38
Po dość długim powrocie do zdrowia Helena wreszcie mogła dojść do siebie. Hans starał się jej pomóc najlepiej jak umiał i unikał tematu wojny jak ognia. Najbardziej co sprawiał, że czuł strach był świadomość, że jego brat może wpaść tu w każdej chwili. Po jednej z ostatnich ich rozmów uświadomił sobie, że Rainer nie ma zamiaru pogodzić się z Helena i być dla niej miły...
Niestety to czego Hans się obawiał nadeszło. Helena siedział zupełnie sama na łóżku i rozmyślała, jak uciec, gdy ktoś wszedł do pokoju. Myśląc, że to tylko Hans nie odwracając się rzuciła tylko "hej".
-Jak widać już ci lepiej- na dźwięk jego głosu podskoczyła i spojrzała w jego pełne nienawiści oczy- To dobrze. Mam dla ciebie ciekawe zajęcie. Wreszcie się na coś przydasz i może zmiękniesz.
-Nie podpiszę tej jebanej kapitulacji- powiedziała spokojnie, ale stanowczo nie spuszczając z niego wzroku. Ten tylko się uśmiechnął.
-Dobrze. A zatem ubieraj to i do roboty suko. Zacznij od podania herbaty. - rzucił jej strój służącej i wyszedł trzaskając drzwi. Zdziwiło ją, że był aż taki spokojny.
Kiedy została sama spojrzała na czarną sukienkę do kolan z białym fartuszkiem. Czyli tak chce się bawić? Dobrze. Helena powtarzała sobie w głowie, że jeszcze za to pożałuje. Jedyny plus w tej sytuacji jaki dostrzegła to możliwość poruszania się po posiadłości i odnalezienia wyjścia, którym mogłaby uciec.
Kiedy była gotowa powoli wyjrzała na korytarz szukając kogoś kto powie jej co ma robić. Pusto. Dziewczyna niepewnie postanowiła ruszyć na przód. Nie za bardzo wiedziała, czy postępuje słusznie idąc, może to jego podstęp?
Kiedy zalazła schody niemal zbiegła po nich, gdy ujrzał u ich spodu drzwi na zewnątrz. Była już tak blisko, lecz nim chwyciła za klamkę ktoś chwycił ja w talii i odrzucił na podłogę. Gdy podniosła wzrok spojrzała gniewnie na Rzeszę szczerzącego się do niej. Po chwili podniósł ja silnym szarpnięciem za rękę.
-A teraz podasz herbatę i deser szmato. -wysyczał jej groźnie do ucha i popchnął w stronę ogromnych drzwi, za którymi jak się okazało był salon. Przy stole siedzieli Giuseppe, Lucia, Shizuka i Ignac. Węgry i Słowacja na widok Polski zdziwili się i spuścili wzrok. Rzesza popchnął Polkę w stronę małego stoliczka, na którym stał imbryk z herbatą i filiżanki.
Dziewczyna położyła wszystko na tacę i zaniosła do ich stołu. Najpierw podeszła do Węgra. Ignac jedynie posłał jej smutne spojrzenie i odwrócił wzrok. Lucia tylko przewróciła oczami jak jej siostra postawiła przed nią filiżankę i zaczęła nalewać herbaty. Japonka i Niemiec nawet na nią nie spojrzeli po o czymś rozmawiali. Niestety Polska nie zrozumiała po jakiemu. Kiedy podała już napój Włochom na odchodne dostała mocnego klapsa.
-Zapomniał bym o najważniejszym- Rzesza uśmiechnął się jak psychopata. - Nie myśl, że będziesz tu traktowana jak księżniczka szmato. Jesteś tylko brudną Słowianką i nie zasługujesz na nic innego. Giuseppe? Może chcesz się zabawić?
-Oj jak ty mnie dobrze nasz. -Mężczyzna wstał i uderzył dziewczynę mocno w twarz aż upadła.
-Tę sukę trzeba wytresować. Miłej zabawy.
-Nim pójdziemy się zabawić zademonstruję, jak pokazać suce, gdzie jej miejsce.
-Dobry pomysł. - Rainer brzmiał tak jakby miał zobaczyć coś co jest największa rozrywką
Włoch niespodziewanie kopnął ją w brzuch, a następnie podniósł za włosy. Popatrzył zadowolony na wszystkich zebranych po czym popchnął ja na kolana Rzeszy. Ten tylko się skrzywił nie zadowolony. Włoszek widząc to ponownie ją pociągnął za włosy i pchnął na stół. Gdy podciągnął jej spódnice podał Rainerowi pasek do spodni. Ten od razu go przyjął i zaczął uderzać na zmianę ze swoim sojusznikiem. Kiedy dziewczyna miała już dość Giuseppe zabrał ją do sypialni.
Od tamtego dnia dziewczyna ciągle był torturowana i poniżana. Nikt nie traktował jej tu jak człowieka tylko zwykłego śmiecia. Nawet Hans nie mógł jej pomóc. Jedyne co jej pozostało to nadzieje, że jeszcze stąd ucieknie i to o własnych siłach.
Na szczęście Rainer ze swoimi sojusznikami wyjechali z do Berlina. Niestety to nie oznaczało, że jest wolna. Warszawa została pod opieką jego dziadka. Prusak jak na razie ani razu jej nie poniżył, nie zgwałcił i nie upokorzył. Był całkowicie obojętny.
Dziewczyna po tygodniu została wezwana do jego gabinetu. W środku był tylko on i sterta papierów na biurku, przy którym siedział. Powoli spojrzał na nią swymi niewyspanymi oczami w odcieniu szkarłatu.
-Usiądź. - posłusznie wykonała jego rozkaz. Nie chciała, aby i on zaczął ją krzywdzić. - Nie powinienem...-zaczął znudzonym głosem - Lecz zrobię to dla niej.
-Dla kogo i co? Nie rozumiem panie.
-Kiedyś dopuściłem się czegoś strasznego i żałuję do dziś. Dlatego z myślą, o kobiecie którą kochałem zwrócę ci wolność, ale pod jednym warunkiem. - Jego słowa sprawiły, że Polka nie wiedziała nawet co powiedzieć i jak zareagować. Wypuścić. To słowo jakby nie docierało do niej. - Nikomu nie powiesz, że to ja ci pomogłem. Rozumiesz?
-T...tak jest. Ale dlaczego...
-Masz takie same oczy jak ona- powiedział wzrokiem nadzwyczaj czułym i smutnym. - Proszę, nie zadawaj tego pytania. Ta rana wciąż, boli... A teraz trzymaj. - Dał jej ubrania i fałszywe dokumenty. -Nikomu nie mów, że jesteś krajem. Przebieraj się, a potem cię wyprowadzę z budynku.
Kiedy dziewczyna była gotowa razem z Wilhelmem wymknęli się niepostrzeganie do miasta. Na jednej z opustoszałych alejek Prusak dał jej znak, aby na najbliższym zakręcie skleciła w przeciwną do niego stronę. Nim jednak się rozeszli spojrzała na niego z lekkim uśmiechem.
-Dziękuję- wyszeptała i poszła przed siebie. Prusy stał jeszcze przez chwile i patrzył, jak się oddala. Zdawał sobie sprawę, że to nie zmyje jego grzechu jaki popełnił wobec jej rodziny, ale chwilowo poczuł się lepiej.
___________________________
Kiedy Finlandia utracił aż dziesięć procent powierzchni mogłoby się wydawać, że Grisza będzie szczęśliwy. Niestety, czuł się upokorzony. Finowie przez tak długi czas stawiali opór tej jego wielkiej Armii Czerwonej. Ta satysfakcja przeciwnika nie dawała mu spokoju.
Wrócił do Moskwy i spojrzał na zdenerwowane miasto. Kiedy zapytał się o co chodzi usłyszał jedynie masę różnych wymówek i potwierdzeń, że jest w porządku i nic się niestało. Nie wierzył mu. Anton również przyznał, że nie ufa miastu.
Postanowili go przymusić do wyjaśnień siłą. Kiedy chłopak był sam postanowili wymusić na nim odpowiedzi. Moskwa starał się powtrzymać ich przed uderzeniem go, lecz na marne. Komuniści żądali wyjaśnień i nic ich nie odciągnie od tego. Po paru godzinach nie dał już rady się opierać i postanowił im wszystko wyśpiewać.
Kiedy Moskwa opowiadał co się stało Natalia była już wystarczająco daleko, aby mogli ja zatrzymać. Po ucieczce z Moskwy czuła, że nie powinna uciekać. Anton chciał ją tam chronić. Lecz im była bliżej Polski czuła, że postępuje słusznie.
Po dotarciu do Warszawy i odnalezieniu Polki postanowiły wziąć się do roboty. Najwyższy czas pozbyć się śmieci z kraju. Razem z Heleną ustaliły, że dołączą do Polskiego Państwa Podziemnego. Miały spotkać się z dowódcami w południe w opuszczonej fabryce na Pradze.
Dziewczyny były już gotowe do wyjścia, gdy nagle zatrzymała je Debora. Izrael zamieszkała u nich, bo warszawa miała dość częste najścia ze strony oficerów.
-Chcę iść z wami.
-Nie możesz. Jeśli cię złapią to Rainer cię nie oszczędzi. - powiedział spokojnie Helena.
-To się przefarbuję, założę symbole katolickie, możecie załatwić mi lewe papiery. Proszę, mam już dość siedzenia w zamknięciu. Czuję się jak w więzieniu.
-Dobra pomyślimy. Ale na razie proszę abyś została. Może dowództwo Podziemia coś wymyśli.
-Jak zwykle...- Odczekała chwilę, aby upewnić się, że dziewczyny już poszły i poszła za nimi w chustce na głowie i krzyżem na szyi. Niestety jej plan nie powiódł się. Zgubiła jej już na pierwszym zakręcie. Chwile się pokręciła po mieście w poszukiwaniu dawnych wspomnień.
Gdy usłyszała bicie dzwonów uświadomiła sobie, że musi już wracać. Kierując się do domu pogrążyła się we własnych myślach i nie zauważyła jak z jednego ze sklepów wyszedł On. Gdy tylko ją dostrzegł rozkazał swoim podwładnym zaciągnąć ją do samochodu, w którym czekał.
Dziewczyna podziwiała witryny sklepów, w których wisiały sukienki, stały różne słodycze oraz połyskiwała biżuteria. Z zamyślenia wyrwali ją esesmani, którzy chwycili ja za dłonie i zaciągnęli do jakiegoś samochodu. W środku jej przerażony wzrok zatrzymał się na jego pięknych niebieskich oczach.
-No proszę. Los się dzisiaj do mnie uśmiechnął. Myślałem, że wpierw znajdę Helenę, lecz to nawet lepsze.
-Czego chcesz psycholu- Debora starała się ukryć strach w swoim głosie.
-Raz na zawsze się ciebie pozbyć. Lecz w pierw coś ci pokaże. - dopiero teraz zauważyła, że samochód jechał w nieznane jej miejsce.
-Dokąd mnie zabierasz?
-Do miejsca dla takich jak ty. Tam, gdzie już nigdy więcej nie wejdziesz mi w drogę, O zobacz to tutaj.
Dziewczyna wyjrzała przez okno i zobaczyła jakiś mur. Gdy żołnierze przepuścili ich prze z bramę dostrzegła Żydów umierających z głodu na ulicach i osierocone dzieci. Spojrzała przerażona na Rainera, który podziwiał widoki z radością.
-C...co to za miejsce?
-Getto...Twój nowy dom żydzie.
-Jesteś obłąkany! Morderca! Jak alianci się dowiedzą to...!
-To co? Wiedzą o wszystkim i nic z tym nie robią. Nikogo nie przejmuje twój los, bo jesteś chodząca zarazą, którą należy się pozbyć. - po tych słowach otworzył drzwi i wypchnął ją z jadącego samochodu.
Jej rodacy, gdy tylko odjechał podbiegli jej pomóc i zanieśli nieprzytomna kobietę do szpitala, aby ja opatrzoną. Wszyscy wiedzieli, że obecność Izrael w Getcie nie wróży nic dobrego dla nic
________________
Grigorij stał z uśmiechem pełnym satysfakcji wpatrzony na przerażone kraje bałtyckie. Żadne z nich nieśmiało się nawet odezwać w jego towarzystwie. Gdy tylko podpisali akty kapitulacji wiedzieli, że ich los zależy teraz tylko od niego.
Kiedy już skończył sprawy z nimi zasiadł do obiadu ze smakiem. Niestety patrząc na swojego towarzysza stwierdził, że coś jest nie tak. Po kilku gryzach postanowił w końcu zapytać.
-No cóż tym razem? Masz jakieś wieści o Natalii?
-Nie chodzi o nią.
-To o co?
-Słyszałeś co zamierza zrobić ten nazistowski śmieć?
-Zależy o co pytasz. On ma tysiące planów na raz. Nie wyjdzie na tym za dobrze
-Chodzi mi o Danię i Norwegię. Jak widzisz tę sytuację?
-No cóż. Z tego co wiem to ta cała Dania to kuzynka więc ciężko powiedzieć, a Norweg pewnie będzie walczył. Z resztą co za różnica? To nas nie dotyczy.
-Może i racja. Nie ufam mu po prostu, zwłaszcza po tym co zrobił Tali.
-Przegiął. Lecz to nie zmienia faktu, że nadal mam go w dupie. Psycholek uwziął się na zachodnie państewka więc do nas nie przylezie.
_________________
Kiedy Duńczycy po dwóch godzinach wstrzymali ogień i postanowili oddać kraj pokojowo, Rainer pomimo sprzeciwów ojca udał się do Kopenhagi sam. Inge przyjęła go ze strachem w oczach. Wiedział po co mu jej kraj i to ja przerażało. Bała się, że skrzywdzi jej ukochanego. Norweg był silny, lecz w walce z jej kuzynek miał małe szanse.
Inge starała się jak najmilej ugościć kuzyna i spróbować go odwieść od ataku na Norwegie, albo chociaż go opóźnić. Pamiętała jak w dzieciństwie się bawili i można powiedzieć, że przyjaźnili się. Zastanawiało ją czy weźmie to pod uwagę.
-Cieszę się, że tak szybko doszliśmy do porozumienia Rani. No i że przyjechałeś osobiście. Może odnowimy nasze relacje? - może to jakoś pomoże Norwegii
-Obawiam się, że nie będę miał na to czasu.
-Cały ty. Za czasów, gdy byliśmy dziećmi to zawsze było, nie mam czasu musze się pouczyć, nie mam czasu idę poćwiczyć, nie mam czasu idę z ojcem do koszar, a potem była wojna. Lecz gdy się skończyła ty nadal byłeś zajęty i nie odwiedzałeś rodziny. Szwecja pewnie nie pamięta, jak wyglądasz.
-Tak się składa, że widzieliśmy się ostatni raz w lutym. Pomagałem jego przyjacielowi z komuchem.
-O...to miło z twojej stronie. Tylko...mam takie małe pytanko.
-Jakie?
-Czy to prawda co mówią ludzie? O tym co zrobiłeś tej Słowiance i Żydówce?
-Ja tylko pokazałem im, gdzie ich miejsce. A teraz wybacz mam jeszcze coś do zrobienia.
-Rainer? Zanim pójdziesz to...czy skrzywdzisz Norwegię?
-Nie jeśli się podda. Żegnaj Inge
-Do zobaczenia...
______________
Po ciężkich walkach o Narvik Leonard i Agnar mogli wreszcie odpocząć. Odziały niemieckie zostały odparte można było to uczcić. Przynajmniej Norwegii Francja udzielił pomocy. Brytania również miał w tym zasługi, ale nie Jack. On tylko wysłał żołnierzy.
Francuz postanowił podejść do swego sojusznika. Norweg patrzył w stronę południa i wyglądał zamyślonego. Leonard po chwili postanowił dosiąść się do niego.
-O czym myślisz?
-Nie o czym a o kim. Inge jest sama z tym bydlakiem.
-Nie skrzywdzi jej
-Skąd ta pewność? Wiem co zrobił tej, którą podobno kochał.
-Tak, ale...Niemcy mają słabość do swojej rodziny. Nie skrzywdzą swoich krewnych, chyb, że już naprawdę nie ma innego wyjścia. Z ich od lat. In i Rainer się przyjaźnili w dzieciństwie więc zaufaj mi i bądź dobrej myśli.
-Zaufać ci? Tak samo jak Polska zrobiła? - na te słowa Leonard poczuł ból. Norwegia miał racje. Zdradzili...
-Ja...
-Nie mi się tłumacz...Lecz teraz to nieistotne, i tak przegram i to już tylko kwestia czasu...Widziałem rozkazy które otrzymałeś. Wiem, że wyjeżdżasz i mnie zostawiasz.
-Ja naprawdę....
-Daruj sobie. Jesteś taki sam jak herbaciarz. Myślisz tylko o sobie ....
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top