9.
– Nie wyobrażałem sobie wcześniej ciebie w akademiku – pokręciłem głową z rozbawieniem. Nasze spotkanie trwało w najlepsze. Zjedliśmy suchi razem z Amelią. Harry zachwycał się tym, że pamiętałem o jego diecie i zamówiłem mu coś zupełnie wegetariańskiego. Później chwilę bawiliśmy się z moją córką, aż w końcu nastał wieczór. I Harry o dziwo wcale nie był zły na to, że musiałem zostawić go w salonie na całe trzydzieści minut, bo myłem i usypiałem swoją córkę. Naprawdę akceptował to, że mam dziecko. – I mieszkasz z dwoma chłopakami? Rany, gdzie mieszczą się twoje cudowne kreacje?!
– Oni mają po trzy koszulki na krzyż i ze dwie pary spodni, więc... – przewrócił oczami. – Hetero – żartobliwie prychnął.
– Ohyda – wzdrygnąłem się, podłapując żart.
– A ty? – uniósł brwi, patrząc na mnie z lekko różowym noskiem. – W końcu masz żonę, ale sytuacja, w której znajdujemy się teraz mówi, że nie jesteś hetero –parsknął.
– Jestem stuprocentowo bi – odparłem. – Przed Danielle miałem przygody z dwoma chłopakami i trzema dziewczynami, ale to dopiero ona była moim pierwszym, poważnym związkiem.
– Mhm... – Harry wygiął kręgosłup, żeby rozwiązać swoje trampki. Ściągnął buty, zadziwiająco odważnie dla mnie, jedną z nóg zarzucając na moje biodro. Widziałem przez kraciasty materiał jego stopę i teraz byłem pewien, że rzeczywiście ma nad kostką tatuaż gwiazdki. – Na drugiej mam słonika – zachichotał widząc mój intensywny wzrok. – Masz piękne kości policzkowe – powiedział, przejeżdżając palec wskazującym po wystającym fragmencie mojej twarzy. – Cud, że się nie skaleczyłem.
– To był okropny tekst na podryw – zaśmiałem się, kładąc dłoń na jego kolanie. – I strasznie szybko zmienisz temat, Harold.
– Jestem bardzo dynamicznym chłopakiem, co poradzisz – wzruszył ramionami.
–Wow, jestem chyba naprawdę stary, bo od lat coraz bardziej zwalniam.
– Przestań mówić, że jesteś stary Louis, bo się zdenerwuję – klepnął mnie w ramię. – Gdy jesteś w takim dziennym stroju jak dzisiaj wyglądasz na ledwo dwadzieścia... pięć lat. A twoja elegancka wersja dodaje ci trochę powagi i chyba koszule nikomu nie pasują tak, jak tobie. Masz w dodatku świetną sylwetkę. Masz bardzo sprężystą, miękką skórę.
– Kurwa, chodź do mnie – wymamrotałem, zupełnie jak w jakimś amoku, nagle popychając chłopaka tak, że wylądował na plecach, a ja natychmiast znalazłem się nad nim. Wymienił wszystkie rzeczy, których w sobie nie zauważając, sprawiając, że naprawdę poczułem się atrakcyjny.
– Lubisz jak cię komplementuje? – zachichotał, kładąc dłonie po obu stronach moich ud. – To dla ciebie gorące?
– Ja... – urwałem, zastanawiając się nad doborem słów. – Sam nie wiem o co mi chodzi – nachyliłem się po chwili namysłu do jego ucha. – Ty cały sprawiasz, że chcę robić takie rzeczy, za jakie na pewno nie wpuszczą mnie do nieba.
– Skończymy oboje w piekle – oblizał swoje usta, szybko przyciągając mnie do siebie. Bałem się, że zbyt napieram jego twarz, ale zdawało mi się, że to było to, czego właśnie pożądał Harry.
Całowałem go namiętnie, z wielką pasją, wsłuchując się w to, jak rozkoszne dźwięki wychodziły co jakiś czas spomiędzy warg chłopaka. Miał swoje nogi mocno zaciśnięte w okół mojej talii i już zaczynałem powoli czuć jak twardnieje.
W końcu Amelia spała i mogliśmy sobie pozwolić na dozy przyjemności i spełnienia.
– Już dłużej, kurwa, nie wytrzymam, Harry – przyznałem się mu, chwilę później wsuwając język w rozchylone wargi, który przyjęły ten ciężar mojego mokrego języka z cichym jękiem.
– Chcę czuć twój dotyk, Lou... – wystękał, ciągnąc mnie lekko za włosy. – Proszę, dotykaj mnie... – praktycznie mnie błagał.
– Spełnię twoje życzenia – ucałowałem żuchwę chłopca, ciągnąc jego koszulkę do góry, żeby móc dotykać nagiej skóry Harry'ego. Cały wieczór mogłem obserwować jego różowe sutki przez prześwitujący materiał. Postanowiłem zniżyć się, bym mógł je dotykać swoimi ustami.
Chłopak odważnie ściągnął swą bluzkę przez głowę. Zasłonił usta dłonią, kiedy zassałem się na jego lewej brodawce, obserwując jak oczy drobnego bruneta praktycznie wywróciły się białkami do przodu.
– Cholera, cholera – jego zabarwione od trunku wargi wyijały się zgrabnie, kiedy odchylił głowę w tył. Zaczął błądzić rękoma po moich napinających się plecach, ściskając moje łopatki swoimi długimi i smukłymi palcami. Zjeżdżał coraz niżej, kiedy postanowiłem trochę zwolnić, żeby nie pokazać mu, że jestem kompletnym zwierzęciem, które myśli tylko o tym jak i gdzie moglibyśmy się pieprzyć. Pomimo tegoz jakie chęci wykazywał chłopiec, gdzieś w głowie miałem też świadomość o jego delikatności. Otarłem sutek, wirując wokół niego opuszkiem kciuka i podciągnąłem się na łokciu w górę, zasysając dolną wargę bruneta. On w zamian zahaczył palcami o moje spodnie, przekręcając trochę głowę.
– Czy m-mogę cię ssać? – zawahał się na początku swego pytania i pomimo tego, jak zarumieniony był, widziałem z jaką pewnością wykonuje ruchy dłoni na moim bicepsie. Doskonale wiedział, czego chce.
– Tak, zrób to – wyłupiłem trochę oczy, obserwując całą sylwetkę z góry. Teraz zauważyłem motyla znajdującego się poniżej mostka chłopca. Uświadomiłem sobie ostry wydźwięk padający z moich ust, dlatego dodałem: – proszę.
– Mówiłem, że mam bujną wyobraźnię, prawda? – zagryzł rozkosznie usta, gdy pociągnąłem go w góry, całując po dekolcie. – Myślę o tobie pieprzącym mnie w twoim biurze odkąd zobaczyłem twój duży fotel i biurko.
W przypływie impulsu, złapałem bruneta za rękę. – Chodź. Zrobisz to w biurze – oblizałem usta. – Nie ukrywam, że sam miałem fantazję związane z tym pokojem.
– Pasujemy do siebie – zachichotał, uwieszając się na moim ramieniu i wychylił się jeszcze żeby dopić resztkę wina ze swojego kieliszka. Jednym pociągnięciem naczynia w górę, opróżnił kieliszek kładąc go na stole niezbyt delikatnie. – Przepraszam – skrzywił się na hałas, przyszpilając ramiona do mojego boku
Pociągnąłem go za sobą do pomieszczenia obok sypialni, gdzie pospiesznie otworzyłem drzwi, uważając jednak, by nie narobić przy tym hałasu. Zaraz po zamknięciu nas w gabinecie, ponownie wpiłem się w opuchnięte już wargi Harry'ego, którego na oślep prowadziłem do biurka.
Nie mogłem się doczekać, aż spełnię jedną ze swoich fantazji i zobaczę Harry'ego... klęczącego przede mną. Chłopiec też wykazywał swoją niecierpliwość, chcąc jak najszybciej uporać się z moim t-shirtem.
– Jebać te koszulkę, Harry, błagam, nie przedłużajmy tego... – poprosiłem i z dłońmi cały zczas ożonymi na biodrach chłopaka, usiadłem na fotelu. – Za moment naprawdę się nie powstrzymam i nie skończy się tylko na tym...
– Chcę cię podziwiać Louis – pokręcił głową, więc prędko ściągnąłem swoją koszulkę przez głowę, rzucając ją gdzieś w kąt pokoju. Oblizałem swoje usta.
– Mój penis ci nie wystarcza? – zaśmiałem się.
– Jeszcze go nie widziałem – wydął wargę, kładąc dłonie na moich kolanach i bardzo powoli zaczął klękać.
– Podnieca cię to, hmm? – mówiłem, wielkimi z podekscytowania oczami obserwując to jak zaczął rozpinać mój rozporek. – Kochasz wizję brania mnie w usta?
– Chcesz mnie już zobaczyć, kiedy będę to robił? – zamlaskał, nachylając się, żeby przyssać się do miejsca pod moim żebrem. Docisnął język do gładkiej skóry w tym miejscu, ciągnąc materiał spodni w dół. Pomogłem mu w tym, unosząc pośladki.
Obserwowałem jego mimikę twarzy, która zmieniła się, gdy zobaczył mojego zarysowanego pod materiałem bokserek, twardego jak skała penisa. Ledwo powstrzymałem się przed jękiem, kiedy Harry oblizał usta, następnie całując mojego kutasa przez bieliznę.
– Kurwa, Harry-
– To czas, gdy ja przejmuje dowodzenie, panie Tomlinson – spojrzał na mnie, wkładając dłoń w moje bokserki, żeby zbadać strukturę mojego penisa i jego długość. Wgryzłem siekacze w wargę, gdy najpierw wyciągnął z bielizny samą główkę męskości, obserwując jej poczerwieniały kolor i lekką opuchliznę na napletku.
Mój ciężki oddech przemienił się w niespokojne dyszenie, gdy przyglądałem się bacznie kolejnym ruchom chłopaka. Jedną ręką odsunął materiał moich bokserek w dół, aby móc wyjąć z nich całego już penisa, któremu przyglądał się przez chwile, tuż przed tym jak polizał całą moją długość z błogim westchnięciem.
– Cholera, wiedziałem, że to kochasz – nie będąc biernym w akcie seksualnym, pogłaskałem czule policzek Harry'ego, wczepiając dłoń w jego włosy. – Chcesz żebym był ostry? Jesteś takim delikatnym chłopcem – stłumiłem jęk w ostatniej chwili, gdy Harry ukrył twarz w mojej lewej pachwinie, zasysając się na skórze.
– Uwierz, w tej dziedzinie życia jestem gorszy niż dziwka, więc proszę, kurwa, błagam, rób ze mną co tylko zechcesz – wymamrotał w amoku, następnie, owijając usta w okół główki, gdzie zassał się lubieżnie, smakując mnie.
– Och, zajmę się tobą bardzo dobrze, nawet jeśli teraz to ty robisz coś dla mnie – odchyliłem się lekko i automatycznie, ponieważ zawładnęła mną ogromna rozkosz. Szybko jednak wróciłem spojrzeniem do Harry'ego, którego pociągnąłem za włosy. Bawił się ze mną w pieprzonego kotka i myszkę i niekoniecznie spodobało mi się jego droczenie ze mną. Jęknął, gdy ścisnąłem jego szczękę przypominając sobie, że nie muszę czuć kontroli.
– Czy dasz radę wziąć mnie całego, hmm? – zapytałem, wypychając lekko swe biodra, na co chłopak, zapewne spodziewając się tego ruchu, tylko lekko się zakrztusił, nie zaprzestając ruchów swego języka i ust. – Och, pewnie, że dasz, jesteś takim dobrym chłopcem, kochanie.
– Będę dla ciebie najlepszy – sapnął, gdy tylko wypuścił penisa ze swoich ust, sprawiając, że kutas uderzył swoją grubością jego brodę. – Louis, nie staraj się być delikatny – jęknął, odpinając swoje spodnie. – Proszę, Lou.
Pokiwałem głową, dając mu do zrozumienia, że się zgadzam. On ponownie wziął mnie między wargi, a ja wplotłem palce obydwu dłoni w jego gęste loki i zacząłem pieprzyć jego śliczne usta tak jak o tym marzyłem od tylu już dni.
Unosiłem swoje biodra naprzeciw jego twarzy, pozwalając sobie na rozpychanie jego policzków. Harry sam starał się poruszać głową, a ja czując naprawdę wiele przyjemności cały czas go chwaliłem. Zacisnąłem dłoń na jego czole, odgarniając jego włosy. Pociągnąłem go za szczękę, w tył.
– Nie bądź zachłanny Harold – skarciłem go, kiedy wbił palce w moje udo, uderzając za każdym nosem o trzon kutasa. Ścisnął moje jądro z załzawionymi oczami spoglądając w górę. – Wstań – odciągnąłem go od mojego penisa. Harry wziął oddech, co samo w sobie wywołało chrapliwy odgłos wydostający się z jego gardła. Przełknął ślinę, unosząc się na drżących nogach. Pomagałem mu wstać, gdy zauważyłem jak wielki ma z tym problem. – Harry, musisz przez chwilę stać, kruszyno – uściskałem jego ramiona, podziwiając nagi tors. Harry posłusznie w końcu stanął przede mną.
Od razu ściągnąłem jego spodnie w dół, zauważając gładką, bieliznę o damskim kroku. Opinała jego kabaretki; biały kolor majtek idealnie kontrastował z czarną kratką. Ściągnąłem jego spodnie w dół, pozwalając mu pochwycić moje ramiona unikając upadku, kiedy chłopiec wyszedł z nogawek, kopiąc je w bok. Bieliznę i jego rajtuzy ściągnąłem tylko trochę, na wysokość ud, żeby odsłonić jego penisa. Przekonałem się o tym, że wyglądał ładniej niż mogłem się tego spodziewać. Po długości ściekały naturalne sorki chłopaka, skóra była sprężysta i idealnie wydepilowana. Grubość wydawała się idealna, by objąć męskość palcami. Naprężony członek uderzył w moją dłoń, a chłopiec stęknął.
– Już Harry – uspokoiłem go, pchając na swój podołek. – Nie możemy rozwalić tego pierdolonego fotela – ścisnąłem jego biodra, chcąc by powstały tam siniaki. Gdy Harry już siedział na mnie okrakiem, owinąłem dłonie w okół jego głowy, masując skórę. Drugą ręką złapałem obie męskości kiedy dwudziestolatek zaczął piszczeć i jęczeć. Na najmniejszy dotyk wywijał swoje nogi, swój sprężysty tors wypychając ku mnie. Różowe sutki sterczały, a w okół nich pojawiła się gęsia skórka, gdy przyszpilił dłonie do moich barków, ocierając się swoimi bladymi pośladkami o moją miednicę. Dłoń z jego włosów przenosiłem w dół, biegnąc palcami wzdłuż kręgosłupa, poznając krzywiznę, która rozdzielała pośladki na pół. Złapałem jeden z nich, postępując gdy w mojej dłoni był tak jędrny jak sobie to wyobrażałem. Harry wciął mojego penisa w dłoń, zaczynając go masować. Ja złapałem główkę jego kutasa, napierając na mokrą szczelinę. W tym samym momencie podtarłem nieco wilgotne wnętrze jego tyłka, zataczając kręgi wokół jego ciasnej dziurki. Uczucie zbliżającego się orgazmu rozsadzało moje podbrzusze i sprawiało, że nawet moje jądra zaczęły pulsować w przyjemnej ekstazie.
– Tatusiu... – wymamrotał, od razu po wypowiedzeniu tego słowa, przez które na chwilę przestałem oddychać schował w zażenowaniu twarz w mojej szyi, a ja dokładnie czułem jak gorące były jego policzki.
Nigdy w życiu bym nie przypuszczał, że nazwanie mnie w taki sposób, sprawi, że moje ruchy na jego ociekającym penisie staną się jeszcze bardziej zdecydowane.
– Jesteś taki piękny, Harry, tatuś jest bardzo blisko – zacisnąłem mocno szczękę, napierając wcześniej wspomnianym palcem na dziurkę chłopaka tak, że praktycznie wsunąłem do środka cały opuszek.
Harry jęknął głośniej niż jeszcze kiedykolwiek przedtem, przyspieszając ruchy swojej dłoni na moim kutasie. Odchylił także głowę do tyłu, gdy zacząłem ponownie ssać skórę na jego szyi. Kurwa, on dosłownie błagał o to, bym pieścił go w tamtym miejscu.
– Gdybym nie miał w sobie samokontroli – zacząłem podgryzać i ssać jego piękny tors, oznaczając Harry'ego, który musiał wiedzieć, że jest teraz moją własność – pieprzyłbym cię tak mocno na tym biurku, że nie mógłbyś oddychać. W pewnym momencie sam mógłbyś przestraszyć się, że tracisz przytomność – warknąłem, jeszcze bardziej go do siebie przysuwając.
Obserwowałem jak na atłasowej skórze powstają bordowe, mokre ślady.
Przymknąłem powieki, wsuwając palec Harry'ego do jego wnętrza tylko trochę, żeby nie było to dla niego aż tak bolesne, w końcu mój palec był całkowicie suchy. Poczułem jak ciepła dziurka zaciska się na mojej skórze; docisnąłem opuszek do gładkiej ścianki Harry'ego, kilka razy pieszcząc jedno miejsce naprzeciw jego prostaty. Wysunąłem palec, ugniatając mocno pośladek w dłoni i dałem Harry'emu klapsa, na co on się zgiął, podkurczając nogi, które zwisały po obu stronach fotela. W mojej dłoni zaczęła pojawiać się maź, która była dla mnie ucieleśnieniem wielkiej rozkoszy, jaką poczuł Harry tego wieczoru tylko dzięki mnie.
Przyglądając się z zachwytem temu, jak bosko wyglądał w trakcie orgazmu, odchylając się do tyłu, mocno wyginając przy tym kręgosłup. Ruchy jego dłoni na moim penisie stały się niechlujne, ale mimo to doprowadził mnie na samą krawędź i sam doszedłem, prawdopodobnie mocniej niż kiedykolwiek.
Zagryzłem dolną wargę, wysłuchując tego, jak Harry ciągle powtarza moje imię, dosłownie czułem się jakby pieprzył to jedno słowo ustami.
– Śliczny chłopiec – cmoknąłem, gładząc jego pośladek, żeby pokazać, że oboje zrobiliśmy dobrą robotę.
– Ja nie wstanę w najbliższym czasie... – wyznał, opierając ciężar swojego ciała na moim torsie, oplatając mój kark ramionami. Zaśmiałem się miękko, całując jego policzek, a potem ucho.
Otarłem dłonie w jego tors, wiedząc, że gdzieś w szufladzie pod biurkiem znajdują się chusteczki nawilżające, ale nie chciało mi się na razie ich wyjmować. Sytuacja w której ten seksowny chłopiec przytula się do mnie po cudownym seksie wydaje się naprawdę lepsza
– Jesteś taką przylepą co? – zagadnąłem z uśmieszkiem, głaszcząc cały czas dolną cześć pleców bruneta. – Podoba mi się to.
– Zmęczyłeś mnie – odchylił się trochę, choć nie dużo, zatrzymując swoją twarz blisko mojej, żeby oprzeć czoło na moim parzącym policzku.
Sięgnąłem po jego penisa, żeby zebrać trochę cieczy z jego główki i otrzeć mokre miejsce.
– Weź go – szepnąłem mu do ucha, gdy lekko jęknął, odchylając się. Rozchyliłem jego wargi kciukiem, brudząc je nasieniem. W końcu gdy lekko je rozwarł, pozwoliłem mu posmakować spermy, rozcierając ją po jego dużych, ale bardzo równych i białych jedynkach. Spojrzałem na jego przyćmione spojrzenie, kiedy owiewał mój kciuk gorącym oddechem.
– Jesteś najseksowniejszym człowiekiem jakiego dane było mi poznać – powiedział z pasją w głosie. – Jesteś przepiękny, słodki jak miód, a równocześnie kusisz bardziej niż zakazany owoc wspomniany w Biblii. – pocałowałem go namiętnie.
Starałem się wszystko obrócić w żart, by nie pokazać mu swojego wzruszenia. Pierwszy raz ktoś... zupełnie szczerze przyznał, że jestem piękny. To takie wyjątkowe, gdy czekasz na takie słowa trzydzieści lat swojego życia i to w końcu nadchodzi.
– Nie powinieneś wspominać o Biblii – zaśmiałem się cierpko, układając palcami jego włosy.
– Może i tak... – zaczepiłem palcem o kratkę kabaretek nadal okalającą nogi chłopaka, delikatnie strzelając z niej, na co chłopak wzdrygnął się ze śmiechem. – Jest już późno – zagaił, poprawiając się na moich kolanach. Zaczął naciągać na siebie bieliznę, a ja patrzyłem na to niechętnie, pozwalając mu się ubierać.
– Zamówię ci taksówkę – pocałowałem znów jego przyozdobiony kark.
– Jak ja się teraz pokażę na oczy ludziom na uczelni... – zachichotał, kładąc dłoń na swoich malinkach. – Mój brat nie da mi żyć!
– Wszyscy będą wiedzieli jak było nam dobrze – sięgnąłem po jego dłonie, by nie zakrywał znaków, które z czasem robiły się bardziej widoczne. – Wstań, brudny chłopcze.
– Przydałyby się jakieś chusteczki – mruknął, wstając na nogi, kiedy ja sięgnąłem po paczkę wilgotnych chusteczek z szuflady.
W między czasie naciągnąłem na siebie bieliznę ze spodniami. Wyjąłem z opakowania chusteczkę, podchodząc do Harry'ego i przyłożyłem lekko zimny materiał do plam spermy.
– Jestem cały rozgrzany – wyznał, patrząc dokładnie na ruchy moich rąk.
Westchnąłem z zachwytem, spoglądają na to, jak ślicznie opuchnięte stały się jego usta, a oczy błyszczały.
– Zaproponowałbym ci kąpiel-
– Muszę być w domu przed północą, bo moi współlokatorzy zamkną mi drzwi – uciął i wął wargi, samemu mnie myjąc.
– Proszę, spotkajmy się także następnego dnia... – zwróciłem się do niego, nie wierząc w to, jak zdesperowany byłem. Potrzebowałem Harry'ego, jego głosu, ciała, zapachu, kurwa wszystkiego! To dzięki niemu zapominałem całkowicie o swych troskach. Czułem się przy nim ważny.
– Mam szkolne rzeczy, Lou – jęknął, rzucając chusteczkę na biurko. – Nie mogę o tym zapomnieć. Niedługo zaliczenia. Mam teraz naprawdę dużo roboty i referatów do napisania. Boję się, że nie dam z tym rady.
– Proszę – złapałem go za rękę i zacząłem całować jej wierzch. – Proszę, chociaż na kilka godzin. Nawet parę minut mnie zadowoli.
– Lou... – zaśmiał się słodko, kładąc dłoń na moim policzku.
– Na kolację – sięgnąłem do jego łokcia, pocierając palcami wystającą kość. Zassałem policzki, patrząc wyczekująco. – To kolejna część naszej gry. Kolejne spotkanie.
– Hmmm... – udał, że głęboko się nad tym zastanawia. – Czy mam się jakoś specjalnie ubrać, czy dajesz mi wolną rękę?
– Wiem, że cokolwiek zrobisz będziesz wyglądał idealnie – powiedziałem z samozachwytem. – Uh-m, mam dla ciebie też pieniądze za dwie ostatnie lekcje i, cóż, za dzisiaj.
Harry natychmiast po tym jak słowa te opuściły moje usta, przytulił mnie. Mocno, z nosem wciśniętym w moje roztrzepane włosy.
– Dziękuję, Lou... – szepnął. – Nie tylko za to, że pomagasz mi finansowo.
– Taki jest nasz układ – potarłem brodą jego pachnący seksem, trochę lepki kark. – Ubierz się. Poczekam na ciebie w salonie – sięgnąłem po swoją koszulkę, odsuwając się od chłopca – i spokojnie, będziesz mógł odpowiedzieć mi na moją propozycję, kiedy tylko podejmiesz decyzję, jaką uważasz za słuszną.
– Pasuję mi około godziny dziewiętnastej najwcześniej – odparł nagle, szczerząc szeroko zęby, widząc jak moja twarz rozpromieniła się.
– Świetnie – nie chciałem pokazać jak bardzo się cieszę. Z opanowaniem wyciągnąłem ze swoich jeansów zwinięte banknoty. – Twoja koszulka i buty zostały w salonie – uśmiechnąłem się lekko, opuszczając pomieszczenie. Dopiero gdy Harry mnie nie widział, pisnąłem w swoją dłoń z radością.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top