1. Docenić

- Cięcie! Koniec tej sceny przechodzimy do następnej! Ale najpierw przerwa.

Słysząc to, wstałam leniwie z wózka inwalidzkiego i wyszłam z pola widzenia kamery. Kiedy sobie wyobrażam, jak będą później pokazywane całemu światu backstage'e, to mi żołądek podskakuje do gardła.

Nie lubię, jak ludzie na mnie patrzą...

Że muszę tu być...

- Hej! - usłyszałam za sobą. Tak zobaczyłam jednego z młodych aktorów, który gra ze mną w filmie, jak postać drugoplanowa.

- Stresujesz się przyjściem gości? - dostałam pytanie od szesnastolatka z ADHD.

- Czemu pytasz? - pominęłam odpowiedź.

- Walnij crossover avengersów z polskimi królami i jedziesz! - powiedział i zaczął się śmiać.

Spojrzałam na niego, jak na uciekiniera z psychiatryka, a on pognał gdzieś za mnie, do pozostałych pracowników. Westchnęłam jedynie i zaczęłam iść dalej, daleko od scenerii. Chciałam jedynie w ramach przerwy napić się wody i powtórzyć moje teksty przed kolejnymi nagraniami.

Sięgnęłam po karton z małymi butelkami wody. Wzięłam jedną z nich, szybko otworzyłam i wzięłam parę pełnych łyków. Od razu poczułam orzeźwienie wewnątrz mojego ciała, które dodało mi odwagi iść dalej. Potem sięgnęłam o scenariusz. Ma być ogarniana jedna z ostatnich scen w filmie, aby skorzystać z odpowiedniej scenerii. Całkiem dobry plan, oszczędzamy na czasie.

No i kolejna scena. Ciemno wokoło, a ja, udająca osobę niepełnosprawną, z unieruchomionymi nogami, leżę na łóżku, przerażona tym, co widzę przed sobą. A widzę kogoś, kogo kochałam i próbowałam przed nim ukryć moja wadę w ciele. On patrzył na mnie zszokowany. Nie umiał nic na początku powiedzieć. Staliśmy wręcz unieruchomieni przez nagłą prawdę!

-Cięcie! - usłyszeliśmy, a wraz z tym oklaski i gratulacje.

Spojrzałam w bok i okazało się, że stoi tam parunastu młodych mężczyzn. Klaszczą nam i mówią coś między sobą. I czemu z nimi jest jakaś kamerka? Czemu jeden z nich też trzyma kamerkę podręczną na kijku?

Albo mi tak szybko mijają próby, albo...

- Dobrze, koniec na dzisiaj prób! Mamy gości, którymi trzeba się zająć! - usłyszeliśmy od reżysera.

Wstałam z łóżka orientując się, że już jakimś cudem wszyscy się znaleźli przy gościach. Co prawda jestem z zagranicy i nie orientuję się w azjatyckich zespołach, ale...

Ktoś coś mi wytłumaczy?

A może się ulotnić!

- Alice!

Nie było tematu...

Powoli zaczęłam iść nieśmiałym krokiem w kierunku wszystkich zebranych wokół nieznanych mi gości. W skrócie przedstawili się jako NCT, zespół muzyczny z Korei Południowej. Na szczęście większość imion zapamiętałam. Do tego akurat mam pamięć, więc teraz zostało modlić się, żeby nie było wpadki.

- To teraz może główni bohaterowie pokażą wam gdzie, co i jak tutaj się dzieje? - zaproponował reżyser.

Help... Jestem głównym bohaterem w filmie.

- A jestem za! - stwierdził mój kolega aktor.

Aha...

- To ja też - odparłam z uśmiechem. - Od czego zaczynamy?

- A ja mam pytanie! - odezwał się niejaki Lucas.

- Nie nie nie, nie masz pytań. - przerwał mu Mark, udając poważnego.

- Jak to nie mam? - spytał ten pierwszy.

- Nie masz. Zaufaj przyjacielowi.

Nastała krótka cisza. Już Lucas chciał je przerwać, ale dostał kopniaka w tyłek od Marka. Zaśmialiśmy się chyba prawie wszyscy. Oczywiście ja bezgłośnie, przestałam umieć inaczej. A to dlatego, bo...

A nie ważne, innym razem.

- To co? Macie pytania na początek wycieczki? Bo ja bym zaczął od miejsca, gdzie nagrywany sceny z gier.

- Dobry plan! - przyznałam koledze. - Może nawet by mogli zobaczyć i przymierzyć te stroje! Co o tym uważasz?

- Jakie stroje? - znowu odezwał się Lucas.

Za bardzo mi się przygląda...

- Te stroje, co podnosi ich ruchy odczytuje komputer i można tworzyć wygląd postaci lub grafiki? - spytał Taeyong.

Spojrzeliśmy na siebie z moim współpracownikiem i reżyserem. Ten trzeci zaśmiał się jako pierwszy, łapiąc się za brzuch. Często mi się to zdarza, jak naprawdę to coś rozbawi.

- Coś w ten deseń. - odparł jeden z kamerzystów, który nagrywał nad z boku.

- Łooo, ale jesteś mądry! - powiedział Lucas, po czym z Markiem i Jaeminem zaczęli klaskać.

Ten się jakby zawstydził, a przynajmniej ja to tak zinterpretowałam. Zaczął się śmiać cicho, unikając wzrokiem kamer.

- Dobra, chłopaki, nie traćmy czasu, co? - wtrącił się Johnny. - Chciałbym wrócić jeszcze, jak nie będzie mega ciemność na ulicy, a...

- Boisz się ciemności? - wtrącił Jaemin, przerywając mu zarazem.

- Ojojoj, nasz big Johnny się boi, że ktoś go skrzywdzi na ulicy! - powiedział Lucas, po czym złapał go pod ramię i zaczął mu się uważnie przyglądać. - Ja cię obronię.

Jego głos był w tym momencie taki seksowny, że aż zakryłam twarz dłońmi. Wszyscy wokół się zaśmiali. Nie wiedziałam jednak czy z Lucasa, miny Johnnego czy może ze mnie.

- Lucas! Zawstydzasz panienkę Alice! - wtrącił Mark.

O nie... Uwaga przeszła na mnie!

Poczułam, jak ktoś kładzie dłoń na moim ramieniu. Spojrzałam przez palce i ujrzałam tego, co zauważył nie zachowanie.

- Wybacz za mojego głupiego kolegę, ale niestety już taki jest... - odparł Mark.

- Ej ej ej, to znaczy? - odezwał się oburzony Lucas.

- To znaczy, że zawstydzasz kobiety i nic z tym nie robisz. Muszę za ciebie przepraszać, bo inaczej odwróci się od nas wszystkich!

Co tu się dzieje..? To jakaś komedia, naprawdę. Lucas, jakby przejęty, podszedł bliżej i położył mi dłoń na głowie. Myślałam, że zwariuję.

Zostawcie mnie, jeju...

- Przepraszam, mój pełny kwiecie, że coś niechcący zawstydziłem. Przyjmuję winę na siebie i mam wielką nadzieję, jak twoje przecudne oczy, w których odbijają się najpiękniejsze galaktyki, że mi wybaczysz.

... To mi nie pomaga.

I to bardzo!

Znowu schowałam twarz w dłonie, ale żeby nie doszło do dziwnego hejtu, schowałam ręce za siebie i spojrzałam Lucasowi w oczy. On sam powinien zostać aktorem, bo nie wierzę, aby miał to wszystko z czystej szczerości i chęci zgodny, a dla zrobienia śmiesznej sceny i uzyskania atencji.

- Coś pani Alice się długo zastanawia. - odparł Jisung.

Odruchowo zakryłam znowu twarz w dłonie. Miałam potrzebę schowania się, jakkolwiek mogłam. Najchętniej schowałabym się w swoim domu. Sama. W samotnym domu, który należy jedynie do mnie. Jednak moje szare komórki zaczęły wariować, jak tylko ktoś mnie przytulił.

- Jisung - zaczął Lucas. - Jeszcze cię lubię. Ale ona już pewnie nie.

Moment... To Lucas mnie przytulił!

Spojrzałam znowu przez palce nad swoją główkę. Ale w sumie w niezręczny sposób prawie nosem dotknęłam jego polika.

Zburaczeję na dobre...

Chcę róże na grób!

- Dobra, puść ją pacanie walnięty. - powiedział Mark, który chyba już zaczynam być zirytowany zachowaniem kolegi.

- Czemu? - oparł się brodą o mój czubek głowy.

- Bo nigdy stąd nie wyjdziemy i nie zobaczymy ciekawych rzeczy. - odparł Johnny.

- Ale jestem jej fanem! - powiedział Lucas, jak rozpieszczony bachor.

- Uważaj, bo więcej cię na spotkania z nią nie puścimy. - powiedział Taeyong.

- Uuu, mamusia się zdenerwowała! - powiedział Taeil.

Wszyscy zaczęli się śmiać, co sprawiło, że Lucas mnie puścił, poklepał po głowie i odszedł do reszty. A konkretnie...

- Mamooo, nie bądź taka zła na mnie! - powiedział, przygotowalając się do Taeyonga.

- Jak już pójdziemy zwiedzać, to nie będę. - powiedział, starając się nie śmiać.

- Okej! - Lucas zaczął iść.

Ale...

- To w drugą stronę! - odezwał się mój kolega po fachu.6

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top