20. Kolorowe paznokcie.
Przepraszam Kids za tak nudny rozdział, nie mam dziś za bardzo weny
_____________________________________
Ta noc była stresująca i męcząca. Minho na całe szczęście ocalił Jisunga i bezpiecznie wrócili do domu. Dalej się do siebie nie odzywali, ale atmosfera była jakaś taka lepsza i dało się normalnie oddychać.
Lee miał zamiar spać znowu na kanapie w salonie, ale blondyn go przed tym powstrzymał, a tak naprawdę poprosił, aby z nimi został. Starszy spojrzał wtedy na niego jakby zaraz miał powiedzieć coś w stylu: "żartujesz sobie ze mnie?" ale skończyło się na tym, że spali w jednym łóżku, jakby wszystko było już w porządku. Jisung czuł się tysiąc razy bezpieczniejszy, pomijając fakt, że wiedział, że w domu nic mu się nie stanie. Świadomość, że Minho również nic nie grozi i w końcu śpi w swoim wygodnym łóżku, mimo, że ich relacja się nie poprawiła, cieszyła Hana. Chciał, aby mimo wszystko brunet miał wszystko co najlepsze. (Pamiętajmy też o tym, że to w końcu Jisung "wprosił się" do jego sypialni i jego łóżka.)
Tego ranka Sang-Mi jako pierwsza podniosła powieki i była bardzo głodna toteż obudziła Jisunga. W planach miał dłużej spać, ale jak mus to mus i podniósł swoje szanowne cztery litery, aby przyrządzić coś do jedzenia. Wziął brunetkę i Pana Słonika na ręce i wyszli ze sypialni. Lee natomiast dalej był w krainie Morfeusza, a Han nie miał mu tego za złe i wcale na niego krzywo nie spoglądał. Uważał, że należał mu się teraz odpoczynek za to, że wczoraj go uratował, za to, że ostatnio musiał sypiać na kanapie i za to, że Jisung na niego tak ostatnio najechał, mimo, że nic nie było jego winą... No prawie. Jego nachalność i ciekawość może i były objawami troski, ale czasem to bardzo irytowało blondyna. Tak jak w ten wieczór, gdy się poszarpali.
Minho już taki był, wszystko musiał wiedzieć i zawsze musiało być tak jak on chciał, a w jego słowniku nie ma takiego słowa jak "nie" i "nie chcę" lub "przestań". Ale każdy ma jakieś wady, a to nie do końca zawsze się do nich zaliczało w końcu on po prostu się martwił.
Tak jak wczoraj blondyn przewidział, sześciolatka poprosiła o ukochane i pyszne kakałko. Usiadła na beżowym meblu z maskotką w ręce i oglądała bajki, które puścił jej braciszek, a on krzątał się już po małej kuchni. Jego twarz była spokojna, ale w środku dalej czuł stres związany z wczorajszą sytuacją. Głowa lekko go pobolewała, musiało z niego zejść napięcie - postanowił skupić się teraz na podgrzewaniu mleka dla małej Seo i zapomnieć.
Gdy mleko było już ciepłe zalał uważnie czekoladowy proszek i wymieszał dokładnie. Do kubeczka włożył kolorową słomeczkę i podał dziewczynce, a ta cichutko podziękowała i uśmiechnęła się do opiekuna. Han delikatnie pogłaskał ją po główce i odwzajemnił gest. Był jak prawdziwy starszy brat, którym tak naprawdę był, ale nie od Sang-Mi oczywiście.
"Co by tu zrobić?..." — wygiął usta w dzióbek kiedy spoglądał do szeroko otwartej szafki i westchnął, a nagłe zawibrowanie jego telefonu wystraszyło go odrobinę.
Wyjął potrzaskane urządzenie z kieszeni krótkich spodni, w których spał i odblokował je sprawnie. Jak się okazało, dostał SMS-a, a w to w dodatku nie od byle kogo, bo od cudownej pani Lee. Dokładnie, mamy tego idioty, co jest głupi jak but i cudowny jednocześnie.
Pani Lee :)
Jisungie! Witaj dziecko, jak się macie? Mam nadzieję, że wszystko w porządku, bo u mnie po staremu. Chętnie Was dzisiaj odwiedzę, bo będę w okolicy! W końcu dawno się nie widzieliśmy! Mam nadzieję, że to nie problem i nie zepsułam Waszych planów?
Przeczytał wiadomość i uśmiechnął się delikatnie pod nosem. Od zawsze lubił panią Lee. Jest uroczą i miłą kobietą, która zawsze wyciągnie pomocną dłoń jeśli jej potrzebujesz i ugotuje pyszny obiad. Ma świetne poczucie humoru, ale umie również poratować złotą radą, a jej uśmiech sprawia, że ty też masz ochotę się uśmiechnąć, nie ważne jak bardzo smutny jesteś.
"Gdybyśmy tylko rozmawiali i mieli jakieś plany..."
Pomyślał chwilę i w sumie wizyta mamy Minho w niczym nikomu nie przeszkadzała. Łudził się nawet na to, że może brunet przestanie być taki...dziwny, że kobieta rozładuje napięcie w ich mieszkaniu, a po jej wizycie wszystkie problemy pójdą w zapomnienie.
Odpisał jej, że jest mile widziana, a drzwi stoją dla niej zawsze otworem. Zastanawiał się chwilę, czy powiadomić Minho o odwiedzinach jego matki, ale doszedł do wniosku, że pewnie też dostał SMS-a i nie musi się trudzić, aby się do niego odezwać. Oczywiście chciał z nim w końcu normalnie rozmawiać, ale wizja wymiany z nim nawet krótkich zdań teraz go przerażała.
×××
Siedzieli teraz na podłodze przy białym stoliku i malowali paznokcie małej Seo. Był to uroczy widok, a paluszki Sang-Mi były takie kolorowe. Minho zajął się prawą ręką, a Jisung lewą. W tle leciały bajki, a Pan Słonik uważnie obserwował cały proces siedząc tuż przed nimi. Gdy skończyli cała trójka była uśmiechnięta, a brunetka była pełna podziwu dla swoich braciszków za tą precyzję i dokładność.
Gdy paznokietki wyschły, pobiegła od razu po swój aparacik i poprosiła o zdjęcie, które wykonał brunet. Sześciolatka wpadła również na cudowny pomysł - pomalowanie paznokci również Hanowi. Opierał się na początku, ale w końcu się zgodził. Czego się w końcu nie robi dla takiego aniołka jak ona?
Straszy zdążył przenieść się na kanapę i robił coś na telefonie, dziewczynka obróciła się w jego stronę i zapytała:
— Braciszku — spojrzał na nią i rozluźnił mięśnie twarzy — pomożesz mi pomalować paznokcie braciszka Jisunga?
Han słysząc jej prośbę spiął się i przełknął gęstą ślinę. Nie rozmawiali, a mieli mieć ze sobą jakikolwiek kontakt fizyczny? Nie wiedział, czy da radę to znieść bez bólu brzucha. Chłopak nie odpowiadał przez chwilę, aż w końcu przemówił i ku zaskoczeniu Jisunga zgodził się. Zsunął się ponownie na podłogę, a ciemnooka usiadła po lewej stronie blondyna, aby ten zajął miejsce między nimi. Niepewnie położył rękę obok Minho, a sześciolatka zdążyła pomalować Hanowi wskazującego palca.
Lee miał tak obojętny wyraz twarzy, że niemożliwe było dowiedzenie się o czym myśli, czy jak się czuje. Westchnął i delikatnie złapał za dłoń Jisunga, a on natomiast cały drżał w środku. Dotyk Minho go parzył, chciał mieć to już za sobą.
Rękę młodszego miał na tej swojej, a w palcach trzymał wskazujący od blondyna. Pochylił się nad ich dłońmi, a Han czuł ciepły oddech na swojej skórze. Miał aż gęsią skórkę i zacisnął mocno szczękę, aby przypadkiem nie zaczęła się trząść. Wzrok całkowicie skupił na swojej lewej stronie, aby nie dostać jakiegoś ataku paniki. Gdyby miał wolne ręce zapewne złapałby za swój łańcuszek, potrzebował teraz jego mocy, która dawała mu siły i odwagi. Ciężko było mu oddychać i połykać tą dziwnie gęstą ślinę, która zabierała mu zdolność mowy. Sang-Mi co jakiś czas mówiła tylko: ''spójrz jak ładnie'', a on jedynie potakiwał głową i się uśmiechał.
Kątem oka spoglądał w stronę starszego, aby mieć pewność, że ten nie robi nic podejrzanego z jego palcami. Możliwe było, że by się nawet nie zorientował, gdyby ten je mu uciął za to, że wtedy go tak zwyzywał. Sam już nie wiedział, czy Minho dalej mu to za złe, czy może już po prostu się zgrywa. Może chce mu dać nauczkę? Sprawić, żeby on też zaczął się martwić i w końcu by się przełamał i spytał, a on by go wyśmiał i powiedział, że to nie jego sprawa i ''ma się odwalić''?
Jisung chciał, aby wszystko wróciło do normy. Chciał, aby Lee znowu się uśmiechał i odzywał, dla Hana jego śmiech był najcudowniejszy na świecie, był melodią dla jego uszu. Chciało mu się płakać przez to wszystko. Wiedział, że długo już tak nie wytrzyma.
______________________________________
[tu była ciekawostka, ale musiała zostać usunięta]
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top