Świrownia - Łukasz Radecki

Świrownia – tak młodzież nazywa opuszczony budynek szpitala psychiatrycznego znajdujący się na obrzeżach miasta. O tym, jakie sekrety skrywa to miejsce, krążą legendy, ciekawość podsyca liczba wypadków wśród śmiałków, którzy nocą odwiedzili to miejsce. Czwórka przyjaciół planuje tam pojechać, by móc się potem chwalić przed znajomymi. Czy dotrą na miejsce? Czy odkryją tajemnice Świrowni? Czy przeżyją? O tym zdecydujesz TY, Czytelniku!

Połączenie horroru i gry paragrafowej w wykonaniu uznanego autora grozy Łukasza Radeckiego. Mroczna zabawa nie tylko dla młodzieży. Poprowadź grupkę przyjaciół i odkryj sekrety Świrowni. Kluczowe decyzje, które podejmiesz, zaprowadzą Cię do różnych rozdziałów, w tym do jednego z niemal dwudziestu możliwych zakończeń. Czy się odważysz?

Źródło opisu: LubimyCzytać


🏚️  💀  🏚️ 💀  🏚️ 💀


Gry paragrafowe to temat, który krążył wokół mnie już od dawna. Ale kiedy pojawiła się zapowiedź „Świrowni", a u mnie akurat zrodził się nastój na klimaty około horroru (na co wpływ miały na pewno audiobooki opowiadań Lovecrafta odsłuchiwane podczas burz), uznałam, że to ten moment.

I wiecie co? Żałuję, że nie nadszedł wcześniej. Tylko nie wiem, czy to zasługa genialności samego pomysłu, czy znakomitego pióra Łukasza Radeckiego. A może i jednego i drugiego po trochu.

Zacznę od początku, bo być może nie wszyscy wiedzą, czym jest gra paragrafowa. Najkrócej rzecz ujmując, to opowieść, którą – dokładnie tak, jak obiecuje blurb – tworzycie wy. Zamiast jednolitej narracji z podziałem na rozdziały macie zbiór krótkich (czasem na stronę, czasem na trzy) paragrafów, przez które przedzieracie się, budując historię zgodną z waszymi preferencjami. 

Przypomnijcie sobie dowolną opowieść, która bardzo was wciągnęła. Być może pojawił się moment, w którym fabuła szła w jedną stronę, a wy zastanawialiście się, „co byłoby, gdyby on zrobił inaczej?". A może nawet „nie! Tu trzeba wybrać inaczej!". Powieść paragrafowa właśnie to umożliwia. Bohater pójdzie dalej, czy zatrzyma się, by porozmawiać? Weźmie śrubokręt czy po prostu wyjdzie z garażu? Pobiegnie na strych, czy do piwnicy? Żadna decyzja nie pozostaje bez wpływu na fabułę i każda prowadzi do zupełnie innych skutków, które czasem trudno przewidzieć. Brzmi intrygująco? To teraz wyobraźcie sobie, że opowiadaną historią jest horror, a stawka to życie waszych bohaterów i zagadka pewnego upiornego miejsca. Macie to? No, to właśnie tym jest „Świrownia".

Recenzja na okładce obiecuje, że książka jest nieodkładana, a ja... muszę się z tym zgodzić. Nie tylko dlatego, że opowieść jest tak nowatorska. Przeciwnie – to klasyka klasyki, w której nawet początkujący miłośnicy horroru odnajdą znajome motywy; chociaż wyjadacze mogą mieć poczucie „a, to już znam". Paczka znajomych, głupi pomysł, opuszczony szpital psychiatryczny, napięcie, piwnica i dziwna siła, która zdaje się czyhać na każdego śmiałka, który odważy się przekroczyć niegościnne progi... No i zagadka do rozwiązania. I trupy. Tylko wiecie co? Nie chodzi tu o całkowite nowatorstwo – nowatorska jest sama forma opowieści, więc wybranie najbardziej klasycznych horrorowych motywów uważam za celny strzał; chociaż i tak parę razy się skrzywiłam, a i ciarki się pojawiły. Nieodkładalność „Świrowni" polega skomplikowanej strukturze przedstawionej w lekki, przystępny sposób i  na stałym poziomie zaciekawienia, który utrzymuje się... nawet po zakończeniu lektury. W końcu tyle jeszcze mamy do przeczytania! Podczas jednej sesji obiecujecie sobie, że jeszcze jeden paragraf i koniec... a potem ani się obejrzycie, a już jesteście kilkanaście etapów dalej, bateria w latarce zaczyna niebezpiecznie mrugać, bohaterowie właśnie zgubili się w zapętlonych korytarzach i coś upiornego wisi im nad głową. A przed wami decyzja: iść na strych czy do piwnicy?

„Świrownia" zaczyna się w jednym punkcie, ale ma aż dwadzieścia zakończeń. Tak, opowieść możecie przeżyć i poprowadzić aż na tyle sposobów, ciągle odkrywając coś nowego. Ile to możliwości zabawy! Gdy zabrałam się za pisanie recenzji, byłam po trzech podejściach, z czego pierwsze zajęło mi jakieś dziesięć minut i zakończyło się zupełnie niespodziewanie, a ostatnie ogrywałam półtora dnia, starając się wybierać tak, by jak najdłużej prowadzić bohaterów przez opuszczony zakład psychiatryczny. Jest ich czworo, ale przez aktywny udział i dokonywanie najtrudniejszych wyborów to my, czytelnicy stajemy się piątym członkiem drużyny i często to na nas spoczywa odpowiedzialność za życie (i śmierć) postaci. Niesamowite doświadczenie, które w dodatku czyta się płynnie i z prawdziwą przyjemnością. Język jest elegancki, a jednak żywy, a opisy plastyczne, powalające jeszcze mocniej przeżywać przygodę. Jedyną rzeczą, która czasem mi zgrzytała, były dialogi między bohaterami w tych chwilach, gdy nie obawiali się o swoje życie – w moim odczuciu nieco sztuczne.

„Świrownia", jak na horror przystało, bywa czasem brutalna, czasem krwawa i czasem może sprawić, że ktoś wrażliwszy poczuje się nieprzyjemnie, ale poza tym, uważam, że to naprawdę świetna młodzieżówka. Bez wątpienia adresowana jest do młodzieży, chociaż dorośli też będą mieć radochę, co sprawdziłam sama i potwierdzam :D Niezwykła forma tej niewielkiej książki zaprasza do kolejnych odkryć, język urzeka, a staranność i misterność konstrukcji zachwyca. Z ręką na sercu – choć fragmenty nachodzą na siebie i przeżywamy różne sceny w tych samych miejscach, nie natrafiłam na ani jeden zgrzyt, ani jeden moment, w którym coś się nie spinało. A biorąc pod uwagę mnogość ścieżek możliwych do przejścia to doprawdy imponujące.

Krótko: czytajcie „Świrownię"; czy raczej – grajcie w „Świrownię", bez względu na wiek. To naprawdę ciekawa rozrywka i fascynujące literackie doświadczenie, które szczerze polecam.

_______________________________________________

Świrownia

Łukasz Radecki

Wydawnictwo Nowa Baśń

Poznań, 2022

Ilość stron: 280

Nośnik: książka papierowa

Recenzja w odświeżonej wersji została opublikowana na łamach Literackiego Kwartalnika Fantastycznego O!Fka. Link do wersji online w komentarzu obok.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top