striptizerkę, jeśli chcecie, ale ja zamierzam dostać kolejnego drinka od... - przerwałem i rozejrzałem się. Nie mogłem znaleźć naszej kelnerki. - Zaraz wracam, zachowujcie się - potrząsnąłem głową i ruszyłem do baru.

Nie było tam dziewczyny, do momentu, aż usłyszałem ponownie stukanie szpilek, tym razem szybsze.

- Przepraszam, jest was tutaj dużo dziś. To mój pierwszy dzień - przemówił żeński głos, a niedługo po tym dziewczyna wbiegła za bar.

Była... piękna.

Zaczęła zbierać wszystkie zamówienia i je wykonywać, obserwowałem ją przez cały ten czas.

Była brunetką, jej oczy wyglądały na nieco zielone. Nie mogłem tego naprawdę stwierdzić przy tych przyciemnionych światłach.

Była okrągła, ale wysportowana. Mogłem zobaczyć jak umięśnione były jej ramiona za każdym razem, gdy wyciągała butelkę ze stojaka, albo mieszała drinka... to sprawiało, że trzęsła jej się klatka piersiowa, a jej cycki były idealne. Pokazała wystarczająco dekoltu, by doprowadzić moją wyobraźnię do szaleństwa. Była nieco opalona, a jej skóra była czysta. Nie mogłem zobaczyć wnętrza jej szafy, ale była ubrana w biustonosz striptizerki, który miał złote szpilki u dołu każdej białej naszywki. Była ubrana w złoty łańcuch od jej złotego naszyjnika na szyi, w dół jej dekoltu, do łańcucha wokół talii. Jej brzuch też był skontrastowany, a jej kolczyk w pępku miał zwisającą małą kotwiczkę.

Nie mogłem powiedzieć, w co była ubrana na dole lub jakie miała buty.

Usłyszałem głos.

- Halo? Jesteś tam?

Wyrwałem się z małego transu, w jakim byłem i zrozumiałem, że czekała aż powiem jej, co chcę.

- Och, moja wina, shawty. Poproszę trzy Heinekeny i twoje imię - uśmiechnąłem się, pochylając moje łokcie na barze.

Przyklęknęła i wzięła piwa z chłodnicy, dając mi je.

- Możesz mieć piwa, ale nie moje imię, słodziaku - uśmiechnęła się.

- Dlaczego nie? - pochyliłem się bliżej niej.

- Musisz na to zasłużyć - uśmiechnęła się, a ja zasadniczo utonąłem.

Żadna dziewczyna nie sprawiła, że kiedykolwiek poczułem się jak teraz, tak szybko.

- Czy to wyzwanie? - zaśmiałem się i przeniosłem ciężar ciała na moje nogi, więc mogłem wziąć piwa.

- Cokolwiek chcesz, by to było, kochanie - powiedziała uwodzicielskim tonem.

Posłałem jej ostatni szeroki uśmiech, zanim odwróciłem się i odszedłem.

Red miał ten wyraz triumfu na twarzy, gdy usiadłem.

- Zgaduję, że przegrałeś - zaśmiałem się z Tanka, który po prostu skończył piwo.

- Pierdol się - jęknął i wyrwał ode mnie kolejne piwo.

Potrząsnąłem głową, a muzyka zmieniła się z tej z tła na rzeczywistą piosenkę. Nie pamiętałem jej melodii, ale znałem głos, to była Kelly Rowland.

Kolejna dziewczyna wyszła i też była blondynką, ale jej włosy były proste, a góra jej włosów była brązowa, jakby odrosty. Była niższa i miała czerwone szpilki. Miała na sobie futro, które jak zakładam, nie było prawdziwe, bo te są drogie jak cholera.

Dziewczyna zaczęła tańczyć, a faceci z powrotem zaczęli się ustawiać. Musiałem spojrzeć dwa razy, gdy zobaczyłem, że Bullet tam stoi, nie rzucając żadnych pieniędzy. Po prostu tam stojąc i ją obserwując.

Klęknęła i zaczęła wymachiwać włosami, stając się obiektem seksualnym dla zwierząt w publiczności.

Zaśmiałem się.

- Nie wie, co robić.

- Wiem, to trochę smutne - Red potrząsnął głową rozczarowany.

Podszedł do nas Skinny.

- Hej, zamierzam zabrać tą dziewczynę, mogę dostać klucze? Skończę, zanim będziecie chcieli przyjechać.

Wyjąłem klucze z mojej kurtki i wręczyłem mu je.

- To bardzo szybko, myślałem, że będziesz chciał się tym nacieszyć?

- Nacieszę się tym tak i tak - posłał mi niechętny uśmiech i ruszył w kierunku drzwi.

Zobaczyłem znajomo wyglądającą sylwetkę bomby, wychodzącą z nim i ubierającą jego kurtkę i potrząsnąłem głową.

- Szkoda, była nawet miła - westchnął Tanki spojrzał na scenę, na dziewczynę, która właśnie schodziła.

- Tak, wiem - wzruszyłem ramionami.

- Red, na co się gapisz? - Tank klepnął go, a on odwrócił się, by spojrzeć do tyłu.

- Czas na lap dance - klasnął raz i podniósł się, podchodząc do " Ruby", która była wcześniej na scenie.

Dał jej rachunek, a ona chwyciła go za rękę i zaprowadziła do pokoi z tyłu, które były zasłonięte zasłonami.

- No cholera - zaśmiałem się z tej szczerości.

Piosenka została zmieniona, a pęczek kolesi z baru podbiegło do sceny. Przyjrzałem się bliżej, gdy "Rockstar 101" Rihanny zaczęła grać. Pojedyncze światło zabłysnęło w naszym kierunku, a sylwetka dziewczyny w czarnym płaszczu do kolan podeszła w naszym kierunku. Światła z wcześniej odwróciły się, gdy zaczął się pierwszy wers, oświetlając dziewczynę, która rozwiązała pasek i rozchyliła płaszcz.

Kolesie byli dzicy, a ja zrozumiałem dlaczego.

To była ta, na którą czekałem.

______________

Witam!
Mam kolejną część, mam nadzieję, że Wam się spodoba.
Zachęcam do komentowania, chciałabym znać wasze opinie ;)
Kolejna część dopiero piątek/sobota, gdyż mam w cholerę dużo nauki.
Zapraszam do obczajenia mojego opowiadania "Extraordinary", które znajdziecie na moim profilu ( stworzyłam je od nowa, bo mi się nie podobało tamto XD)
Z całego serca dziękuję za wszystkie komentarze, głosy i wyświetlenia, jesteście niesamowici!

ILY! ❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top