1# Katastrofa

⚠️Depresyjny rozdział⚠️

(Ryczałam pisząc go)

Przechadzałam się właśnie ze znajomymi po największym parku w Tokio. Było nas czternaścioro, szliśmy do centrum zieleni, by rozłożyć ogromny koc i świętować zakończenie gimnazjum.

Gdy dotarliśmy do celu rozłożyliśmy koc, rozdaliśmy wcześniej zakupione lody i ułożyliśmy się w kręgu twarzami do środka leżąc na brzuchach.

Dusza towarzystwa taka jak ja zawsze chodziła z wielką obstawą. Mówią na mnie pani przezorna i wesoła czasami się trafi marzycielka, jasnowidz, zawodowy kłamca, gwiazda(w odniesieniu do śpiewania), dzikus, zaklinaczka czy nawet duch.

Wspominaliśmy dobre czasy, odpały, to jak wszystkich straszyłam przez co dostałam ksywkę duch. Po prostu świetnie się bawiliśmy, nawet Kenma wyją nos z konsoli i dołączył do wspominek.

Po jakiejś godzinie zadzwonił mi telefon. Przeprosiłam wszystkich i odeszłam na chwilę. Po odebraniu usłyszałam głos mamy.

- Laura, gdzie jesteś - pociągnęła nosem

- W parku, a co ? Coś się stało ?

- Co robisz ? - zignorowała moje pytania

- Świętuję ze znajomymi skończenie gimnazjum - powiedziałam niepewnie

- W takim razie nie przeszkadzam, miłej zabawy. Pozdrów przyjaciół ode mnie, a i jeszcze jedno. Wzięłaś klucze do domu ?

- Tak, a o co chodzi ?

- Nic, nic. Po prostu się potknęłam i chyba skręciłam kostkę. Jadę z tatą do szpitala na prześwietlenie, więc nie będzie nas w domu. Wróć zanim będzie ciemno.

- D-dobrze - powiedziałam smutno

Niby nic wielkiego się nie stało. Sama raz miałam skręconą kostkę i wiem jak to boli ale coś mi nie pasowało w głosie mamy.

Wróciłam do znajomych i wyjaśniłam sytuację. Siedziałam z nimi przez następne pół godziny ale wciąż byłam nie obecna.

- Laura. Laura! OI LAURA ! - krzykną Atsuhima

- C-co - potrząsnęłam głową - Mógłbyś powtórzyć ? Trochę nie słuchałam

- Znowu błądzisz gdzieś myślami - stwierdził Kenma nie odwracając wzroku od konsoli, którą nie wiadomo kiedy wyją

- Ta - powiedziałam patrząc na zgaszony ekran telefonu - To o co pytałeś, Atsuhima ?

- Pytałem, do jakiej szkoły idziesz

- Do Nekomy - powiedziałam obojętnie - Wybaczcie, ale... muszę iść

Wstałam z koca, wzięłam swoje rzeczy i udałam się do domu. Na szczęście wszyscy mnie dobrze znali i wiedzieli, że nawet jak za mną pójdą to ja nie zwrócę na to uwagi, więc dali mi święty spokój odprowadzając mnie jedynie wzrokiem do momentu gdy byłam poza ich zasięgiem.

Weszłam do domu. Nie wysilałam się na krzyczenie i mówienie czegoś typu "Wróciłam" albo "Jest ktoś w domu ?".
Drzwi były zamknięte na klucz, a ja nie miałam rodzeństwa. Więc oczywistym było, że dom jest pusty.

Weszłam do kuchni gdzie znalazłam kartkę od mamy.

*

Laura

Przepraszam, że dowiadujesz się o tym w taki sposób, ale nie chciałam cię smucić i psuć ci miłego spotkania.

Pojechaliśmy do prefektury Miyagi. Twój dziadzio nie żyje. Umarł śmiercią naturalną mimo młodego wieku.

Wrócimy dopiero jutro wieczorem, w lodówce masz jedzenie, a na blacie pieniądze.
Nie chcemy byś była teraz sama. Zaproś do domu tyle znajomych ile chcesz.

Nie bądź sama ze swoimi problemami.

Mama

*

Cały list był we łzach mojej mamy i moich, tak samo jak moja twarz. Łzy, które prawie nigdy nie opuszczały moich oczu teraz płynęły wodospadem, a ja nie miałam najmniejszego zamiaru ich powstrzymywać.

Żal po stracie tak bliskiej mi osoby uderzał bez przerwy nową coraz silniejszą falą. W pewnym momencie nogi się pode mną ugięły, a ja nie wytrzymałam i zaczęłam krzyczeć.
Echo mojego szlochu i krzyku tłamszonego mym nie równym oddechem rozchodziło się po otwartej przestrzeni mojego domu.

Czołgałam się po podłodze zostawiając za sobą mokre ślady słonych łez.
Doczołgałam się po schodach do mojego pokoju i schowałam pod kołdrą przytulając do siebie kartkę.

~ Time skip ~

Po śmierci dziadka, tata się kompletnie załamał. Wszyscy już od prawie dwóch miesięcy chodziliśmy przybici. Nie spotykałam się ze znajomymi, jedyne co robiłam to siedziałam pod drzewem w ogrodzie i patrzyłam się na trawę zajęta swoimi myślami. Mama pogrążyła się w pracy, była na skraju depresji, ponieważ traktowała swojego teścia jak ojca którego nigdy nie miała gdyż byłą sierotą. Na tacie to się odbiło najbardziej, nie chciał nic jeść, budził się w nocy nękany przez koszmary, wyrzucili go z pracy bo nie mógł się na niczym skupić.

Już od kilku dni, dzień w dzień byłam świadkiem omdleń mojego ojca. Przez brak snu i nieodpowiednie odżywianie się trafiał do szpitala.

Jednakże zdarzało się to zbyt często. Aż pewnego razu mój tata upadł i już się nie obudził.

Po godzinie od jego ostatniego omdlenia koroner wywiózł go z pod domu. Wrzeszczałam do poduszki przez następne dwa dni.  

~Time skip ~

Nie miną tydzień od pogrzebu, a moja matka przedawkowała tabletki nasenne.

Była załamana śmiercią bliskich jej osób, cierpiała na depresję.

Zostawiła po sobie masę listów, jeden był zaadresowany do mnie. Była do niego przyczepiona mała karteczka z treścią "Otwórz jak uznasz, że nadszedł na to czas. Kocham Cię". Reszta listów to był bełkot lub myśli osoby z depresją tak dużą, że aż przerażała.

Na jej pogrzebie odczytano tylko niektóre listy. Po uzupełnieniu dokumentów, ze względu na to, że miałam dopiero 15 lat trafiłam pod opiekę babci.

Prawie kompletnie zerwałam stare kontakty, od czasu do czasu ktoś do mnie napisał. Z wesołej i uczuciowej duszy towarzystwa stałam się bezemocjonalną samotniczką.

Marzenie o szczęśliwym życiu z rodziną w Tokio i uczęszczaniu do Nekomy prysło jak bańka mydlana.

~

Od prawie roku mieszkałam z babcią w prefekturze Miyagi, nie chodziłam do szkoły. Miałam nauczanie domowe. 

Wszystko się jednak zmieniło pewnego letniego dnia...

Witam, witam i o zdrowie psychiczne pytam.

Moje po napisaniu tego rozdziału padło jak mucha.

892 słowa (sorka że tak mało, ale nic na to nie poradzę).

Bez zbędnego przedłużania życzę miłego dnia/nocy/południa/wieczoru/popołudnia czy jaką tam porę teraz macie.

Dziana ;P

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top