Jesteś dziewczyną. Wykorzystaj to.
- Padalec i jego kolega idą w naszą stronę. - Alice spojrzała przed siebie. Była blada.
- Raczej wolisz ćwiczyć z jego kolegą? - na wpół stwierdziłam na wpół zapytałam. Dziewczyna pokiwała sztywno głową. - Dobra. Biorę Padalca na siebie. - westchnęłam.
- Dziękuję.
- Nie ma za co. - ruszyłam w stronę chłopaków.
- Jedna z was jest na mnie skazana. - zażartował czarnowłosy uśmiechając się do nas. Także się do niego uśmiechnęłam. Alice tylko spuściła głowę.
- Jesteś skazany na blondynkę. - powiedział William.
- Blondynka ma na imię Alice. - przedstawiłam ją.
- Jestem Mark. - chłopak wyciągnął rękę do dziewczyny. Uścisnęła ją.
- Chodź Kotku, zostawimy ich samych. - brunet puścił mi oczko.
Przewróciłam oczami, ale poszłam za nim. Znaleźliśmy sobie kawałek wolnego miejsca i stanęliśmy naprzeciwko siebie.
- Obiecuję, że będę delikatny. - wyszczerzył się do mnie.
Pokazałem mu język i zacisnęłam rękę w pięść. Zamachnęłam się, ale chłopak się odsunął przez co moja pięść uderzyła powietrze. Powtórzyłam cios kilka razy, ale znowu go nie trafiłam.
- Musisz się bardziej starać. - kpił ze mnie. Miał coraz większy ubaw ze mnie. Postanowiłam go sprowokować. Podeszłam bliżej i po prostu go popchnęłam. I tak raz za razem.
- No dalej zrób coś. Jesteś sponiewierany przez dziewczynę. - powiedziałam i znowu go popchnęłam. Niestety ten idiota przez cały czas się szczerzył. Odeszłam od niego kawałek. Podeszła do mnie nauczycielka.
- Widzę, że coś Ci nie idzie. - spojrzała na mnie.
- On przez cały czas ma ze mnie ubaw. - westchnęłam.
- Jesteś dziewczyną. Wykorzystaj to. - powiedziała i odeszła, zostawiając mnie z pytaniami. Chłopak podszedł do mnie.
- Kotek się zmęczył?
Chciałam zetrzeć mu ten głupi uśmieszek z twarzy. Zamachnęłam się nogą i gdy miała już uderzyć w jego biodro, brunet odepchnął ją, przez co zatoczyłam się do tyłu.
Siłowo z nim nie wygram.
,, Jesteś dziewczyną. Wykorzystaj to. "-zabrzmiały mi słowa nauczycielki w głowie. Nagle wpadłam na pewien pomysł.
- Wygrałeś. - oświadczyłam. Padalec podniósł brwi.
- No nie. Wiesz jak dobrze się bawię.- podszedł do mnie.
- Przez ciebie nabawiłam się bólu kolana. - skłamałam, ale on o tym nie wiedział.
- Mogłaś mi powiedzieć. Dałbym Ci fory. - stanął przede mną.
I źle zrobiłeś.
Uśmiechnęłam się w duchu. Szybko zamachnęłam się ręką. Moja pięść wylądowała w jego dłoni. Nim się zorientowałam stałam plecami oparta o jego klatkę. Zablokował mi ręce.
- Nie ładnie Kotku. Nie ładnie. - szepnął mi do ucha. Z lewej nogi przeniosłam ciężar ciała na prawą, przez co otarłam się o Padalca. Usłyszałam, że gwałtownie wciąga powietrze. - Nie rób tak. - wychrypiał.
O czuły punkt.
- Jak? - zapytałam niewinnie. Chłopak się spiął. - A tak. - powtórzyłam ten sam ruch używając tylko bioder. Poczułam jego nabrzmiałe krocze przy swojej pupie. - Możesz mnie puścić, bo twój kolega wbija mi się w tyłek.
Puścił mnie i odwrócił się do mnie plecami.
- Zrobiłaś to specjalnie.
- Tak zrobiłam to specjalnie. - i nim zdążył się z powrotem do mnie odwrócić, tak żebym nie zrobiła mu większej krzywdy kopnęłam go w zgięcie kolana. Upadł na ziemię. Koło nas przeszedł nauczyciel.
- Dobra robota. Możecie odpocząć. - pochwalił mnie i odszedł do innej pary. Spojrzałam na leżącego Padalca. Podniósł się do pozycji siedzącej.
- Brawo. - uśmiechnął się. - To teraz pomóż mi wstać. - wyciągnął rękę w moją stronę.
- Myślisz, że nie wiem, że jak podam ci rękę to pociągniesz mnie i upadnę na ziemię.
Nie ze mną te numery.
Pokręcił przecząco głową, ale i tak mu nie uwierzyłam. Rozejrzałam się i nieopodal zobaczyłam roześmianą Alice.
Chyba zaczęły podobać się jej te ćwiczenia.
Razem z Markiem usiedli na ziemi. Dziewczyna zauważyła mnie i gestem ręki pokazała żebym do nich podeszła. Ruszyłam w ich stronę, ale zostałam chwycona za kostkę i po chwili leżałam na ziemi. Podniosłam się na rękach. Oczywiście, ręka należała do Padalca. Zaczął się śmiać. Oparłam czoło o ziemię. Minute tak poleżłam, a następnie przeturlałam się na plecy. Słońce zaczęło razić mnie w oczy, więc je zamknęłam. Po pewnym czasie coś zasłoniło mi słońce. Otworzyłam oczy. Nade mną stali Alice i Mark. Obydwoje podali mi ręce i pomogli wstać.
- Dzięki. - uśmiechnęli się. Obok nas stanął William. Normalnie pękał ze śmiechu. - I z czego się śmiejesz? - warknęłam.
- Z ciebie Kotku. - poinformował mnie.
- Padalec.- syknęłam.
- Kotek. - przedrzeźniał mnie. Pokazała mu środkowy palec. Chwycił mnie za niego.
- Puszczaj. - próbowałam zdjąć jego rękę z mojego palca. Gdy w końcu mi się to udało, ten idiota chwycił mnie za biodra i przyciągnął do siebie. - Puszczaj. - powiedziałam głośniej. Nic sobie z tego nie zrobił, więc zaczęłam okładać go pięściami.
William pov.
Chwyciłem ją za biodra i przyciągnąłem do siebie.
- Puszczaj. - warknęła. Kiedy jej nie posłuchałem, zaczęła okładać mnie pięściami. Przycisnąłem ją do siebie jeszcze mocniej.
- Przestań, bo inaczej cię nie puszczę. - szepnąłem jej do ucha. Spięła się, ale przestała mnie bić. - Widzisz tak lepiej.
Zacisnęła ręce na mojej koszulce. Chciałem odegrać się za tamto. Przez jej ramię zobaczyłem, że bluzka delikatnie jej się podwinęła do góry. Prawą ręką dotknąłem jej skóry. Wstrzymała oddech.
Czyli jednak na mnie reagujesz.
Pogłaskałem kciukiem jej rozgrzany kawałek skóry. Dziewczyna się otrząsnęła.
- Przestań mnie macać. - warknęła. Uśmiechnąłem się przy jej uchu i puściłem ją. Od razu się ode mnie odsunęła. Przeczesałem ręką włosy.
Nie wiem dlaczego, ale ta dziewczyna mnie zaintrygowała. Samo jej pyskowanie i zadziorność ciągnęły mnie do niej.
Hey stop! To tylko zwykła laska.- upomniałem się w myślach. - Zignoruj ją i znajdź sobie jakąś do pieprzenia, bo na noc zostaniesz sam.
Odsunąłem od siebie te myśli i postawiłem sobie jeden cel.
Ona musi być moja.
-----
Cześć moi drodzy. Jak wam minął pierwszy tydzień szkoły? Mi tak sobie. Jeżeli mi czas pozwoli to będę wstawiała trzy rozdziały w ciągu tygodnia. Mam nadzieję, że moje opowiadanie wam się podoba. Miłego weekendu Kadia😘😘😘
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top