30. Kochany pajacyk.
Nie małym zaskoczeniem był dzwonek do drzwi ich mieszkania. Młodzi mężczyźni spojrzeli po sobie zaskoczeni. W tym momencie siedzieli na beżowej kanapie w dziennej części pomieszczenia. Jisung uwolnił się ze szczelnego uścisku bruneta i je otworzył, a jego oczom ukazała się uśmiechnięta sąsiadka z góry, trzymająca za rękę małą brunetkę, która również była uśmiechnięta od ucha do ucha.
— Dzieci są już zmęczone, czas do domu — powiedziała pani Jung, a Han miał ochotę iść się powiesić. Durny zapomniał całkowicie o małej Seo! Dobra, nie tyle co zapomniał, ale nie zwrócił uwagi na to ile czasu już jej nie ma, a to za sprawką nikogo innego jak Lee Minho, pajaca i zboczeńca w jednym o sarnich oczach, cudnym śmiechu i głupim rozumowaniu.
Wymienili między sobą kilka zdań i pożegnali w miłej atmosferze. Długowłosa zadowolona opowiadała jak minęły jej te dwie i pół godziny, a Minho zafascynowany słuchał jej opowieści. Jisung natomiast w tym samym czasie robił kolację, na którą przyszedł już czas. Postawił dziś na tosty, w sumie to brunet go o to poprosił, a on jako dobry, świeżo upieczony chłopak spełni jego obietnicę. Niech zobaczy jaki jest dobry! W sensie, nie dosłownie... Do tego przygotował również kakao dla dziewczynki. Po obowiązkowym zrobieniu zdjęcia jedzenia wzięli się za jego spożywanie i swoją drogą, Jisung robi przepyszne tosty! Wszystkim smakowało. Serio, jedli, że aż im się uszy trzęsły...
Wieczorem miło spędzili czas obok siebie, pod kocem siedząc na kanapie i oglądając wspólnie coś w telewizji. Co prawda nie było w nim niczego specjalnego, ale w dobrym towarzystwie, czas zawsze lepiej mija. Nie zorientowali się nawet kiedy wybiła dziewiętnasta, a razem z nią Han dostał SMS-a na swój potrzaskany telefon. Na ślepo wygramolił urządzenie spod swojego tyłka i ciekawy zawartości wiadomości odblokował telefon. Lee nic nie mówił, spoglądał jedynie na młodszego, a gdy ten dalej nie odezwał się nawet słówkiem zabrał głos.
— Kto pisze?
— A jak myślisz?
— Myślisz, że jakbym wiedział to bym pytał? Chyba jestem zazdrosny... — dodał, a Han parsknął śmiechem.
— Felix i Changbin, a kto inny — spojrzał na niego spod byka i wrócił wzrokiem na ekran.
— Tatuś pisze? — ucieszyła się.
Poprawiła się na siedzeniu, a Pan Słonik spadł z jej kolan. Minho momentalnie się po niego schylił i podał jej pluszaka, a sześciolatka podziękowała ładnie.
— Tak — potwierdził.
— Obiecali codziennie dzwonić — prychnął najstarszy.
— Przestań, na pewno są zajęci sobą... — mruknął, a Minho podejrzliwie się uśmiechnął, czego zajęty odpisywaniem Han nie widział — Sang-Mi, co im napisać?
— Że bardzo ich kocham i tęsknie — prawie wykrzyczała.
— Za niedługo się zobaczycie — dodał brunet i pogłaskał ciemnooką po głowie, a on uśmiechnęła się uroczo.
— A właśnie, to już prawie koniec, prawda?* — westchnął i obrócił głowę w prawą stronę, aby spojrzeć na Minho, a ten przytaknął smutno głową.
Dziewczynka w tym czasie zdążyła oprzeć głowę o ramie Jisunga, a nogi pozwoliła sobie położyć na udach starszego. Nie minęło w sumie wiele czasu, a mała Seo zasnęła, tuląc się do niebieskiego pluszaka odrobinę się śliniąc.
Blondyn głaskał ją po głowie, Lee kciukiem gładził jej łydkę, a w pewnym momencie dwudziestodwulatek westchnął cicho zwracając tym samym na siebie uwagę drugiego.
— Hm? — mruknął.
— Zmęczony jestem, Sang-Mi też już dawno zasnęła — odgarnął pasemko ciemnych włosów z jej spokojnej twarzy — to był... Długi dzień... — przeciągnął się.
— Masz rację — jęknął cicho i przetarł sobie oczy, dłonią — no nic, zaniosę ją.
— Idę z tobą, przebiorę się już w piżamę, mam dość...
Wstali ostrożnie z mebla. Han przeciągnął się delikatnie i ziewnął, a Minho najdelikatniej jak tylko mógł wziął na swoje ręce śpiącą dziewczynkę. Wypadł jej pluszak, a Jisung od razu za niego złapał, zbliżył się do swojego współlokatora i położył go na brunetce. Lee uśmiechnął się pod nosem i oboje ruszyli do sypialni starszego.
Ciemnowłosy położył sześciolatkę w łóżku, a drugi okrył ją dokładnie kołdrą i zgarnął włosy z jej spokojnej twarzy. Po tym wyciągnął spod swojej poduszki, piżamę i obrócił się z zamiarem wyjścia do łazienki.
Poszedł do niej spokojnym krokiem, zamknął za sobą drzwi, a te po sekundzie otworzyły się i zaskoczony spojrzał w ich stronę. W progu stanął uśmiechnięty od ucha do ucha Minho, a brwi Jisunga wystrzeliły do góry, halo było zajęte!
— Potrzebujesz czegoś?
— Mówiłeś, że idziesz się przebrać, ja też muszę — złapali kontakt wzrokowy i na chwilę zapadła cisza i młodszy parsknął śmiechem.
— Najpierw ja się przebiorę, później ty, wypad — podszedł do niego, złapał za ramię i obrócił w stronę wyjścia, a Lee stawiał opór.
— Dlaczego? Jisungieee — przeciągnął smutno jego imię — ja chcę z tobą!
— Ta już lecę, głupi jesteś. Żegnam pana — powiedział z uśmiechem i zamknął mu drzwi przed nosem.
— No ej!
— Nie! — odpowiedział odrobinę głośniej, aby drugi go usłyszał, a Minho się poddał.
Dwie minuty później zamienili się, a Han siedział rozwalony na kanapie i czekał na bruneta ledwo co patrząc na telewizor. Był zmęczony, bardzo.
Starszy podszedł do niego i usiadł tuż obok.
— Gotowy? — mruknął i starał się nie zamykać jeszcze oczu.
— Posiedźmy jeszcze trochę...
— Nie mam sił... Jak chcesz to siedź jeszcze, ja idę spać — westchnął i ciężko wstał z mebla, a zaraz po tym został złapany za prawą rękę i pociągnięty w dół, i chcąc lub nie usiadł na kolanach drugiego — Minho — oburzył się i westchnął — jestem zmęczony — zmarszczył brwi.
— Nie. Posiedzisz jeszcze ze mną — przytulił się do niego, a Han przewrócił oczami.
Kochał go jak głupi, a to, że siedział mu na kolanach graniczyło z cudem, ale cholera, późno już! Chciał iść spać. A Lee oczywiście musiał postawić na swoim.
— Głupku, puść mnie już.
— Jisungie!
— Co znowu?
— Od teraz za każdym razem jak mnie obrazisz, należy mi się buziak.
— Tak jak myślałem, jesteś nienormalny. Dobranoc — powiedział na jednym oddechu.
Chciał podnieść się z jego kolan, ale starszy go powstrzymał. Złapał blondyna za obie strony twarzy, delikatnie ścisnął i pocałował, a Jisung rozszerzył zaskoczony oczy. Bitch, nie tak prędko!
— Minho! — oderwał się od niego.
— Jestem śmiertelnie poważny! — prawie krzyknął i przyłożył głowę do klatki piersiowej Hana, łasił się jak kot.
— Ja też. Oszalałeś, idę sobie.
— I znowu buziak! — wyprostował się i wyciągnął szyję w stronę twarzy blondyna, a usta ułożył w dzióbek z zamiarem zdobycia kolejnego całusa.
— Jezu, przestań debilu, puść mnie już!
Udało mu się wyciągnąć prawą rękę z uścisku i klepnął nią w ramię bruneta, a on jedynie zadowolony się zaśmiał. Granie mu na nerwach najwidoczniej było jego nowym hobby.
Lee wpatrywał się w niego, a młodszy na chwile zesztywniał zdezorientowany.
— Co znowu?
— Jisungie... — zaczął po chwili — robisz to specjalnie? — zaśmiał się.
— Chciałbyś — prychnął — chcę iść spać, słyszysz? Więc mnie łaskawie puść.
— No to chyba nie mam innego wyboru... Idziemy!
Mocniej złapał Jisunga i wstał z beżowej kanapy, a Han zaskoczony wciągnął powietrze i oplótł ramionami szyję drugiego.
— Minho! C-Co ty robisz, postaw mnie natychmiast. Jeszcze mnie upuścisz! — zdenerwował się i lekko podniósł głos.
— Cicho bądź — westchnął — niosę mojego królewicza do naszego łoża — zaśmiał się zadowolony — i nie przesadzaj, nie jesteś wcale taki ciężki. Cały dzień mógłbym cię nosić, tylko poproś — poruszył znacząco brwiami.
— Nigdy w życiu pajacu — fuknął udając obrażonego.
— I znowu buziak!
Pocałował go w polik, bo Han zdążył obrócić głowę, a blondyn jedynie cmoknął ustami.
— Trzymaj się mocno.
— Jesteś okropny.
— Jaki?! — pocałował go znowu w policzek, a Jisung bardziej się zdenerwował.
Czuł się teraz jakby był z Minho w dwudziestoletnim związku małżeńskim, a przecież dopiero co kilka godzin temu wyznali sobie uczucia. Zastanawiał się teraz co w nim widział przez cały ten czas... Przecież to irytujące stworzenie jedynie go denerwowało i doprowadzało do białej gorączki. Tydzień temu uważał go za anioła, teraz za zboczonego pajaca. Cóż, taki był już chyba jego urok.
Weszli cicho do środka, aby przypadkiem nie zbudzić śpiącej dziewczynki. Brunet podszedł do strony łóżka, na której spał jego, jak to powiedział królewicz i podniósł nogę, aby odgarnąć nią kawałek kołdry. Gdy mu się to udało, najdelikatniej jak tylko umiał położył na materacu blondyna. Po tym pomógł mu się przykryć, pogłaskał go po głowie i nawet złożył całusa na czole.
— Jezu, idź już spać — szepnął, a brunet wskoczył szybko do łóżka dziwnie podekscytowany. Dosłownie, prawie piszczał jak dziewczynka.
Han spojrzał na niego podejrzliwie i ułożył się na prawym boku.
— Co tak patrzysz? — zapytał rozbawiony zachowaniem bruneta.
— Bo lubię — powiedział i wydał z siebie zabawny i bliżej nieokreślony dźwięk...
— Serio jesteś dziwny, idę spać — poprawił poduszkę i przymknął oczy.
— Jisungie! — oburzył się.
— Dziwny i nienormalny, dobranoc.
— Buziak!
— Ani mi się śni!
— No ej... — wydął dolną wargę.
— Dobranoc.
— Jisungie? — szepnął jeszcze, a młodszy westchnął i otworzył ponownie oczy — Buziak na dobranoc?
Han zmrużył oczy słysząc pytanie.
— Nie, dobranoc!
— Jisungie...
— Weźcie go ode mnie, błagam — jęknął, a Lee zachichotał.
— No weź, nie bądź taki.
— Nie! Powiedziałem, idź spać.
— I tak chcę tego buziaka — mruknął obrażony.
Odkrył się ruchem jednej ręki, podniósł i uklęknął na miękkim materacu, który odrobinę zapadł się pod jego ciężarem, a Han słysząc szelest, otworzył zaskoczony ciemne oczy. Brunet odgarnął długie włosy i ostrożnie oparł się ręką po lewej stronie sześciolatki, aby schylić się nad Jisungiem.
— Uważaj na Sang-Mi! — szepnął głośniej i zmarszczył brwi.
— Przecież uważam! — odpowiedział tym samym tonem.
Schylił się, przymknął powieki i skradł młodszemu szybkiego całusa, a blondyn mruknął coś pod nosem. Nie wierzył w tego człowieka.
— Teraz mogę iść spać.
Powoli wrócił na swoje miejsce i cicho śmiał się zadowolony pod nosem.
— Jisungie? —zaczął znowu po chwili, a blondyn naprawdę starał się go nie uderzyć, w końcu ile można?!
— Co znowu? — wypalił jak z armaty i podniósł się na prawym łokciu. Przeczesał lewą dłonią swoje włosy, które były w nieładzie i złapali ze sobą kontakt wzrokowy.
— Kocham cię — powiedział łagodnym głosem.
Gdy to usłyszał zmarszczył brwi zawstydzony. Nie to spodziewał się usłyszeć! Na chwilę go zatkało. Obrócił się prędko na drugą stronę, poprawił poduszkę i przykrył pod szyję, mimo że było mu ciepło. W pomieszczeniu na chwilę nastała cisza. Czuł na sobie wzrok Minho i mocniej zacisnął palce na krawędzi łóżka.
— J-Ja ciebie też — mruknął cicho, ale brunet doskonale go usłyszał i uśmiechnął się pod nosem— A t-teraz się kładź, dobranoc — powiedział stanowczo — i nic już do mnie nie mów, pajacu!
____________________________________
*[miałam łzy w oczach pisząc te zdanie:')]*
[relacja Jisunga i Minho teraz to coś w stylu: "przed ślubem" i "po ślubie" XDDDDDD]
[nie, to jeszcze nie koniec...]
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top