Rozdział 4
Następne dni upłynęły bardzo szybko. Godzina leciała za godziną. Dzień zlewał się z dniem. Razem z dyrektorem wertowaliśmy stosy starych, zakurzonych książek mogących podsunąć nam jakąś wskazówkę. Niestety mimo upływającego czasu dalej pozostawaliśmy w punkcie wyjścia.
- Alex to na nic. Czas leci za szybko albo nas jest za mało. Siedzimy tu już kilka dni,a nie widać aby roboty nam coś ubyło.
- Ma pan rację. Musimy coś z tym zrobić i mam nawet pewien pomysł.
Nie ociągając się wyszłam z pokoju, kierując się w stronę pokoju, w którym kiedyś czułam się jak u siebie. Wiedziałam, że w porze obiadowej będzie pusty, dlatego postanowiłam poczekać w środku na lokatorkę. Puki co mój pobyt w Akademii był objęty tajemnicą, dlatego też nie chciałam, aby zobaczył mnie ktoś, kto nie powinien. Podeszłam do okna, z którego rozpościerał się piękny widok. Stojąc tak i podziwiając widoki, usłyszałam odgłos otwieranych drzwi.
- Kim jesteś i co robisz w moim pokoju?- zapytała moja przyjaciółka. Zaśmiałam się w duchu.
- Kimś, kto się bardzo stęsknił i potrzebuje twojej pomocy- odparłam z uśmiechem na ustach, powoli się odwracając.
Sonia zastygła w miejscu, jakby nie do końca mogła dowierzać, w to co widzi. No cóż powiedzmy, że lubię robić niespodzianki szkoda tylko, że w takich okolicznościach.
-Alex...
-Tak mam na imię- zaśmiałam się.
- Co ty tu robisz? - zapytała.
- Jakby to powiedzieć, potrzebuję pomocy twojej i twojego lubego.
- No nie mów, ze znowu coś się dzieje.
- Na moje nieszczęście niestety. Od kilku dni z dyrektorem wertujemy opasłe tomy i nic nie znaleźliśmy. Dodatkowe 2 pary rąk zwiększą tempo a i to może nie wystarczyć. Soniu czas nas dosłownie goni.
- Alex wiesz, że zawsze ci pomożemy. Miałam nadzieję, że to powiesz. Idź może po swojego lubego i spotkamy się za godzinę u dyrektora. Zanim zaczniemy muszę jeszcze coś zrobić.
Nic więcej już nie mówiąc opuściłyśmy pokój Sonii. Idąc korytarzem rozdzieliłyśmy się. Ona poszła w jedną stronę, a ja w drugą. Czekało nas sporo pracy, ale bez jakiegoś kierunkowskazu błądziliśmy we mgle. Wiedziałam już, co muszę zrobić. I choć napawało mnie to przerażeniem, to było to jedynym wyjściem...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top