Yuki Hyakuii'a tak..?


2 dni później.

Weszłam do pokoju, w którym leżał ten chłopak. Mikou klęczał obok jego łóżka... Przed chwilą zmienił mu opatrunki... Mikou spędzał tu naprawdę dużo czasu... Chyba zależało mu na tym żeby ten chłopiec wreszcie się obudził... Tak mi się przynajmniej wydaje...

- Cześć Mi-chan... - Powiedziałam. – Ty znowu tutaj..?

- Yoo Yui... - Mruknął smętnie. – Jak widać...

- Może zrobisz sobie przerwę w czuwaniu..?

- Nie dzięki... Poczekam tutaj... Może kiedyś w końcu się obudzi... - Powiedział delikatnie się uśmiechając. W tym momencie chłopiec zerwał się z łóżka z krzykiem przerażenia na ustach... Po czym jęknął, najwyraźniej czując ból... Mi-chan (chyba nawet odruchowo) odskoczył do tyłu... Chłopak złapał się ręką z brzuch i wypluł krew... Mikou pokręcił głową z irytacją i podszedł do chłopaka... Złapał go lekko i położył z powrotem na łóżko...

- K-kim jesteś..? – Spytał Mi niepewnie. Chłopiec kaszlną kilka razy i popatrzył na Mikou'a. Jego żółte oczy były nieco przerażające, dodatkowo czarne włosy i blada prawdopodobnie na skutek odniesionych ran cera bardzo podkreślały jego upiorny wręcz wygląd... Delikatnie otworzył usta w zamiarze powiedzenia czegoś, ale kolejne kaszlnięcie mu przerwało... Chłopak zaczął się lekko miotać z bólu, który stawał się większy z każdym jego ruchem... Jego oczy zmieniły barwę na zielony... Chłopak szamotał się coraz mocniej... Boże a jeśli jest aż tak poważnie ranny..? Może nawet śmiertelnie ranny..? Mi-chan szybko złapał go za ramiona i przycisnął do łóżka. – Jak nie bę...

- Puść go! To go boli! Mikou! – Krzyknęłam, przerażona... Przecież to go bolało... Prawdopodobnie jeszcze bardziej...

- Cicho Yui! Jak nie będziesz się tak wiercić to nie będzie Cię tak boleć mały! Jasne?! – Warknął Mikou i spojrzał na mnie jakby chciał mi nakazać żebym się zamknęła...

- Yhym... - Mruknęłam. No tak przecież Mi nie siedziałby tu tyle gdyby chciał go skrzywdzić... - Przepraszam... - Chłopak przestał się szarpać i spojrzał na Mikou'a... Powoli podniósł dłoń i złapał Mi za rękę w okolicy łokcia...

- Pomożesz... Mi..? Ja... Potrzebuje... – Powiedział ledwo, łapiąc powietrze ustami...

- Cicho... - Szepnął Mi-chan. – Idź spać... Pogadamy jak wydobrzejesz...

- Zostań... Proszę... Nie chcę... Nie chcę zostać... Zupełnie sam... Nie... Chcę... Być sam... Proszę... Nie znowu... - Wydukał chłopiec, a Mi-chan spojrzał na niego z wymalowanym na twarzy zdziwieniem... Usiadł koło niego i lekko pogładził jego głowę dłonią... Patrzył na niego... W jakiś taki... Dziwny sposób... Tak jak... Wydaje mi się... Że podobnie patrzy na Sian'a... Może tylko mi się to zdaje... Ale... Ale myślę, że oni byliby wspaniałym rodzeństwem... Taki starszy i młodszy braciszek... To było by wspaniałe... W końcu ten chłopak nie byłby sam... Miał by kogoś kto by się nim zajął... Kto by zadbał o jego bezpieczeństwo...

- Dzisiaj muszę już iść... - Powiedział. – Ale jutro tu wrócę... Obiecuję... - Chłopak kiwnął głową z zrozumieniem... Mi pogładził jeszcze dłonią policzek chłopca... Szatyn przytulił się do jego dłoni patrząc na Mikou'a z wdzięcznością... To było przeurocze... Uśmiechnęłam się lekko, na taki widok trzeba sobie zasłużyć... Był uroczy... Zbyt uroczy... Żeby był prawdziwy...

Ranek następnego dnia.

Mikou siedział w tym pokoju od rana... Przechodziłam akurat obok pokoju kiedy to drzwi otworzyły się na oścież, a z wnętrza pokoju wyleciał roześmiany szatyn, a za ni Mi-chan...

- Yuki!! Wracaj tu!! Jeszcze nie powinieneś biegać!! Słuchasz mnie bachorze jeden!! – Krzyczał za nim Mi... Pobiegłam z nimi śmiejąc się... Cały Mikou... Kiedy już skończyli się ganiać Mi-chan udzielał Yuki'emu reprymendy... Yukinojio Hiakuyii... Więc to jest jego pełne imię... Coś czuję, że będzie jeszcze ciekawiej z tym chłopcem u nas w domu... No i Mikou nie będzie się nudził... Już ma zamieszanie z moim treningiem, a tu jeszcze ten chłopak... Ale przynajmniej młody znalazł sobie starszego brata... W końcu między nim a Mikou są cztery lata różnicy... Trzynaście lat... Hymm... Mamy w domu buntownika... No ale cóż... Czyni to nasz dom jeszcze bardziej szalonym... Jeśli to w ogóle możliwe...

Kolejnego dnia na śniadaniu.

Mikou i Yuki zeszli na śniadanie... Tak właściwie to Mikou był ujeżdżany w drodze na śniadanie... Naprawdę zapowiada się ciekawie... Chłopiec był wesoły i wszystkich zaczepiał... A w szczególności Mikou'a... I masz za zwoje Mi-chan... Młody wprowadził do tego domu dużo zabawy i szczęścia... A Mikou podjął się opieki nad nim... No i przy okazji „zajął" się też jego zachowaniem... I wychowaniem... Trochę mu chyba nie wyszło... Za to przynajmniej miał czemuś poświęconą uwagę i nie chodził ciągle ponury... I nie snuł się po domu w nocy jak ten cień... Tak na poważnie to zasnął przed nami... Chyba go młody przetrenował...Zobaczymy kto tu kogo będzie uczyć... Ale martwi mnie jedna rzecz... Młody nie wspomniał nic o tym co mówił wczoraj... O co mu mogło chodzić z tą pomocą..? Czego potrzebował..? W czym potrzebował tej pomocy..? I dlaczego dzisiaj nie chce nam o tym powiedzieć..? Czy kiedykolwiek nam powie..? Mikou zdaje się tym martwić... Takie przynajmniej odnoszę wrażenie... Ogólnie Mi-chan za dużo się wszystkim przejmuje...

Yukinojio czyli Yuki ^

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top