Słowem wyjaśnienia

Jeśli jest jakaś rzecz, którą postawiłam sobie za cel, to jest nią skończenie "Daleko". Zwyczajnie zbyt dużo czasu poświęciłam na tą  historię, żeby tak po prostu ją porzucić.

Jednak pojawił się we mnie mały problem. A mianowicie przestało mi się coś podobać w obecnie pisanych przeze mnie wydarzeniach. Wydawało mi się, że mogłam obmyślić to lepiej, ale jak miało wyglądać to lepiej, to już nie miałam pojęcia. I się mocno zawiesiłam w kwestii pisania "Daleko". Czarna dziura spowiła moją głowę i kaput. Nie ma pomysłu, słowa się nie kleją i w ogóle jedno wielkie dno.

A publikowanie czegoś, do czego sama nie jestem przekonana, to dla mnie kiepska idea.

No i powrót na wakacje, który planowałam, w ogóle mi nie wypalił. Miałam w planie skupić się na tym i pisać, i myśleć, i tak dalej, i nie wyszło. Dalej coś nie pasuje.

Ale cóż. Z drugiej strony wydaje mi się to jednocześnie najlepszym rozwojem wydarzeń. Może kiedyś przydałaby się korekta, inny sposób ujęcia czegoś, może dodanie czegoś, może usunięcie. Ale nie dzisiaj i nie teraz. Najpierw trzeba to skończyć, żeby oceniać, czy "Daleko" jest projektem, który należy nieco zmienić. Tak więc weźmy głęboki oddech i pchnijmy tę fabułę wreszcie do przodu.

Bo, w gruncie rzeczy, mam obmyślone kilka wątków, które wręcz chcę tu poruszyć. Ba, one się tego domagają. Zbliża się finał tej opowieści, co do którego też nie byłam pewna. Muszę przyznać, że środek opowieści jest chyba tym najlepszym elementem. Zaś początek i koniec to trochę taka katorga. Trzeba ładnie wprowadzić czytelników w ten świat, a potem równie elegancko zakończyć tę przygodę. I znowu pojawił się problem. Jak zakończyć? Miałam co prawda w głowie jakiś tam obraz tego finału, ale no... jeśli narzekam, to po całości - nie podobał mi się taki koniec.

I dzisiaj, tego zwykłego dnia piątego sierpnia, spłynęło na mnie objawienie. W momencie, kiedy widzę wyraźnie to, jak chcę skończyć "Daleko", to i nagle te obecne wątki łatwiej mi posklejać. Dalej nie jestem absolutnie zadowolona, ale wiem już, do czego ja tu dążę. No i umówmy się, że jakbym nie narzekała, to taki rozwój fabuły musiał mieć w sobie coś dobrego, skoro wprowadziłam go w życie, czyż nie?

Rozpisałam się aż za bardzo, ale cóż... Jakieś wyjaśnienia należały się Wam już dawno temu, kiedy to odpłynęłam na te pół roku od tej historii. Mam nadzieję, że wybaczycie mi moje kryzysy wieku średniego - mam również nadzieję, że, powiedzmy, do końca roku "Daleko" będę mogła ogłosić zakończoną historią... Ta, znając mnie, to pewnie się nie uda, ale marzyć zawsze można.

Pora pchnąć w tej żagiel trochę wiatru!

Dzisiaj pojawi się rozdział, do usłyszenia!

Ten pseudo-autor Cala Quel

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top