Prolog
Główna bohaterka tejże opowieści weszła na swój wózek inwalidzki i nie zwracając uwagi na koronkową koszulę nocną, którą ma rzekomo od paru miesięcy na sobie, podjechała na balkon.
Było nad ranem. Nie wiadomo konkretnie jakie liczby widniały na elektronicznym budziku. Nie obchodziło ją to. Jedyne na czym mogła polegać, było słońce.
Zapaliła papierosa i wpatrywała się w różowawe niebo.
Unikała wzrokiem kamery wokół niej, aż do słowa "cięcie!".
I jeszcze pięć razy to samo...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top