« 28 »

        Paul opuścił pokój przyjaciela, wzdychając ciężko i spojrzał na widocznie przejętą dziewczynę. Już chciał się odezwać, kiedy drzwi sypialni otworzyły się na nowo i pojawił się w nich Harry. Wendy od razu podniosła się z kanapy i otworzyła usta, ale nie dane jej było się odezwać. Przez chwilę poczuła się nawet trochę niewidzialna.

- Chciałeś pogadać – niski głos zielonookiego rozniósł się po mieszkaniu, a jego świdrujący wzrok przeszył przyjaciela.

- To teraz nie ma znaczenia – Paul wzruszył ramionami i uśmiechnął się sztucznie.

- Owszem ma. Chodź – Harry rzucił stanowczo, spojrzał krótko na lekko zdezorientowaną Wendy i ponownie wsunął się do sypialni.

- To ja skocze po mleko – szepnęła dziewczyna, wzdychając dyskretnie i uśmiechając się lekko.

Niecierpliwa ochota na kawę była wspaniałym argumentem, by móc zostawić przyjaciół sam na sam. Wciąż nie do końca czuła się w świecie Harry'ego, a Paula tak naprawdę i dobrze poznała dopiero tego samego dnia.

Obserwowała ich, zakładając buty i rozmyślając o co właściwie może chodzić zarówno Paulowi jak i Harry'emu. Jej ciekawska natura chciała dowiedzieć się wszystkiego. Westchnęła ciężko, gdy zamknęły się za nimi drzwi i niedbale owinęła szyję szalikiem.



*



Opuściła najbliższy sklep z kwaśną miną i naciągając czapkę na uszy, skierowała się do kolejnego, oddalonego o dwie przecznice. Nie śpieszyła się, nie denerwowała. Z każdym krokiem, każdy kolejny płatek śniegu uspokajał ją. Rozglądała się, uśmiechała lekko do mijanych przechodniów. Docierając powoli do upragnionego sklepu, po upragnione mleko i czekoladę – jako nagrodę za zwalczoną ciekawość – minęła małą, uroczą kawiarnie. Przez pogodę i porę roku, kawiarenka niemalże pękała w szwach, ale Wendy udało się dostrzec znajomą twarz.

Dwa stoliki od okna, siedział Lael. Uśmiechnęła się szerzej na widok jego uśmiechu. Zatrzymała się na chwilę i uniosła dłoń, chcąc pomachać chłopakowi ze złudną nadzieją, że ją zauważy. Chłopak wyprostował się powoli, delikatnie zwilżając wargi i wyciągnął dłoń w stronę niewidocznego dla dziewczyny, towarzysza. Wyprostowała się i lekko zmarszczyła czoło. Przecież Paul siedział u Harry'ego, a Lael zachowywał się i uśmiechał jakby korzystał ze świetnej randki.

Przestąpiła z nogi na nogę i już miała się oddalić, gdy towarzysz ciemnookiego, zbliżył twarz w jego stronę, a Wendy dostrzegła wyraźnie jego rysy. Dziewczyna otworzyła szeroko usta i spoglądała na scenkę z niemałym szokiem, gdy jej oczom ukazała się młoda, roześmiana kobieta. W pierwszej chwili, Wendy pomyślała, że to może jego siostra, przyjaciółka – przecież to takie stereotypowe, gdy gej posiada przyjaciółkę. Ale ich zachowanie zdecydowanie nie przypominało tego, które przypisuje się nawet najlepszym przyjaciołom. Lael chwycił dłoń nieznajomej i musnął ją wargami, by ta, bawiąc się flirciarsko kosmykiem brązowych włosów, uśmiechnęła się szeroko i zbliżyła do niego twarz.

- Co za... - Wendy zatrzymała powietrze w policzkach, nadymając je mocno, by w następnej chwili dojrzeć całującą się parę. Przy czym „całującą się" było niezwykle słabo opisującym przymiotnikiem. Wendy miała wrażenie, że dziewczyna wpycha język w gardło Lael'a, ale ten nic sobie z tego nie robi.

- Kutas – podsumowała wkurzonym szeptem, napięła mięśnie i rzucając ostatnie, wściekłe spojrzenie, niemalże biegiem ruszyła do sklepu.

Przeklinając pod nosem, wydawała się rozmawiać sama ze sobą. Psiocząc na wszystkich mężczyzn świata, wkroczyła wojowniczym krokiem po upragnione mleko. Może nie znała Paula zbyt długo i może nie znała Lael'a ani trochę, ale widziała ten błysk w niebieskich oczach. Zakochanie, któremu nie można zaprzeczyć.



*



- O co chodzi? – Harry przysiadł na łóżku i spojrzał na przyjaciela.

- To naprawdę nie jest ważne. Nie zawracaj sobie głowy – Paul wzruszył ramionami, wsuwając dłonie do kieszeni spodni i spojrzał w przestrzeń za oknem.

- Za dobrze cię znam, żebyś mógł mnie okłamać.

- Ty masz swoje problemy, ja sobie poradzę.

- Nie zachowuj się jak baba, Walsh – Harry odezwał się niezwykle stanowczym głosem i wskazał miejsce obok siebie.

- Ale to tylko moje głupie podejrzenia – niebieskooki westchnął ciężko i potarł twarz dłonią.

- Jeśli te podejrzenia odbierają twoją chorą radość z życia, nie są głupie.

Paul poruszył bezgłośnie ustami i podszedł niechętnie do ogromnego łóżka. Opadł na nie i lekko wydął wargi, spoglądając na gałąź tuż za oknem.

- Czegoś mi brakuje? – odezwał się po dłuższej chwili, ponownie wsuwając ręce do kieszeni.

- Co masz na myśli? – Harry uniósł brew, ale przyjaciel nie musiał odpowiadać – Skąd to pytanie?

- Od kilku dni mam wrażenie, że byłem ślepy. Że te kilka ostatnich miesięcy było zbyt pięknych. Że to całkowicie nierealne, by tak długo układało się tak wspaniale.

- Chodzi o Lael'a? – chłopak skinął niewyraźnie głową i znów westchnął. – Co zrobił? – Harry wyprostował się powoli i zmarszczył czoło.

- Mam wrażenie, że to ja zrobiłem coś źle. Ostatnio trochę dziwnie się zachowywał. Albo może to ja jestem przewrażliwiony. Codziennie ma telefony od jednego numeru, a gdy pytam dlaczego nie odbiera, on staje się strasznie nerwowy. Codziennie wraca później niż zapowiada i za każdym razem nie potrafi spojrzeć mi w oczy.

- Próbowałeś z nim gadać?

- To zawsze kończy się kłótnią.

- Stary, ja nie jestem najlepszy w radach i wiesz, że nie znam się na miłości – Harry zaczął niezwykle poważnym tonem, by zaraz potem uśmiechnąć się głupio – Ale chyba nie warto od razu zakładać najgorszego. Bo świetnie wiem o czym myślisz – pokręcił głową, spoglądając na przyjaciela.

- Powinienem zachować to dla siebie.

- Nie... - Harry nie zdążył dokończyć, gdy oboje usłyszeli huk zatrzaskiwanych drzwi.


Gdy znaleźli się w salonie, dostrzegli niezwykle zdenerwowaną, niemal czerwoną Wendy, nieumiejętnie ściągającą szalik z szyi.

- Co jest? – Harry uniósł brew, obserwując ze zdziwieniem dziewczynę.

Wendy uniosła głowę i spojrzała na Paula. Westchnęła ciężko i kopnęła zsunięte z wielkim wysiłkiem, buty. Przeczesując niedbale włosy, podeszła do przyjaciół i skrzywiła się. Uchyliła usta, chcąc opowiedzieć co widziała, ale powstrzymała się w ostatniej chwili.

- Harry, chyba musimy pogadać – rzuciła w końcu ledwo słyszalnym głosem, uśmiechając się krzywo w stronę Paula.

- Co za dzień – zielonooki westchnął ciężko i kiwnął głową w stronę sypialni, a Wendy potupała niczym małe dziecko, zaciskając ledwo widocznie pięści.

Zawsze, gdy wszystko wydaje się układać, coś innego musi pęknąć i zburzyć dokładnie zbierany pokój duszy. Dlaczego wszystko dzieje się tak drastycznie i znienacka?



To ostatni, dość przejściowy, ale też bardzo znaczący rozdział przed moimi wakacjami. Mogłabym go rozwinąć i wstawić jak z nich wrócę, ale stwierdziłam, że nie będę aż tak złą kobietą. Kolejny powinien pojawić się dopiero pod koniec lipca/na początku sierpnia. Pozostawiam więc Was z przemyśleniami i życzę jak najlepszych, ciekawych, pełnych zabawy i spełniania marzeń, wakacji! Bawcie się bezpiecznie, uważajcie na siebie i widzimy się niedługo! xx


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top