Rozdział XVIII

Wieczorem Mia poszła sobie. Jest naprawdę fajną dziewczyną. Pomogła mi. Nauczyła mnie, jak na chwilę wyłączyć działanie czytania myśli, ale nie wiedziała, jak zrobić, aby działało to dłużej. Ale dobre i to. Teraz będę mogła obmyślać plan rąbkami. Ale to będzie moja ostateczna szansa, dlatego muszę wymyślić naprawdę porządny plan, aby nie zawiódł.

Ogólnie Mia dużo opowiedziała mi o swoim bracie, przez co wiem teraz więcej o Secie. Cieszyła mnie ta myśl, bo on jakoś mi o sobie zbyt dużo nie mówił.

Wieczorem wrócił do sypialni. Zanim wszedł do środka, jeszcze z kimś na zewnątrz rozmawiał. Potem wszedł do środka i uśmiechnął się do mnie.

- Jak minął dzień z moją siostrą?

- Jest bardzo miła. Polubiłam ją. I... opowiedziała mi trochę o tobie.

- Naprawdę? Co ci takiego powiedziała?

- Aa... trochę z twojego dzieciństwa, że jako nastolatek przejąłeś stado i w ogóle takie pierdoły.

- Mhm - mruknął, ściągając koszulkę i zakładając nową.

Podziwiałam jego idealnie wyrzeźbioną klatkę piersiową tak długo, jak tylko mogłam. Kiedy się przebrał, usiadł na łóżku obok mnie.

- Set, chciałam cię przeprosić - powiedziałam nieśmiało.

- Za co, księżniczko?

- No, za tę ucieczkę. To było głupie i dziecinne z mojej strony, przepraszam.

- Charlott, nie gniewam się na ciebie. Zrobiło mi się trochę przykro, ale grunt, że jesteś. Kocham cię i nie chcę, abyś ode mnie odeszła. Gdybyś to zrobiła, ja i moje stado zginęlibyśmy bez ciebie.

Wytrzeszczyłam szeroko oczy. Czy on właśnie powiedział, że przeze mnie mogłoby umrzeć kilkadziesiąt osób?!

- Tak, kochanie. Niestety, ale tak na nas działa odejście Luny. Załamka Alfy, to załamka całego stada.

- Aha - tylko na tyle było mnie stać.

Teraz to mnie naprawdę zatkało. Przełknęłam głośno ślinę.

- Hej, królewno, spokojnie, nie udało ci się, więc wszystko jest w porządku.

Spojrzałam na niego i pokiwałam potakująco głową, uśmiechając się delikatnie.

Zanim się zorientowałam, Set nachylił się w moją stronę i złączył nasze usta w pocałunku. Niemal od razu go odwzajemniłam. To był odruch, nie wiem skąd się nabył. Set oderwał się od moich ust, zaczął całować mnie po linii szczęki, po szyi, a potem przeniósł się na obojczyk. Wpił się w moje oznaczenie. Szeroko otworzyłam oczy, kiedy po moim ciele przeszły fale przyjemności. Mimowolnie jęknęłam. Usłyszałam jego cichy śmiech, ale teraz jakoś najmniej mnie to obchodziło.

- Jesteś cudowna - pocałował mnie jeszcze szybko w usta.

Spojrzałam na niego nieobecnym wzrokiem. W tej chwili naprawdę chciałam więcej i dałabym naprawdę dużo, żeby nie przerywał tej słodkiej pieszczoty. Wciąż czułam na sobie jego dotyk, skóra mnie parzyła. Ba! Całe moje ciało płonęło!

- Wiem, że chcesz więcej, ale jeżeli będę kontynuował, to będziemy potem tego żałować.

Kiwnęłam głową w jego stronę. Miał rację. Żałowałabym tego, szczególnie że wtedy już byłabym z nim kompletnie połączona i nigdzie nie uciekła.

Westchnęłam ciężko i położyłam się. Byłam śpiąca. Chciałam o tym wszystkim zapomnieć. Set okrył nas kołdrą i objął mnie ramieniem. Zrobiło mi się naprawdę przyjemnie. Mruknęłam cicho i po chwili zasnęłam.


Miesiąc. Minął miesiąc od mojej ucieczki i od oznaczenia. Mia przyjechała do nas tylko na trzy dni, więc szybko musiałam ją pożegnać. Na koniec powiedziała mi jeszcze, że we mnie wierzy. Ale czy ja sama w siebie wierzyłam? Tego nie była pewna. Po tygodniu od oznaczenia dostała z powrotem mój wózek, chociaż musiałam się nieźle nabłagać, aby go dostać z powrotem. Swobodnie poruszałam się po całym domu. Obowiązki Luny nie były trudne, nawet bardzo przyjemne i ciekawe. Moim obowiązkiem było opiekowanie się wszystkimi członkami stada. Rozmawiałam z nimi i poznałam naprawdę dużo wspaniałych ludzi. Coraz bardziej przyzwyczajałam się do otoczenia.

Set był czuły jak nigdy. Chyba starał się jeszcze bardziej, abym zadomowiła się na dobre w tym miejscu, ale... ja nie mogłam.

Bardzo chciałam mu powiedzieć o tym, że chcę się uczyć, ale jaki w tym sens, skoro on nie pozwala mi wychodzić z domu, a co dopiero puścić mnie do liceum i na studia. A o operacji nie chciałam mu tym bardziej mówić. Wiązałoby się to z wielkimi pieniędzmi i wieloletnią rehabilitacją za granicą. Ponadto nie chcę go prosić o taką pomoc po tym, co mu zrobiłam i co chcę mu zrobić. Tym razem muszę uciec, a okazja zdarzy się za niedługo, kiedy przyjedzie Mia. Ma wpaść do nas na dwa dni, to będzie idealny moment, aby uciec. Ona mi pomoże. Nie powiem, na samą myśl boli mnie serce i czuję, jakby było rozdzierana na pół, ale muszę, po prostu muszę.

Już miałam plan. Niezbyt ciekawy, ale da mi więcej czasu na ucieczkę. Przy odrobinie szczęścia uda mi się, a jeżeli nie... nie chcę wiedzieć, co zrobi ze mną Set.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top