Rozdział 18: nie, przestań
*kilka miesięcy później*
Nigdy nie korzystałem z basenu, który znajdował się za domem Łukasza. Jakoś tak... Zawsze mnie to trochę krępowało, bo po posesji kręciło się pełno ochroniarzy. A nie chciałem żeby widzieli mnie w takim negliżu. Ale Łukasz nie miał tych oporów. Więc któregoś wieczoru, a nawet nocy, bo dochodziła dwudziestadruga, zaproponował mi żebyśmy poszli popływać.
Nie uważałem, żeby to był dobry pomysł, ale dałem mu się namówić. W sumie to chciałem z nim spędzić taki wieczór, że tylko my dwaj i nikt więcej. Dawno nie spędzaliśmy razem wieczorów, bo Łukasz ciągle był zajęty. Wracał do domu bardzo późno. Rozumiem, że jego "biznes" tego wymaga, że prowadzi interesy z różnymi ludźmi, i że spotyka się z nimi w różnych miejscach. Ale naprawdę brakowało mi takich momentów, kiedy byliśmy tylko we dwóch. Gdy cała jego uwaga była skupiona tylko na mnie.
Łukasza nie trzeba było namawiać żeby wskoczył do tego basenu, ale on musiał się trochę nagimnastykować żeby mnie wciągnąć do wody. Bo ja kompletnie nie umiem pływać. I przyznałem mu się do tego już nie raz. Oczywiście przypomniałem mu, że kilka razy obiecywał mi, że nauczy mnie pływać.
Nie od razu wyszedłem z nim do tej wody. Na początek usiadłem po prostu na tarasie i patrzyłem na niego, jak on pływał. Dopiero po chwili chłopak zaczął mnie wywołać i namawiać żebym do niego przyszedł. Widział, że nie byłem do tego za bardzo chętny, więc po prostu wyszedł cały mokry z tej wody, a ja miałem cudowny widok na jego mokre ciało, po którym nadal spływały kropelki wody.
— No chodź do mnie, kotku — wyciągnął do mnie ręce. Podałem mu dłonie, a on przyciągnął mnie do siebie, więc objąłem jego szyję ramionami.
— Nie umiem pływać — przypomniałem. — Nigdy nie było okazji żebym się nauczył.
— Ja cię nauczę, kochanie. Bardzo chętnie ci wszystko pokażę. Obiecałem przecież — pochylił się i złączył nasze usta w pocałunku. Wplątałem palce w jego włosy i odwzajemniłam pieszczotę, pogłębiając pocałunek. Łukasz zamruczał w moje usta i zsunął dłonie po moim ciele, łapiąc mnie za pośladki.
Szatyn oderwał się od moich ust, i pociągnął mnie za rękę w stronę basenu. Wszedł do wody po schodkach i wyciągał do mnie dłonie żebym do niego dołączył.
— No chodź, skarbie, przecież przy mnie nic ci nie grozi — uśmiechnął się do mnie.
Zszedłem powoli po schodkach i złapałem go za ręce. Chłopak przyciągnął mnie do siebie, ale nie przewidział tego, że wskoczę na niego oplatając go nogami wokół bioder. Łukasz zaśmiał się na ten gest, ale trzymał mnie bardzo mocno.
Złączyłem nasze usta, a Łuki odwzajemnił pocałunek. Czułem, jak się uśmiechał w moje wargi.
Później chłopak postawił mnie na nogi i przez jakieś 40 minut bezskutecznie próbował nauczyć mnie pływać. Chyba jestem nienauczalny. Nie wiem, czy to była wina moja, czy Łukasza, ale nie wyszła nam ta nauka.
Myślę, że to przez Łukasza. Zamiast mnie uczyć, to mnie obmacywał.
Siedziałem na brzegu basenu, na nagrzanych słońcem kafelkach i obserwowałem Łukasza, gdy pływał. I muszę przyznać, że to był cudowny widok. Chłopak może nie wyglądał, ale miał naprawdę ładnie umięśnione plecy i było idealnie widać, jak te wszystkie mięśnie pracują podczas każdego ruchu.
W końcu chłopak dał sobie spokój z pływaniem i znalazł się przy mnie. Stał w wodzie między moimi kolanami i trzymał dłonie na moich udach. Chciał żebym go pocałował, ale ja postanowiłem się z nim podroczyć. Dopóki stał w wodzie nie mógł sięgnąć moich ust, musiałbym się pochylić, a ja nie chciałam tego zrobić, bo wiedziałem, że wtedy wciągnie mnie do wody. Więc Łukasz przycisnął usta do mojego brzucha i zrobił mi na nim ogromną malinkę.
— Łukasz! — krzyknąłem ze śmiechem. Chłopak zsunął dłonie z moich ud na kafelki przy moich biodrach i podciągnął się go góry. Musiałem się odsunąć żeby mógł tędy wyjść. Podniosłem się z ziemi, a jak tylko byliśmy na równych nogach, Łukasz przyciągnął mnie do siebie.
Pocałowałam go obejmując ramionami jego szyję. Obaj wiedzieliśmy do czego to prowadzi i jak to się skończy. Ale chciałem tego. Więc nie przeszkadzało mi, kiedy Łukasz złapał mnie za tyłek i podniósł, a ja oplotłem go nogami wokół bioder.
Łukasz, ze mną na rękach, ruszył w stronę domu. Ciekła z niego woda, ale żaden z nas się tym nie przejmował. Zamknęliśmy ze sobą drzwi na taras i Łukasz przycisnął mnie do ściany przy schodach. Całował mnie mocno, gwałtownie. Wiem, że brakowało mu seksu przez te kilka miesięcy, bo przez ten czas nie doszło między nami do niczego więcej niż pocałunki.
Nie pozwalałem mu się nawet za bardzo dotykać.
Ja też tęskniłam za naszym seksem, brakowało mi tego chociaż... Bałam się też, jak cholera. Bo jak dotyk Łukasza, nawet ten z zaskoczenia, którego się nie spodziewam, nie wywoływał już we mnie odruchu ucieczki, to nadal nie doszło między nami do czegoś więcej.
Dotarliśmy jakoś do sypialni po drodze cały czas się całując i obmacując. Łukasz położył mnie na łóżku i zajął miejsce między moimi udami. Składał pocałunki na mojej szyi, a jego dłonie znalazły się pod moimi kąpielówkami, co wywołało moje lekkie westchnienie.
Moje dłonie zsunęły po ciele Łukasza, rozebrałem go z tych mokrych kąpielówek, które wylądowały gdzieś na panelach koło łóżka. Chłopak przycisnął biodra do moich, a ja poczułam, jak bardzo twardy już był.
— Nie wyobrażasz sobie, jak bardzo mam na ciebie ochotę — wyszeptał mi do ucha, sunąc dłonią po moim udzie.
Zacząłem się trochę obawiać tego, do czego między nami dojdzie. Wiem, że było mi z nim do tej pory dobrze, ale chyba bałem się, że mimo wszystko coś może mnie boleć.
Łukasz całował moje ciało, szepcząc mi co chwilę, że mnie kocha, że brakowało mu takiej bliskości ze mną. A we mnie coraz bardziej rosła panika. Bo z tyłu głowy miałem to, co wydarzyło się kilka miesięcy temu z udziałem Ochroniarza.
— Łukasz — wyszeptałem, kładąc dłonie na jego barkach. — Nie — dodałem cichutko. — Przestań — moich oczach zebrały się łzy. — Proszę cię. Nie chcę — Łukasz patrzył na mnie zaskoczony, chyba nie miał pojęcia, co się właśnie stało. Ja się w sumie nie dziwię, bo ja sam nie miałem pojęcia, co się dzieje. — Przepraszam — szepnąłem. — Przepraszam — po moich policzkach popłynęły łzy.
— Maruś, kochanie spokojnie — ułożył przedramiona tuż przy moim ciele. Oparł czoło o moje. — Spokojne... Nie przepraszaj mnie. Nie jestem na ciebie zły — powiedział i podniósł się trochę, a ja otarłem policzki z łez. — Mam z ciebie zejść?
— Tak — wyszeptałem, a Łukasz położył się przy mnie, więc przytuliłem się do jego piersi. — Przepraszam — wymamrotałem w jego szyję.
— Nie przepraszaj mnie, kochanie — objął mnie mocno.
— Nie jesteś na mnie zły? Wiem, że dawno się nie kochaliśmy i wiem, że bardzo chcesz i...
— Maruś, daj spokój — pocałował mnie w czoło. — Nie jestem zły... Fakt, nie uprawialiśmy dawno seksu i mam na ciebie cholerną ochotę... Ale nie będę wywierać na ciebie presji... Kocham cię i poczekam ile trzeba — oparł policzek o moją głowę.
— Jesteś najlepszy — wtuliłem się w niego bardziej.
— Dzięki, skarbie — pocałował mnie w czoło. — Musisz mnie na chwilę puścić, Maruś.
— Dlaczego? — spojrzałem mu w oczy.
— Bo muszę rozwiązać jeden spory problem — westchnął.
— Co? — zdziwiłem się.
— Muszę sobie zwalić... Chyba, że chcesz popatrzeć, to zostanę — zażartował, a ja przewróciłem oczami. — Mam zostać? Chcesz popatrzeć? — podpuszczał mnie. Pokręciłem tylko głową, a Łukasz pocałował mnie lekko. — Zaraz wracam, skarbie — wstał z łóżka i wszedł do łazienki.
Jak tylko zniknął za drzwiami także podniosłem się z pościeli i poszedłem do drugiej łazienki, aby wziąć prysznic. Umyłem swoje ciało, a potem ubrałem bieliznę i t-shirt. Wróciłem do sypialni, gdzie Łukasz leżał już w łóżku.
— Szybko poszło — zażartowałem, zamykając za sobą drzwi sypialni.
— Myślałem o tobie — założył ręce za głowę.
— Z jednej strony... Dobrze, że o mnie, a nie o kimś innym, ale z drugiej nie chciałem tego wiedzieć — położyłem się do łóżka. — To trochę... Obrzydliwe.
— Co? — roześmiał się. — Miałeś mojego penisa w ustach i nie tylko tam... I to nie było obrzydliwe... Ale jak walę sobie, myśląc o tobie, to jest obrzydliwe? — śmiał się ze mnie.
— Nie gadam z tobą — zaśmiałem się, a szatyn się do mnie przysunął. — Jesteś za bardzo logiczny — dodałem, a Łukasz objął mnie ramionami i przytulił się do moich pleców.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top