25 → chance

Dni płynęły i zanim Lara się obejrzała, upłynął rok od momentu, w którym wrócili z Himalajów. Brytyjka zajęła się rezydencją i tym, co było związane z archeologią. W prawdzie nigdzie nie wyjeżdżała, ale cały czas dało się ją zobaczyć z dokumentami, tekstami źródłowymi, czy wieloma innymi, zabytkowymi dziełami, których zwyczajny człowiek nie dotknąłby z własnej i nieprzymuszonej woli. Brunetka jednak nie miała na co narzekać, bardzo jej się to wszystko podobało i w końcu zaznała spokoju. Jej życie zaczęło przypominać pewną monotonię, którą zdawała się w pełni akceptować i niczemu się nie sprzeciwiać. Niekiedy wpadał do niej Jonah, a wtedy zawsze opowiadali sobie to wszystko, co się działo ostatnio aż do później nocy. Często przy pizzy, czy jakimś innym jedzeniu na wynos. Normalnie Croft starała się tego unikać, ale kiedy przyjaciel wpadał w odwiedziny, nie mogła mu odmówić i nawet nie chciała. 

Z Nathanem było trochę bardziej kolorowo. Polecieli z Victorem do Ameryki, gdzie ich drogi na jakiś czas się rozeszły. Oczywiście przez cały czas byli w kontakcie, ale Sully miał kilka osobistych spraw do załatwienia, a Drake musiał zająć się szukaniem swojego brata. Samuel miał to do siebie, że często znikał i nie było wiadomo, gdzie tak naprawdę jest i czy wróci. O ile w ogóle to zrobi. Potem zaczęli się mijać. Starszy Drake ciągle wynajdywał jakieś małe zlecenia, które były banalne proste, a pieniądze uzyskane z nich dosyć duże, więc grzech było odmówić. Wkręcił się w to dosyć mocno i jedyne przerwy jakie sobie robił były tymi na przedostanie się z jednego miejsca na miejsce, jedzenie i spanie. Nate nigdy nie był typem człowieka, który potrafi usiedzieć spokojnie na czterech literach i wszyscy dookoła zdawali sobie z tego sprawę. Pomimo to cały czas myślał o tym jak to wszystko potoczy się z Croft. Jednocześnie zdawał się nie widzieć upływających dni i nie myślał o tym, że cały rok tak po prostu przeleciał mu przez palce. 

Obydwoje tak naprawdę wciąż mieli gdzieś tam w swoich pamięciach ten czas, kiedy jedno partnerowało drugiemu i kiedy to nie skakali sobie do gardeł, jak to było na samym początku, jeszcze przed Egiptem. Nate po tym wszystkim nawet zaczął się interesować bardziej karierą archeologiczną Brytyjki i od czasu do czasu dało się go przyłapać na czytaniu artykułu o Croft w jakimś magazynie naukowym, czy forach internetowych. Sully zawsze śmiał się wtedy, że siostry z Ochronki byłyby z niego niesamowicie dumne. Jeśli chodziło o docinki, Victor nigdy nie potrafił sobie odpuścić. Nigdy.

━━━━━ 🔥 ━━━━━

Anglia przywitała Nathana deszczem. Wcale go to nie zdziwiło, ale nie był też rozczarowany. Po wiecznym słońcu, z jakim miał do czynienia w Ameryce, nawet mu się to podobało. Tamtego dnia mijał równy rok, odkąd rozdzielili się z Croft na lotnisku i choć nie przypuszczał, że to tak łatwo zapamięta, postanowił wybrać się do niej w odwiedziny. Poza tym z Samem wpadli na pewien trop, który aż czekał, aby się nim zająć. Wielkie bogactwa znów mogły czekać na nich otworem. Wystarczyło tylko zebrać parę osób i po prostu wyjechać, dając się ponieść zewowi przygody. Kolejnej. 

- Trochę tu tłoczno - mruknął Samuel, stawiając przy okazji kołnierz w swojej jeansowej kurtce, aby bardziej nie moknąć. - To gdzie ta twoja Croft mieszka?

- Nie jest moja, spieprzaj dupku - fuknął Drake, po czym przewrócił oczami. Ze starszym Drake'iem bywało tak, że nie dało się z nim niekiedy wytrzymał. Czasem lepsze było towarzystwo dziewczyny z portów niż własnego brata. A przynajmniej taką zasadę wyznawał Nathan. - Właśnie będę próbował to ustalić - dodał, po czym poprawił torbę na swoim ramieniu. Nie wziął ze sobą niczego innego. Cały czas liczyć na to, że Croft da się namówić na taki wypad i wejdzie z nimi we współpracę, tak sobie obiecywali. 

- Od razu dupku - prychnął Samuel, po czym odpalił papierosa. Nie było to zbyt rozsądne posunięcie, ale byli tuż przy drzwiach, więc teoretycznie mógł to zrobić. - Jestem twoim starszym bratem, trochę szacunku, gówniarzu - dodał z udawaną wyższością. 

- Chciałbyś - Nate przewrócił oczami i pokręcił głową. Potem ruszył już przed siebie, licząc na to, że na zewnątrz lotniska znajdą taksówkę, która zawiesie ich chociaż w pobliże rezydencji Croftów. Drake przypuszczał, że tam mogą znaleźć Larę i chciał zacząć właśnie tam. Jeśliby jej nie było, to miał nadzieje, że jednak prędzej czy później na siebie wpadną. Nieświadomie nie chciał zaczynać tego wszystkiego bez niej. Chciał nawet wiedzieć, co uważa o tym wszystkim. 

Trafili na bardzo miłego taksówkarza, który w dodatku był bardzo rozmowy i również popalał cygara. Miał wiele wspólnego z Sullym i bracia byli niemal pewni, że gdyby staruszek wybrał się z nimi, to szybko nie opuściliby pojazdu. Victor wiedział bardzo dużo, szczególnie o cygarach, więc sama rozmowa dotycząca tego tematu mogłaby trwać w nieskończoność. Na szczęście Sully wolał poczekać na rozwój wydarzeń i nie ruszać się zza oceanu, dopóki nic nie będzie pewne i ustalone. Mężczyzna odstawił ich pod sam dom, ale tam okazało się, że brunetka zatrzymała się na weekend w swoim mieszkaniu w centrum. Drake uzyskał adres - chociaż z trudem i udali się tam razem z Samem. Kierowca był jednak na tyle wyrozumiały i na tyle miły, że policzył im kurs tylko w jedną stronę, przez to nie musieli wydawać fortuny funtów. Na samym końcu pożyczył im powodzenia i potem już każdy poszedł w swoją stronę. Nate był pewien, że będzie bardzo długo wspominał faceta, który nie był jak większość ludzi w czasach współczesnych. Był z niego bardzo poczciwy człowiek, który w dodatku stanowił gadułę jakich mało. 

━━━━━ 🔥 ━━━━━

Lara była zakopana po uszy w swoich papierach, które starała się jakoś posegregować w elektronicznej wersji na laptopie. Szło jej opornie, do tego głowa pękała jej od bólu, ale stwierdziła, że musi to zrobić, bo im bardziej będzie to wszystko odkładać, tym gorzej się do dla mniej skończy. Innego wyjścia nie było i po prostu wolała to mieć za sobą. Dlatego jeszcze z samego rana zaopatrzyła się w butelkę wody, jakieś przekąski do zjedzenia i listek tabletek przeciwbólowych. Trzeba było sobie jakoś radzić, a ona nie zamierzała dać się pokonać jakiejś migrenie czy czemukolwiek innemu. 

Wszystko przerwał jej dzwonek do drzwi i choć nie miała w ogóle na to wszystko ochoty, wstała i po rzuceniu na siebie okiem w lustrze, ruszyła przez korytarz, aby otworzyć. Po drodze zaczęła się nawet zastanawiać, kto wpadł na pomysł, aby wpaść w odwiedziny. Nie miała pojęcia, a Jonah od razu skreśliła. Widzieli się poprzedniego wieczoru, a nic u niej nie zostawił, więc nie było mowy, aby kolejny raz przyszedł. Przeżyła niemałe zaskoczenie, gdy okazało się, że za drzwiami nie stoi Jonah, a Nate i łudząco podobny do niego facet, który na pewno był jego bratem. Pierwsze, co rzucało się w oczy po tym jak spojrzało się na ich dwóch to te same oczy i uśmiechy. 

- Cześć Croft, pamiętasz mnie jeszcze? - Nate roześmiał się, widząc jej minę, po czym wszedł do mieszkania, bo brunetka otworzyła szerzej drzwi. Sam zachował się podobnie, a potem już we trójkę znaleźli się w salonie, gdzie wszystko było przykryte papierami. Najprzeróżniejszej wielkości. 

- Ciężko o tobie zapomnieć, Nate.

- To zabrzmiało dwuznacznie, dzieci - Sam usiadł na kanapie i wyciągnął się przed siebie. Nathan przewrócił oczami, jakby to miało wyrazić jego dezaprobatę zachowaniem brata i faktycznie tak się stało. Lara roześmiała się pod nosem, a potem wsunęła dłonie do kieszeni spodni. 

- Boże, Sam, skończ w końcu - poprosił brunet, po czym westchnął ciężko. Trzeba było jeszcze zapoznać wszystkich ze wszystkimi, co w takiej sytuacji skończyło się na uścisku dłoni i paroma śmiesznymi komentarzami z jednej czy drugiej strony. 

- Co was sprowadza? - spytała Lara, kiedy już było po wszystkim i usadowiła się na parapecie okna, aby móc widzieć braci na raz i żeby nie kręcić niepotrzebnie głową w jedną czy drugą stronę. 

- Minął rok, a z tego co wiem, to coś mi obiecałaś. 

- Niestety - westchnęła teatralnie, po czym przybili sobie z Samem piątkę. 

Nathan jakoś to przecierpiał, po czym odchrząknął i zaczął temat, który tak naprawdę najbardziej go interesował. Henry Avery i jego skarby czekali na to, aby je odnaleźć. Lara wydawała się być zainteresowana, ale postanowił powiedzieć wszystko to, co chciał powiedzieć. Na szczęście Croft zorientowała się w tym, aby nie przeszkadzać i wbiła swój wzrok w młodszego Drake'a. Wszystko brzmiało naprawdę dobrze, a przede wszystkim ciekawie i gdyby nie to, że z każdym kolejnym słowem, jakie wypłynęło z ust bruneta robiła się coraz bardziej zaintrygowała, to nie traktowałaby tego w taki sposób. Poza tym chciała się wyrwać z Anglii i oderwać na jakiś czas papierów. Dało się to lubić, ale z pewnością nie przez cały czas i tego miała serdecznie dość. A przynajmniej tamtego dnia. 

Swoje trzy słowa dorzucił jeszcze sam. On tak naprawdę wiedział najwięcej o tym wszystkim i o tym, gdzie należy zacząć. Również opowiadał z ożywieniem i to jeszcze większym niż jego brat. Pod koniec nawet nie musieli pytać o decyzję Croft, bo jeszcze przed tym widać było, że w to wejdzie bez najmniejszego zawahania. Sama była tym trochę zdziwiona, ale wiedziała, że na pewno tego nie pożałuje. Na pewno nie.

~*~

nie wierzę, że właśnie kończę to ff

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top