Pokarm nowych władców świata
/Nala/
- Eh... Karol otwórz Nali puszczę. Puszki są w drugiej przegrodzie, trzeciej szufladzie od lewej strony.
- Dobrze - Odpowiedział i po przetworzeniu tego wszystkiego co Hubert mu powiedział znalazł szafkę w której była puszka z jedzeniem dla mnie. Wskoczyłam na blat kuchni i zaczęłam miałczeć by go pospieszyć.
- Miał miał miał .... miaaaaaaaał - tłumacz: Chłopaku mojego sługi pospiesz sieeeeeeeeeee.- On totalnie olał moją wypowiedź i dalej w ślimaczym tępię otwierał metalowe pudełko w którym znajduje się niebiański pokarm dla nowych władców świata.
- Masz kiciu. - Podał mi jedzenie w galaretce na różowym talerzyku. No mógł wykazać się większą kreatywnością i podać mi to na przykład na porcelanie ? Kiedyś to były czasy. Władcy jedli na złotych, porcelanowych talerzach! A teraz co ?! Na różowym plastiku. Gdy skończyłam się bulwersować zaczęłam zlizywać tą galaretkę, powoli .. baaardzo powoli .. mam czas. Hmm a tak swoją drogą ciekawe co jest w tym pokarmie bogów. Podeszłam do otwartej puszki ------ (<- Tu miało być lokowanie produktu.. ale nikt mi nie zapłacił za reklamę więc nie ma ;_; ) na blacie i zaczęłam patrzeć na te chińskie znaczy które ludzie nazywają literami.. a podobno litery zamieniają się w słowa .. a słowa tworzą zdania.. ale mi wystarczy na tę chwilę że odszyfruję skład mojego jedzonka. Czytu, czytu, czytu. Piszą tu że w skład wchodzi; mięso i produkty pochodzenia zwierzęcego. No okej to luzik .. ale .. COOOO ?! Tylko 38% ?! A co z pozostałymi procentami ?? Czytam dalej i nic nie ma o reszcie procentów. Ejjjjjj .... POZOSTAŁE PROCENTY TO CHEMIA! ONI NAS FASZERUJĄ CHEMIĄ BY UŚPIĆ NASZĄ CZUJNOŚĆ I POZBAWIĆ NAS MYŚLI O ZGŁADZIE NAD ŚWIATEM! Odkryłam ich zamiary.... OOOOO! TO PEWNIE DLATEGO ZAWSZE PO ZJEDZENIU TEGO MAM OCHOTĘ TYLKO SPAĆ! LUDZIE NAZYWAJĄ NAS PRZEZ TO LENIAMI GDY SAMI ŚWIADOMIE FASZERUJĄ NAS TYM CZYMŚ! Wróciłam do miski z jedzeniem i zwaliłam ją na ziemię.
- Miał miał .. miał miał. - tłumacz: zawładnę światem czy tego chcecie czy nie! Możecie sobie to żarcie pod ogon wsadzić! - Jesteście tak bardzo upośledzonymi zwierzętami że nie macie futra i ogona .. aż mi się was żal zrobiło. Hmmm ... Ahaaa .. ogarnęłam .. i przez to że zazdrościcie nam kotom tego wszystkiego.. czyli ogona, futra i myśli o zagładzie nad światem.. karmicie nas tą trutką ? Sprytne, sprytne .. ale już za późno! Przejrzałam was!
- Nala ! CO ty najlepszego robisz ? - Karol krzyknął na mnie.Biedny ... ma tak strasznie spóźnioną reakcję że ja w tym czasie zdążyłam ogarnąć czemu ludzie nas faszerują tym czymś.
- Czemu na nią krzyczysz ? Może jej nie smakuje .. jaką dałeś jej puszkę?- Chłopak wziął puszkę i przeczytał.
- Z łososiem. - Łosoś zawsze kojarzy mi się z łosiem. Takim wielkim futrzastym bydlakiem z rogami jak.. I don't know co.
- Ona nie lubi z łososiem.
- Eh ..to muszę się też dowiedzieć co ten sierściuch je. - Sierściuch ?! Ty uważaj bo jak ja powiem co uważam o tobie to będziesz cierpieć! Wiem że zazdrościsz mi futra na całym ciele .. ale ty też możesz takie posiadać. Tylko nie gol; nóg, brody, pach i miejsc tam gdzie światło nie dochodzi. Wtedy będziesz w połowie tak włochaty jak ja. - Hubi .. masz czasami wrażenie że Nala chcę Cię zabić ?- Powiedział wystraszony cofając się ode mnie.
- Niee.. no coś ty. Taki słodki koteczek - Wziął mnie na ręce - Moja słodka kiciunia miała by myśli by kogoś zabić ? No coś ty. - Przytulił mnie bardzo mocno. Człek .. a jak Ci tu zwrócę galaretkę z tego żarcia to będziesz nadal moim sługą? Mam nadzieję że tak bo na to się zapowiada. - Pacz, sama słodycz- Przysunął mnie bardzo blisko swojego chłopka. Dwa pytania. Jak spierdolić ? Gdzie spierdolić ? Dobra mam pomysła! Ugryzę go w rękę i wtedy mnie puści... ale wtedy nie będzie mógł mnie głaskać .. a jak człowiek mnie nie głaszcze to jest smutny.. taka brutalna to może nie będę .. nie będę go zmuszać do wiecznego smutku bez głaskania mnie. Hmm .. o! Albo Wydrapię mu oczy .. chociaż .. nie to bardziej brutalne. Nie zniżajmy się do takiego poziomu .. jeszcze.
Mój sługa przytulił mnie znowu tylko że mocniej. Moja galaretka już nie wytrzymała tylu emocji i musiała wrócić na powierzchnię. Zwróciłam już lekko strawione jedzonko i kilka kłaków wylizanych z mojego biednego ogonka.
- NALA ! - Krzyknął zły Karol na którego wszystko poleciało.
- Miał miał -tłumacz: Też Cię kocham człek.- Hubert mnie puścił a ja pobiegłam dumna do salonu by zająć moje miejsce na krześle, pod stołem gdzie mnie nie znajdą. Po bardzo produktywnych kilkunastu minutach trzeba to odespać kilkugodzinną drzemką. Pogrążę się teraz w snach o zagładzie nad światem... i nową karmą dla bogów, przyszłych władców świata.
/Hubert/
- Ojoj - Zacząłem się cicho śmiać. - Daj mi tą koszulkę - Karol zdjął ją posłusznie i podał mi. Brunet był teraz w samych bokserkach. Mrał. - Z-za chwilę dam CI jakieś ubranie na zmianę - Powiedziałam wychodząc z kuchni i biorąc z szafki w łazience jakiś swój t-shirt a brudny wkładając do pralki.
- Może to będzie dobre - Podałem to chłopakowi będąc znowu w kuchni.
- Dzięki. - Założył to. Było idealne.
- Okej .. to ja lecę do szkoły. Wrócę o 15. - Podszedłem do chłopaka i pocałowałem go w policzek.
- Dobrze. - Odpowiedział. Gdy już wychodziłem z kuchni złapał mnie za rękę. - A dasz się zaprosić na spacerek? Ewentualnie do kawiarni ? - Uśmiechnął się.
- Zapraszasz mnie na randkę ? - Zapytałem z wielkim uśmiechem. Nie przypominam sobie by zapraszał mnie kiedyś na randkę.
- Tak *^*
- No wiadomo że tak skarbie - Przybliżyłem się do niego przytulając chłopaka.
- Dobra leć już, bo się spóźnisz. - Odepchnął mnie lekko. - A ja lecę do szpitala.
- Em ? Okej ? - Podejrzane. Ale dobra nie wnikam pewnie idzie tylko sprawdzić co u Mai.. ale po co te nerwy by mnie tak brutalnie odpychać ? :^:
Cała nasza trójka (Bo jeszcze Szynek) po chwili ubierała się do wyjścia. Karol ubrał się jako pierwszy i bez pożegnania wyszedł... martwię się o niego.
/skip- szkoła/
Siedziałem w ławce i patrzyłem pusto w tablicę. Jeśli dobrze się orientuję to pierwszą mamy Fizykę. Nie ma to jak zaczynać dzień od tak "prostego" przedmiotu. Nie możemy sobie na luziku polaka zrobić ? Albo eeee ... dobra nic poza tym nie jest proste .. może biologia .. ale to też nie zawsze... Pff ale co ja gadam ? Na poziomie trzeciej liceum nic nie jest łatwe... szczególnie że nauczyciele naciskają nas ze względów na maturę.
- Dzień dobry uczniowie. - Powiedziałam Nauczycielka wchodząc do sali. - Przypominam o balu maturalnym na który możecie zaprosić kogoś z zewnątrz. Ożywiłem się. Czyli mogę wziąć Karola!
----------------
Okej, jestem i rozdział też jest.
Kurdę trudno mi było napisać ten rozdział .. bo mam kciuk u prawej ręki nadwyrężony ;-; (Na siatkówce się doprawiłam i mnie strasznie boli jak ruszam) Więc przepraszam że tak długo musieliście czekać .. ale trudno było to napisać ... mam nadzieję że zrozumiecie ;^;
Uh zmęczona jestem.. idę się położyć. Żegnam wszystkich ^^ (co z tego że idę się położyć z telefonem i pewnie będę coś na nim robić XP )
Bayo~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top