Zawsze do usług

Wyszłam z domu. Jak on mógł mnie tak potraktować? Czy ja jestem jakąś zabawką albo czymś innym, że może mówić coś takiego? Myślałam, że między nami coś się zmieniło, a on jednak nadal jest tym samym Padalcem jakim był miesiąc temu. Co za palant. Ciekawe czy każdą dziewczynę tak traktuje. I dlaczego jest tak zimno. Oplotłam się ramionami. Rozejrzałam się dookoła. Ludzie w bluzach lub w kurtkach, a ja w krótkiej sukience z długim rękawem. Brawo ja. Nagle obok mnie zaczął jechać jakiś samochód. Kątem oka zobaczyłam, że przez cały czas jedzie obok mnie. Spojrzałam wprost na samochód. Na miejscu obok kierowcy siedział jakiś szatyn. Okno się otworzyło po jego stronie i zauważyłam pochylonego Stefana.

- Stefan? - byłam zdziwiona widząc go tutaj. - Co ty tutaj robisz? - zapytałam. Chłopak zatrzymał samochód i wysiadł z niego. Jego towarzysz poszedł w jego ślady i stanął obok niego.

- Co ja tutaj robię? Co ty tutaj robisz? - spojrzał na mój strój. Oplotłam się ciaśniej ramionami. Kolega Stefana ściągnął bluzę i podał mi ją. Sam został w bluzce z krótkim rękawem.

- Proszę. - spojrzałam na ubranie.

- Nie. Dziękuję, ale teraz tobie będzie zimno. - oznajmiłam. Wzruszył ramionami.

- Rozchorujesz się szybciej niż ja. - popatrzył na moją krótką sukienkę. - No dalej. - podsunął mi bluzę prawie pod nos.

- Dziękuję. - wzięłam on niego ubranie i założyłam. Bluza była na mnie za duża, bo kończyła się tak jak sukienka. Spojrzałam z powrotem na chłopaków.

- A no tak. Gdzie są moje maniery. Claudia Theo, Theo Claudia. - przedstawił nas. Podałam mu rękę. Uścisnął ją.

- Miło poznać. - powiedział. Uśmiechnęłam się do niego, co odwzajemnił uśmiechem.

- A tak właściwie. Dlaczego kręcisz się po mieście w takim stroju?-zadał mi pytanie Stefan.

- Wczoraj po imprezie, William wziął mnie do siebie żeby rodzice mi się nie wypytywali no wiesz o co. - pokiwał głową.

- A tak właściwie to jak się czujesz? - zadał mi kolejne pytanie. Wzruszyłam ramionami. Nie czułam się ani dobrze, ani źle.

- Jedziemy coś zjeść. Może pojedziesz z nami? - odezwał się Theo. Pokręciłam głową.

- Muszę iść do domu.

- No dalej. To zajmie nam nie dłużej niż godzinę, a potem odwieziemy cię do domu. - Stefan zaczął ciągnąć mnie w stronę samochodu.

- Ale ja nie mam nawet pieniędzy. - poinformowałam go. Kiwnął lekceważąco ręką.

- Uznajmy, że to będzie rekompensata za wczorajszy wieczór. - otworzył mi drzwi od samochodu.

- Ale przecież ty nic nie zrobiłeś.

- To było na imprezie, którą organizowałem i mogłem trochę kontrolować sytuację. - oznajmił. Westchnęłam. - No dalej chodź. Nie będę musiał znosić tylko towarzystwa mojego kuzyna. - spojrzał na szatyna.

- Nie wiedziałem, że jestem taki nudny, że nie chce ci się ze mną siedzieć. - uśmiechnął się w moją stronę. Także się uśmiechnęłam i wsiadam do auta. Chłopcy szybko wsiedli i już po chwili jechaliśmy do jakiegoś miejsca z jedzonkiem.

- Mam nadzieję, że nie jesteś tą dziewczyną, która żyje na sałatkach, czy co wy tam jecie.-spojrzał na mnie kierowca. Pokręciłam głową i się uśmiechnęłam.

- Wolę pizzę. - oznajmiłam na co chłopcy zaczęli się śmiać.

- Dobrze wiedzieć. - odezwał się Theo.

- Powiedz mi jaki jest sens jedzenia zielska. Wolę zjeść coś tak dobrego jak pizza i później iść na siłownię, niż jeść sałatki i inne zielone rzeczy. - spojrzałam za okno. Moi towarzysze mieli ze mnie niezły ubaw, bo przez cały czas się ze mnie śmiali.

- To chyba zacznę chodzić z tobą na tą siłownię. - zaproponował blondyn.

- Zapraszam.

- Chciałbym zobaczyć cię na siłowni. - oznajmił Stefan. Odnalazłam jego spojrzenie w tylnim lusterku.

- Czy ty mylisz, że nie poszłabym na siłownię?-zapytałam z wyzwaniem.

- Stefanowi raczej chodziło o coś innego. - uśmiechnął się drugi chłopak. Spojrzałam na niego.

- O co?

Spojrzeli na siebie i się uśmiechneli. Nagle dotarło do mnie o czy oni myśleli.

- Krótkie spodenki ci w głowie? - pochyliłam się do przodu i uderzyła blondyna w głowę. Theo zaczął się śmiać, więc jemu też się oberwało. Nagle zatrzymaliśmy się przed jakąś pizzerią. Wysiadłam z samochodu. Nastolatkowie podeszli do mnie. Zwróciłam się do Stefana. - A może sam sobie założysz krótkie spodenki i staniesz sobie przed lustrem?

- Czy ty chcesz, żeby on stracił wzrok? - zażartował jego kuzyn. Weszliśmy do środka.

- Chyba bym umarła ze śmiechu gdybym zobaczyła go w krótkich spodenkach. - zaczęłam to sobie wyobrażać.

- Za to ja miałbym koszmary do końca życia. - oznajmił Theo. Zajęliśmy pierwszy wolny stolik. Stefan poszedł zamówić nam coś do jedzenia, a ja zostałam sama z Theo. Niespodziewanie chłopak się wzdrygnął. Spojrzałam na niego pytająco. - Właśnie wyobraziłem sobie go w krótkich spodenkach. - powiadomił mnie. Wybuchłam niekontrolowanym śmiechem. Po 5 minutach przyszedł Stefan. Usiadł obok swojego kuzyna, naprzeciwko mnie.

- Patrz Theo. Nawet nie poszedłeś do szkoły, a już znasz dziewczynę, która nabroiła pierwszego dnia. - spojrzał na mnie. Przewróciłam oczami. Stefan zaczął opowiadać historię jak nazwałem Padalca idiotą. Kiedy przyszła nasza pizza zaczęliśmy ją jeść. Było fajnie siedzieć sobie tak z nimi, rozmawiać i jeść. Dowiedziałam się, że Theo przeniósł się do nas do szkoły. Po godzinie chłopcy odwieźli mnie do domu. Odprowadzili mnie do samych drzwi.

- Dziękuję. - spojrzałam wpierw na jednego, potem na drugiego. Uśmiechneli się do mnie.

- Zawsze do usług. - oznajmił Theo. Przypomniało mi się, że przez cały czas mam na sobie jego bluzę. Ściągnęłam ją i podałam szatynowi.

- Jeszcze raz dziękuję.

- A ja jeszcze raz mówię, że nie ma za co. - uśmiechnęłam się do niego. Pożegnałam się z nimi i weszłam do domu. Chciałam się niepostrzeżenie dostać do mojego pokoju, ale zatrzymała mnie moja mama.

- Jak było na imprezie? - zapytała.

- Fajnie. - skłamałam. Zaczęłam wchodzić po schodach.

- A jak było u Williama? - zatrzymałam się w połowie schodów.

- Skąd wiesz? - spojrzałam na nią.

- Dzwonił do Krisa wczoraj. - oznajmiła. Pokiwałam głową. - A i jeszcze jedno. Twój telefon dzisiaj przez cały czas dzwoni. - powiadomiła mnie. Weszłam do swojego pokoju. Zobaczyłam, że telefon leży na biurku, więc wzięłam go do ręki i odblokowałam. Na wyświetlaczu pojawiło mi się 20 nieodebranych połączeń. Zaczęłam je przeglądać. 2 były od Alice, a 18 od Mikea. Postanowiłam się przebrać, a potem oddzwonić do dziewczyny.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top