11
Per. Niemcy
Nie wierzę. Polen chciała się zabić przez Armenię. Po chwili przestała płakać.
- Miłość jest beznadziejna, tak jak ja.
- powiedziała.
Nie wiedziałem co powiedzieć jednym słowem zatkało mnie.
- Dlaczego tak sądzisz?
- ....- Polen milczała . Coś ją gnębi ale nie chcę powiedzieć.
- Chcesz herbaty?- zapytałem z ciepłym uśmiechem . Pokiwała głową na tak. Zaczynam się o nią bardzo martwić . Wstałem i wyszłem z pokoju żeby zrobić jej napój .
Per. Polski
Wyszedł z pokoju . Również wyszłam bo potrzebowałam skorzystać z toalety . Zeszłam na dół. Chłopak stał przy blacie czekając aż się woda za gotuję.
- Niemcy? Gdzie jest łazienka?- spytałam niepewnie.
- Na górze po prawej.
- Dzięki.
*Skip time*
Myłam ręce. Coś mnie pod kusiło żeby otworzyć szafkę . Zajrzałam do środka i ujrzałam to co potrzebowałam. Żyletki. Mam nadzieję że nie zauważy jak zniknie jedna . Przyłożyłam żyletkę do skóry i przeciągnęłam ostrze. Po moich policzkach skapywały łzy , a na rękach pojawiła się krew. Tego mi brakowało. Zrobiłam jeszcze tak parę razy. Zabandażowałam rękę i wróciłam do pokoju w którym byłam wcześniej. Niemcy już czekał w łóżku z herbatą. Poklepał miejsce obok siebie, na znak żebym usiadła. Przytulił mnie mocno do siebie. Inaczej czuję się w jego towarzystwie , tak dobrze. Wtuliłam się w niego jeszcze bardziej. On zaczął mnie głaskać . W końcu natrafił na rękę gdzie miałam wcześniej zrobione rany . Syknęłam z bólu. Mam nadzieję że nie usłyszał.
- Polen ales gut? - zapytał zmartwiony
- Tak , a teraz wybacz, ale idę do domu. Pa.
- Polen za czekaj.- wziął do ręki kubek z ciepłym napojem - Trzymaj to dla ciebie. Kubek oddasz przy najbliższej okazji.
- Dzięki.- i wyszłam z jego domu. Czułam jak moją twarz oblewa rumieniec. Słodki ten Niemcy.
-Wait please com back. Kobieto o czym ty myślisz. To jest syn twojego największego wroga, zapomniałaś?- kłóciłam się sama ze sobą . W myślach oczywiście, bo inaczej sąsiedzi pomyśleli by że jestem nienormalna. Nawet nie zauważyłam jak wchodzę do domu.
- Pol'sha gdzieś była?- zapytał Rosja siedzący na kanapie z Ukrainą. To cud że się nie kłócą.
- Nie ważne- odpowiedziałam od niechcenia i ruszyłam w stronę pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi i walnełam się na łóżko. Włączyłam telefon i ubrałam słuchawki. Odpaliłam piosenkę "Another Love". Bardzo ją lubię, a szczególnie dla tego, że zawsze przy niej płaczę. Mogę wypuścić z siebie całe emocje. Zaczełam rozmyślać o Niemcu . W sumie jest słodki, wrażliwy, miły, odważny , bogaty, silny, mądry, przystojny, czuły kurwa no ideał.
-POLSKA NIE MOŻESZ!!- znowu ten sam głos rozsądku w mojej głowie.- Już raz cię zranił, nie mogę pozwolić, żebyś znowu prawie się przez NIEGO zabiła lub wylądowała w psychiatryku ZNOWU!!!-wykrzyczał głos rozsądku .
- Dobra weź stul pysk. Polska go kocha tak samo jak MY!- nie no super dołączył się głos serca. Już wiem, że mam zjebany dzień przez nich.
-Nie może go kochać!
-Może go kochać!
-Nie, nie może!
-Tak, może!
-Nie!
-Tak!
-Nie!
-Tak!
-Zamknijcie się obydwoje. - wyszeptałam płacząc. Nie poskutkowało.- DOŚĆ!!!!- krzyknęłam . W końcu przestały się kłócić. Miałam chwilowy spokój. Usłyszałam pukanie do drzwi.
-Lengyelország otwórz!- wytarłam mokre policzki o rękaw mojej bluzy, wstałam i otworzyłam drzwi . W nich stał mój brat Węgry.
- Słucham paprykarzu. Czego dusza pragnie?
- Niczego, usłyszałem krzyk i poszedłem sprawdzić co się dzieje.... Czekaj czy ty płakałaś?- zapytał krzyżując ręce na piersi.
-Węgry wydaje ci się. A teraz wybacz, ale mam dużo pracy.- zamknęłam drzwi przed nosem. Popatrzyłam na biurko na którym stał kubek z gorącą herbatą od Niemca. Wypiłam kilka łyków. Bardzo dobra . Wzięłam się do pracy. Po chwili przyszła mi wiadomość od Niemca.
Niemcy 🇩🇪
-Hallo Polen. Chcesz się spotkać jutro o 16?
14:12
______________________________________
Słowa: 586
Ta książka zmartwychwstała. Podejrzewam że wrócę do pisania jej.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top