Laura i Karolina
Dziś wielki dzień. Pierwszy dzień nowej szkoły!
Tak, wiem. Wczoraj był pierwszy. Ale jak dla mnie nie ma sensu nazywanie dnia, w którym tylko słuchamy nudnych przemówień dyrektora "Pierwszym dniem szkoły". To nawet nie jest szkoła! Tak właściwie, pierwszy dzień szkoły jest dziś, bo przecież mamy normalne lekcje. Dlatego tak powiedziałam. Ale mniejsza o to, w każdym razie stało się coś bardzo ważnego. Jestem teraz na trzeciej przerwie, między fizyką a polskim. I nie, to nie jest ta ważna sprawa. Przed chwilą przyszła spóźniona uczennica. Laura.
Wygląda dokładnie tak samo jak ta dziewczyna z mieszkania. Ta, która wyskoczyła z okna. Jedyne, co się różni, to to, że nie ma tej pewności w oczach. Ale to mała różnica.
Boję się myśleć, że to ona. Chcę z nią porozmawiać, a teraz jest okazja.
Siedzi teraz samotnie na ławce przy sali polonistycznej. Podchodzę.
- Hej - mówię niepewnie.
- Znamy się? - pyta.
- Jeszcze nie, ale chodzę z tobą do klasy. Jestem Ania - wyciągam do niej z uśmiechem rękę.
Laura patrzy na mnie obojętnym wzrokiem, kręci głową i powraca do gapienia się w ścianę na przeciwko. Doprawdy, ciekawe zajęcie.
Nie zamierzam się poddawać. Po tym co przeszłam, chcę chociaż wiedzieć, kim jest dziewczyna z mieszkania. Muszę to wiedzieć!
- Chcę wiedzieć jedną rzecz - zamierzam walnąć prosto z mostu - czy ty tam byłaś?
- Gdzie?
- W mieszkaniu tego faceta. Martwego. Widziałam tam ciebie. Wyskoczyłaś przez okno.
Nie wygląda na zdziwioną.
- A czy ty tam byłaś? - pyta.
- Tak. Byłam tak jakby... świadkiem i ofoarą w jednym.
-Czyli mogę ci powiedzieć. Chodź pod kibel, tam jest ciszej.
Podążam za Laurą pod drzwi szkolnej łazienki. Tam ścisza głos i rozgląda się, czy nikogo za nami nie ma.
- To nie byłam ja. Nie dziwie ci się, że pomyślałaś, że to ja tam byłam. Ale to zrobiła Karolina.
- Kto to Karolina? - pytam głupio. Może to jakaś dziewczyna z klasy której nie znam?
- Moja siostra. Bliźniaczka konkretniej.
I nagle wszystko staje się jasne. Tamta dziewczyna może i wygląda jak Laura ale jest zupełnie inna. Widziałam jej pewność siebie, zwinność i opanowanie kiedy wyskakiwała przez okno...
Może i siostry, ale wydaje mi się, że są zupełnie inne.
- A co ona tam właściwie robiła? - pytam.
- Nie wiem. Nikt nie wie. Uciekła z domu dwa dni po fakcie.
- Więc skąd wiesz, że to ona?
- Powiedziała mi. Wszystko sobie mówimy. A raczej mówiłyśmy.
Teraz już wiem, czemu Laura jest taka osowiała. Zaczynałam już czuć do niej sympatię.
Miałam jeszcze jedno pytanie. Ale zadzwonił dzwonek i poszliśmy na polski,
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top