Rozdział 12: Poza kontrolą

   Laura, Filip i Kasia wracali szybko, wcale nie ciesząc się już otoczeniem przyrody. Wręcz przeciwnie – mocne bicie serc sprawiało, że wysoka temperatura jeszcze bardziej dawała im się we znaki, a niewygodne do pokonywania pagórki stanowiły niepotrzebną, dodatkową trudność. Z twarzy Laury nie schodził płaczliwy wyraz bezradności pomieszanej ze wściekłością. Kasia wyglądała na zupełnie załamaną swoim przewinieniem. Z kolei Filip myślał intensywnie, jak rozwiązać zaistniały problem. W głębi ducha nie martwił się tak bardzo jak dziewczyny. Był bardziej rozczarowany tym, że znowu pojawiły się jakieś komplikacje.

– Musimy jak najszybciej powiadomić Igora i Adama – ponownie powiedziała Laura, próbując złapać oddech. Przyjemne odprężenie spowodowane spożytym alkoholem dawno odeszło w niepamięć.

– Wiesz, myślę, że to nie jest dobry pomysł – Filip stanął, przytrzymując dziewczynę za ramię. – Oni też zasługują na to, żeby się wyspać.

– Wyspać? – powtórzyła za nim rozgniewana. – Wyśpią się po to, żeby obudziła ich policja?

– Spokojnie... – przemówił chłopak, spoglądając jej w oczy. – Pomyśl. Czy policja tak działa? Myślisz, że od razu będą namierzać jej numer? Szczerze wątpię. Może nawet jeszcze nie przyjęli zgłoszenia.

– Sugerujesz, że moja mama ma nas tak bardzo w dupie? – zapytała Laura do reszty rozzłoszczona.

– Nie – zaprzeczył chłopak spokojnym tonem. – Sugeruję, że polska policja ssie pałę. Ponadto nie jesteśmy zbiegami na światową skalę. Nie będzie ich to aż tak piliło, żeby nas znaleźć.

   Laura przez chwilę zamilkła, zastanawiając się nad słowami chłopaka.

– No, nie wiem – powiedziała w końcu. – A co jeśli Kaśka po prostu podała komuś naszą lokalizację?

   Po tym pytaniu oboje zwrócili wzrok na dziewczynkę. Przez cały czas Kasia przyglądała się ich wymianie zdań w milczeniu. Jednak w końcu dopuszczona do głosu przemówiła:

– Z nikim się nie kontaktowałam. A jeśli ma to w czymkolwiek pomóc, bo nie daliście mi powiedzieć, telefon nie miał zasięgu. Dopiero wtedy w kieszeni musiał połączyć się z siecią... – przełknęła łzy spowodowane myślą o utraconym urządzeniu, które było jej najcenniejszym skarbem, nie tylko na tej wycieczce.

   Przez chwilę zapadła cisza, którą wypełniało gorączkowe myślenie pozostałej dwójki.

– No nie wiem, Filip – Laura z żalem wyrażała swoje obawy, bo jej również nie było w smak tak szybko ruszać dalej. – Znam moją mamę. Skoro się dodzwoniła, był sygnał. Na pewno od razu powiadomi o tym policję. Kasia ma tylko dwanaście lat... Mogą szukać jej znacznie pilniej niż nas.

– Myślę, że Laura ma rację – dziewczynka nieśmiało poparła starszą siostrę. – Powinniśmy iść dalej – dodała, mając nadzieję, że to ostatecznie przekona ich o tym, że wcale nie chce zostać złapana.

– Kurwa – zaklął Filip. – Już więcej nie będę cię bronił – zwrócił się gniewnie do dwunastolatki, która jedynie karnie zwiesiła głowę.

   Laura zerknęła na zegarek. Było niemal kwadrans po piętnastej. Odezwała się dyplomatycznym tonem:

– Dajmy im pospać jeszcze godzinę. Ale nie dłużej. W tym czasie możemy coś zjeść i spakować swoje rzeczy.

   Pozostała dwójka przystała na ten pomysł. Trudno było im wymyślić cokolwiek lepszego.

***

   Igor spał głęboko, nie mając żadnych snów – tak jak lubił najbardziej. Niestety minusem tego rodzaju snu jest nieprzyjemne wrażenie po obudzeniu, że zasnęło się ledwie przed sekundą. Kiedy usłyszał, że ktoś wymawia jego imię, poczuł dotkliwe rozczarowanie, a nawet złość. Wcale nie miał ochoty przerywać swojego zasłużonego odpoczynku. Adam, choć czuł się nieco bardziej wypoczęty od swojego towarzysza, również niechętnie podniósł się do pozycji siedzącej.

   Laura i Filip wyglądali na tyle poważnie, że nie sposób było bagatelizować ich słowa o tym, że muszą porozmawiać. Dziewczyna i chłopak mieli w sobie na tyle empatii, by pozwolić pozostałej dwójce wstać, napić się i coś zjeść. W międzyczasie Igor i Adam zerkali na nich podejrzliwie, ale byli zbyt głodni i spragnieni, by od razu dopytywać. Kasia trzymała się na uboczu, infantylnie grzebiąc patykiem w piachu.

   Z początku Igorowi wydawało się, że nie usłyszy już żadnej gorszej informacji od tej, że siostra Laury wypiła jego colę. Szczerze się zezłościł, ponieważ dotychczas nie miał w ekipie żadnej konkurencji, jeśli chodzi o zamiłowanie do słodkich napojów. Niestety bardzo się mylił. Kiedy dowiedział się o incydencie z telefonem, opróżniona puszka coli wydawała się już jedynie nic nieznaczącą błahostką. Chłopak nie miał jednak okazji, by dać upust swoim emocjom, ponieważ od razu musiał rzucić się do przytrzymywania Adama, który wpadł w prawdziwy szał.

   Wysoki nastolatek krzyczał wściekle na dziewczynkę, wyzywając ją od głupich gówniar i wygrażając, że teraz to jej się dostanie, co do reszty zrujnowało atmosferę w grupie. Kasia ponownie zalała się łzami, czując, jak jej opuchnięte powieki i podrażnione spojówki pieką niemiłosiernie. Poczucie winy, upokorzenie i odrzucenie, które ciążyły jej na sercu, w końcu osiągnęły maksymalne stężenie, które postanowiła zwerbalizować:

– To idźcie beze mnie! – krzyknęła. – Skoro jestem taka fatalna, to mnie tu zostawcie! Przecież to ja jestem waszym głównym problemem i wszystko psuję? Laura pewnie miała nadzieję, że chociaż w wakacje nie będzie musiała opiekować się swoją młodszą siostrą, której nienawidzi! Pójdę do miasta i sama zgłoszę się na policję, a wy idźcie dalej! Nikomu nic o was nie powiem!

   Krzyk dziewczynki zagłuszył nawet wrzaski Adama. Nastolatkowie na moment struchleli. Nie wiedzieli, co jej odpowiedzieć. Z całą pewnością rozwiązanie, które zaproponowała Kasia, jakkolwiek kuszące, nie było tak proste. I nawet ona sama zdawała sobie z tego sprawę. Tak naprawdę wcale nie miała ochoty opuszczać starszej trójki i spotykać się ze wściekłością swojej mamy. Bała się policji i konsekwencji ucieczki. Szczerze sama miała również nadzieję na to, że w dalszym etapie eskapada dostarczy jej ciekawszych wrażeń, zupełnie różnych od wakacji jak co roku spędzonych w domu. Przecież nigdy nigdzie nie wyjeżdżali.

– Dobra, dajcie jej spokój – powiedziała Laura, na której słowa siostry wywarły największe wrażenie, a w obliczu gniewu Adama instynktownie zaczęła ją bronić. – To ja za nią odpowiadam. To jeszcze zwykły dzieciak. Nie dopilnowałam jej. Więc jeśli Adam chce komuś przywalić, to powinien przywalić mnie.

– Nikomu nie chcę przywalić – zdziwił się chłopak. Dopiero po tych słowach Igor przestał go przytrzymywać.

– Serio? – zapytał Filip z przekąsem. – To po co się tak rzucałeś? – stanął w bohaterskiej pozie pomiędzy chłopakiem a dziewczynami.

   Twarz Adama oblała się piekącym rumieńcem wstydu. Zamarł, uciekając spojrzeniem od reszty.

Coś jest ze mną nie w porządku, pomyślał.

   Nie martwiła go już młodsza siostra Laury ani to, co zrobiła. Zaczął obawiać się swojego gniewu. Czy to możliwe, by stawał się kimś, kogo szczerze nienawidził? Początkowo wybuchy wściekłości były satysfakcjonujące. Wymierzył sprawiedliwość podczas starcia z ojcem, a następnie dał nauczkę Bartkowi. Jednak czy powinien grozić dwunastolatce, która sprawia wrażenie, jakby miała zespół Aspergera?

– Przepraszam – powiedział najpierw do Laury, a następnie do Kasi. – Po prostu bardzo się zezłościłem...

   Dziewczynka przestała płakać i pociągnęła głośno nosem.

– Jesteśmy teamem – stwierdziła Kasia cicho. – Nie możemy się na siebie tak złościć, nawet jak ktoś nawali.

– Masz rację, Kasiu – odpowiedział jej chłopak. – Nie możemy.

***

    Po pospiesznym posiłku z żalem spakowali plecaki i zwinęli namioty. Musieli na nowo podzielić bagaż, mając wrażenie, że jest jeszcze cięższy niż poprzednio. Wodę z baniaków porozlewali do mniejszych butelek, aby ułatwić sobie dźwiganie. Wyraźnie czuli, że tak szybka kontynuacja wędrówki jest ponad ich siły – nie zdążyli ani porządnie się wyspać, ani zregenerować sił, ani też w pełni odetchnąć psychicznie. Nie mieli wyboru – pozostanie tak blisko miejsca, w którym logował się telefon Kasi, było po prostu zbyt ryzykowne.

    Nawet nie zdawali się sobie sprawy, jak słuszną decyzję podjęli. Gdy opuszczali swoje obozowisko o godzinie osiemnastej, w województwie dolnośląskim rozdźwięczały się telefony. Wszyscy zaczęli dostawać SMS-y – child alert informował o zaginięciu czterech siedemnastolatków i jednej dwunastolatki.

***

    Niestety, kolejny odcinek wędrówki zdawał się być jeszcze bardziej wymagający od poprzedniego. Chociaż tym razem dokładnie widzieli ziemię, po której stąpają, nie sposób było uniknąć wysokich podejść, które z tak dużym obciążeniem zmuszały ich do bardzo częstych postojów, żeby złapać oddech. Postanowili nie iść żadnym głównym szlakiem, dlatego musieli przedzierać się po nierównym podłożu, wśród drzew, kamieni i krzewów.

   Wędrowanie po bezdrożach miało pewne atuty – napotykali rozmaite atrakcje. Kilka razy natrafili na szkielety dzikich zwierząt, a nawet na pozostałości po innych, dzikich obozowiskach. Najwięcej stresu przysporzyło im dwukrotne przejście przez drogę asfaltową, którego nie sposób było uniknąć.

   Postanowili odbić bardziej na zachód niż planowali. Mieli nadzieję, że w ten sposób zmylą kierunek ewentualnego pościgu. Ich celem był Wodospad Młoty – atrakcja turystyczna, do której chcieli dotrzeć po zmroku, mając nadzieję, że wówczas w okolicy nie będzie już żywej duszy. Ze względu na to mogli wcale się nie spieszyć i odpoczywać tyle, ile potrzebują. Po noclegu w pobliżu wodospadu mieli ruszyć już prosto na południe, mijając najpierw schronisko, a następnie szczyt Jagodna. Liczyli, że po przekroczeniu czeskiej granicy w końcu będą mogli odetchnąć.

    Przez znaczny czas wędrówki w grupie panował refleksyjny nastrój. Mało kto się odzywał, ponieważ każdy był pogrążony we własnych rozmyślaniach. Kasia zastanawiała się, jak może zrekompensować reszcie swoje przewinienie. Czuła dotkliwe poczucie winy i miała do siebie żal o to, że uległa tak głupiemu impulsowi przeglądania sieci. Niewyspany i głodny Igor odmierzał czas do kolejnych przekąsek w trakcie postojów. W głębi ducha miał nadzieję, że tak intensywny wysiłek fizyczny znajdzie odzwierciedlenie w jego smuklejszej sylwetce. Adam wciąż czuł się winny swojej impulsywnej reakcji. Z jednej strony nadal był zły na młodszą siostrę Laury, z drugiej jednak zastanawiał się, w jakim stopniu nieświadomie powiela toksyczne schematy zachowania swojego ojca. Filip frustrował się kolejną tułaczką, która oddalała go od błogiego lenistwa i uciech, o których fantazjował w ciągu minionych tygodni. Z kolei Laura biła się z myślami, na ile powinna wierzyć Kasi i jak ostatecznie upewnić się, czy dziewczynka mówi prawdę.

   Ostatni postój wypadł o godzinie dwudziestej. Od wodospadu dzieliło ich około kilometra. W oddali słyszeli głosy turystów, śmiechy rodzin i dorosłych. Postanowili trzymać bezpieczny dystans aż do całkowitego zmroku. Widoczność księżyca, który pokazał się już na niebie, była jeszcze mniejsza niż noc wcześniej. Sierp malał stopniowo, dlatego wiedzieli, że nie będą mogli liczyć na jego światło. Zatrzymali się na gęsto porośniętym wzniesieniu.

– To może wódeczki? – zagadnął Igor, który podczas szperania z nudów w swoim plecaku, natrafił na transparentne szkło z etykietą Finlandii. Postanowił ją wyciągnąć, żeby zachęcić towarzystwo.

   Co oczy widzą...

– Właściwie, czemu nie – dość szybko zadeklarował się Filip, który miał silną potrzebę zrobienia czegoś przyjemnego.

– Noo... Dobra – powoli przekonała się Laura. To pierwszy raz, gdy miała napić się wódki po feralnej imprezie na Reja. Miała nadzieję, że alkohol zagłuszy delikatny, pulsujący ból, który znów pojawił się w zrastającej kości jej ręki.

   Adam przez chwilę chciał zaoponować. W końcu mieli w perspektywie jeszcze kawałek do przejścia i namioty do rozbicia. Wewnętrzny instynkt samozachowawczy nakazał mu jednak nie ugłaśniać swoich obiekcji. Ostatecznie on również uległ pokusie uczucia odprężenia po wyczerpującym wysiłku fizycznym.

   Kasia spoglądała na nastolatków wygłodniałym wzrokiem, gdy rozlewali wysokoprocentowy alkohol do kubków emaliowanych.

– Może damy jej chociaż trochę? – zapytał Igor. – Zaraz znowu powie, że się nudzi i pobiegnie nagabywać przypadkowe osoby na szlaku.

   Dziewczynka prychnęła oburzona, ale Laura najwidoczniej uznała, że jej przyjaciel mówi z sensem, ponieważ osobiście nalała siostrze do plastikowego kubeczka równowartość kieliszka wódki. Podświadomie liczyła, że taki gest rozwiąże małej język i dzięki temu upewnią się, czy rzeczywiście do nikogo nie dzwoniła.

   Kasia zrobiła wielkie oczy i poczuła, jak serce wali jej z podekscytowania. Ochoczo chwyciła podawany kubeczek, będąc pewna, że starsza siostra nie gniewa się na nią już tak bardzo jak wcześniej.

– W takim razie w końcu zdrowie, za naszą ucieczkę – powiedział uroczyście Filip, obolały podnosząc się z ziemi. – Oby ten toast przynajmniej na jakiś czas przerwał nasze pasmo niepowodzeń!

– Zdrowie! – zawtórowali mu pozostali, wypijając ciepłą wódkę do dna.

   Ich twarze wykrzywiły grymasy i szybko sięgnęli po wodę, aby przepłukać nieprzyjemny posmak alkoholu w ustach. Nie minęło jednak zbyt wiele czasu, by rozlali drugą, trzecią, a później czwartą i piątą kolejkę.

***

    Poza pierwszym toastem Laura nie pozwoliła wypić Kasi więcej alkoholu. Już i tak poczuła wyrzuty sumienia po tym jednym kieliszku. Przed oczami stanęła jej wyobrażona, pełna rozczarowania mina matki. Nie miała ochoty na takie towarzystwo przez resztę wieczoru. Nie przewidziała jednak tego, że w pewnym momencie straci kontrolę nad tym, co robi jej siostra, a nawet nad tym, co robi ona sama.

   Kiedy dziewczyna obudziła się rano, było już całkowicie jasno. Jej język okazał się suchy jak wiór, a głowa nieprzyjemnie pulsowała tępym bólem w okolicach obu skroni. Próbowała podnieść się do pozycji siedzącej, ponieważ leżała pod drzewem na karimacie. Po tym jednak, jak dźwignęła się na prawym ramieniu, świat nieprzyjemnie zawirował, doprowadzając ją do silnych mdłości. Osunęła się powoli na plecy i przymknęła oczy. Gdy dyskomfort w żołądku odrobinę zelżał, z trudem przełknęła gęstą ślinę i obróciła głowę najpierw w prawo, a później w lewo.

   Ku zaskoczeniu siedemnastolatki znajdowali się w tym samym miejscu, w którym zaczęli pić – na wzniesieniu pośród drzew. W oddali znów było słychać odgłosy ludzi idących szlakiem, a nawet szczekanie psa. Wszyscy oprócz Laury jeszcze spali, a przynajmniej takie sprawiali wrażenie. Jak widać, nie zdołali rozstawić namiotów – zresztą, i tak nie było na nie miejsca. Zamiast tego musieli częściowo wybebeszyć plecaki, których zawartość walała się wokół w nieładzie.

   Kasia leżała na boku najbliżej Laury, odwrócona plecami do dziewczyny. Ktoś musiał oddać jej swoją karimatę albo dziewczynka sama ją sobie wzięła, wykorzystując okazję.

To byłoby do niej podobne, pomyślała Laura.

   Dalej za siostrą dziewczyna dostrzegła Adama śpiącego na plecach. Oddychał głośno, pochrapując. Laura chyba nigdy nie widziała go tak spokojnego jak teraz we śnie, dlatego na dłużej zawiesiła na nim wzrok. Zastanawiała się, czy kiedykolwiek zdoła w pełni mu zaufać. Impulsywność Adama przywodziła jej najczarniejsze wspomnienia, gdy ojciec jeszcze nie odszedł.

Czy kiedyś też był takim chłopakiem? Dlaczego się z tego nie wyrasta?

   Po drugiej stronie spał Igor, który przeciwnie do Adama, wyglądał dość mizernie – prawdopodobnie męczyły go mdłości.

A gdzie jest Filip? Laura nie widziała go ani po prawej, ani po lewej stronie.

   Unosząc nieco głowę, co było nie lada poświęceniem, ponad stopami dostrzegła chłopaka w oddali. Tak, jak przypuszczała, to właśnie on spał na gołej ziemi, mając pod ciałem jedynie bluzę polarową.

Ale co właściwie się wydarzyło?

   Dziewczyna ponownie zamknęła oczy i wytężyła swój skołowany mózg. W którym momencie urwał jej się film? Pamiętała, że Kasia chciała napić się kolejną kolejkę, ale powiedziała jej, że nie może, bo jest za mała. Później wypytywali ją jeszcze o ten telefon. Brzmiała wiarygodnie, tłumacząc się. Dlatego przeszli do omawiania planów na kolejny dzień. Później już tylko narzekali na zmęczenie wędrówką.

   Adam nie chciał już pić, ale Igor dynamicznie uzupełniał puste kubki i jakoś nikt nie potrafił oprzeć się pokusie, żeby wypić więcej...

   Następnie umysł Laury przeskoczył do schodzenia w ciemności po stromym zboczu. Filip trzymał ją za rękę, a ona trzymała Kasię. Śmiali się z tego, że Igor potknął się i wywalił. Dokąd właściwie szli? Przypomniała sobie prysznic lodowatej wody. Dotknęła włosów – były suche, ale delikatnie skręcone i poplątane.

– Ale zajebiście było nad tym wodospadem – odezwał się Filip ochryple, widząc, że Laura już nie śpi.

   Chłopak wstał z ziemi i przeciągnął się z bolesnym wyrazem twarzy. Coś nieprzyjemnie chrupnęło mu w plecach.

– Kurwa – odpowiedziała mu dziewczyna. – Prawie nic nie pamiętam – musiała dać wyraz wewnętrznemu niepokojowi.

– Spokojnie – powiedział Filip, który wydawał się już całkiem rześki. – Nic się nie stało. Oprócz tego, że zgubiliście się gdzieś z Igorem. Ale w końcu was znaleźliśmy. Byliście całkowicie napruci, ledwo staliście na nogach.

   Podczas opowiadania Filip wyjmował z plecaka kuchenkę turystyczną i prowiant. W dobrym humorze zaczął szykować śniadanie.

   Laura nie wydawała się pocieszona. Właściwie to chłopak zasiał w niej jeszcze większy niepokój. Zerknęła na zegarek.

Co? Było niemal południe.

   Rozmowa pomiędzy nastolatkami i krzątanina Filipa obudziły najpierw Adama, a następnie Igora. Widząc ich zarazem blade i wilgotne od potu twarze, od razu można było wywnioskować, kto jest w najlepszej kondycji spośród całej czwórki.

   Kasia nadal leżała w bezruchu, ale jej bok unosił się rytmicznie, dlatego postanowili dać jej spokój.

   Filip zrobił każdemu kubek mocnej herbaty, choć najpierw w ruch poszły butelki z wodą. Chłopak rozdał także czerstwe pieczywo i kabanosy. Sam zajadał się nimi ze smakiem, ale reszta nie podzielała jego apetytu. Laura powoli skubała palcami bułkę, po której przełykaniu dotkliwie czuła, jak każdy kawałek bardzo powoli opada na dno jej podrażnionego żołądka. Kiedy jednak wzięła kilka łyków ciepłej, gorzkiej herbaty, poczuła się nieco lepiej.

   Adam również zmusił się do jedzenia, ale Igor po pierwszym kęsie gwałtownie zerwał się na nogi. Przebiegł krótki dystans i obficie zwymiotował pod jednym z drzew. Odgłosy torsji sprawiły, że reszta również automatycznie musiała walczyć z mdłościami.

   Niespodziewanie Kasia wychyliła się poza karimatę i zwymiotowała obok siebie. Zawstydzona wstała i przesunęła swoje legowisko z dala od treści żołądkowych.

   Laura przyglądała jej się uważnie. Przez twarz dziewczyny przebiegło chyba z pięć różnych emocji.

– Niedobrze ci? – zapytała podejrzliwie młodszą siostrę.

– Nice, Sherlock – powiedział Igor, który wracał na swoje miejsce z wyrazem ulgi wypisanym na twarzy – przed chwilą rzygała, jakbyś nie zauważyła.

– Świetnie – stwierdziła Laura załamana. – Upiłam swoją dwunastoletnią siostrę.

– To nie twoja wina – słabym głosem powiedziała Kasia, czując się zobowiązana do podtrzymania Laury na duchu po tym, jak ostatnim razem starsza siostra się za nią wstawiła. – Sama sobie wzięłam, jak nie patrzyliście – po tych słowach wstała i odeszła kawałek, znowu wymiotując.

   Kiedy wróciła, Filip podał jej swój kubek z wodą, w której rozpuścił elektrolity. Dziewczynka wyglądała równie koszmarnie co Igor.

– No cóż – powiedział Adam, który zdążył już posilić się śniadaniem na tyle, aby odzyskać część sił witalnych. – Ci, którzy nie pamiętają Wodospadu Młoty – w tym momencie wymownie spojrzał na Laurę – niech żałują, bo już tam nie wrócimy. Niedługo trzeba się zbierać, a na szlakach znowu roi się od ludzi.

– Mmmm, kac, ze trzydzieści stopni w cieniu i zakwasy życia w łydkach, moje ulubione – powiedział Igor z przekąsem. Po zwymiotowaniu poczuł się jednak znacznie lepiej. Miał wielką nadzieję, że ten stan się utrzyma.

   Gdy wszyscy napili się wystarczająco i zjedli choć odrobinę śniadania, rozpoczęli pakowanie. Zużyli większość zapasów wody, ale pocieszała ich perspektywa pobliskich, górskich strumieni, w których chcieli napełniać swoje butelki filtrujące. W duchu modlili się o to, by filtry działały jak należy, ponieważ zatrucie pokarmowe zdecydowanie nie widniało na liście ich wakacyjnych przygód. Musieli na nowo podzielić bagaże, bo Kasia była zbyt słaba, żeby nieść tyle samo co wczoraj. Większą część wziął Filip, a pozostałość podzielono pomiędzy resztą nastolatków.

***

   Ruszyli zmęczeni fizycznie, ale o dziwo i tak w lepszych humorach. Nadal pozostawali nieuchwytni. Dziś zdecydowanie mieli nastrój do żartów i wygłupów. Raz po raz ktoś naśladował wymiotującego Igora, teatralnie trzymając się za brzuch i wybałuszając oczy, co bardzo bawiło Kasię. Wciąż jednak teren był nierówny i musieli iść stromo pod górkę lub z niej schodzić, robiąc częste postoje. Wyprawy nie ułatwiał również nieustępliwy upał, który nieco mniej odczuwali w leśnej gęstwinie.

   Najlepszą kondycją odznaczali się Filip i Adam, którzy przez większość czasu trzymali się na przedzie. Za nimi szła Kasia, później Laura, a na końcu Igor, który bardzo łatwo się zasapywał.

   Po drodze ktoś wpadł na pomysł, by umilić sobie czas śpiewaniem Męskiego Grania. Kiedy mogli zatem złapać oddech, przekrzykiwali się, fałszując „Ja nie chcę iść pod wiatr, gdy wieje w dobrą stronę. Nie chcę iść, gdy w ręku mam tygodnie. Takie to miłe, takie to miłe!". Sami nie wiedzieli, skąd przypałętała im się ta piosenka, bo na co dzień uważali ją za boomerską.

   W trakcie jednego z postojów Laura i Igor zatrzymali się w znacznej odległości od reszty. Obojgu chciało się pić, dlatego sięgnęli po butelki i brali duże hausty wody. Dziewczyna przycupnęła na kamieniu, zawieszając głowę na ramionach. Chłopak usiadł dziwnie blisko niej i nagle poczuła jego wilgotną od potu dłoń na swoim udzie.

– Co ty? – rzuciła automatycznie, odsuwając się.

    Igor wyglądał na zaskoczonego. Przecież nie wymyślił sobie tego, co działo się wczoraj, prawda? Po części go dziwiło, a po części nie, że nikt nie wspomina o tym, jak wpadli na pomysł nagiej kąpieli pod wodospadem. Dziewczyny chciały pluskać się w bieliźnie, ale kiedy każdy chłopaków zdjął bokserki. Laura również skusiła się na całkowitą goliznę. Sprzyjało temu słabe światło księżyca, od którego tamtej nocy znacznie jaśniej świeciły gwiazdy. Ostatecznie tylko Kasia została w bieliźnie i może to dobrze, bo byłoby to trochę dziwne, gdyby się rozebrała. W każdym razie mokra sylwetka Laury w półmroku zostawiła w pamięci Igora silny ślad. Nie silniejszy od namiętnych pocałunków, do jakich doszło pomiędzy nim a dziewczyną, gdy już częściowo ubrani oddalili się od reszty.

   Dopiero po chwili chłopak gorzko uświadomił sobie: ona nie pamięta. Szkoda, w opinii Igora to było bardzo romantyczne wspomnienie.

Może Laura ma do mnie słabość tylko, jak jest bardzo pijana? Pomyślał gorzko. Postanowił jej o tym nie uświadamiać, brakło mu odwagi.

   Ale dziewczyna wcale nie pamiętała tak niewiele, jakby mogło się wydawać. W trakcie wędrówki zdążyło wrócić do niej kilka zamglonych, żenujących wspomnień. W jej głowie pojawił się obraz: jak stali z Igorem mokrzy naprzeciw siebie, a on pochylił się ku niej...

***

– Nie wiedziałem, że masz taką mocną głowę – powiedział Adam do Filipa z uznaniem

– Po prostu piłem mniej od was – odpowiedział mu chłopak po chwili milczenia. Wcześniej zastanawiał się, czy chce dzielić się tą informacją. – Nie wiem, może jakiś instynkt samozachowawczy mi się włączył. Ale dzisiaj na pewno tego nie żałuję.

– Serio? – zdziwił się Adam. – I mimo to nie przeszkadzało ci, że Laura i Igor się ulotnili?

   Filip zrobił najpierw zdziwioną, a następnie urażoną minę. Rzeczywiście wczoraj nieco mniej interesował się Laurą, mając w pamięci nadal świeży sen z Dominikiem.

– Sugerujesz, że coś między nimi jest? – zapytał przyjaciela.

– Powiem tyle, na tej domówce, kiedy Laura złamała rękę, ewidentnie coś między nimi było – odparł Adam. Sam nie wiedział, po co to mówi. Czuł jednak dziwną satysfakcję.

   Kiedy ruszyli dalej, tylko Kasia była skłonna do dalszej rozmowy. Reszta jakby nagle straciła humor.


***


Dzięki za obecność! Kolejny rozdział za nami i jesteśmy coraz głębiej... w lesie. Jak widać, nasi bohaterowie nie mogą póki co nacieszyć się wolnością w taki sposób, w jaki sobie to wyobrażali. Ale z pewnością nie można odmówić im determinacji. No i te relacje stają się coraz bardziej skomplikowane... Jak myślisz, jak potoczy się to dalej?Zapraszam do kolejnego rozdziału. :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top