#2
***
-Elliot, źle mnie zrozumiałeś! To nie jest tak, że Cię nie kocham, tylko... - powiedział Matthew niepewnie łapiąc mnie za rękę.
Od razu ją zabrałem i schowałem do kieszeni bluzy.
-Wszystko zrozumiałem. Po prostu masz mnie dość, albo okazało się, że nie jesteś ciotą!- rzuciłem.
-Gejem, Elliot. GEJEM.
Nie słuchając go odwróciłem się do niego plecami chcąc wyjść z tego pomieszczenia.
-Elliot, proszę, zostań jeszcze! -zaszlochał Matt.
Odwróciłem się w jego stronę.
-Postaw się w mojej sytuacji. Moi rodzice to homofoby, a klasa już zaczyna coś podejrzewać... Jakby to się wydało... Wiesz, ten nasz związek... - spuścił wzrok.
-Czyli boisz się prawdy? - spytałem z irytacją w głosie.
-N-nie! Tylko... - Najwidoczniej go zgasiłem, bo stał tak dłuższą chwilę w ciszy, unikając kontaktu wzrokowego.
-Matt. Tych debili w szkole, to zwyczajnie olej. Jeżeli chodzi o twoich rodziców, to mówiłem ci wielokrotnie, że jakby coś się stało, to możesz zamieszkać u mnie. - spojrzałem na niego.
-Ale tu też chodzi o tę twoją huśtawkę nastrojów... Czasami to zaczynam się ciebie... - jego głos znacznie ucichł - ...Bać.
-Bać?? Boisz się mnie? - spytałem w szoku.
W odpowiedzi uzyskałem jedynie ciszę.
- Odpowiedz. - byłem coraz bardziej poirytowany.
Spojrzał na mnie.
-Tak. Boję się. - wymamrotał.
W tym momencie coś we mnie pękło. Przecież byliśmy razem dziewiętnaście miesięcy, nigdy dotąd nie okazywał żadnego lęku, nic o tym nie mówił.
-I... Dopiero teraz to mówisz? Przecież jakbym--
-Wtedy wierzyłem, że sam zauważysz i się zmienisz. Najwidoczniej byłem w błędzie. - nagle zrobił się przerażająco poważny.
-Czyli... - zacząłem, lecz Matt nie dał mi skończyć.
- To koniec, Elliot.
***
To wydarzyło się tak dawno temu, lecz nadal nie daje mi spokoju. Nie mogę spać ani spokojnie jeść. Ciągle myślę o tym, i do teraz nie potrafię się z tym pogodzić.
~~~~~~
Zerwałem się z łóżka. Znowu mi się to śniło. Znowu ON.
Akurat kiedy myślałem, że już o wszystkim zapomniałem, znowu musiało mi się to przyśnić. Czeka mnie kolejne pare nieprzespanych nocy i długich dni płakania za nim.
Rozejrzałem się po swoim pokoju. Było jeszcze ciemno, więc trochę mi zajęło rozpoznanie wszystkich mebli i rzeczy porozrzucanych po podłodze.
Sięgnąłem ręką w stronę stolika nocnego. Na ślepo wymacałem telefon i sprawdziłem godzinę, przy okazji ślepnąc przez światło z telefonu.
4:27
Serio, kurwa? Serio?? Do 7:00 na pewno nie zasnę. Co mam robić przez ten czas? W takiej ciemnocie nic się nie da robić. Najwyżej liczyć barany.
Zapaliłem lampkę nocną. Światło natychmiast rozprzestrzeniło się po pomieszczeniu.
Mrużąc oczy rozejrzałem się po pokoju.
Podniosłem się leniwie z łóżka. Potykając się co chwilę o porozwalane po pokoju pierdoły i ruszyłem w stronę salonu.
4:43
Może zrobię sobie kawę... Skoro już nie zasnę, to muszę się chociaż bardziej rozbudzić, oczy lepią mi się jak lep do muchy.
Poszedłem więc do kuchni. Wyjąłem z szafki kubek, cukier, mleko, no i oczywiście kawę.
Zagotowałem wodę.
Po 10 minutach siedziałem już zadowolony na kanapie z kawusią w jednej ręce i pilotem od telewizora w drugiej.
5:17
Kto normalny puszcza bajki dla dzieci w nocy?
Te kreskówki są jakieś porąbane.
Takie głupie i bez sensu. Zero fabuły.
Rety, beznadzieja.
I tak będę to dalej oglądał.
~~~~~~~
Pojęcia nie mam jak to zrobiłem, ale oglądałem bajki dla dzieci przez dobre...
... Trzy godziny???
8:45
Już w szkole. To było najszybsze wyjście z domu w moim życiu.
Na lekcji prawie spałem.
Chyba o mnie gadali, bo ciągle słyszałem swoje imię. Nie dziwię się czemu są tacy zmieszani. Przychodzę na drugą lekcję, w dodatku nie uważam i prawie śpię.
Na przerwie podszedł do mnie Mark.
-Dlaczego nie było ciebie na pierwszej lekcji?
(No tak, oto pierwsze co mówi do ciebie znajomy po jakimś czasie twojej nieobecności.)
-Zaspałem.
-Tak? A wyglądasz jakbyś w ogóle nie spał.
-Po prostu się nie wyspałem i budzik mnie nie obudził.
-Ok, nieważne.
Spojrzał na mnie, oglądał moje wory pod oczami i poczochrane włosy.
-Czy... coś się stało?
-Cóż...
Mark to mój przyjaciel od gimnazjum. Nie jest taki dziki i chamski co większość chłopaków w moim otoczeniu.
Jemu mogę powiedzieć wszystko. Wie już o mojej orientacji i mnie akceptuje takiego, jaki jestem. Chyba mogę mu powiedzieć o...
-Jakiś czas temu Matt mnie zostawił.
-Co?! Jak to? Dlaczego?
-Bał się naszego związku. Bał się tego że ktoś się o nas dowie, więc mnie rzucił.
-Co za dupek. Najwyraźniej to nie był ten jedyny. Znajdziesz sobie kogoś szybciej, niż sobie myślisz.
-Każdy tak mówi.
-Przecież bym cię nie okłamał, ziomek.
-Mark, czy ty zdajesz sobie sprawę, z tego, jak trudno znaleźć drugą połówkę jak jest się homo?!
-Tak, ale...
-Najpierw trzeba znaleźć kogoś kto okaże się być tej samej orienatcji potem, czy ci się podoba no i jeszcze jest sprawa czy odwzajemnia uczucie.
(I czy ma dużego.)
-Tak, jasne...
-Poza tym, kto by mnie chciał?
-Jesteś naprawdę spoko, na bank się komuś spodobasz.
-Mhm...
~~~~~~
Kolejne cztery lekcje minęły podobnie co ta druga. Ja leżę na ławce i myślę o tym by nie myśleć o zerwaniu z Mattem. Przez co myślę o tym jeszcze bardziej. Tamta rozmowa z Markiem tylko mnie pogrążyła.
Około 16:30 byłem już w domu. Moim... domu.
Mieszkałbym ciągle z rodzicami gdyby moi dziadkowie nie wspomogli mnie finansowo. Oni mają kupę kasy, nie mają na co ją wydawać, więc dają trochę swojemu żałosnemu wnuczkowi.
Jak miło...
Moja lodówka zaczyna świecić pustką. Bogu dzięki, że starczy mi na kawę. Nie wytrzymałbym doby bez dawki kofeiny.
19:49
W telewizji nigdy nie puszczają niczego ciekawego. Kto chciałby kupić gumowe kaczki do kąpieli na gąsienicach niczym czołg? Te zabawki z roku na rok są coraz gorsze.
20:24
Juz nawet nie zwracam uwagi na to co puszczają w TV. Nie mogę się skupić, oglądam tylko ruszające obrazy.
Jakby oczami w telewizorze, a myślami gdzieś bardzo daleko stąd.
21:11
Cholera, tęsknię za nim.
21:54
Nie mogę myśleć o niczym innym. Ciągle mam przed oczami jego twarz. Ciągle słyszę jego głos.
22:21
Chyba za dużo myślę. Nienawidzę tego faktu.
Gdzieś w głębi siebie czuję że to będzie kolejna nieprzespana noc.
2:31
No i chyba miałem rację. Nie mogę spać. Tak cholernie za nim tęsknię. Rzadko kiedy płaczę, a moja poduszka już teraz jest cała mokra. W dodatku dookoła mojego łóżka leży mnóstwo zużytych chusteczek.
Czy zrobiłem coś nie tak? Może on po prostu miał dość mojego zachowania, a to że się boi to tylko głupie i wymyślone wyjaśnienie by się łatwiej wymigać?
Powinienem do niego napisać..?
Po dłuższym wahaniu się wysłałem wiadomość.
'' Tęsknię ''
Oby tylko odpisał.
4:25
No i nie odpisał. Nie lubię jak ktoś mi nie odpisuje, nie znoszę wręcz jak moja wiadomość to ta ostatnia. Tym bardziej kiedy chodzi o taką sprawę. Dlaczego nie odpisuje?
...
Jestem idiotą. On przecież śpi. Tylko dziwaki nie śpią o tej porze, a ja jestem tego świetnym przykładem.
Nienawidzę go. Nie znoszę.
Dlaczego nie mógł ze mną zostać?!
5:00
... Naprawdę nie mam niczego lepszego do roboty?! Zachowuję się teraz dziecinnie. Tylko bobasy beczą tak długo. Oczy mnie już pieką. Nadgarstki też. Od nadgarstków po łokcie.
To cholernie piecze. Każda kreska.
W dodatku krwawię. Mimo wszystko czuję... ulgę.
Widzisz, do czego mnie doprowadziłeś, idioto?
To TWOJA wina, Matt.
Twoja...
twoja...
... Nie, to moja wina. Mogłem być lepszym chłopakiem. Mogłem się tak nie unosić. On się mnie bał, a ja nie zdawałem sobie z tego sprawy.
Jakbym mógł cofnąć czas, to... To cofnąłbym się do moich narodzin i zrobił WSZYSTKO od nowa. Moja przeszłość nie jest zachwycająca. Sama moja osoba nie jest. Jak on mógł pokochać kogoś takiego jak ja?
Oglądałem się w lustrze, wytykając samemu sobie moje wady. Liczyłem je. Od ogółu do szczegółu.
78... mam zniszczoną duszę...
79... jestem słaby...
O, 80.
Łzy cisnęły mi się do oczu. Nie znosiłem oglądania się w lustrze. Nie chcę się widzieć, nie chce by ktokolwiek mnie widział!
Płacząc wpadłem w jakąś furię. Krzyczałem na siebie, ciągnąłem się za włosy i wbijałem paznokcie w skórę.
Moje odbicie było rzeczą, której nie znosiłem najbardziej.
Po chorelę to lustro tu jest?!?!
Uderzyłem w nie całą siłą. Szkło rozbiło się i jego kawałki rozleciały się po pomieszczeniu.
Hałas był nie do zniesienia. Zagłuszam ciszę nocną.
Kiedy odłamki przestały skakać po podłodze i kiedy już wszystko ucichło, uświadomiłem sobie co właśnie zrobiłem.
Zszokowany patrzyłem przed siebie, w moje odbicie, tylko że rozbite, w kawałkach.
Jakbym teraz widział tego... Prawdziwego siebie.
Kruchego, rozbitego.
Jakiś czas zajęło mi przerwanie bezczynnego stania naprzeciw ,,siebie'' robiąc te zszokowane, wielkie oczy.
Przeraża mnie to, czy jestem.
Rozumiem, dlaczego Matt się mnie bał. Tych moich napadów.
To wszystko moja wina...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top