21 → come back
Nathan, chowając się za jakimś filarami, przypatrywał się uważnie poczynaniom Nadine oraz Constantina. Nie podobało mu się to ani trochę, ale nie miał najmniejszych szans z małą armią, jaką Ross sprowadziła ze sobą i wolał obserwował rozwój wydarzeń. Jego przeczucia odnośnie tego, że nie był sam były jak najbardziej trafne. Ledwo co dostał się do środka świątyni i zdążył się schować, usłyszał głosy, a także niewielki wybuch, który sprawił, że miał bliskie spotkanie z ziemią. Pył posypał się z sufitu, a wstrząs jaki wywołało wysadzenie drzwi z pewnością wywołał gdzieś lawinę. Drake nie był głupi, aby tak nie uważać i miał nadzieje, że wioska, w której się zatrzymali była jednak bezpieczna. Constantin, wchodząc do środka nie zauważył oponenta, co było Nate'owi jak najbardziej na rękę. Wolał nie wplątywać się z kimś takim jak on w otwartą walkę, szczególnie w otoczeniu tylu najemników. Samobójczy ruch i nawet jego szczęście by mu nie pomogło. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę.
Amerykanin pomimo wszystko starał się pozostać nieco z tyłu, a także w cieniu. Wolał wiedzieć na czym stoi ta cała Trójca, ale też i Nadine. W prawdzie rozmawiali ze sobą przyciszonym głosem i nie wszystko dosłyszał tak wyraźnie, jakby tego chciał, ale poznał szczegóły, które już odkryli. On sam z Larą praktycznie wyprzedzał ich o zaledwie kilka informacji, które w tamtej sytuacji były już zupełnie nieistotne. Zaczął się zastanawiać jak sobie w tym wszystkim poradzi, nie mając nikogo do pomocy, ani również kontaktu z Rothem. Jeszcze przed wejściem do świątyni odkrył, że jego krótkofalówka się zbuntowała i przestała działać, więc naprawdę był zdany sam na siebie i nikogo więcej. Lary jak nie było, tak nie było i nawet nie miał pojęcia, co się z nią w ogóle dzieje. Nie miał bladego pojęcia i powoli zaczynał się coraz bardziej martwić jej losem. Może i tak naprawdę była jego rywalką, to dało się ją lubić. Przyłapał się na tym jeszcze jakiś czas temu.
━━━━━ 🔥 ━━━━━
Croft tak naprawdę nic się nie stało. W prawdzie wiedziała o tym tylko ona sama, ale była cała i zdrowa. Po prostu musiała się upewnić, czy jej ojciec rzeczywiście dotarł w tamto miejsce i czy jego przypuszczenia były słuszne. Cóż, Richard faktycznie przetarł dla niej szlak wiele lat temu, ale porzucił odzyskanie Całunu tak szybko, jak zyskał nim swoje zainteresowanie. Na finalnym odcinku coś sprawiło, że zostawił artefakt samemu sobie i wrócił do Anglii. Lara nie potrafiła tego zrozumieć, dopóki nie zaczęła nad tym bardzo mocno rozmyślać. Potrzebowała dwóch dni, aby połączyć ze sobą pewne fakty. Całe dwa dni spania pod gołym niebie w prowizorycznym szałasie, jedzenia tego, co Matka Natura miała w zanadrzu, a nie było tego wiele i intensywnego rozmyślania. Dopiero po nieprzespanej nocy, którą spędziła na śledzeniu gwiazd wpadła na rozwiązanie. Niby tak banalne, a jednak nie.
Oczywiste było to, że artefakty miały jednocześnie uzdrawiającą jak i uśmiercającą moc. Croft nie potrafiła jeszcze powiedzieć, które z nich - Serce Egiptu, czy też Całun - było bardziej śmiercionośne. Nagle fakt, że Nefertari zmarła przedwcześnie stał się jasny, a Ramzes postanowił pochować je razem z nią stał się jasny. On sam później również pozbył się swojego - jak podejrzewała - najcenniejszego skarbu. Śmierć ukochanej dała mu do myślenia tyle, że również otrzeźwiał do tego stopnia, że pozbył się tego, co wysysało z niego życie. W prawdzie zrobił to w czasach pokoju, kiedy nie był mu już tak naprawdę potrzebny, ale zrobił. Później Egipt funkcjonował w dalszym ciągu, jakby nic takiego się nie stało, a faraon pogrążył się w żałobie po swojej żonie. Pod wieloma względami wydawało się to być dobrym materiałem na historię miłosną i Lara chciała wierzyć, że tak właśnie było, ale doskonale wiedziała, że to jedyne sensowne wyjaśnienie. Nie było innych.
Kiedy już doszła do tego wniosku, nadszedł moment, aby wrócić i opowiedzieć o wszystkim Amerykaninowi. Wracając, odkryła, że akurat wybierał się gdzieś z Rothem. Spodziewała się tego, że napędziła mu sporo problemów i pewnie mnóstwa kłótni, ale doskonale zdawała sobie sprawę, że nie było innej opcji i musiała postąpić tak, a nie inaczej. Miała tylko nadzieje, że Drake będzie chciał ją wysłuchać i liczyła na to, że da się wplątać w rozmowę z nią, po tym wszystkim. Chciała go nawet złapać zanim dostał się do świątyni, ale musiała się schować i odczekać, aż Constantin z Nadine wejdą tam pierwsi.
Po tym, jakąś sposobnością sama dotarła do środka. W prawdzie zrobiła to od zachodu, a nie tak jak cała reszta od południa, ale dostała się i uchroniła się tym samym przed paraliżującym chłodem oraz wiatrem, który zaczynał wiać coraz mocniej. Musiała się wspiąć po lodzie, aby dosięgnąć okna, przez które wsunęła się do świątyni, ale nie był to żaden problem. Robiła to już tyle razy, że była przygotowana na ewentualne potknięcia. A także liczyła się z tym, że może spać, co jednak się nie stało. Schowała się za jakąś skrzynią, która była stanowczo za stara, aby robić za kryjówkę, ale Larze nie trzeba było wiele do szczęście. Znajdowała się akurat na czymś w rodzaju antresoli i miała wszystkich na widoku. Włącznie z Nathanem, który chował się za filarem i uważnie obserwował, to co się działo pomiędzy Constantinem a Nadine. Croft na początku próbowała zwrócić jego uwagę na siebie, ale zrezygnowała z dwóch powodów. Po pierwsze było to zbyt ryzykowane, a po drugie doskonale zdawała sobie sprawę, że Drake nie widział jej z pozycji, w jakiej się znajdował. Wprawdzie na to drugie wpadła dopiero po czasie, ale cieszyła się, że nadal pozostała niewidoczna.
━━━━━ 🔥 ━━━━━
Nie trzeba było długo czekać na rozwój wydarzeń. Wkrótce potem wywiązała się strzelanina. W prawdzie tamtym razem zaczął ją nie kto inny jak Drake, ale kule zaczęły latać we wszystkich kierunkach, kończąc następnie w ciałach najemników, czy ścianach. Lara wiedziała, że prędzej czy później tak to wszystko będzie wyglądać, dlatego włączyła się do walki. Dostała się na dół, poprzez zeskoczenie na jednego z najemników i złamanie mu karku, ale akurat wtedy to było najmniejsze z jej z martwień.
- CROFT?! - ryknął Constantin, gdy zauważył jak kucyk miga mu przed oczami i chowa się co pięć sekund w innym miejscu.
- Cześć, dupku! Stęskniłeś się?!
- Lara?! - Nate oddał kilka strzałów, po czym znaleźli się już obok siebie, w zasadzie to przyklejeni do siebie swoimi plecami. - Co ty tu robisz?!
- Wróciłam, żeby ci pomóc - rzuciła przez ramię, po czym wycelowała w jednego z najemników, który miał na muszce Drake'a - Nie dziękuj, to będzie odwdzięczenie się za Egipt - dodała, a on tylko roześmiał się pod nosem i razem schowali się przed gradem kul.
- Powinienem skopać ci dupę za to, że mnie wystawiłaś! - przyznał, kiedy przypomniał sobie o sytuacji sprzed dwóch dni. - Naprawdę!
- Możesz, ale nie teraz! Jakbyś nie zauważył, to jestem trochę zajęta - odkrzyknęła, przeładowując magazynek w swoim pistolecie.
Drake przewrócił oczami, zastanawiając się w dalszym ciągu, dlaczego zniknęła. Zaczął nawet liczyć na to, że rzeczywiście wszystko mu powie, kiedy cała ta szopka się skończy i będą mogli w spokoju porozmawiać. Nie miał pojęcia, czy w ogóle uda im się dotrzeć do Constantina zanim ten odnajdzie Całun, ale liczył, że jednak tak się stanie.
- Posłuchaj, nie możemy dać mu założyć tego Całunu - powiedziała, gdy znowu znaleźli się obok siebie. Zaczynało się robić coraz ciszej, ale wciąż dało się znaleźć jeszcze kilku najemników, którzy próbowali ich trafić. - Znaczy z jednej strony moglibyśmy, ale z drugiej nie możemy.
- To co w końcu robimy?
- Musimy go dopaść zanim to znajdzie. Nie było mnie tylko i wyłącznie dlatego, że musiałam załatwić jedną sprawę i upewnić się, że mam rację - wyjaśniła, dysząc ciężko. Powoli brakowało już jej sił na unikanie kul i zabawę w kotka i myszkę z tamtymi. - Całun działa w obie strony. Dodaje ci nadludzkich sił, ale tak samo szybko wysysa z ciebie życie. To właśnie dlatego Ramzes kazał się go pozbyć! Serce zabrało mu Nefertari, a on sam nie chciał cierpieć jeszcze bardziej.
- Czyli co? Jak on to ubierze, to będzie przez jakiś czas nieśmiertelny, a potem umrze?
- Nie wiem, ile to działa! Ramzes na pewno nosił go stale przez jakiś czas i nic z nim się nie działo, przeżył przecież wielu faraonów na tronie i zmarł śmiercią naturalną, cholera wie, co będzie z Constantinem! Wolę nie ryzykować!
- W takim razie kończmy to!
Lara skinęła głową, po czym wybiegli z dwóch przeciwnych stron, posyłając ostatnie kule do najemników, a ci padli jak muchy na wiekową posadzkę. Drake chciał jeszcze załatwić sprawę z Ross, ale zauważył, że ucieka jak najzwyklejszy tchórz bez swojej obstawy. Nate odprowadził ją wzrokiem, a potem prychnął i pokręcił głową. Wiedział, że tak to będzie wyglądać, choć coś tam w środku podpowiadało mu, że Nadine nie podda się tak łatwo. Zdawał sobie sprawę z tego, że prędzej czy później jeszcze o niej usłyszy, ale wtedy nie było to w ogóle ważne. Kiedy upewnił się, że nie widać jej już na horyzoncie, wziął głębszy oddech i przeładował magazynek.
Zostało im najgorsze. Musieli dogonić Constantina, który zdążył już aktywować przejście do ukrytej komnaty w podziemiach świątyni i zakończenie tego raz na zawsze.
~*~
jeśli wszystko dobrze pójdzie, to w piątek skończymy danger!
zapraszam na braveness x
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top