12. Bliskość i smerfy.

Za oknami o tej godzinie zaczynało się już robić powoli ciemno. Powoli, gdyż w lato dni były dłuższe, co było całkiem ciekawą sprawą. 

Brunet i dziewczynka siedzieli wygodnie na beżowej kanapie, na której znajdowało się wiele poduszek. Teraz jednak dwie leżały na podłodze, aby zrobić im więcej miejsca. Han stał obok nich, jedną ręką trzymał swój ukochany łańcuszek, a w drugiej trzymał swój telefon.

— Nic ciekawego dzisiaj nie ma w tej telewizji — odezwał się najstarszy i westchnął.

Był znudzony i delikatnie poirytowany. Miał ochotę zrelaksować się przed telewizorem i obejrzeć coś co by go zainteresowało, ale jak na złość niczego konkretnego nie mógł znaleźć, natomiast Sang-Mi nie skarżyła się, aby włączyć bajki. 

— Smerfy zaraz lecą — odezwał się blondyn — naciśnij trzydzieści siedem.

Spojrzał na duże urządzenie i przysiadł tuż obok dziewczynki. Minho w tym samym czasie złapał ponownie za pilota i nacisnął numer, który podał mu przyjaciel.

— Faktycznie, za dziesięć minut. Dobry czas Jisungie — pochwalił go, a on jedynie prychnął cicho.

— Leci druga część? — zapytał, a starszy kiwnął jedynie głową na znak, że ma rację.

— Kiedy smerfy? — odezwała się najmłodsza.

— Za chwilkę będą lecieć — uśmiechnął się do niej dwudziestotrzylatek — przebierzemy się w piżamkę zanim się zaczną, chodź.

Wstał z kanapy z cichym westchnięciem i wziął dziewczynkę na ręce. 

— Zrobię ci kakałko Sang-Mi, okej? — zapytał zanim weszli do jego pokoju.

Brunetka jedynie mruknęła coś pod noskiem, Han podniósł się z beżowego mebla i udał do kuchni, gdzie miał zamiar przyrządzić mleczny napój dla ich podopiecznej. Lee w tym czasie kucał już przy jednej z szafeczek, a mała Seo siedziała mu na udzie. 

— Piżamka... Piżamka... Nie widzę jej... — spojrzał na długowłosą — Jisungie! Gdzie dałeś piżamę od Sang-Mi? — krzyknął, obracając się w stronę drzwi, w których po chwili stanął Han.

— A ona nie jest u ciebie? Sprawdź w łazience, muszę pilnować mleka.

Starszy zrobił tak jak zaproponował mu przyjaciel. Udał się najpierw do swojej sypialni i jak się okazało ubranko było pod jedną z poduszek. Całkiem mu wyleciało z głowy, że to przecież on ją tutaj wcisnął, ale wolał się nie odzywać na ten temat...

Pomógł sześciolatce się przebrać, a ta już po chwili miała na sobie szarą bluzeczkę z białym króliczkiem w różowej sukience, a na nogach w ciemniejszym odcieniu spodnie z kolorowymi kropeczkami. Pogłaskał ją po główce i uśmiechnął się do niej. Obrócił się na łóżku i sięgnął po jej pluszaka, Pana Słonika, podał jej go i przeszli do salonu trzymając się za ręce. Lee spojrzał w stronę kuchni i zauważył, że Jisung robi coś do jedzenia.

— Pomóc ci?

— Nie — pokiwał głową — nie trzeba, siadajcie.

— Siadaj Sang-Mi, braciszek szybko się jeszcze przebierze w swoją piżamkę.

W łazience zmienił strój na luźniejszy, a dziewczynka siedziała już grzecznie po turecku z pluszakiem na kanapie z kubeczkiem w ręce i przez słomkę popijała mleczny napój. Brunet rzucił przyjacielowi przelotne spojrzenie i zasiadł obok sześciolatki.

Na ekranie telewizora skończyły pojawiać się irytujące i długie reklamy, a za to w końcu zaczęła się bajka, na którą Sang-Mi już czekała. Bajka, a raczej wstęp do niej, który pewnie również będzie długo trwał...W tym samym czasie podszedł do nich blondyn z talerzem, na którym było wiele małych kanapeczek. Postawił go na stoliku przed nimi i oznajmił dość zabawnym tonem:

— Proszę, wszystko ma być zjedzone.

Przetarł swoje dłonie i wrócił do kuchennej części, dwójka na kanapie cicho podziękowała i wzięła po kanapce. Gdy posprzątał po sobie mały bałagan skierował się do swojej sypialni, ale zanim tam wszedł zatrzymał go głos starszego.

— Jisungie, siadaj w końcu — obrócił głowę w jego stronę i złapali krótki kontakt wzrokowy.

-— Muszę się jeszcze przebrać, zmęczony już jestem...

— Przecież ja mogłem zrobić kolację...

— To nic.

Uciął krótko i wszedł w głąb pomieszczenia. Zamknął za sobą drzwi i złapał za swoją piżamę, która składała się ze zwykłej białej koszulki z napisem po angielsku, którego zbytnio nie rozumiał  i czarnych luźnych spodenek. Gdy był gotowy udał się jeszcze do łazienki, ubranie wrzucił do kosza na pranie i przemył zmęczoną twarz zimną wodą z kranu i jęknął. Nie spodziewał się, aż takiego rozbudzenia.

Wytarł twarz w swój ręcznik i ręką przeczesał blond włosy. Gdy skończył podszedł do dwójki na kanapie, złapał za koc, który leżał na oparciu i przykrył ich, po tym usiadł w końcu obok. W tym czasie, gdy zajmował się skróconą wieczorną rutyną z talerza zdążyły zniknąć na oko cztery kanapeczki. Schylił się w jego stronę i wziął do ręki jedną, po czym ugryzł. Nie był specjalnie głodny, ale wiedział, że w nocy może go zacząć ssać, a on nie miał ochoty specjalnie wstawać do lodówki o trzeciej w nocy...

— Przykryj się — odezwał się Minho.

Sang-Mi spojrzała na braciszka po jej lewej i zauważyła, że biedak faktycznie nie jest okryty. Od razu złapała za skrawek kocyka i pociągnęła w stronę blondyna. Lee jej pomógł, bo koc okazał się być dziwnie ciężki i duży.

— Dziękuję.

— Changbin coś pisał?

Spojrzeli po sobie, a Han wzruszył delikatnie ramionami.

— W sumie to nie wiem, chyba nie... Gdzie ja znowu dałem telefon... — westchnął i miał zamiar wstać.

— Czekaj, podam ci.

— Przecież sobie wstanę.

— Ja zapytałem, więc ja wstanę — zaśmiał się.

Jak się okazało urządzenie leżało na blacie w kuchni, a już po chwili było w dłoniach młodszego z mężczyzn. Odblokował komórkę i sprawdził powiadomienia, jak się okazało dostał jednego SMS-a od Seo.

— Bin coś napisał... — kliknął na odpowiednią ikonkę i przeczytał treść na głos — Przepraszam, że nie zadzwoniliśmy, ale byliśmy cały dzień zajęci, mam nadzieję, że Sang-Mi się nie gniewa. Przekaż jej, że bardzo ją kochamy, miłej nocy wszystkim, Felix i Changbin.

— Napisz im, że ja też ich bardzo kocham! -— powiedziała brunetka, robiąc ostatniego gryza kanapeczki.

— Już się robi — uśmiechnął się do niej.

— I pozdrów ich od nas.

— Pozdrowię — zaśmiał się cicho, a Lee uśmiechnął się pod nosem.

Jisungowi zrobiło się dziwnie ciepło na sercu po przeczytaniu wiadomości. Cieszył się, że jego przyjaciel znalazł osobę, którą kocha, i z którą może miło spędzić czas. Oboje mogli na sobie polegać niezależnie od sytuacji. Han czasem myślał jakby to było, gdyby on i Minho...Ale potem od razu się karcił za te niedorzeczne wyobrażenia. Zdawał sobie sprawę, że to tylko głupie marzenia, które się nie spełnią. Był całkiem mocno zauroczony swoim współlokatorem od dłuższego czasu, ale to było raczej jednostronne. Miał nadzieję, że jego uczucia nigdy nie wyjdą na światło dzienne, a Lee go za to nie wyśmieje lub znienawidzi, nie zniósł by tego. Teraz było dobrze tak jak było, najważniejsze, że się przyjaźnili.

Niestety coraz częściej przyłapywał się na gapieniu się na Minho, na niekontrolowanym uśmiechaniu się na jego widok... Miał cichutką nadzieję, że Lee jest ślepy, a z niego nie czyta się jak z otwartej księgi...

— Sang-Mi wyślemy tacie zdjęcie, co ty na to? — z zamyśleń wyrwał go głos bruneta.

Dziewczynka bardzo się ucieszyła, pokiwała główką i klasnęła w małe dłonie. Starszy wyjął swój telefon, który miał w kieszeni spodni i odblokował go sprawnie. Włączył ikonkę aparatu i wyprostował rękę. 

Wszyscy zmienili pozę na beżowej kanapie, tak aby było ich dokładniej widać. Zrobili jakieś gesty rękami, mała Seo przytuliła do siebie też Pana Słonika, uśmiechnęli się uroczo i cyknęli parę fotek. Obejrzeli je dokładnie, aby upewnić się, że na pewno są dobre i nadają się do wysłania. Po ich przejrzeniu poszły.

Sang-Mi nagle zerwała się z miejsca, a chłopcy się zdziwili. Po chwili wróciła z pokoju, a w ręce trzymała swój aparacik. Niespodziewanie zrobiła zdjęcie dwójce siedzącej na dużym meblu i zaśmiała się. Też chciała mieć pamiątkę.

— Sang-Mi, co tak nagle — zachichotał.

Spojrzała na mały ekranik i mruknęła pod noskiem.

— Jeszcze raz, bo się rozmazało...

Minho uśmiechnął się i przybliżył do Hana. Objął go ramieniem, a palcami u prawej dłoni zrobił znak ''V''.

— Co tak patrzysz, ustaw się ładnie — powiedział do Jisunga, a on był jak sparaliżowany. Lee był tak blisko niego, a gdy się odezwał czuł jego oddech na swojej twarzy.

— N-No już... — spróbował rozluźnić spięte mięśnie i poszedł w ślady starszego.

— Uśmiech! — wykrzyczała i nacisnęła guziczek — Patrzcie jakie ładne — skomplementowała, gdy wyświetliła fotografię. 

Brunet wziął urządzenie do prawej ręki, lewą dalej obejmując współlokatora i przyjrzał się dokładnie zdjęciu. Jisung spoglądał raz na aparat, a raz kątem oka na Lee, który dalej był za blisko niego. Myślał, że serce mu zaraz wyskoczy...Natomiast z tej odległości dokładnie czuł perfumy Minho, które bardzo mu się podobały. Ręce delikatnie mu zadrżały i odchrząknął.

— Ładnie wyszło. Co sądzisz Jisungie? — uśmiechnął się do młodszego.

— Może... Może być... — szepnął i odwrócił wzrok.

— Smerfy się zaczęły! — wykrzyczała Sang-Mi i wdrapała się na kolana Lee, przez co musiał się odsunąć od drugiego. 

Poprawił dziewczynkę, aby wygodniej im się siedziało, a dwudziestodwulatek odetchnął z ulgą. Miał wrażenie, że zaciśnięte palce Lee na jego przedramieniu wypalały mu tam dziurę. Przełknął gęstą ślinę i miał zamiar skupić się na bajce. Chciał zapomnieć o tym pewnie nic nie znaczącym geście ze strony Minho...

________________________________

[czy ja mogę kiedyś napisać ładny rozdział w tym ff...X'D]

[minsungi wracają;)]

[ładny tytuł rozdziału, wiem XDDDDD]

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top