Dwadzieścia pięć


Brooklyn's POV:


Po incydencie z poprzedniej nocy zdecydowałyśmy, by spotkać się u nas z bliskim przyjacielem, by opracować kolejny plan.

Obserwowałam z poręczy jak dziewczyny pracują. Chodziłam w tę i z powrotem, zastanawiając się nad tym, jak Tank mógłby spieprzyć całą operację. Tak, McCann powiedział w prawdzie, że nie uważa, bym była do tego zdolna, ale po latach obserwowania go  wiem, że będzie trzymał swoich ochroniarzy bliżej mnie, czy pozostałych dziewczyn.

- Ace, cokolwiek? - Spojrzałam na nią, siedzącą przed komputerem.

- Nic, jeszcze tego nie znaleźli.

Chłopcy wciąż szukali podsłuchu, który umieściłyśmy w aucie McCanna. Właściwie to było dosyć żałosne. Ostatnia noc mogła być niepowodzeniem, ale wiem, że mamy więcej szans. Teraz jednak, musiałyśmy się kimś zająć. Tankiem.

- Więc, co zrobimy z Tankiem? - Kelly uniosła wzrok.

Spojrzałam na nią, a następnie na mój pistolet.

- Ktoś musi sprawić, żeby zniknął. Na dobre.

Ace spojrzała na mnie.

- Ja to zrobię.

- Jesteś pewna?

- Jestem tutaj najsilniejsza, jestem jedyną, która może zrobić to cicho, zanim prawdopodobnie się oddali. Ale kiedy powinnam to zrobić? Ja- ZNALEŹLI TO!

Wszyscy zamilkli, a Ace odłączyła słuchawki, więc wszystkie mogłyśmy ich usłyszeć.

- D, znalazłem to!  - krzyknął Red,

- Daj to tutaj, muszę ustalić, dokąd to idzie - powiedział Bullet.

- Chcę to skończone tak szybko, jak to możliwe. - Usłyszałam McCanna.

- Stary, mówię ci, że te dziewczyny nie są tym, za kogo się podają - jęknął Tank.

- Dosyć tego! Doskonale wiesz, że te dziwki  nie mogą mi nic, kurwa, zrobić, nawet ty, czy ktokolwiek tutaj, ponieważ skręcę każdemu kark i  wyrzucę je do ścieków. - Jego głos stawał się groźny.

- Zasilanie jest odłączone. Wyłączyli je - powiedziała Ace, upewniając się, że nie dostaną się do naszego komputera.

Westchnęłam i zaczęłam rozkładać i składać mój pistolet. Robiłam to zawsze, kiedy byłam niespokojna. Tym razem byłam wściekła.

- Co zrobimy, Booklyn? - Grace wstała.

- Myślę, że mam plan. - Uśmiechnęła się Bryce.

Jason's POV:


- Co masz na myśli, mówiąc, że nie możesz tego podłączyć z powrotem?! - krzyknąłem.

- Musieli zniszczyć odbiornik. Nie mogę. Tego. Odzyskać. - Pstryknął Bullet.

- Cholera!

Wtedy wszedł Alex.

- Jason, jest jakiś powód, dla którego nie chcesz rozważać podejrzeń wobec tych dziewczyn.

- Stary, to pierdolone dziewczyny. - Zaśmiałem się.

- Więc? Znam dziewczyny, z którymi niektórzy z TFK nawet nie zadzierają.

- To dlatego, że TFK to pieprzone cipki. - Wzruszyłem ramionami, wyciągając piwo z lodówki.

- Nieważne, wszystko, co chcę powiedzieć to może zamiast dobierać się do jej majtek, mógłbyś się czegoś do niej dowiedzieć. - Alex uniósł ręce w geście obrony.

- Dobra, zapytam ją. - Przewróciłem oczami.

- Dzięki! - Tank wypuścił powietrze.

- Uważaj. Nie jesteś tu szefem. - Alex zrobił krok do przodu.

- Ty też nie? - Spojrzałem na niego.

Wzruszył ramionami.

- Dobra uwaga.

Nie rozumiałem, dlaczego byli tacy zawzięci na te dziewczyny. Przede wszystkim, miałem mnóstwo wrogów, którzy chcieliby wziąć mnie na cel. Więc dlaczego nie pytali o nich, zamiast o dziewczyny, które widzieliśmy niecałe dwa tygodnie temu.

Usiadłem na kanapie.

- Jakieś wskazówki na temat ludzi, którzy mieli braci w Devils?

- Może jeden, czy dwóch. Steven Keller miał młodszego brata... teraz ma jakieś 17 lat.

- Ma tylko 17 lat, jest zbyt młody. - Red pokręcił głową.

- Zabiłem kolesia w wieku 16 lat, nie jest zbyt młody. - Uśmiechnąłem się. - Ktoś jeszcze?

- Tyler Blackburn ma młodszą siostrę, teraz ma 22 lata.

- Jak ma na imię? - Spojrzałem na niego.

- Rachel, a młodszy brat Stevena ma na imię Jack.

- Okej, ja i Skinny zajmiemy się Rachel, Tank i Red pójdą po Jack'a.

- Czy będę mógł się z nią pobawić? - Skinny uśmiechnął się diabelsko.

- Yeah. - Poklepałem go po plecach.


~~~~~~

Skinny i ja dojechaliśmy do miejsca, gdzie świadek powiedział, że mieszka Rachel. Wysiedliśmy z auta i podeszliśmy do drzwi.

Skinny zapukał. Spojrzałem w okno, by sprawdzić, czy mógłbym coś zobaczyć. Był tylko jeden samochód na podjeździe, więc na szczęście, nie było w domu nikogo innego.

Staliśmy tam przez kilka sekund i wtedy usłyszałem dźwięk kroków.

- Jest w środku.

Rozejrzałem się. Na szczęście był poniedziałkowy poranek, więc wszyscy byli w pracy. Strzeliłem w drzwi i otworzyłem je kopnięciem. Rachel krzyknęła i wbiegła po schodach, a Skinny zamknął za nami drzwi.

- Rachel, no chodź, nie bądź taka! Mam dla ciebie prezent.

Skinny uśmiechnął się i ruszył za mną po schodach.

Drzwi sypialni były zamknięte, a ja usłyszałem dźwięk ładowania pistoletu po drugiej stronie.

- Rachel, chcę tylko porozmawiać. Jeśli otworzysz drzwi, nie będę musiał w nie strzelać. Wiem, że masz broń i jeśli postrzelisz mnie, bądź Skinny'ego, żaden z nas nie zawaha się, by ruszyć za resztą twojej rodziny. - Oparłem się o framugę drzwi.

- WYNOŚCIE SIĘ Z MOJEGO DOMU! - krzyknęła.

Zirytowało mnie to, więc otworzyłem drzwi kopnięciem. Skinny wbiegł, wyrwał z jej dłoni pistolet i ograniczył jej ruchy.

- To mogłoby pójść o wiele łatwiej, gdybyś po prostu z nami porozmawiała, kochanie. - Skinny powiedział do jej ucha.

Wziąłem taśmę klejącą, którą wziął ze sobą i zakleiłem jej usta, a następnie ręce. Przyczepiłem ją do framugi łóżka.

- Masz pół godziny, Skinny. - Zamknąłem za sobą drzwi i zszedłem na dół, by obserwować.



____________________________

Cześć i czołem! Wrzucam wam kolejny rozdział, yay!

Z góry przepraszam za wszelkie błędy!

Dziękuję za wszystkie wyświetlenia i głosy, jesteście najlepsi!

Zapraszam Was do zajrzenia, przeczytania i wyrażenia swojej opinii na temat mojego Fanfiction z Justinem "Mścicielka", które znajdziecie na moim profilu. To moje pierwsze FF i chętnie poznam Wasze opinie na ten temat!

Życzę miłego czytania, do zobaczenia za tydzień!





Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top