Rozdział 5


Spokojnym krokiem przemierzałam korytarze szkoły, kierując się w stronę wyjścia. Nie miałam konkretnych planów co ze sobą począć. Uczniowie w tej chwili znajdowali się na lekcjach, a ja?  Cóż spacerowałam samotnie i rozmyślałam. Była piękna pogoda, dlatego też postanowiłam wyjść na świeże powietrze i pomyśleć nad swoim dylematem.

Usiadłam na ławeczce, kiedy na sąsiedniej ławce usiadła trójka dziewczyn. Nie znałam ich, ale kojarzyłam. Były one z gatunku tych dziewcząt, w których gustował mój ukochany. Tak dobrze widzicie. Z zewnątrz udaję ,że nic mnie nie rusza, ale wewnątrz to już inna sprawa. Pamiętałam czasy, kiedy Aaron był super facetem. Nie dziwne było więc to, że się w nim zakochałam. Teraz widząc kim się stał żałowałam, że dopuściłam go do siebie tak głęboko. Szkoda, że czasu się cofnąć nie da. 

Moje przemyślenia przerwała mi niezbyt dyskretna rozmowa dziewczyn:

- A widzicie, jak ona wygląda? Nie rozumiem jak Aaron mógł się z takim  czymś zadawać. Na szczęście przejrzał na oczy- Ałć? Raczej nie kryły się z tym, że rozmowa była o mnie.

- Cornelia do ciebie wszyscy prędzej czy później wracają, więc nie dziwne, że zrobił to i on. 

- A wiecie co mi mój chłopak mówił? Że Alex, to jego największy błąd i chce o niej jak najszybciej zapomnieć. W sumie to mu się nie dziwię. W ogóle to się zastanawiam, co on w niej widział. No ale zmieńmy temat. Chodźmy może do mnie, pomożecie mi wybrać ubrania na randkę.

- Co? Aaron zaprosił cię na randkę? Przecież on się w to nie bawi.

- Jak widać dla mnie zmienił swoje przyzwyczajenia.

Nie mówiąc nic więcej poszły w swoja stronę, a ja zostałam sama. Wytarłam ukradkiem łzy, które nawet jeśli nie chciałam, same mi wypływały z oczu. Wstałam z ławki i poszłam jak najdalej, tylko po to, aby nikt mi nie przeszkodził. Chciałam być teraz sama. 

Ostatnie minuty dały mi wiele do myślenia. Teraz wiem, że sama siebie oszukiwałam łudząc się, że odzyskam mojego Aarona. Teraz wiem, że żyłam złudzeniami, a to co brałam za chwilową zmianę było pełnym obrazem, którego nie chciałam dostrzec. No, ale wszystko się kończy. Pora zdjąć różowe okulary i spojrzeć na świat takim jakim jest, a nie takim jakim chciałoby się, że był.

Kurcze po niemal chwili zrozumiałam jedną istotną rzecz. Szala się przechyliła w jedną stronę. Może jestem tchórzem, ale chciałam sobie zaoszczędzić więcej cierpienia. Decyzja może być tylko jedna w takiej sytuacji.

Nie zwlekając dłużej udałam się w kierunku szkoły. Żwawym krokiem udałam się do dyrektora. Wzięłam głęboki oddech, otworzyłam drzwi sekretariatu, a później zapukałam do gabinetu dyrektora.

- Dzień dobry panie dyrektorze.

- O Alex co za niespodzianka. Co cię do mnie sprowadza?

- Podjęłam decyzję...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top