Masz jakieś wątpliwości ?
/Karol/
Było już kilka dni po tym niekomfortowym incydencie w Policji. Co jest dziwne i nie poprawne .. siedzę za kratkami... chodź to Kaśka powinna być na moim miejscu .... ale na szczęście obiecali że mnie wypuszczą.
Cela była nieduża, a na "świat" (czyli korytarz) patrzyłem zza krat. Siedziałem znudzony na średnio miękkim łóżku (Chyba tak można to nazwać ... bo w ogóle to coś łóżka nie przypomina ) patrzyłem się bezmyślnie na mały dywanik przy łóżku ... mały brudny dywanik. Ciekawe ile on przeżył ? Tak to było jedyne pytanie jakie miałem teraz w głowie.. bo oczywiście to jest najważniejsze ... a nie to że siedzę już trzeci dzień w celi, nie dostaję żadnych wiadomości od mojego misia który okazało się być w ciąży.. i tak dalej.
Nagle jakieś drzwi się otworzyły ... a potem zamknęły z trzaskiem. Nie wiedziałem kto idzie ale usiadłem bardziej "przyzwoicie" na "łóżku" i patrzyłem za kraty zastanawiając się czyją tam zobaczę twarz. Buty osoby która szła w moim kierunku bardzo głośno pukały ... a przez odbijające się echo i koszmarną ciszę w tym miejscu .. te kroki były strasznie głośne.. ale jedno było pewne .. nie jest to facet... bo tak pukają tylko obcasy .. jakby ktoś nie wiedział. Przez to że się zamyśliłem i patrzyłem w głąb mojej wyobraźni nie zauważyłem że odgłos butów ucichł a ta osoba stoi już przed kratami.
- Panie Karolu.
- Tak ? - Ocknąłem się i spojrzałem się na osobę mówiącą. Dziwne jest to że wydawała ona mi się do kogoś podoba.
- Zostanie Pan dziś .. znaczy teraz wypuszczony. - Mówiąc to wsadziła klucz w zamek i przekręciła go dając mi wolność. Poderwałem się na równe nogi z uśmiechem na twarzy.
- Naprawdę ?!
-Tak. - Otworzyła kraty a ja wyszedłem w podskokach z celi.. nie chciałem być w tym miejscu ani minuty dłużej.
- To jest kilka dokumentów. - Wziąłem je. Mogę je sprawdzić w domu .. ale po co jak można teraz .. spojrzałem na pierwszą kartkę.
Uwolnienie Karola Kutra z... bla bla bla
Nie chce mi się wszystkiego czytać.. hehe. Wziąłem następną.
Kaśka bla bla bla została wsadzona do więzienia za terroryzowanie ludzi, grożenie im śmiercią, napad na Policję i bla bla bla
Tego jest dość dużo... nie będę czytać całości ... ale ważne że zamknęli ją. Zacząłem czytać ostatnią.
Na mocy udzielonej mi ... przeze mnie (oczywiście) daje pozwolenie Karolowi Kutrowi na kochanie się z moim wnukiem. Co prawda nie tak wyobrażałam sobie drugą połówkę mojego Huberta .. ale co zrobić miłość nie wybiera.
Pani Z.
Byłem w szoku.. Pani Zbysia faktycznie zrobiła ten papier. Uśmiechnąłem się i zapytałem.
- To mogę już iść do domu ?
- Tak, tylko proszę odebrać swoje rzeczy od policjantów.
- Dobrze, dziękuje- Pobiegłem szczęśliwy do wyjścia ... ale cały czas nie wiem skąd znam tą Panią.
/Skip- po odebraniu rzeczy i dojściu do domu/
Stałem pod domem mojego chłopaka. Miałem już pukać .. ale bałem się... heh pytanie czego? Przecież można powiedzieć że to mój drugi dom. Przełknąłem głośno ślinę ... i zapukałem do drzwi czekając aż ktoś mi otworzy. Od razu usłyszałem jakieś odgłosy ze środka .. ale to był odgłos tuczenia czegoś ... czegoś szklanego/porcelanowego ... nie wiem dokładnie. Wystraszyłem się, ale nacisnąłem na klamkę. Drzwi na szczęście (albo nieszczęście ) były otwarte, wszedłem do środka .. nie wiem czy zdążyłem zrobić pięć kroków jak Hubert rzucił mi się na szyję przytulając przy tym mocno. Odwzajemniłem przytulasa zamykając przy tym oczy ... ale nie przytuliłem go tak mocno... bo ona ma mięśnie i dużo siły .. a ja niestety tego nie posiadałem. Czułem jego dotyk i przyjemne ciepło ... eh co tu dużo mówić ... tęskniłem za tym.
- Hubert! Dziecko drogie sprzątnij to co zepsułeś. - Otworzyłem oczy i dopiero teraz zauważyłem zbity wazon leżący na podłodzie, babcie Zbysie która wydawała się teraz jakoś wyższa .. i trzy dziewczyny siedzące na kanapie. Puściłem chłopaka a on wydał z siebie pomruk niezadowolenia.
- Pani Zbysiu?
- Hm ? - Spojrzała się na mnie i poprawiła okulary (Tak ona ma okulary)
- Od kiedy Pani chodzi w szpilkach ? - Spojrzałem się na jej wysokie czarne szpilki.
- Mój drogi od kiedy pracuję jako tajny agent i adwokat. - Uśmiechnęła się - Gdyby nie ja .. siedziałbyś za kratami razem z tymi dziewczynami- pokazała na Majkę, Pole i Martynę. - a twoja narzeczona dalej by terroryzowała homośów... ale co do narzeczonej to może się zmienić jeśli podpiszesz tu- Pokazała na kartkę którą trzymała w ręku przez ten cały czas. Zamrugałem podwójnie oczami nie wiedząc co się dzieje. - Podpisujesz czy nie ? Nie łatwo było mi wydębić od Kaśki ten podpis .. bo stawiała opór mówiąc że Cię kocha i tym podobne... ale gdy uświadomiłam ją że jesteś gejem ... podpisała .. co prawda płakała przy tym .. ale co tam!
- A-aha. I t-tak już podpisuję. -- Zacząłem szukać długopisu po spodniach.
- Mam tu coś do pisania.- Pokazała na czarny długopis. Podszedłem do niej, wziąłem kartkę i oparłem ją o ścianę patrząc na miejsce gdzie mam podpisać.
- Podpisujesz to Karol czy nie ? - Hubert staną za mną obejmując mnie w tali.
- Masz jakieś wątpliwości ? - Zapytała Zbysia.
Poczułem że ręce Huberta się na mnie zacisnęły ... czy on się boi ? Uh .. co ja robię ?! Muszę to podpisać i już! Koniec z problemami ... będę żył szczęśliwie z Hubertem .. bez dziewczyny która grozi mi że mnie zabije.
- Kochasz ją dalej ? - Zapytała Zbysia ...w jej głosie nie było ani trochę zdziwienia... spodziewała się tego że będę się wahać ?
- Mówią że stara miłość nie rdzewieje. - Powiedziała po cichu smutnym głosem Pola.
ALE JA JEJ NIE KOCHAM! W-więc .. w czym mam problem ? Zadałem sobie pytanie czując że robi się coraz bardziej niezręcznie.
--------------------------
Jest rozdział .. ale to nie oznacza że jest u mnie lepiej..
Ale ... takie pytanie:
Jak myślicie czemu Karol się waha ?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top