Wstęp
Tak naprawdę nie wiem od czego miałbym zacząć, chociaż pamiętam wszystko tak dokładnie, tak przejrzyście, jakby swoje miejsce miało zaledwie parę sekund temu. Dobra pamięć to zapewne kolejny z wielu eksperymentów mego ojca, który to straszliwie lubił testować wszelakie substancje na swoim jedynym dziecku. Kiedyś miałem również siostrę oraz matkę, jednak żadna nie dożyła moich trzecich urodzin.
Historia, którą chcę Wam przekazać wydarzyła się naprawdę.
W zasadzie dalej trwa, jednak mam tą możliwość, aby chociaż część z niej przenieść na papier. Nie wiem czy ktokolwiek kiedykolwiek to przeczyta. Nie mam pojęcia czy jakakolwiek osoba uwierzy w to co tu napisze. Nie wiem też czy przypadkiem ktoś nie weźmie tego za fikcję, wyolbrzymianie rzeczywistości, bujdę.
W zasadzie nie interesuje mnie to.
Nie pisze tego dla kogoś.
Nie pisze tego nawet dla siebie.
Pisze to tylko po to, by móc się wreszcie pozbyć tych przeklętych wspomnień.
Boli mnie, że wychodząc przed dom wczesnym rankiem muszę wysłuchiwać wiecznego zawodzenia i przykrych słów.
Boli mnie, że zamykając oczy czuję chłód i odór piwnicy, obawiając się co czeka mnie, gdy tylko drzwi się otworzą ukazując skrawek światła.
Boli mnie, że kiedy idę przed siebie nie potrafię nawet spojrzeć na własny cień, bo strach przed tym co tam zobaczę za bardzo mnie paraliżuje.
Boli mnie, że kiedy ktoś oferuje mi coś do jedzenia, picia nie potrafię nawet tego przełknąć bez późniejszej wizyty w toalecie.
Boli mnie, że krocząc chodnikami miasta czuję lęk, gdy ktoś przejdzie obok mnie.
Boli mnie, że widząc z daleka twarz małego dziecka potrafię dostrzec w niej jedynie strach tamtych maleńkich istot, które trzymałeś dla własnej uciechy.
Boli mnie, że nawet promienie słońca napawają mnie lękiem.
Boli mnie, że tak bardzo zepsułeś mi życie, a ja dalej jestem zdania, iż to nie Ty, a choroba prowadzi Cię tą ścieżką, Ojcze.
Ale.
Wiesz co tak naprawdę mnie w tym wszystkim boli?
Boli mnie, że pomimo tych wszystkich lat nie potrafiłem powiedzieć nikomu jak bardzo mocno Was kocham.
Przepraszam Mamo, przepraszam Siostro, przepraszam Ojcze.
Wszyscy mieliście rację.
Nie powinien w ogóle przychodzić na ten świat, gdyby nie ja żadne z Was by tak nie cierpiało.
Ah.
Znowu odszedłem od tematu głównego, przepraszam.
Dziękuje, że nauczyliście mnie tak wielu pięknych słów, wytłumaczyliście co każde z nich znaczy i pozwoliliście z nich skorzystać.
Dzięki temu mogę w końcu wyzbyć się wszystkich moich lęków i dziwactw.
Jednak...
Może od początku...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top