Prolog
Wśród miejskiego imperium wznosi się pewna szkoła. Niesamowita szkoła. Szkoła, która jest marzeniem każdego! Szkoła do, której prawie nikt się nigdy nie dostaje. Akademia Szczytu Nadziei, cudowna szkoła, jest prawdziwą Akademią Nadziei. Dostają się do niej tylko licealiści o specjalnych umiejętnościach, którzy są najlepsi w swojej dziedzinie. Tak zwani „Ostateczni". Szkoła sama wybiera i rekrutuje nowych uczniów. Prawie nikt nie ma szans się tam dostać... lecz jest jedna szansa. I tu wchodzę ja! Nazywam się Teitaru Mesaiko. Dostałem się do Akademii dzięki cudownej loterii i dostałem miano Ostatecznego Szczęściarza, bo trzeba mieć niebywałe szczęście by akurat wylosowali ciebie z ponad 10 tysięcy osób. Nie jestem jakąś wyróżniającą się osobą, uczę się przeciętnie a zainteresowania to zwyczajne hobby. Przeciętnie wysoki jestem, mam brązowe włosy, nic specjalnego. Strasznie się ekscytuję bo wstępuję do szkoły marzeń, ale mam pewne obawy. Nie wiem czy mnie nie przyjmą do swojego towarzystwa „Ostatecznych" czy coś, ale w sumie to też zwyczajnie uczniowie, ludzie tacy jak ja. Stres trochę minął. Stałem przed bramami szkoły. Ale... w końcu postanowiłem tam wejść! Dam z siebie wszystko, będę się uczył najlepiej jak potrafię!!! Pokaże innym kim jest ten Teitaru Mesaiko!!!
Otworzyłem drzwi szkoły,... ale moja ekscytacja nie trwało długo. Nagle obraz zaczął się rozmazywać, nic nie widziałem.... Aż w pewnym momencie kompletnie straciłem świadomość.
(creppy muzyczka)
Prolog: Witaj Akademio Rozpaczy!...
-Co się stało?... Yhh, jestem zmęczony..., ale... gdzie ja jestem? I dlaczego okna są pozamykane żelaznymi płytami?
Na ławce koło, której obudziłem się leżała kartka:
„Proszę o zebranie się w holu o 8! Dziękuję!"
Spojrzałem na zegar, który znajdował się w klasie, pokazywał 7 55.
-Chyba... powinienem się pośpieszyć- stwierdziłem.
Wyszedłem na psychodeliczny korytarz, w, niektórych częściach był fioletowy, w innych zielony a w jeszcze innych czerwony. Jedne ze drzwi były otwarte na oścież, więc pomyślałem, że tam będzie hol. Gdy je otworzyłem... zobaczyłem coś czego się bym nie spodziewał po nagłym pojawieniu się w szkole, w klasie,... była tam grupa uczniów, „Ostatecznych" uczniów.
-Ej patrzcie, jakiś inny się przyczołgał!!!- krzyknęła jakaś niska dziewczynka.
-Właśnie widzę, cześć!- krzyknął jakiś napakowany koleś.
-Cz-cześć!- odkrzyknąłem.
Policzyłem i razem ze mną było nas tam 18 osób. Niektórzy wyglądali dość zwyczajnie a inni wręcz przeciwnie. 9 dziewczyn i 9 chłopaków. Byli tam rożni, od wysokich po niskich, od napakowanych do nawet skrajnie wychudzonych, od płaskich po takie dziewczyny, które „mają duże płuca". Jakby na nich nie spojrzeć, każdy się czymś odznaczał. I tak staliśmy, nie wiedząc co się dzieje, wymieniając się spojrzeniami. Postanowiłem zagadać, by przełamać lody.
Podszedłem do chłopaka o rudych włosach, w słomianym kapeluszu i ogrodniczkach.
-Hej. Nazywam się Teitaru Mesaiko i jestem Osatecznym Szczęściarzem, miło mi cię poznać!
-Cześć, nazywam się Rinji Okata i jestem Ostatecznym Rolnikiem.
Nie ukrywam, że żeby wczuć się z nimi w rozmowę poczytałem wcześniej o nich w Internecie. Rinji rewolucjonizował system rolniczy Japonii a obecnie posiada jedną z największych farm Japonii gdzie hoduje zwierzęta rolnicze oraz dużo upraw.
-Powiem ci Teitaru... nie wyglądałeś na rozmowną osobę. Stałeś tak nie pewnie wpatrzony w nas. Spodziewałem się raczej nieśmiałego kolesia chociaż takiego to już tu mamy.
-Serio? To... dobrze.
-Aaaj sam już nie wiem, jak na chłopaka to jestem strasznym gadułą bo zazwyczaj zajmuje się gospodarstwem i jedyne z czym mogę porozmawiać to moje zwierzęta, które od czasu do czasu wydadzą jakiś odgłos albo z roślinami, te to już totalnie milczą.
-Dobrze wiedzieć- skończyłem z nim rozmowę.
Następnie podszedłem do niskiej dziewczyny, która sobą przypominała młodszą osobę od nas a gdy tylko zauważyła, że idę w jej stronę i otwieram usta na to ona:
-Yo! Jestem Gekitari Bakuhatsu, OSTATECZNA TANCERKA BREAK DANCE!!!
-Miło poznać, Tei-
-Tak,tak, Teitaru Mesaiko, Ostateczny Szczęściarz, dostaniesz ksywę... Tei! Świetnie!
-Yyy, skąd o tym wiesz?
-Mam zły nawyk podsłuchiwania czyichś rozmów, przepraszam..., aaaaale z kolei nie musisz mi się już przedstawiać, to oszczędność czasu!
Jest jedną z młodszych gwiazd break dance'u w Japonii.
-Masz... rację?!
Po czym odeszła tanecznym krokiem i przyczepiła się do kogoś innego. Spojrzałem w stronę kolesia o średniej długości zielonych włosach zakończonych białym kolorem. Miał też wianek na głowie, że prawie pomyliłem go z dziewczyną.
-Cześć nazywam się Teitaru Mesaiko, Ostateczny Szczęściarz.
-Doberek. Fou Yuki, Ostateczny Botanik, z wymiany, z Chin. Przyroda Japonii jest... taka niezwykła, zachwycają mnie Sakury!
Nie było o nim zbyt dużo w Internecie, może dlatego, że jest z wymiany, wiem na pewno, że wygrywał krajowe i międzynarodowe konkursy ogrodnicze i, że dom jego rodziny znajduje się na wielkiej posesji, gdzie sam dom zajmuje jakieś 2/6 powierzchni ich posesji a 4/6 to ogromny ogród, o który dba z cała swoją rodziną. Co do wymiany wiem, że jeszcze jedna uczennica z niej jest.
-Hodujesz jakieś rośliny?
-Nie mam zbyt dobrej ręki do roślin.
-Hej. Skoro jesteśmy kolegami z klasy, jak sprawa co tu robimy się wyjaśni, spotkamy się u ciebie i pomogę ci zasadzić parę roślin i powiem ci jak się nimi zajmować, że nawet ty dasz radę!
Strasznie się ożywił podczas mówienia tego. Nawet ok, wydaje się być miłą i ciepłą osobą. Zauważyłem pewną dziewczynę stojącą w koncie o różowych średniej długości włosów w bardzo uroczym ubraniu (była w białej koszuli z ozdobnymi rękawami i różowej spódniczce na szelkach sięgającej do kolan i króliczych uszach na głowie), wyglądała na zmartwioną.
-Hej, jestem Teitaru Mesaiko, Ostateczny Szczęściarz.
-Cześć...
-Coś nie tak?
-Oj przepraszam, zamyśliłam się- od razu zmieniła nastawienie- Jestem Kawanaita Nousagi, Ostateczna Treserka Królików, czytałam coś o Ostatecznych Szczęściarzach, dostałeś się tu przez loterię, tak?
W chwile stała się bardzo uroczą dziewczynką. Czytałem, że tresuje króliki na największe pokazy i targi w kraju.
-Yy, tak.
-Miałeś niezłe szczęście, 10 tysięcy osób startujących loterii to strasznie dużo!
Wspominałem, że wrzuciłem 10 losów na siebie? Nie? To teraz o tym mówię XD. Może to małe oszustwo, ale bym się nie zdziwił gdyby inni wrzucali po tyle samo losów na siebie.
-Mam nadzieję, że się zaprzyjaźnimy!- odparła uroczym głosikiem.
Jak już poznałem 4 osoby to idę już poznać wszystkich. Rozglądałem się do kogo następnie mogę zagadać i nagle pewien koleś o szarych (dosłownie szarych) włosach wskazuje na mnie palcem i rusza ręką, aby do niego podejść.
-Ej stary, wyczarować ci jakiegoś królika od tamtej lolitki?
-Kogo nazywasz lolitką?- spytałem
-Jak to kogo? Tamtą maleńką z, którą przed chwilą gadałeś, płaska, ale własna! Obserwowałem was.
-Ty to chyba obserwujesz wszystkie dziewczyny.
-Hej, hej, hej, co tak już agresywnie? Nawet żeś się nie przedstawił. Nie ładnie.
I kto to mówi?
-Nazywam się Teitaru Mesaiko i jestem Ostatecznym Szczęściarzem.
-Aaa, Tei, ta mała ruda co tańczy... łaziła tu i gadała coś o tobie.
-O mnie? Ale co?
-Nie wiem, nie wiem. Nie wsłuchiwałem się. A więc teraz ja przedstawię ci jedyną osobę w swoim rodzaju, najlepszego magika jaki stąpał po ziemi a mianowicie ja... ja nazywam się Jumon Daiki i jestem Ostatecznym Magikiem!
Ale przedstawienie...
- A skoro byłeś tak niemiły i nie chciałeś bym ci poczarował to spadaj.
Ale cham...
Gdy się odwróciłem, podszedłem do pewnej dziewczyny o czerwonych włosach w jakimś obcisłym kostiumie.
-Hej-
-Siemka! Kyodaina Minari, w skrócie Dina, Ostateczna Mistrzyni Rajdowa.
Widziałem ją wiele razy w telewizji i Internecie. Jest naprawdę dobra! Nie dość, że ma umiejętności, których nie jeden facet może pozazdrościć to jeszcze wygląda tak, że często jak jakiś chłopak ją zobaczy to od razu leci mu krew z nosa! Powiem nawet, że pod koniec w gimnazjum miałem etap, że byłem w niej zakochany po uszy! Ale do teraz znam kolesi, którzy ślinią się na jej widok.
-Co tak się patrzysz? Wiem, że jestem atrakcyjna, ale powiem, że wyglądasz trochę głupio jak tak się gapisz.
-Oj przepraszam- te stare nawyki...
Już się boje jak Jumon oszaleje na jej widok. Ale chyba nie chciała być nie miła.
Zauważyłem kogoś znajomego, nie, że osobiście, ale z widzenia.
-Cze-
-Znów mój jakiś fan?- był to sam we własnej osobie Ranoki znany jako „Ryan" Kumaki, popularny influnacer, widocznie musiał się tu dostać jako Ostateczny Influancer.
-Dobra, przedstawiaj się jeśli musisz.
-Yh, Teitaru Mesaiko, Szczęściarz z loterii.
-Ah, niektórzy nie mają tyle zdolności by zostać zaproszonym do tej szkoły z normalnym talentem.
W internecie nie jest taki... po chwili bez słowa po prostu sobie poszedł. Tym razem nie z mojej inicjatywy, zacząłem rozmowę z niebiesko włosą wysoką dziewczyną.
-Hej młody.
-Hej?
-No co, chciałam się tylko przywitać, Nawatobi Tokage, Ostateczna Skok Mistrzyni!
Kojarzyłem ją też z telewizji, podobno nawet zna się z Diną. Specjalizuje się w różnych rodzajach skoków, o tyczce, w dal czy w zwysz nie stanowi dla niej żadnego problemu. Była od nas o rok starsza.
-Słuchaj młody, możesz mówić do mnie po imieniu, nazwisku czy jak chcesz, ale również wy możecie mnie tu nazywać starszą siostrą! Bo w sumie jestem dla was jak taka starsza siostra!
Już to widzę, zdarzało się, że mówiono w telewizji, że jest dość... nieokrzesana w raczej gorszym znaczeniu.
-Hej... możliwe, że słyszałeś te wszystkie brudy o mnie i tak dalej..., ale nie jestem aż taka zła, co prawda napiłam się kiedy i zdarzy się mi iść na jakąś imprezę i zapomniałam o jednych zawodach... no, ale to tylko parę razy się zdarzyło. Lubię się zabawić, ale też z umiarem. Czaisz?
-Już trochę bardziej- ogólnie chciałem być miły, ale jak tak się na nią spojrzy... to serio nie wygląda na złą osobę, osobiście myślę, że się polubię z naszą „Starszą Siostrą"
Moją uwagę przykuł niziutki koleś. On tak uroczo wygląda XD.
-Dobry.
-Privet.
-Co?
-No privet.
-Co to, rosyjski?
-Da, da, nazywam się Koroki Masaki, Ostateczny Karateka bo nie nazwał bym się Mistrzem Karate.
-A co ty masz z tym rosyjskim?
-Aaa, Matka Rossiya jest dla mnie najważniejsza!
-To dlaczego trenujesz karate?
-Od małego rebenok (dziecka) ćwiczyłem tą sztukę, po prostu mam do tego talant i tak już jakoś zostało. I... nie chwalę się tym, ale parę lat temu chciałem skończyć z tym, ale wtedy dowiedziałem się o Akademii i postanowiłem dalej ćwiczyć by się tu dostać.
-To... ciekawe.
Spostrzegłem, że jakaś dziewczyna w czarnych włosach z rudawymi końcówkami ciągnie ze sobą jakiś worek.
-Hej, pomóc ci?
-Yh, nie dzięki, daje radę .
-Nie no pomogę ci.
-Oj, no dobra.
Wzięliśmy ten worek we dwójkę i poszło łatwo.
-Dziękuję. Nazywam się Chohei Ki i jestem Ostateczną Sztuk Mistrzynią!- wykrzyczała wesoło.
Co dziwne o niej w Internecie nic nie znalazłem albo mi się tak po prostu wydaje.
-Co w ogóle masz w tym worku?
-Moje rzeczy do sztukmistrzenia oczywiście, sztuczne miecze do połykania i takie tam.
-Robiłaś takie rzeczy kiedyś?
-Oczywiście. Nigdy się nie pomyliłam.
-Wow, musisz być naprawdę dobra!
-Noo jestem!
Podziękowała za pomoc.
Pewien napakowany koleś rozglądał się po nas. Podszedłem do niego.
-Co się st-
-Nic ci się nie stało?
-Nie.
-To dobrze. Nie chciałbym byście mieli jakieś obrażenia po tej dziwnej sytuacji.
-Czekaj, ty jesteś-
-Mojin Umuzaki, Ostateczny Ratownik Medyczny.
-Tak myślałem, Teitaru Mesaiko, Ostateczny Szczęściarz.
Jego przygoda z ratowaniem ludzi zaczęła się w wieku 7 lat gdy uratował swojego dławiącego się makaronem z ramen młodszego brata. Wtedy mówiono o nim w telewizji, że jest jak bohater.
-Mam nawyk by martwić się trochę zbytnio o ludzi, może to przez to, że ciągle im pomagam.
-Może...
Szczerze byłem tym już trochę zmęczony, tym „poznawaniem się". Ale jeszcze przede mną parę osób.
-Hej ty!
-Gdzie?
-Na dole!!!
Schyliłem głowę trochę niżej i moim oczom ukazała się niziutka dziewczynka o prawie, że białych blond włosach sięgających jej prawie do pasa, lekko zżółtawej koszuli na ramiączkach na co miała nałożony niebieski płaszczyk z wieloma plamami od farby i biała spódniczkę (też w farbie).
-Dziecko, co tutaj robisz?
-Dziecko?! Ja jestem w twoim wieku jak nie starsza koleś!!
Się wkurzyła.
-Dobrze jak chcesz uznajmy, że tego nie było.
-Dobrze!- odparła uroczym głosikiem.
-Twój talent związany z artystką?
-Tak. Nazywam się Serinata Ayato i jestem Ostateczną Rzeźbiarką.
-Miło poznać. Jestem Teitaru Mesaiko, Ostateczny Szczęściarz.
-Ooo, to ty jesteś ten typo z loterii??
-Yy tak.
-Noo powiem ci, że nieźle, nieźle...
I... tak po prostu se poszła.
-Wewnętrznie to wciąż dziecko. Tylko przez spędzanie czasu z nią też nie powróć do umysłu dziecka.
-Co?- nawet nie zauważyłem kiedy ten koleś stanął za mną.
-Uwierz, jako psycholog znam takie typy osób bardzo dobrze.
-Oo, pan psycholog?
-W rzeczy samej. Jestem Shinri Gakusha i mam miano Ostatecznego Psychologa.
-Teitaru Mesaiko, Ostateczny Szczęściarz.
-Ciekawe... fascynuje mnie to jak rzadka jest szansa, aby wylosowali właśnie ciebie! Wyglądasz na inteligentną osobę i mam nadzieję, że będziemy mieć dobre stosunki.
-Ja też.
-Ehh... ehhh... EHHHH
-Co?- jakaś dziewczyna w różowo czarnych włosach i czarnym croptopie wzdychała do mnie.
-Długo jeszcze? Chce mieć już to za sobą.
-Co?
-No te przedstawienie!
-Poprawniejszą formą raczej jest przedstawiania-
-Aa zamknij się Ri! Czy ja rozmawiam z tobą??
-Nie... pójdę już sobie...
-Czemu musiałaś być taka nie miła?
-Typo się mnie czepia a nie powinien.
-...
-Co stanąłeś jak kołek?? Ze mną rozmawiasz, więc może się przedstaw.
-Aa, jasne. Nazywam się Teitaru Mesaiko, Ostateczny Szczęściarz.
-Tak, tak, myślę, że ja będę ciekawsza. Jestem Haruna Bunkatsu, Ostateczna Przywódczyni Grupy!!!
-Wow...
-Co?!
-Dość... dziwny talent.
-Ta i mówi to osoba, która tu jest tylko dzięki jakiejś pieprzonej loterii.
-Ej, nie nazywaj tak tego!
-Weźcie się uspokójcie bo jesteście trochę niepoważni, po tobie Bunkatsu spodziewałabym się tego, ale po tobie Mesaiko już nie.
-Tch, nudziara, spadam.
-Pa,pa- odmachała jej ta dziewczyna. Wyglądała nawet trochę podobnie do Haruny, ale to może przez fryzurę. Miała czarno białe włosy i była ubrana w sukienkę z motywem szachownicy a na szyi nosiła naszyjnik zrobiony z figury „Królowej" z szachów. Można było się domyślić jaką „Ostateczność" posiada.
-A co ty taka wredna?
-A ty ciekawski?
-A czemu odpowiadasz pytaniem na pytanie?
-Sam sobie odpowiedz. Dobra już się pokaże z tej trochę milszej strony. Nazywam się Ranna Saru i jestem-
-Ostateczną Szachistką, po wyglądzie można było się domyśleć.
-Widzę napotkałam na spostrzegawczego.
-A tak to w ogóle jestem Teitaru Mesaiko, Szczęściarz.
-Szachy są wciągające jak hazard bo... w sumie traktuję je też trochę jak rodzaj hazardu.
-Mówisz, to nie niebezpieczne?
-Nie bądź taki miękiszon, nie jedna taka osoba na świecie uprawia hazard nie grając w karty czy coś czaisz?
-Noo
-To mam nadzieję, że kiedyś zechcesz ze mną zagrać kochaniutki?
-Jak tak prosisz,... ale od razu mówię, że przegram z tobą.
-Na pewno nie jesteś taki zły- uśmiechnęła się i odwróciła idąc w inną stronę.
WOW, co to było? Ona była taka... inna. Mam nadzieję, że będę mógł z nią spędzić jeszcze więcej czasu.
Uradowany, że prawie skończyłem się przedstawiać podreptałem do chłopaka, którego ZNOWU POMYLIŁEM Z DZIEWCZYNĄ!!!
-Hej!
-...
-Co tak cicho siedzisz?
-Nic...
-Co się stało?
-Nie... po prostu... jestem małomówny.
-Ok. To chociaż się może przedstaw? Ja jestem Teitau Mesaiko, Ostateczny Szczęściarz.
-Hachidori Kireina... Ostateczny Hodowca Ptaków...
-To fajnie!
-Noo...
Z nim to się chyba zbytnio nie dogadam, nie to, że go nie polubiłem, ale to on nic nie mówi, a tak wydaje się być miłym człowiekiem.
I przyszła kolej na ostatnią osobę, naszą damę z wymiany. Stała przy ścianie w beżowej sukience do kostek z upiętymi blond włosami.
-Cześć. Jestem Teitaru Mesaiko, Ostateczny Szczęściarz, mam nadzieję, że się zaprzyjaźnimy!
-Może... Alice, Ostateczna Dama... z wymiany, Europa.
-Jakieś nazwisko?
-Pochodzę ze szlacheckiego rodu, od zawsze nie posiadaliśmy nazwiska tylko z pewnym wiekiem nadaje się nam przydomki.
-Masz jakiś?
-Tak, ale nie ma się czym chwalić.
-Czyli?
-Alice... Wonderland.
-Oo, to jak Alicja w Krainie Czarów!
-Niestety...
-Czemu akurat taki?
-Powiedzmy, że miałam pewne problem w przeszłości przez co nadano mi ten przydomek, ale nie chce o tym mówić.
-Ok.
Wtedy przez megafon, który znajdował się w holu coś usłyszeliśmy.
-Ekhem, ekhem. PRÓBA MIKROFONU! Ho,ho, wszystko działa sprawnie! Nowych uczniów ASN (Akademia Szczytu Nadzieji) proszę o przejście do Sali gimnastycznej. DZIĘKUJE, DZIĘKUJE.
Ten głos... był dziwny i sposób w jaki brzmiał... też taki był... naprawdę dziwne...
-Chyba nie mamy na co czekać...- przyznała Chohei
Kiwnąłem głową. Jeden po drugim wychodziliśmy przez drzwi, którymi wcześniej wszedłem. Idąc w ciszy bo psychodeliczny korytarzu zamyślałem się tym co tu się w ogóle dzieje... Jedne z drzwi... wyglądały jak te do sali gimnastycznej. Alice pewnie wyszła przed naszą grupę i otworzyła z hukiem drzwi. Zobaczyłem... zwykłą, najzwyklejszą salę gimnastyczną. Miała ona scenę nad, którą wisiał baner z napisem: „Witamy uczniów ASN!"
Wydawało się, że to jest zwykła uroczystość powitalna.
-Ho,ho,ho (i to nie jest ho ho ho jak świętego Mikołaja XD tylko bardzie niskie He He He) przyszliście!
-Kim jesteś i gdzie jesteś?!?- zmartwiła się Kawanaita.
-Jestem tutaj!
W pewnym momencie na scenę wyskoczył............................................... czarno-biały lis.
-Ho, ho, ho.
-Czym... ty jesteś?- spytałem.
-Czym ja jestem? Nie widać tego? Nazywam się Monolis i jestem dyrektorem tej... marnej szkółki.
-Ale czemu okna są zamknięte?- spytał Mojin.
-Byście nie mieli kontaktu ze światem zewnętrznym oczywiście!
-Ale... dlaczego?- zapytałem.
-Cóż... widzę, że jesteście coraz bliżej odkrycia prawdy...
-Jakiej... prawdy??- pytał Shinri.
-Prawdy... o waszym MARNYM LOSIE!
-M-marnym?- wystraszyła się trochę Haruna.
-A prawda jest taka moi drodzy... nie jesteście tu by się uczyć... jesteście tu po to by ZAKOŃCZYĆ WASZE ŻYCIA!
-Zakończyć?!- przejęła się Gekitari
-TAK!
Ze słowami Monolisa baner, który wisiał zastąpił inny z napisem...: „Miłego zabijania w Szczycie Nadziei!"
-A, żeby podkręcić wasze poczucie rozpaczy i wytłumaczyć wam jak zakończycie swoje życia powiem, że........ będziecie zabijać się nawzajem!!! Ho, ho, ho.
Myślałem, że zaraz zemdleję... nogi się pode mną uginały... aż mi się zrobiło niedobrze i słabo. Ale jednocześnie byłem zły i zmieszany. Miałem uczyć się w szkole marzeń, a teraz jakiś lis mówi mi, że... mamy zabić osoby, z którymi się przed chwilą poznaliśmy!!! To jest nie pojęte, okropne, paskudne, OBRZDLIWE!!! Twarze innych..., niektóre były pełne łez, rozpaczy, smutku, złości i zamyślenia, ale i tak dobijało mnie to, że co jeśli ktoś kogoś zabije... zaraz, ale po co?!?! Chciałem być silniejszy niż strach.
-Ej! Jaki jest powód dlaczego niby mamy robić coś tak okropnego?!?!
-Po co? PO CO???? Dla.... ROZPACZY, MEJ ZABAWY, WASZEJ ZABAWY, bawcie się tym!!!
-Jak niby mamy bawić się czymś takim??- włączyła się Ranna- I co się stanie jak tego nie zrobimy? Bo wiedz, że nikt stąd nie zamierza tego zrobić!
-Nie zrobimy? Nikt? Oj wiedzcie, że będziecie chcieli to zrobić!
-Dlaczego?- odezwałem się.
-O tym jeszcze nie teraz... po prostu... musicie pogodzić się ze swoim losem.... To może powiem wam chociaż jak będzie wyglądać wasze piękne, rozpaczliwe życie! Jest jeden sposób by stąd się uwolnić... oczywiście trzeba zabić drugą osobę. Gdy trzy lub więcej osób odnajdzie ciało włączy się komunikat odkrycia ciała (w skrócie KOC xd), który będzie rozbrzmiewał po całej Akademii. Następnie przeprowadzicie śledztwo po, którym nastąpi rozprawa klasowa gdzie wybierzecie kto jest zabójcą. Jeśli wybierzecie dobrze tylko sprawca zostanie ukarany egzekucją, ale jeśli wybierzecie źle...
-Wszyscy oprócz prawdziwego zabójcy zostaniemy ukarani?- spytał Shinri
-Oczywiście! Można było się domyśleć! Z rzeczy, które wam musze powiedzieć jest jeszcze... TO!- Monolis rozłożył jakieś małe urządzonka na podłodze- To są e-handbooki, każdy ma swój, macie tam rozpisane zasady naszej zabójczej gry i takie tam.
-A co jeśli złamiemy zasady? Tak z ciekawości?- zapytał Jumon.
-Jeśli je złamiecie... hu hu..... skończycie jak zabójcy czyli z KARĄ!!! Hu, hu, już się nie mogę doczekać!- ekscytował się Monolis- i... zniknął.
C-o t-u s-i-ę d-z-i-e-j-e ???!!! Do cholery!!! Ja nie chce, ja tego bardzo nie chce!!!
-NIEEEEEEEEEEEEE- czułem jakby coś w środku straciło swój sens, to życie.................. nie.......... życie wciąż ma sens!
Oczy Gekitari, Serinata i Kawanaity zalały się łzami.
-Ja nie chce!- płakała Gekitari, ta wesoła osoba... nie spodziewałem się, że dojdzie do płaczu.
-Spokojnie, obiecuję, że nikt tu nie zginie!!!- przytuliłem ją- Dopilnuje tego!
-A ja z tobą!- odkrzyknęła Ranna
-I ja...- odparła Alice
-Nikt nie zginie w murach tej Akademii!- krzyknął do wszystkich Shinri.
Miałem nadzieję, że to co powiedzieliśmy... stanie się prawdą...
18 osób żywych
Koniec Prologu
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top