NaLu część. 10

Wszędzie były kwiaty, nigdzie nie było już mroku i skał. Alis znajdowała się w lesie, pięknym, zielonym lesie. Drzewa były wysokie, ale nie przekraczały 20 metrów, wokół dziewczyny rosło pełno kolorowych kwiatów. Ich zapach przypominał brunetce, o matce i o tym jak kiedyś było dużo kwiatów w domu. 

Dlaczego jestem na łące? Przecież przed chwilą byłam w środku wielkiego, starego, podziemnego miasta! 

Pomyślała fioletowo oka, ale nie nacieszyła się za długo spokojem. Cały las zaczął płonąć, a zza płomieni wyszedł nieziemsko przystojny mężczyzna. Na biodrach młodzieńca była przepasana chusta, która ciągnęła się po całym umięśnionym torsie blondyna. Dopiero teraz nasza bohaterka zauważyła, że chłopak jest w jej wieku. Nie było by nic w tym dziwnego, gdyby nie to że nastolatek na plecach miał skrzydła.

Co jest...dla czego on ma skrzydła?!

-Mam skrzydła, bo to dar od boga. 

-Skąd...po co ty....

-Czytam w myślach złotko, a jestem tu po to aby ciebie przetestować. 

-Przetestować? Niby co?

- Twoje umiejętności i duszę.

- Już ci wierze...a teraz aniołku muszę cię rozczarować. Nie jestem magiem.

- Poprawka nie jesteś zwykłym magiem.- cmoknął w jej kierunku. 

-A czemu tak sądzisz? Hymmmmm

-Bo normalnie, to już każda kobieta ślini się na mój widok. A ty nie.

-Może dlatego, że jestem normalna? 

- No właśnie nie! Wręcz przeciwnie, jesteś nie normalna!

Dzięki?

-Jestem Potos, bóg i uosobienie miłosnego pożądania, pragnienia, oraz tęsknoty.

-A ja jestem Alisos, jestem boginią wiatru i zaraz przedmucham cię po całym tym lesie.

-Brzmi kusząco...- zielonooki uśmiechnął się seksownie,a na twarzy Alis pojawił się rumieniec.

- Jesteś zboczony!- oburzyła się.

-Jestem ludzkim pożądaniem, czego się spodziewałaś? Wiecznego prawiczka?

-Jesteś prawiczkiem.

-A ty skąd to możesz wiedzieć?

- Czuje, jestem wyjątkowa.

- W to nie wątpię, ale jak? I przestań udawać, że nie jesteś magiem bo czuję twoją magię na kilometr.

-Chyba koniec maskarady...- czekoladowo-włosa westchnęła i wzięła głęboki oddech. Jej włosy rozjaśniły się, a jej oczy zabłyszczały. Na całym ciele dziewczyny pojawiły się magiczne, złote drobinki. Na plecach widniejący tatuaż zamienił się w czarne, motyle skrzydła. Przed oczami chłopaka ukazałą się śnieżno- włosa nastolatka, z fioletowymi oczami. Na jej ciele widniały różne złote znaki, a cała była odziana w złotą, przewiewną sukienkę, na tyłach której wyłaniały się duże, czarne motyle, skrzydła.- To prawdziwa ja...jestem magiem natury. Wyczuwam wszystkie żywe organizmy i wszystkie związane z nimi odczucia. Dlatego wiem, że nie współżyłeś nigdy z żadną kobietą.

-No to mnie zdziwiłaś, ale zaliczyłaś dzięki temu pierwszy test. Czyli duszy, pokazując swoje prawdziwe oblicze byłaś w stanie mi pokazać twoje prawdziwe ja. Teraz czas na test umiejętności.

-Czyli czas, abym ci spuściła niezły łomot?

-Tak, no to zaczynasz.- Tak jak powiedział dziewczynie, tak ona zrobiła. Wzbili się w powietrze i zaczęli walczyć. Nie wiedzieli w tedy, że ich walka nie jest walką a próbą którą uknuła matka Potosa. Nie wiem czy wiecie, ale bóg nie może się zakochać w byle kim. A Alis była obserwowana przez Afrodytę (matka Potosa) już od paru miesięcy. Kobieta chciała jak najlepszej partii dla swojego syna, tylko czy wszystko pójdzie po jej myśli?

-Kto by pomyślał, że spotkają się w takich okolicznościach.- zaśmiała się Afrodyta do stojącego na przeciwko niej zwierciadła.

-----------------------------------------------------------

Bożeeeee Kisielujeeeeee!
Ja wiem,że wszystko takie pokręcone...ale ja sama nie jestem normalna, więc się nie dziwcie XD 

Ktoś zostawi gwiazdkę dla motywacji ? ^^



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top