8. Zdjęcie z zaskoczenia!

Dwudziestoletni blondyn chodził w tą i tamtą po hotelowym pokoju ze zmartwioną miną i wieloma myślami w głowie. Jego partner w tym samym czasie ze spokojem i małym uśmieszkiem spoglądał na jego szczupłą sylwetkę.

— Może zadzwonię i spytam jak sobie radzą? Czy wszystko gra... — zapytał i bawił się palcami swojej dłoni.

— Nie martw się tak, Sang-Mi jest pod dobrą opieką. Poza tym jest dosyć późno, pewnie śpią, a nawet jeśli dalej są na nogach, jestem pewien, że wszystko jest w porządku.

Piegus przystanął w miejscu tuż obok dużego łóżka i rozmyślał nad jego słowami. Widząc jego spokojną twarz uznał, że chyba (a raczej na pewno) za bardzo się martwił. Z resztą przyjaciele Changbina są godni zaufania, a sam Felix dobrze o nich myślał.

— No dobrze, ale zadzwońmy do nich jutro, okej? -— podniósł jedną brew i złapał kontakt wzrokowy ze starszym.

— Jutro zrobimy wszystko co tylko będziesz chciał, ale dzisiaj zróbmy wszystko to czego ja chcę — uśmiechnął się do niego zalotnie i wyprostował ramiona w jego stronę — chodź tu do mnie.

Felix bez zastanowienia lub najmniejszego zawahania wdrapał się na duży mebel, a na swoich czterech kończynach poraczkował do czarnowłosego i oddał się w jego objęcia, wcześniej łącząc ich usta w delikatnym pocałunku, który powtórzyli jeszcze parę razy, a następnie zajęli się sobą na dobre.

×××

Na zegarku wybiła już równo ósma godzina, a razem z tym ciemne oczy małej dziewczynki otworzyły się. Obudziła się z szerokim uśmiechem na malutkiej twarzyczce i postanowiła obudzić również jej opiekunów, którzy wygodnie leżeli tuż obok niej.

Obudziła się na prawej stronie toteż zaczęła od starszego z chłopców. Potrząsnęła nim delikatnie, ale owa czynność nie zrobiła na nim żadnego wrażenia i nawet nie mruknął. Widząc tą syzyfową pracę, poddała się i obróciła w stronę blondyna, z którym poszło o wiele łatwiej niż sądziła. Już po chwili wrócił z krainy Morfeusza, a pod fasadą czarnych rzęs pokazały się ciemne oczy Hana. Widząc rozczochraną brunetkę przed nim od razu się uśmiechnął i przetarł zasapną twarz dłonią.

— Nie śpisz już? — zapytał delikatnym głosem i pogłaskał ją po ciemnej czuprynie.

Sang-Mi cicho i uroczo się zaśmiała, a następnie spojrzała w stronę Minho, który miał wyjątkowo twardy sen, a Jisung powędrował wzrokiem w te same miejsce. Widząc jeszcze spokojnie śpiącego Lee prychnął i uśmiechnął się. W końcu z jakiej racji on mógł dalej spać, skoro reszta już się obudziła? Sprawiedliwość przede wszystkim!

Podparł się na ramionach, a następnie usiadł i podrapał się po głowie. Ziewnął dwa razy i wyprostował zastygłe mięśnie - zdecydowanie tego potrzebował, aby poczuć się lepiej.

Zaczęli go budzić pokojową metodą, ciche wołania i delikatne szturchanie, ale skoro to nie pomogło, czas na radykalniejsze metody. A jaka jest najlepsza pobudka, oprócz wiadra zimnej wody? Gilgotki, których Han doskonale wiedział, gdzie szukać.

Jeden dotyk, a on już otworzył ciężkie powieki - jakby to zdjęło z niego jakiś urok. Obrócił się w stronę pozostałej dwójki i ze zaskoczeniem się w nich wpatrywał. Sang-Mi i Jisung spojrzeli po sobie jedynie, uśmiechnęli i skinęli głowami, a po tym wręcz rzucili się na bruneta i zaczęli go jeszcze bardziej łaskotać. W końcu śmiech to zdrowie, a Minho powinien być najzdrowszym człowiekiem na świecie.

Po sześciu minutach wygłupów zmęczeni i z lekką zadyszką opadli na łóżko. Śmianie się było wyczerpujące. Brunet i blondyn leżeli tuż obok siebie, a na nich leżała mała dziewczynka, która z uśmiechem wpatrywała się w młodych mężczyzn i jeszcze cicho chichotała, to był dobry początek dnia.

— To co, może zrobimy coś do jedzenia? Zrobiłem się głodny od tego łaskotania — zażartował i podniósł się do siadu.

— To ja byłem tutaj łaskotany, teraz nie mam sił... Chyba należy mi się mała drzemka i śniadanie do łóżka — również się podniósł i oparł na rękach, które wyprostował za plecami.

— Chciałbyś — prychnął — wstawaj królewiczu — uśmiechnęli się do siebie.

Blondyn zszedł z łóżka, wziął dziewczynkę na ręce i razem udali się do malutkiej kuchni połączonej z salonem. Lee postanowił dać sobie jeszcze dwie minuty na przemyślenie paru rzeczy.

Han złapał za pilota, który leżał na białym stoliku na przeciwko kanapy i przełączył na kanał dla dzieci, Sang-Mi zaś usiadła na meblu, a bajka od razu przykuła jej uwagę. Wykorzystując tą chwilę skierował się do łazienki, aby załatwić swoje potrzeby. Gdy wrócił spojrzał na bruneta stojącego na przeciwko dużej i białej lodówki, która była otwarta, a on spoglądał do środka. Jisung przewrócił oczami i cichutko westchnął zrezygnowany.

— Zamknij tą lodówkę, bo zaraz się rozmrozi — skarcił współlokatora, a ten wypełnił jego prośbę — Sang-Mi, na co masz ochotę? — tym razem skierował się do dziewczynki na beżowej kanapie, która obróciła główkę w jego stronę i przyjęła pozę myśliciela.

— Tosty z jajkiem! — po chwili oznajmiła cała w skowronkach, a mężczyźni przytaknęli głowami.

— O to dobry pomysł — odezwał się najstarszy.

— W takim razie niech będzie — uśmiechnął się do niej szczerze pokazując przy tym szereg białych i zabawnych ząbków.

Pierwsze co oboje umyli ręce pod kranem w kuchni, a następnie wyjęli potrzebne im składniki, takie jak chleb, jajka, masło i inne. Brunet pomógł przy tym Hanowi, co jakiś czas niechcący dotykając jego dłoni tą swoją, gdy mu coś podawał. Każdy ten mały gest wywoływał uśmiech na jego przystojnej twarzy, z którym nawet się nie krył, jednak Jisung udawał, że nie widzi, trochę się spiął, ale w pewnym stopniu był już przyzwyczajony do takiego zachowania swojego przyjaciela, nic się nie odezwał.

Kiedy tosty były gotowe Minho wyjął talerze z górnej półki, a Jisung nałożył na nie po dwa tosty. Lee w tym czasie nalał soku pomarańczowego do przezroczystych szklanek i rozstawił je na drewnianym stole udekorowanym żółtym obrusem w kratkę. Kiedy każdy talerz już był pełny postawili je obok soku i wzięli rolkę ręcznika papierowego i postawili na skraju stołu - śniadanie było gotowe, aby móc się rozkoszować tym prostym, ale dobrym smakiem.

— Sang-Mi chodź, już gotowe.

Brunetka zeskoczyła z mebla i pobiegła do pokoju, mężczyźni byli zdziwieni, czyżby jakiś mały bunt? Zanim zdążyli się odezwać wróciła ze swoim aparacikiem w ręce i się uśmiechnęła. Zajęli swoje miejsca, Han i Lee obok siebie, a mała Seo tuż na przeciwko nich. Dziewczynka zrobiła zdjęcie swojego talerza, a następnie bez uprzedzenia jej opiekunom, którzy akurat mieli pełne buzie. Zaskoczeni spojrzeli po sobie i skończyli przeżuwać zawartość ust.

— Kolejne do kolekcji — ucieszyła się.

— Mam nadzieję, że nie wyszło, aż tak źle — zaśmiał się starszy.

— Tak, ja też — zachichotał radośnie — mam nadzieję, że później nam pokażesz — przytaknęła główką.

Miły poranek w miłym gronie i miłej atmosferze. Mogłoby tak być codziennie.

______________________________________
[28.05.2020r.]

long time no see, przepraszam

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top