Misję czas zacząć
- Kochanie ... obudź się .. - Usłyszałem ciche głosy ... czy ja umarłem ? Czuję się ... taki lekki .. tak jakbym leżał na czymś miękkim. Uchyliłem lekko powieki i zobaczyłem bardzo biało przed sobą ...
- Karolu. - Znowu ten głos .. czy ja słyszę Boga ?
- Proszę obudź się już. - Nie .. to jest raczej głos anioła. Usiadłem i zobaczyłem .... Huberta. Rozejrzałem się .. byłem w pokoju Huberta a to miękkie coś .. nazywa się łóżkiem ... a anioł .. to Hubert ... aha.
- Obudziłeś się ! Dzięki bogu ! - Rzucił mi się na szyję przytulając przy tym mocno. Ja się tylko uśmiechnąłem i objąłem go lekko ręką. Chłopak puścił mnie i spojrzał uśmiechnięty. Chciałem teraz też się uśmiechnąć ale ból z tyłu głowy mi na to nie pozwalał ... co się stało wcześniej ?
- Jak ten twój Karolek się nie obudzi .. będę musiała użyć techniki ożywienia która stosował mój pra, pra, pra, pra, pra, par pies .. Tak pies, ponieważ to on wymyślił wybudzenie magiczna technika .... - Powiedziała babcia Zbysia.
- Nie babuniu .. już jest dobrze. - Powiedział szczęśliwy Hubi.
- A-a jak ja się tu znalazłem ? - Zapytałem.
- No mój drogi, ja jako spokojna babci chodziłam sobie po mieście .. a tu nagle czterech chłopa na mnie .. wielkie byki jak się patrzy ! A ja co ? Bezbronna mała babinka ... wszyscy odmówili mi pomocy.. trudno .. ja się nie poddam! Wzięłam małą łyżeczkę z chodnika którą specjalnie zostawiła mi moja pra ciotka .. bo oczywiście to wszystko się działo prze rossmanem ... w którym była promocja .. więc wiecie .. moja pra ciotka lubi chodzić na takie coś ..a ona ma 8 zmysł i no wiedziała że mnie napadną.
- A-ale Pani Zbysiu .. ja się pytam jak ja się znalazłem tu w domu.
- Wiem .. I NIE PRZERYWA SIĘ STARSZYM ! Na czym to ja .. a no tak ! Wzięłam tą łyżkę i pokazałam im ... on zaśmiali mi się w twarz ... i to był jeden z ich błędów życia ! Złapałam mocniej łyżkę i rzuciłam w oko tego jednego typa! Potem drugiemu wbiłam to w krocze, trzeci dostał moim butem na obcasie w nos.. A czwaryy uciekł z krzykiem! Najbardziej zastanawiało mnie to.. Czemu oni mają takie zarąbiste naklejki serduszek tęczowych. - Serduszka w tęcze.. Tęcza to znak homoseksualistów..
- A dokładnie jak on wygladał?
- No serce w tęczy i taki coś na znak stopu obok.
- Mhm - Wydaje mi się że gdzieś już to widziałem, ale może to jakiś moje wymysły
- Ale wracając.. I potem poszłam w ciemna uliczke..
- A czemu? - przerwałem jej.
- Bo lubie! No i patrzę jakiś typek na ziemi leży.. Podchodzę do niego z myślą " O zaraz okradnie go z hajsu! " ale paczam A to chłopak mego wnuka.. No i musiałam wezwać pomoc.. Ale przez to że wszyscy uciekli.. Musiałam sama sobie radzić, wyjęłam wtedy fajerwerke i wystrzeliłam ja w niebo.. No i pojawił się mój kolega
- A-a.. Skąd miała Pani fajerwerke?
- Synu każda bezbronna babinka musi być wyposażona w fajerwerke..
- To dlatego chciałaś więcej fajerwerek? - Zapytał Hubert
- Tak bo mi się kończą! Ale co tam gadać.. Karolu ty dzisiaj w nocy nie spij.
- Cz-czemu?
- No bo jesteś umówiony - Puściła mi oczko w wyszla. Wtf co jest ? Usiadłem na brzegu łózka w celach wstania, zejścia na dół i napicia się czegos. Oparłem się rękoma o łóżko i w prawej poczułem straszny ból. Spojrzałem się na nią i zobaczyłem że jest w bandażu, wystraszyłem się.
- Nie wiem skąd to masz Karol - Powiedział smutny Hubert. - Martwię się..
- Nie masz o co skarbie - Wstałem i pocałowałem chlopaka w czoło - Nie masz o co - Powtorzyłem i pocałowałem go teraz w usta. - Wyszedłem z pokoju kierując się po schodach na dół.
W kuchni nalałem sobie wody i Spojrzałem na zegarek. Była 22: 36 .. Strasznie długo byłem nieprzytomny. Pomyślałem pijąc następny łyk wody. Gdy szklanka była pusta wstawiłem ja do zmywarki i włączyłem radio.
* Jesteśmy na miejscu zderzenia dwóch tirów i.. *
Zmieniłem stację
* Zostały nie całe dwadziesciacztery godziny wolności.. Nikt nie zgłosił się jeszcze, nawet proszone o pomoc osoby *
Wyłączyłem sprzęt. Jest nie Cała doba... Na zdobycie kosmicznej ilości kasy.. Albo pójście z Kaśka.. Swoją drogą nie mam wyboru.. Muszę z nią isc bo mnie zabiją. Usiadłem na blacie kuchennym i zacząłem patrzeć się w ścianę.. Bo przecież ona jest taka kraśna.. I też zasługuje na uwage.
Po kilkunastu minutach patrzenia się na ścianę znowu Spojrzałem na zegarek.
23:22
Idealnie, wyjdę teraz to będę nawet przed czasem. Stanąłem na ziemi i pokierowałem się do wyjścia ale drogę zagrodził mi Hubert.
- Koteczku gdzie się wybierasz? - Zapytał kuszącym głosem opierając się o ścianę zagradzając mi tym samym drogę wyjscia.
- Ja No.. Jestem umówiony na spotkanie
- Spotkanie? - Zapytał tym samym uwodzicilskim głosem podchodząc do mnie i rozpinajac mi koszulę.
- C-co ty robisz?
- Chcę Cię poczuć w sobie.. Karol weź mnie tu i teraz! - Szepną mi do ucha a ja się ostro zaczerwieniłem. - Tygrysie mój.. Zrób to dla mnie. - Przejechał ręką po mojej gołej już klacie.
- Ja k- kochanie nie mogę - Odsunęłam go od siebie.
- Jak to nie?
- No nie.. Muszę już iść - Minąłem go i pobiegłem do wyjścia.
- CZY TY MNIE ZDRADZASZ?! - Krzyknął nie zadowolony... Ale ja już byłem poza domem zacinając nerwowo koszule.
/skip/
Byłem już przed ciemnym zakamarkiem, cały zdyszany bo biegłem. Nagle poczułem że ktoś przyłożył mi coś zimnego do głowy od tyłu.
- Spóźniłeś sie.. Jest 5 minut po czasie.
- P-przepraszam - Powiedziałem cicho.
- Dobra - Zabrała broń i z ciemności wyszło teraz czterech Osilkow... Jeden z nich miał przepaske na oku... A drugi plaster na nosie.
- Co wam się stalo? - Zapytałem
- Taka strarucha łyżkę mi w oko wbiła.. A jemu obcasem przywaliła.. Ale jak dorwe te s**e to- Kaśka mu poderwała
- Morda! - Zamilkł i spojrzał się ma nią.
- Więc akcje ratunek czas zacząć - Uśmiechnęła się wrednie i spojrzała na mnie.
Czuje ze robie bardzo źle.
------------------
Przepraszam ze wcześniej nie było rozdziału.. Ale nie miałam humoru na pisanie.. A potem zabrano mi laptopa .. I ten rozdział pisze na telefonie, więc przepraszam za ewentualne błędny.. ;-;
Mam pytanie .. Czy ktoś z was jest z woj. Mazowieckiego?
Miłego dnia życzę ♥
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top