Kryształowe Łzy
Twoje oczy... takie smutne, mokre od napływających kryształowych łez...
Wszystko, co widzę to mgła. Stoję na krawędzi mojego życia-czerwony most. W głowie nadal słyszę twoje słowa, odbijają się echem w moim umyśle... Robiąc krok na przód, uwolnie się od nich, uwolnie od nich ciebie...
Słone krople spłynęły w dół po moim policzku... wiesz, że cię kocham, mimo to każde twoje słowa to ostatnie czego chce teraz słuchać...
Robię krok w głąb mgły...
Spadam...
Moim marzeniem było dobyć anielskich skrzydeł, lecz nie jest mi to dane...
Moje oczy otworzyły się, ciało szybko podniosło w górę...ten sen wzbudził we mnie wiele refleksji, stworzył wiele pytań oraz utworzył jedno marzenie...
Śmierć...
Wiem, jak to brzmi, lecz to prawda. Gdybym na jeden dzień umarła, rozłożyła skrzydła i wzbiła się w przestworzach niebios, patrząc na reakcję bliskich mi osób.
Na jeden dzień mogłabym zerwać krępujące mnie liny ludzkich oczekiwań...
Na jeden dzień mogłabym zniszczyć ograniczenia...
Patrzeć żyjąc jak ja tego chce, nie pod dyktaturę innych...
Przejmować się tylko sobą, nie problemami innych ludzi...
Patrząc w lustro, widzę bestię... szare, matowe oczy wypełnione nienawiścią... mimo iż nawet nie wiem od czego...
Jest mi wstyd, że ludzie muszą na mnie patrzeć...
Demon, którego widzę, przybiera ludzką postać, pokazuje kły w uśmiechu godnym samego szatan. Jego oczy skierowane są w moją stronę, po chwili znika, gdy tylko odejdę od portalu do odległego świata...
Gdy tylko moja stopa postanie na korytarzu, wzrok ludzi skierowany jest w moją stronę. Patrzą... mruczą... oceniają...
Szkoła to miejsce, które w moich oczach zamienia się w sąd...
Siedząc na własnej rozprawie, jestem oceniana przez tłum ludzi będących na widowni...
Dom to ponoć jedyne miejsce, w którym możemy czuć się bezpiecznie. A co jeśli ja nie? Gdy tylko przekraczam próg, myślę o przeszłości, która atakuje mnie ze wszystkich stron... wszystkie błędy... wszystkie grzechy, to tu wspomnienie o nich wraca.
Słowa mojej mamy, opiekuńcze i ciepłe w mojej głowie brzmią jak największa obraza... jak jad, boleśnie niszczący cię od środka.
Tylko ty potrafisz ukoić na jakiś czas moje nerwy. Jedna wiadomość wystarcza...
Proszę, nie pytaj się co u mnie... wiesz, że i tak będę kłamać, bo wiem jak bardzo nie rozumiesz tego co czuję, myśl, że jest dobrze, będzie to przysługą dla nas obu.
Nie musisz uważać na słowa, ponieważ cokolwiek napiszesz, odbiorę to inaczej, niż ty tego chcesz...
Jestem twoim ciężarem...
Słowami „kocham cię” przykułam cię do siebie, trzymam twój łańcuch z nadzieją, że ty trzymasz mój...wiem, jaki to ciężar, wiem ile siły w to wkładasz, ale proszę nie puszczaj... błagam, nie pozwól poczuć mi się jak twoja kula u nogi, jak złota klatka, w której ty jako słowik smutno śpiewasz żałobne pieśni o wolności, która została ci odebrana...
Jednak już jest za późno... Twoje słowa zmieniają znaczenie, twój sznur oczekiwań zaciska się na mojej szyi, niczym pętla na splocie samobójczych myśli...
W takich chwilach myślę „daj mi umrzeć”, lecz ty rozluźniasz więzy złudnie, bym złapała trochę życiodajnego powietrza, by na powrót zacisnąć je ze zdwojoną siłą, takich właśnie chwil staram się unikać, dlatego śpię... Śpię długo i często, jest to jedyna forma śmierci, którą dano mi przeżyć... W moich snach tonę... umieram, by następnie wynurzyć się z otchłani smutku w nowy, szczęśliwy świat beze mnie...
Moi przyjaciele, jeśli mogę ich tak nazwać nakładają na mnie więcej kompleksów, lecz dzięki nim jestem silniejsza. Ludzie pokazali mi, że nie ma znaczenia ile masz problemy i tak nikt nie zwróci na to uwagi, świat jest trudny, a obarczanie innych tym, co siedzi w moim sercu, jest bezowocne, nigdy nie zrozumieją co czuje...
Co czujemy my...
Kryształowe łzy
###########
Tu mogą znaleźć się liczne błędy ortograficzne ponieważ sprawdzałam to bardzo dawno.
Do następnego...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top