Starsza Pani
/Karol/
Byłem już w pociągu, w drodze do Warszawy. Przed chwilą był u mnie koleś który sczytywał bilety. Ehhhh ... tak właśnie wychodzi mi oszczędzanie pieniędzy. Miałem zbierać na wyjazd do Włoch (Albo Hiszpanii .. nie pamiętam ;-;) a tu proszę ... znowu 50 złotych poszło się jebać. Mógłbym po prostu zostać w Warszawie.. ale nie mogę przecież zostawić Huberta z tym Szynkiem... A w Bielsku też nie mogę zostać bo muszę odwiedzać Maję. Ehhh Najlepiej byłoby się skopiować i być w dwóch miejscach naraz. Ale że jeszcze nikt tego nie wymyślił muszę działać na dwa fronty. Majątek to będzie mnie kosztować.
Podróż minęła mi dość szybko, tak jak zawsze zresztą .. i nim się obejrzałem stałem już pod salą w szpitalu gdzie była Maja. Wziąłem głęboki oddech i wszedłem do środka. Moim oczom ukazał się strasznie biały pokój, jakieś maszyny no i .... dziewczyna która leżała nieprzytomna na łóżku. Prawą nogę miała w gipsie a ręce w bandażach, była podpięta do jakiejś maszyny. Czułem się strasznie. Maja .. ta która tak dużo dla mnie zrobiła.. dla mnie i Huberta, leży teraz w szpitalu a ja nie mogę nic z tym zrobić. Do moich oczu zaczęły napływać łzy. Nie mogłem już na to patrzeć, wybiegłem od razu z sali jak i szpitala.
- Jestem do niczego. - Powtarzałem sobie pod nosem idąc przed siebie. Miałem wzrok wbity w ziemię, więc nie widziałem w którą stronę zmierzam. Szedłem coraz szybciej i szybciej ale nagle w coś przywaliłem przez co się zatrzymałem. Przez mój "rozpęd" i nieświadome walnięcie w coś ..aż mnie zamroczyło. Zakręciłem się wokół własnej osi próbując utrzymać równowagę.
- Wszystko dobrze? - Zapytała jakaś dziewczyna zatrzymując się przede mną.
- Tak, dziękuje - Odpowiedziałem. Gdy przestało mi się wszystko kręcić przed oczami spojrzałem na nią. Była to jakaś ciemnowłosa dziewczyna o ciemnych oczach. Patrzyła się na mnie z uśmiechem i już zrobiła krok w stronę w którą szła ale coś ją powstrzymało. Spojrzała się na mnie jeszcze raz tylko z większym zadowoleniem. Jej uśmiech na twarzy rósł coraz bardziej.
- CZY TY TO DEALEREQ ?! - Krzyknęła szczęśliwa.
Nie odpowiedziałem nic. Wiem że najlepiej jest przemilczeć to i iść dalej bo taka fanka może gadać w nieskończoność .. ale tak swoją drogą dawno nie spotkałem jakiegoś mojego fana. ( Mnie właśnie tak Hubert i Krzysiek z nieprzygotowanych olali gdy wpadłam na nich w kinie ;-;)
- O boże, o boże, o boże, o boże !! Serio to ty?! O ludzie ... trzymajcie mnie! - Zaczęła piszczeć, chodź nie odpowiedziałem jej. Ahhh widać jestem już tak sławny że można mnie rozpoznać wszędzie.
- Spokojnie ... to tylko ja. - Szepnąłem rozglądając się. Bałem się że za chwilę przybiegnie tu cała grupa takich fanek ... a wtedy to szybko się nie wydostanę.
- TYLKO ?! TYLKO ?! JESTEŚ NAJLEPSZYM YOUTUBEREM ! KOCHAM CIĘ! - Ty mnie nie kochasz .. Ci się to tylko wydaje. -MOGĘ ZROBIĆ SOBIE Z TOBĄ ZDJĘCIE?!
- No czemu nie. - Dziewczyna ustawiła się obok mnie i zaczęła robić miliony zdjęć. Po jakże udanej ( mam nadzieję ) sesji musiałem przeprosić dziewczynę bo się "śpieszę". Wiem że taka fanka może nawijać godzinami, więc takie małe kłamstewko to nic złego.
- Ale jeszcze jedno! - krzyknęła gdy zacząłem odchodzić. - CZEMU NIE WSTAWIASZ NIC NA KANAŁ ?! WSZYSCY SIĘ MARTWIĄ! -Hm. Dawno nic nie wstawiałem, to fakt. Co ze mnie za youtuber który nie wstawia filmów już od ponad miesiąca? Nie mam siły prowadzić z nią dyskusji na ten temat, więc poszedłem przed siebie.
Tym razem patrzyłem na drogę. Widziałem mijających mnie ludzi i jakieś reklamy powywieszane dosłownie wszędzie. Mój wzrok jednak zatrzymał się na sklepie z biżuterią. Dziwnie .. ale czułem jak jakaś dziwna, niezidentyfikowana siła ciągnęła mnie do środka. Co to może być? Aaa już wiem ... myśl że idę dziś wieczorem na randkę z Hubertem i przydałoby mu się coś kupić. Ograniczyłem się na razie do stania przed szybą. Stanąłem przed nią i zacząłem oglądać asortyment. Heh .. gdyby Hubi był dziewczyną kupiłbym mu naszyjnik (Ja chciałam kupić mojej miłości naszyjnik z serduszkiem na święta. Ale po ostatniej naszej rozmowie tego nie zrobiłam...) ale przez to że jest facetem, mężczyzną ... moim mężczyzną... Jedyne co mogę mu zaoferować to bransoletka albo pierścionek. Chociaaaaaaż.. na pierścionek to jeszcze za wcześnie.. Ale czas leci tak szybko że nim się obejrzę Hubi już będzie pełnoletni ... a ja będę szukać idealnego pierścionka dla niego... hmm.. może, więc kupię to teraz? Bo po co mam przychodzić tu za kilka lat jak mogę to teraz załatwić? (Przemyślenia lvl Karol xD) Wyjąłem portfel z kieszeni i zajrzałem do niego.
- Zobaczmy mój stan konta ... - Szepnąłem do siebie. W portfelu były miliony drobniaków. Eh nie dziwię się... biedakiem jestem.. bo mam studia i w ogóle.. Ej... Ja studiuję
- Kurwa ... nie ma to jak zapomnieć o własnych studiach - Dostałem napadu śmiechu. Oparłem się o szybę sklepu i zacząłem osuwać się w dół aż trafiłem na ziemię.
- Rodzice mi studia opłacili a ja co robię? Siedzę u chłopaka i pilnuję by jego kolega go nie poderwał. No kurwa zajebiście. - Wyprostowałem nogi, zajmowałem przez to jakąś część chodnika ale walić to ... niech ludzie skaczą przez moje nogi mam ich w głębokim poważaniu. Wbiłem wzrok w mój prawie pusty portfel. Nagle ktoś zasłonił mi słońce przez co padł na mnie cień. Podniosłem głowę. Stała przede mną starsza Pani... i o dziwno nie była to babcia Zbysia.
- Coś się stało młodzieńcze ? - Zapytała spokojnym głosem.
- Nie ... znaczy tak. Jestem kompletnie spłukany a muszę jeszcze kupić bilet na powrót do domu ... no i chciałem kupić coś osobie na której mi zależy.. ale no - Pokazałem kobiecie przegrodę w moim portfelu gdzie były same grosze. - Bark środków na koncie.
- Ojej - Kobieta zaczęła szukać czegoś w torebce. Przyglądałem się jej z zaciekawieniem.- Trzymaj młody - Kobieta wyciągnęła do mnie rękę w której trzymała 200 złotych.
- Ja nie mogę tego przyjąć. - Zdziwiłem się - Bardzo dziękuje ... ale nie mogę tego przyjąć.
- Ah no tak ... 50 złotych to na powrót do domu... a za 150 nie kupi się jakiegoś sensownego prezentu - Wyjęła z torby jeszcze dwie stówy i podała je chłopakowi.
- Teraz tym bardziej nie przyjmę - Odsunął rękę kobiety.
- Mam jeszcze 100 złoty dołożyć i weźmiesz? - Zaśmiała się - No rozumiem że dużo potrzebujesz tych pieniędzy - Zaczęła szukać następnych pieniędzy.
- Nie, nie, nie! To za dużo proszę Pani. Nie mogę tyle przyjąć.
- Ah możesz! Bierz bo wepchnę Ci to siłą! - Uśmiechnęła się.
- N-no dobrze. - Wziąłem 400 złotych od starszej kobiety. - Ale mogę prosić o telefon? Oddam jak tylko będę miał.
- Nie potrzebujesz mojego telefonu... jeszcze na siebie trafimy- Puściła mi oczko i powolnym krokiem zaczęła iść dalej.
- Bardzo dziękuję! - Podniosłem się od razu na równe nogi - Odwdzięczę się! - Krzyknąłem za nią. Wsadziłem pieniądze do portfela a portfel do kieszeni. Czyżby los się do mnie uśmiechnął? Spojrzałem się znowu na biżuterię za szybą.
---------------------~
Nie bijcie mnie .. aleee.. napisałam rozdział na 3 tysiące .. ale Wam wstawię tylko tysiąc ^^
Taka jestem zuaaaaa *^*
Tak wiem ... też Was Kocham ;*
Bayoooo
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top