Prawda bywa różna...



Rok później.

Jestem już przyzwyczajona do mojej nowej „Rodziny" mimo to brakuje mi starej, mimo, że nawet ich nie pamiętam i mam wrażenie jakbym nigdy ich nie znała... Nadal mieszkam z tą trójka poznaną w lesie... Nadal nie mam pojęcia jak się tam znalazłam i o co w tym wszystkim chodzi... Ale zostaliśmy przyjaciółmi. Pomimo tego mam wrażenie, że Mikou nadal mi nie ufa... Może on już tak ma... No cóż, ale przynajmniej zadomowiłam się tam. Od kiedy poznałam historię Shinji bardzo się ze sobą zżyłyśmy. Szłam teraz z powrotem z ziemianki do domu niosłam warzywa... Usłyszałam z kuchni głos Mikou...

- Przecież wiesz, że ona nie jest człowiekiem..! Nie może tu zostać na zawsze..! Nie mogę was wszystkich pilnować i jeszcze wybijać istoty magiczne z okolicy..!

- Ja też nie jestem człowiekiem!! – Warknęła na niego Shinja.

- Tak ale Ciebie znam już od tak dawna, że wiem, że mogę Ci ufać..!

- Ale znasz Yui od roku to Ci nie wystarczy?!

- Nie rok to trochę krótko nie sądzisz?

- Nie!! Nie możemy jej zostawić na pastwę losu!!

- A właśnie, że możemy!!!

- Jeśli tak to ja... Ja zabiorę Yui ze sobą i pójdę bez was!!! – Usłyszałam jak Shinja odwraca się i zaczyna iść w kierunku drzwi, ale tak jakby coś, bądź ktoś ją powstrzymał...

- Nie postękuj pochopnie Shinja... Ona może tu zostać, ale pamiętaj, że może nas wszystkich pozabijać... Takie są demony...

- Yhym... - Mruknęła pod nosem dziewczyna... - Rozumiem... - Weszłam do środka udając beztroski uśmiech z jakim stąd wyszłam, ale Mikou spojrzał na mnie z podejrzliwą miną.

- Ile słyszałaś? – Zapytał niby od niechcenia, ale wiem, że był wkurzony.

- Zdaje się, że sporo... - Powiedziałam niemal płacząc... Ale Mikou podszedł do mnie i lekko mnie przytulił...

- Przepraszam nie chciałem żeby tak to zabrzmiało... Ja po prostu martwię się o was wszystkich... Nie chciałem Cię urazić... Więc jeśli to zrobiłem... Przepraszam... Tu chodziło o coś zupełnie innego... Ale jeśli nie słyszałaś od początku to... Jeśli chcesz to mogę Ci to wytłumaczyć... - Kiwnęłam głową przytakująco... Bardzo chciałam wiedzieć o co chodzi. Mikou odsunął się lekko ode mnie, złapał mnie za rękę i zaprowadził do stołu. Usiedliśmy. – Więc... - Kontynuował. – Nie pamiętasz swojej rodziny prawda... To znaczy pamiętasz, że jakąś miałaś, ale nie pamiętasz imion, ani ich wyglądów, charakterów... Wiesz tylko, że byli i już...

- Yhym... - Odpowiedziałam.

- No więc... To jest dość trudna sprawa... Trudno mi będzie Ci to powiedzieć... Kochałaś ich..?

- A Ty niby nie kochałeś swojej rodziny..?

- Ja..? Nie znałem mojej rodziny... Od drugiego roku życia...

- Ale jak to..? – Zapytałam przejęta.

- Teraz... To nie istotne... Mówimy o Tobie, o mnie się nie martw... Nienawidziłem ich...

- Ale jak to... - Jęknęłam...

- Nie pytaj go o rodzinę... Nie lubi o tym mówić... - Wtrącił Sian.

- Oki... Więc możesz proszę kontynuować Mikou-kun..? – Spytałam.

- Tak... Więc Twoja rodzina... Była... Była jedynie... Była jedynie iluzją... Oczywiście stworzoną przez anioły... Które chciały ukryć Twoje demoniczne pochodzenie... Jesteś pewna, że chcesz tego słuchać..? To nie jest łatwy temat... - Zapytał Mikou.

- Teraz już niema odwrotu... - Powiedziałam.

- Rozumiem... - Powiedział bezdźwięcznie. – Anioły wprowadziły Twoje ciało i umysł w letarg... Taki długi sen, co do joty przez nich kontrolowany... Ale coś poszło nie tak... To znaczy... Demony odnalazły sposób żeby Cię wybudzić i wykraść... Podłożyły Cię na ziemie... Dlatego nie wiedziałaś co się wtedy działo... Jak nas znalazłaś też nie miałem o tym pojęcia... Ale przypadkiem na to trafiłem... Penetrowałem bibliotekę jakiegoś demona z tych okolic... A teraz będą chciały wykorzystać Cię do... Zniszczenia... Naszego świata... - Powiedział.

- Ale to niemożliwe... - Rozpłakałam się... Mikou po raz kolejny podszedł do mnie i mnie przytulił.

- Przykro mi... - Szepnął.

- To nic... - Powiedziałam. – Nie martw się... Jest w porządku... Naprawdę... Ja tylko... - Usprawiedliwiałam się, ale naprawdę mnie to bolało...

- Cicho... Nie mów nic więcej... Płacz jeśli musisz... - Szepnął. Był to tak delikatny, miły i spokojny, wręcz kojący głos... Nie spodziewałam się tego... Nie po Mikou... A jednak to właśnie on mi to powiedział... Przytuliłam go mocniej...

- Dziękuję Ci... - Szepnęłam i przestałam płakać.

- Ale nie martw się... - Powiedział. – Teraz masz nas... A my nie jesteśmy żadną tam iluzją... Będziemy Cię bronić... Już nigdy nie będziesz sama... Obiecuję...

Anioł ^

Demon ^

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top