Rozdział 6 - Zmiana Stron

Hej kochani! Po tak długiej nieobecności... w końcu JEST! Napisany na 1700 słów rozdział tego fanfica!

Uff powiem wam, że moja wena jest nieco irytująca. Cały piątek i weekend siedzę w domu, a ta przyszła w niedzielę wieczorem... Świetnie nie?

No cóż, miłego czytania aniołki!

*****************************

Endou stał przed drużyną Epsilonu, a za nim cała jego drużyna mierzyła się spojrzeniami ze stojącym z przodu Desarmem...

Kapitan drużyny ,,kosmitów" prychnął i odezwał się przerażająco spokojnym głosem:

-Witajcie Raimon, znowu się spotykamy... marna to będzie gra, chyba, że ty będziesz grał...

Tu zerknął na zaniepokojonego Fubukiego który spojrzał w dół, chcąc uniknąć patrzenia w te czerwone oczy...

Endou chciał mu pomóc ale... ktoś go wyprzedził

-Uwierz mi, będziecie mieli większe problemy niż potrafisz sobie wyobrazić...

Aphrodi położył rękę na ramieniu szaro - włosego, próbując go wesprzeć. Spojrzał pewnie w oczy bramkarza, nawet przy tym nie mrugając

Desarm na chwilę zamarł, nikt z kapitanów wyższej rangi nie powiadomił go o zmianie w drużynie ich wrogów. Zmierzył wzrokiem tego pewnego chłopaka i musiał przyznać, że skądś go kojarzył. I nie chodziło tu o jego grę w Zeusie, to coś głębszego.

Musiał przyznać, że w tym momencie nie był już tak pewny siebie co wcześniej. Musiał jednak zachować pozory

-Nikt wam już nie pomoże przed zagładą - uśmiechnął się kpiąco - wyjaśnij mi tylko skąd cię znam? - zmrużył brwi

Blondwłosy roześmiał się melodyjnie, a potem podszedł do bramkarza dając mu znać by się pochylił, a następnie szepnął mu do ucha

-Ważne jest to... kim ty jesteś... Saginuma-san...

Czarnowłosy odskoczył jak poparzony, a Terumi roześmiał się patrząc na szok na jego twarzy

-O co chodzi kapitanie, co on ci powiedział?! - Maki zerkała nerwowo na Aphrodiego, a on tylko się uśmiechnął tajemniczo patrząc na miejsce gdzie jeszcze niedawno stał Suzuno...

-Uciekł - wyszeptał, i uśmiechnął się - Udało mu się...

***

Było 1:0 dla Epsilonu po szybkiej akcji ich drużyny.

Aphrodi był mocno wkurzony, popatrzył na ławkę rezerwowych i wyszeptał

-Fubuki...

Spojrzał z determinacją na trybuny i wypatrzył osobę w kapturze, patrzył się na nią, aż poruszyła się nerwowo, po czym wstała i razem z jakimś masywnym chłopakiem wyszła poza boisko...

Zmrużył oczy i usłyszał tylko głos

-Aphrodi!!!! UWAŻAJ!!

W mgnieniu oka zatrzymał nogą lecącą w jego stronę piłkę...

Ruszył na bramkę, omijając graczy za pomocą ,,Rajskiego Czasu".

W końcu był pod bramką, wyskoczył w powietrze a z jego pleców, wysunęły się śnieżnobiałe anielskie skrzydła...

-Boska Wiedza...numer 2!!

...

Strzał wleciał do bramki, a następnie na boisko weszła zakapturzona postać.

Po chwili kaptur się zsunął ukazując włosy płomiennego napastnika...Aphrodi się uśmiechnął

-Nareszcie...

Gouenji słyszał rozemocjonowane krzyki swoich kolegów z drużyny, ale zerknął na blondwłosego, nie chciał wiedział co on tu robił...wolał nie wiedzieć też...skąd o wszystkim wiedział

Spojrzał na Desarma... gra się rozpoczęła...

***

Time Skip

Wygrali mecz, wygrali bitwę, ale wojna dopiero się zaczyna

Pomyślał Burn patrząc na klęczącego przed nim, Gazellem i Granem - Desarma.

Uśmiechnął się w swoim stylu i wstał, by kapitan Epsilonu mógł go lepiej widzieć

-Zawiodłeś Desarm... a byłeś taki pewny siebie...

Czarnowłosy się skulił mrużąc gniewnie oczy

-Burn- sama, Gazelle - sama, Gran-sama... ten Aphrodi wiedział kim naprawdę jestem... on wie o wszystkim...-powiedział podnosząc głowę

Kapitanowie Gai i Prominence otworzyli usta ze zdziwienia, a Gran wstał z miejsca i powiedział:

-Idziemy do ojca... Trzeba go wyeliminować...

Burn uśmiechnął się kpiąco gdy razem z Granem opuszczali salę, Desarm prawie wybiegł póki nie dostał kary, a Gazelle w szoku wyciągnął komórkę i wybierając odpowiedni kontakt, napisał:

,,Chcą cię dopaść... Kończę z tym, wykradnę jeszcze parę informacji z gabinetu ojca i zmieniam strony... Tylko... proszę uważaj"

Wstał i wybiegł z pokoju, szybko podszedł za ścianę tuż obok gabinetu gdzie słyszał krzyki ich ojca, po chwili z pokoju wyszedł on, Kenzaki oraz Burn i Gran.

Wślizgnął się do gabinetu gdy zniknęli za rogiem, podbiegł do komputera, ale był jakimś dziwnym szyfrem, czy kodem.

Na marne próbował go złamać i nic.

Gdyby był ze mną Mido - pomyślał

Spojrzał na ikonki gdy wpadł mu do głowy bezsensowny pomysł...

A może...

Zrobił zdjęcie zawiłej ,,zagadce" i wysłał na dotychczasowy numer przyjaciela licząc, że po takim czasie gdy nie dawał oznak życia, odpisze.

Na serio jestem głupi...

Zaczął przeszukiwać szafki, szybko zrobił zdjęcia aktom wszystkich z organizacji, znalazł też schemat przedstawiający ułożenie pierwszego piętra

Może się przydać

Spojrzał jeszcze na komputer i już miał wychodzić gdy dobiegł go dźwięk przychodzącej wiadomości

Zamarł...

Wyciągnął telefon i zobaczył wiadomość z niedawno używanego numeru... z rozwiązaniem szyfru... i krótką notką...

,,Chociaż ty mnie nie zawiodłeś, pomóż im, a ja pomogę tobie..."

Gaze... przepraszam Suzuno miał wrażenie, że czas się zatrzymał...

-Ryuuji - wyszeptał i uśmiechnął się głupawo

Miał wrażenie, że wiadomość jak na jego przyjaciela jest zbyt poważna, ale nie przejmując się tym, zadowolony z samego faktu, że żyje wziął się za przesyłanie danych z komputera na jego pendrive.

Mina Affo będzie bezcenna - zaśmiał się

Szybko nakreślił krótkie notki, położył je w gabinecie, i pokojach dwójki byłych w spół kapitanów.

Praktycznie wyleciał z akademii, wcześniej przebrał się w normalne ubrania i się spakował do torby którą miał na ramieniu.

Nagle walnął się czoło, czyt. Strzelił soczystego facepalma, i wrócił biorąc ze schowka 6 pomniejszonych wersji piłek Diamond Dust, i teleportował się w okolice na którą namiar dał mu Aphrodi.

Szedł uśmiechnięty z torbą na ramieniu gdy usłyszał dźwięk wiadomości, zatrzymał się i wyjął komórkę.

,,Tylko nie myśl sobie, że jak wrócimy do szkoły znów będę za ciebie rozbił wszystkie zadania domowe z matmy i fizy... Eh, Powodzenia Fuusu, niedługo się zobaczymy ;-)''

Białowłosy uśmiechnął się, i spojrzał na biegnącą w jego kierunku drużynę Raimona, a po chwili otuliły go długie blondwłosy przytulającego go przyjaciela

Teraz wszystko będzie prostsze...

Uśmiechnął się i odwzajemnił uścisk.

><><><><><><><><><><><><><><><><

W tym czasie na Mt.Fuji

Pov.Burn

Burn zmierzał do swojego pokoju o dziwo nie wkurzony, a zamyślony...

Aphrodi... Nasz Afuro...

Tak jak jego ,,aktorska" strona wtedy w pokoju na wieść o wyeliminowaniu Afuro, kazała mu się kpiąco uśmiechnąć, tak gdy zobaczył radosną twarz przyjaciela uśmiechającą się do niego ze zdjęcia, na ekranie w Sali spotkań do której zabrał ich ojciec, zdrętwiał na myśl o tym, że przez własną głupotę miałby stracić już trzeciego przyjaciela...

On jedyny mi został

Uzmysłowił sobie, przecież pokłócił się ( co mało powiedziane) i doprowadził do płaczu swojego ukoch... najlepszego przyjaciela - zarumienił się - przez co, teraz jest kimś zupełnie innym.

Natomiast Mido... co on zrobił... przed oczami stanęła mu radosna twarz jego przyjaciela...

On mi ufał...

Wszedł a właściwie, wpadł do pokoju, i oparł się o swoje biurko. Zerwał meteoryt z koszulki i spojrzał na bladoniebieską kartkę leżącą na blacie.

Podniósł ją i upadł, wielki, władca płomieni, kapitan Prominence, nawet nie próbował hamować wodospadów łez które lały się, rozmazując słowa zapisane w liście...

Pov.Hiroto

Hiroto w tym samym czasie co Burn dotarł do swojego pokoju, wszedł rzucając rzeczy na podłogę i rzucając się na łóżko. Coś go lekko ukuło, więc sięgnął po to i wyciągnął małą kartkę.

Przeczytał ją tak jak miał w zwyczaju, na spokojnie, po czym upuścił ją, zszokowany tym czego się dowiedział

Pov. Kira Seijrou

Wszedłem nieco poddenerwowany do gabinetu, pierwsze co rzuciło mi się w oczy to bałagan panujący na podłodze. Schyliłem się po pierwszy zwitek, lecz po przeczytaniu zawartości zesztywniał...

Nie wiedział co myśleć...

*************

Burn płakał czytając list

,,Hej Haruya!

W momencie w którym to czytasz, mnie już pewnie nie ma na statku. Co mam ci powiedzieć?

Że jest mi przykro, że tak mało dla ciebie znaczę?

A może powiedzieć ci co czułby Terumi gdyby widział wtedy ten uśmiech rosnący na twojej twarzy, na myśl o jego śmierci?

Wiesz... czułby pewnie to co Midori gdy go torturowali, a ty nic z tym nie zrobiłeś...

Zawiodłeś całą naszą trójkę... Pewnie już się domyślasz... odchodzę z Akademii... Od dziś jesteśmy wrogami, czy nie tego zawsze chciałeś? Wyrzucić Diamond Dust z rankingu? Udało ci się

Wierzę, że wygramy, ale daję ci szansę, wiele dla mnie znaczyłeś i znaczysz nadal... Po tym wszystkim, postanowiliśmy z Afuro dać ci szansę...

Co z Mido? To jego decyzja, ja na jego miejscu kopnąłbym cię na serio w ten kosmos, kontaktował się ze mną, żyje, jeśli nie powiesz o tym fakcie ojcu to już jeden dobry uczynek za tobą...

Do zobaczenia na boisku... przyjacielu?"

Dla Nagumo to było za dużo... roztrzaskał meteoryt

************************************

Hiroto patrzył się w list zeszklonymi oczami, nigdy nie był w zbyt bliskich stosunkach z Gazellem, ale...

Hejka Gran!

Co tam u ciebie? Życie się układa? Wybacz ten nagły przypływ wredoty, przyzwyczajenie.

Pewnie dowiesz się niedługo, że opuściłem Akademię

Super nie? Jeden z głowy. Mam cichą nadzieję, że dwóch, bo może Burn się opamięta.

Wiesz z tobą nigdy nie miałem bliskiego kontaktu, my zawsze trzymaliśmy się w czwórkę, ale wiem, że łączyła cię dość bliska relacja z Mido.

On żyje wiesz? SUPRISE!

Ciekaw jestem co czułeś gdy kopnąłeś tą piłkę, która zabrała twojego chłopaka, a przepraszam byłego chłopaka nie wiadomo gdzie...

On ci ufał wiesz?

Myślałeś, że byłem dla ciebie taki wredny tylko przez wzgląd na mój nowy wizerunek... teraz wiesz, że nie wszyscy stali się zimnymi draniami w tej Akademii

Midori powiedział, że niedługo się spotkamy, może być na meczu, ale wiesz, jestem znowu miłym sobą, więc nie powiem, że bardzo chciałbym zobaczyć twoją minę gdy zobaczysz ten zawód w jego oczach...

Bye, Gran!

Hiroto poczerniało za oczami, i zemdlał, cały czas widząc te zaszklone czarne oczy.

************************************

Pan Kira czytał list z zapartym tchem, opierając się o blat biurka

Ohayo Otousan!

Powiem wprost, odchodzę z Akademii, zapytaj się dwójki mistrzowskich kapitanów, dlaczego.

Byłeś dla mnie jak ojciec, i nadal jestem, ale nie mogę udawać kogoś, kim nie jestem, patrzeć na plan pozbycia się mojego przyjaciela, i widzieć jak prawie umiera inny.

To dla mnie za dużo, zmieniłeś się, i przykro mi, że muszę to napisać, ale liczę, że gdy już będzie po wszystkim, to zakuty w kajdanki ZROZUMIESZ swój błąd...

A może cię nie doceniam... I już go zrozumiałeś?

Nawet jeśli to zdajesz sobie sprawę, że już za późno i, i tak spotkamy się na boisku, po wrogich stronach tato...

Dołączam do listu mój meteoryt, nieużywany, tak dobrze słyszysz...

Tak, więc do zobaczenia!

Suzuno Fuusuke

Krople spadały na list jedna po drugiej, ukazując smutek i żal za swoje czyny, robił to bo kiedyś stracił syna...

Teraz znów stracił dwóch...

><><><><><><><><><><><><><><><><

o Jak wyglądała ta legendarna kłótnia ognia i lodu?

· I jak tak naprawdę kiedyś wyglądały relacje naszych bohaterów?

o W następnej części cofniemy się do przeszłości, którą tak bardzo niektórzy chcieliby zmienić...

· Ale, Czy można zmienić przeszłość?

Przesyłam całusy!

~Wasza Reicia<3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top