Nowy towarzysz..?
Dwa dni później.
Szykowaliśmy się do wyjścia. Naszykowaliśmy koce, koszyk piknikowy i resztę potrzebnych rzeczy... Tak! Wybieramy się na piknik! Mi-chan zna fajne miejsce nad rzeką! Piknik! Piknik! Pierwszy raz idę na piknik! Super! Z zamyślenia wyrwał mnie Sian:
- Yui gotowa? Czekamy tylko na Ciebie? – Uśmiechnął się.
- Yhym... Gotowa! Jak nigdy!
- Cieszę się. – Mruknął pod nosem chłopak, odwrócił się i udał ku wyjściu. Ja za to wzięłam swoje rzeczy i pobiegłam za nim.
Pół godziny później.
Właśnie doszliśmy nad rzeczkę... Było tu tak pięknie, że gdybym tylko miała taką możliwość zostałabym tu na zawsze.
- Mikou jesteś niesamowity! – Krzyknęłam wesoło. – Jak znalazłeś coś tak pięknego!?
- Kto szuka, to znajdzie. – Powiedział uśmiechając się. – Cieszę się, że Ci się podoba... - Powiedział i puścił mi oczko. Uśmiechnęłam się do niego i odwzajemniłam gest. Shinja wbiegła między nas.
- Heeeej! Może byście pomogli gołąbeczki? – Powiedziała żartobliwie śmiejąc się.
- Orz Ty! – Krzyknął za nią Mikou i zaczął ją gonić. Po paru sekundach oplótł ręce naokoło jej brzucha i uniósł ją lekko do góry. – Mam Cię! – Zawołał triumfalnie, obracając ją w powietrzu. Dziewczyna zaczęła się śmiać.
- I co mi zrobisz?! – Zapytała zwycięsko.
- A to się jeszcze okaże... - Odpowiedział tajemniczo chłopak.
- Tylko szybko. – Odpysknęła dziewczyna udając, że próbuje się wyrwać. – Zanim Ci ucieknę.
- Ha chciałabyś! – Krzyknął chłopak uśmiechając się chytrze. – Uciec mi?! Ty?! Kpisz?!
- Mówię jak najbardziej poważnie!
- Ach tak? Z nie takimi jak Ty wampirami miałem do czynienia...
- Ach tak? Przekonajmy się! – Dziewczyna zaczęła się szarpać, tym razem naprawdę próbując się wyrwać. Niestety nie dotykając ziemi, gdyż chłopak był sporo od niej wyższy nie miała szans. Mi-chan był od niej z resztą sporo silniejszy...
- Odpuść. – Powiedział uśmiechając się. – W ten sposób nic nie osiągniesz.
- To jaki jest ten dobry sposób? He? – Powiedziała.
- Poddaj się, a może Cię oszczędzę. – Powiedział pewnie.
- Śnisz. – Ucięła dziewczyna i znowu zaczęła się szarpać, ale po jakiejś chwili widząc, że jej wysiłki idą na daremne, a chłopak nawet nie drgnął, zrezygnowała. – O.K poddaję się. Wygrałeś.
- No i tak być powinno. – Powiedział tonem bohatera, który właśnie uratował całe miasto.
- Phi... Jeszcze kiedyś się odegram! – Powiedziała dziewczyna.
- Ta jasne! Nie mogę się doczekać! Tylko nie zapomnij o tym! I trening by Ci się przydał!– Zaśmiał się Mikou. Skończyliśmy przygotowywać piknik, po czym zasiedliśmy do obiadu. Po skończeniu jedzenia pozbieraliśmy wszystko i usiedliśmy na trawie tuż obok rzeczki... Nagle po jej drugiej stronie coś zaczęło się poruszać w krzakach. Mikou wyjął podręczny nóż i skierował go czubkiem do przodu, w razie gdyby to „coś" okazało by się niebezpieczne... Z krzaków wyłoniła się postać chłopca... Był bardzo poraniony i przeraźliwie chudy. Wychodząc z krzaków potknął się i runął na ziemię. Próbował się podnieść ale najwyraźniej nie starczyło mu siły... Mi-chan bez zastanowienia schował nóż... Wbiegł do wody i przeszedł na drugą stronę rzeki... Podbiegł do chłopca i obróci go twarzą do góry...
- Hej! Słyszysz mnie?! – Krzyknął lekko klepiąc otwartą dłonią chłopca w twarz.
- U-cie-kajcie... - Wydukał ledwo chłopak. – Szyb-ko... Zanim zginiecie... - Stracił przytomność. Mi popatrzył na nas pytająco... A z tych samych krzaków tuż na niego wyskoczyła jakaś paskudna nieludzko wyglądająca bestia. Mikou szybko uniósł chłopca na ręce i unikając wszystkich ataków bestii przyskoczył z powrotem na bezpieczną stronę rzeki. Bestia weszła do rzeki zaraz po tym jak Mi-chan znalazł się po drugiej stronie.
- Bierzcie koszyki i w nogi! – Podał Sian'owi chłopca, a sam stanął przed tym potworem dobywając noża. – Ja się nim zajmę! – Pobiegliśmy, a Mi dogonił nas po pięciu minutach. Dobiegliśmy do domu w dziesięć minut łącznie. Zamknęliśmy za sobą dokładnie drzwi i zanieśliśmy chłopca do pokoju. Sian położył go delikatnie na łóżku, a jak my wyszliśmy Mikou opatrzył mu rany...
Tydzień później.
Chłopiec, którego znaleźliśmy w lesie nadal się nie obudził... Mam nadzieje, że nic mu nie jest... Mi stara się odkryć czym była ta bestia, ale na razie nie mamy pojęcia... Ja osobiście myślę,że żeby się dowiedzieć czym był ten potwór będziemy potrzebować pomocy naszego...Nowego śpiącego kolegi... Poza tym mam wrażenie, że Mi-chan za dużo siedzi u tego chłopca w pokoju... Dziwi mnie, że właśnie on... Oszczędny Mikou marnuje tyle czasu tak naprawdę na nic... No ale w końcu uratowaliśmy tego chłopca chyba może mu zależeć na jego bezpieczeństwie... I nadal tak bardzo czeka, żeby ten nieznajomy mu dzieciak się obudził to takie urocze...
Miejsce naszego pikniku ^
Potwór, który zaatakował nas w lesie ^
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top