Zamówienie 3. W czas zamieci: Walka (Kagura x Imai)

" To ten... Znasz Imai prawda? Jeśli słabo ci idzie z wyobrażeniem sobie jej wyglądu (co oczywiście jest zrozumiałe, bo nie chce mi się opisywać także jej ubioru), to jeszcze opiszę
Kolor oczu: Fioletowy
Kolor włosów: Czarne
Wzrost: 155 cm
Ubiór: Fioletowa bluza z kapturem, z rękawem ¾, szare spodnie do połowy łydek (dobrze napisałam?), ochraniacz założony podobnie jak nosiła Sakura
Fryzura: włosy sięgające do ramion, grzywka zasłaniająca lewe oko (no taka jak u Sasuke, tyle że dłuższa)
Znamiona: Takie jak ma Chino (te różowe cośe pod oczami)
Charakter: Miła, kochana, trochu dziecinna, towarzyska, dość głośna

I czy mogę prosić o Kagura x Imai? :>"

Gwiazdy spowijały już niebo nad Kirigakire. Zresztą nie tylko nad nią. Ciemne niebo rozciągało się teraz nad ogromną częścią świata, którą na parę godzin, jak zwykle postanowiła odwiedzić noc.

Czarnowłosa dziewczyna stała na skraju muru wioski, wpatrując się w tę ciemność. Nie myślała, że to będzie takie trudne.

Tak jakby wcale nie miało...

- Imai-san. - Usłyszała za sobą pewien głos. Wiedziała, że już czas, aby odejść z wioski.

"Ale nie na długo" - obiecała sobie w myślach.

Odwróciła się do stojącego za nią członka ANBU z Kiri.
Przez zasłaniającą jego twarz maskę nie mogła nawet określić jaki ma kolor oczu, a co dopiero emocje.

Miała jednak nadzieję, że uda jej się nawiązać z nim jakąś relację, a może nawet skłonić do polubienia siebie nawzajem?

Fioletowooka zeskoczyła na miejsce po drugiej stronie muru i krzyknęła stamtąd radośnie i może nieco za głośno:

- To w drogę!

I pobiegła prosto przed siebie. Nawet nie zauważyła, kiedy shinobi ją dogonił, ale przez całą drogę biegł obok niej...

             *        *        *

Czarnowłosa i zamaskowany nie odzywali się do siebie przez większość drogi.

Dziewczyna z początku próbowała do niego zagadać, na przykład spytała o imię.
Jednak ten odpowiedział, że wystarczy, kiedy będzie nazywała go 'Wilkiem'.

Tak więc Wilk jak i Imai biegli po zaśnieżonym terenie ile sił w nogach, aby tylko dobiec do celu.

ANBU miał siłę, aby jeszcze przyspieszyć, ale powstrzymywał się, aby oszczędzać swoją towarzyszkę. Miała ona znaczącą rolę w tej misji.

No właśnie... mizukage wybrał Imai, bo przewidywał, że 'ma odpowiednie predyspozycje, by zmierzyć się z zaistniałymi okolicznościami'.

Czarnowłosa próbowała wydębić od niego więcej informacji, których nie chciał zdradzić, ale potem się okazało, że po prostu ich nie posiada.

Jedyną wiadomością, jaką otrzymała poza tamtą była: nikt ma się nie dowiedzieć o tej sprawie. Nawet przyjaciele. Nawet Kagura.

Imai biegła ze spuszczoną głową, zastanawiając się co by było, gdyby ruszyła wraz z drużyną, a nie jakimś nieznajomym cichociemnym.

- Nie mogłaś im powiedzieć. - Wzdrygnęła, gdy mężczyzna zaczął gadać tak, jakby czytał jej w myślach. - Nie powiedziałaś? - dodał po krótkiej chwili milczenia.

Imai szybko pokręciła głową.

Oczywiście, miała ochotę to zrobić, ale...

- Wiesz jak trudno było się przed nimi nie wygadać? - podjęła radosnym tonem. - W pewnym momencie myślałam, że już skapną się, że coś ukrywam. A nawet Nariaki-sensei nie mogła się o tym dowiedzieć! Ale udało mi się ukryć tą wiadomość przed jouninem. To chyba już coś! - Spojrzała na towarzysza z iskierkami w oczach.

Skrywały one w sobie nadzieję, że "kolega" wreszcie odpowie na jej próby nawiązania kontaktu.

Ale na to się nie zapowiadało, więc sama kontynuowała dalej.

- Ty pewnie nie miałeś tego problemu Õkami-san. W końcu twoi koledzy chyba są głównie z ANBU, więc raczej wszyscy wiedzieli...

Zamaskowany przysłuchiwał się dziewczynie, chociaż tak w zasadzie nie miał na to zbyt wielkiej ochoty. Tak samo, jak na poprawianie wszystkich błędów w jej rozumowaniu, a trochę by się ich tam uzbierało...

Jedynym plusem tego, że chwilowo była jego partnerką okazało się jej pozytywne nastawienie.
Choć i ono mogło ją prędzej czy później zgubić...

Wilk powoli zwolnił, zatrzymując się przed dalszą częścią trasy.

Imai postąpiła podobnie, niezauważając jednak niczego dziwnego w pobliżu. Chciała mieć tą misję jak najszybciej z głowy, dlatego zarobiła to niechętnie.

- O co chodzi? - zapytała prawie od razu, spoglądając na wysokiego mężczyznę.

Wyglądało jednak na to, że on patrzył na swoje stopy, dlatego i ona skierowała tam swój wzrok.

Wilk zrobił parę kroków do przodu, a następnie odgarnął śnieg kawałka ziemi... A raczej lodu. Bardzo grubego i śliskiego lodu.

- Użyj chakry, aby łatwiej poruszać się po jego powierzchni - polecił wymijając ją i idąc przodem.

"Nawet nie zauważyłam tego lodu - zdziwiła się czarnowłosa. - Rany, mam w swoich oczach wielkie dojutsu, a nie potrafię wykryć jakiejś zamrożonej wody? Skup się Imai!" - Po czym ruszyła w ślad za Wilkiem...

                     ***

Czerwonooki chłopak szedł właśnie długim, nieoświetlonym korytarzem.
Właściwie, to mógł sam sobie zapalić światło, ale właściwie, to mu się nie chciało i stwierdził, że 'po prostu tak będzie szybciej'.

Zaraz zwiększył tempo, jakby od tego jego myśli nagle miały nabrać sensu.

Okazało się to niezbyt udanym pomysłem, bo po chwili nastolatek zderzył się z osobą nadchodzącą z przodu.

- Zen? - odezwała się dobrze znana mu osoba, która rak jak on próbowała w miarę normalnie utrzymać się na nogach.

- Nariaki-sensei? - Pytanie było bardziej retoryczne. - Co ty tu robisz? I czemu nie włączyłaś światła...?

- Mogła bym zapytać cię o to samo.

W tym momencie ich rozmowa przestawała mieć sens, dlatego dobrym pomysłem była szybka zmiana tematu.

- Co jest z Kagurą? - Wyprzedził mistrzynię Zen.

- Sama chciałabym wiedzieć. Ale z tego, co udało mi się podsłuchać, Imai dostała jakąś misję, o której pewnie wam nie powiedziała. - Spojrzała na swojego ucznia, chociaż w ciemności niewiele to zmieniało.

- Bez sensu... - wymamrotał białowłosy. - Myślałem, że mieliśmy trzymać się razem! - Zaczął wymachiwać rękami.

- Wiem, ale...

- Zaraz idę po Kagurę i razem pójdziemy odszukać Imai! - wykrzyknął, a żeby pominąć potęcjalny sprzeciw Nariaki, popędził od razu do domu swojego przyjaciela.

A tam czekał na niego nagły zwrot akcji.

Hozuki postanowił pominąć sobie zbędne płukanie do drzwi i wparował po prostu przez na wpół otwarte okno, akurat do pokoju Karatachiego.

Wgramolił się do pomieszczenia, jak najprawdziwszy shinobi! A następnie dotarł do najprawdziwszego włącznika światła, które tym razem raczył sobie zapalić.

Po wykonaniu tej maksymalnie utrudnionej czynności pozostało mu tylko rozejrzeć się po pokoju.

- Ka...gura...

                    ***

Kolejny szczęk stali rozległ się za plecami dziewczyny, która odparowała atak broni swoim kunaiem.

Przeciwnik zniknął niemal w chwili, w której czarnowłosa się odwróciła.

Narazie nie oberwała. Niestety jej towarzysz nie miał tyle szczęścia, co ona.

Członka ANBU zwanego Wilkiem, zaatakowały... wilki. Co za paradoks!

Niestety od zwierząt nie dało się zbyt łatwo odgonić. Były bardziej umięśnione od tych zwyczajnych, i miały naprawdę mocny zgryz.

Imai zlękła się, gdy jedna z bestii uchwyciła się ręki mężczyzny swoimi zębami. Następnie zdziwiła, że potrafił on w tej sytuacji utrzymać kończynę w powietrzu.
Na koniec uspokoiła w momencie przyłożenia drugiej ręki ANBU do ciała wilczura, który z piskiem odskoczył od byłej ofiary.

Spokój czarnowłosej nie miał jednak trwać za długo. Mógł skończyć się w chwili ujrzenia ran pozostawionych na prawej kończynie ANBU.

Albo kiedy dziewczyna wyczuła dodatkowe zagrożenie, które mogło czaić się właściwie wszędzie...

- Za tobą! - krzyknął Wilk, wskazując dłonią najwyraźniej na to, co znajdowało się za plecami dziewczyny.

Imai miała szczęście, że wraz z gestem Õkamiego, nadleciała i rzucona przez mężczyznę broń.

Kolejna z białych bestii runęła z piskiem na taflę grubego lodu, gdy kunai przebił jej bok.

Fioletowooka odskoczyła od zwierzęcia, znajdując się tym samym tuż obok swojego partnera.

- Musisz wziąć się w garść- powiedział dość ostro, i gdyby otoczenia nie przesiąkała już wystarczająco mroźna atmosfera, pewnie Imai by się wzdrygnęła.

Z niewiadomego pochodzenia wytworzonej wokół nich mgły, wyłoniły się złowieszcze, czerwone ślepia.

Groźne warczenie rozlegające się dookoła, wcale nie pomagało przy utrzymywaniu w ryzach swojego ciała, jak i oddechu.

Shinobi wyciągnęli krótkie ostrza, zwane też kunaiami, czekając na chwilę, która okaże się najlepszą okazją do odparcia ataku wroga.

Musięli się bronić.

Musięli i walczyć.

Powinni byli także zająć się odnalezieniem źródła tego narastającego chaosu.

To wszystko należało do celów ich misji, która miała prowadzić do zakończenia całej tej sytuacji, jak i przeżycia osób, które ją wykonywały.

Wilk ANBU był co do tego wszystkiego pewny.
Imai tak samo... chciała być. Ale nie mogła.

Nie była zadowolona ze swojej dotychczasowej walki. Nie dawała się na niej skupić. Wiedziała, że jej towarzysz ma rację, a jednak...

Brakowało jej pewności siebie. Co więcej, brakowało jej członków drużyny...

Dziewczyna stała w bezruchu, do póki powietrza nie przeszył ostry jak brzytwa krzyk.

- Imai!!

crazyneko_xvx nie bij.

Ja wiem (jak wszyscy zresztą), że jeszcze nie było tego, co miało faktycznie yć, ale musiałam do tego dojść i...

I fajnie kończy się na takich dramatycznych momentach :D

Ale w głowie mam już zarys drugiej części tego.
(Tak, najlepiej pisać na żywca ;)

No i postanowiłam, że zamówienia co do rozdziału będę wstawiać na początku rozdziałów, jeśli nie macie nic przeciwko.

A teraz ten, pozdrowienia dla autorki tego zamówienia...

No to pozdrawiam! I życzę ci dużo czekolady, cukierków, szczeniaczków, albo innych rzeczy/jedzenia/zwierząt, które lubisz, a z nimi nie trafiłam 😃

No i to na chwilę obecną jest koniec.

C.d.n.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top