Rozdział 7
Siedzieliśmy na jej łóżku w całkowitej ciszy. To milczenie, nie było krępujące. Oboje musieliśmy pomyśleć nad słowami które dzisiaj padły. W pokoju czuć było ulgę, tak jakby prawda ściskająca serce właśnie je puściła. U mnie nie w całości ale czułem się lżejszy.
-Dobra, ubieraj się- wstałem i rozprostowałem zastygłe mięśnie
-Dalej, dalej. No co? Idziemy na spacer puszku- Lena powoli ruszyła się z łóżka
-możesz wyjść?- stałem chwilę bez reakcji, miałem jakieś zacięcie. Poszedłem na korytarz
-wpuściła cię?- zapytał dziadek dziewczyny
-tak, idziemy na spacer- uśmiechnąłem się
-och, kiedyś to było bardziej skomplikowane. Tu kwiatek, tam słodkie słówka- zaśmiał się i poszedł do salonu.
Lena zeszła chwilę później. Wyglądała jakby nic się nie stało. Jak ludzie to robią? Mają ochotę zakopać się z dala od wszystkich ale wyglądają na takich szczęśliwych.
-to co, idziemy?- zapytała kończąc wiązać trampki
-panie przodem- otworzyłem jej drzwi.
Postanowiliśmy iść do parku. Powolnym krokiem po krawężniku, kolejna ziemska rzecz której nigdy nie robiłem.
-kiedy masz urodziny?- zapytała nagle.
-17 marca- odparłem wiedząc że to niedługo. Moja matka miała romans krótko po moim urodzeniu.
-17 maja- powiedziała dziewczyna, mój czas żeby zadać pytanie
-dlaczego lubisz czytać?- zapytałem bez zastanowienia, zazwyczaj odpowiedzi na takie proste pytania mogą powiedzieć wiele o człowieku
-bo to jest jak przeżywanie innego życia, wczuwasz się w postać i jesteś nią. Przeżywasz różne przygody, poznajesz niesamowite osoby. Po za tym czytanie rozwija wyobraźnię, empatię oraz zdolność przewidywania zachowań- usiedliśmy się w ławce na parku
-ja czytam żeby zapomnieć, zapomnieć o wszystkich złych i dobrych rzeczach. Jest tylko bohater książki i jego świat, taka mała wolność- westchnąłem. Chciałbym jej teraz powiedzieć o moim pochodzeniu ale się boje. Uciekłaby, na pewno.
-O czym myślisz kamyczku?- usiadła bokiem do oparcia ławki i przełożyła nogi nad moimi
-śniło mi się że mieszkałem na innej planecie i tam nie było elektryczności a ludzie mieli kolorowe moce i byłem jednym z nich, zastanawiam się co byś zrobiła gdyby to była prawda?- naprawdę nic takiego mi się nie śniło, to czysta prawda
-gdybyś był kosmitą? myślę że bym się nie bała ale często cie wypytywała o tą planetę i chciałabym żebyś mnie tam zabrał- trochę się uspokoiłem ale trzeba zmienić temat zanim rozmowa za daleko się potoczy.
-Dostałem pracę- na twarzy Leny zagościł uśmiech
-to super! gdzie?- spojrzała na mnie jak matka dumna z dziecka
-w kawiarni po drodze do ciebie, jestem kelnerem- wypiąłem dumnie pierś. Dziewczyna klepnęła mnie w nią zanosząc się śmiechem. Uwielbiam gdy się śmieje.
Odprowadziłem ją do domu pod wieczór. Przytuliła mnie na pożegnanie i kiedy miałem już odchodzić usłyszałem jej głos
-kamyczku?- był zatroskany i niewinny
-tak?- odwróciłem się i spojrzałem w jej oczy
-dziękuję- posłała mi jeden z najpiękniejszych uśmiechów. Uśmiech wdzięczności, radości i spokoju, poczułem że zrobiłem coś dobrego. Poczucie winy uciskające moje serce zelżało. Iść po tamtą herbatę to był genialny pomysł.
Wróciłem na Kulucz. Było jasno ale zamiast iść do domu i się ukrywać postanowiłem iść na cmentarz. Wydaje mi się że już czas żeby się pokazać. Kupiłem w budce jednego tulipana i poszedłem do Eleonory. Przed jej grobem ktoś siedział i już chciałem zawrócić kiedy nagły przypływ odwagi kazał mi podejść. Położyłem tulipana obok kilku starych bukietów i jednego świeżego. Odwróciłem się by spojrzeć kto siedzi na ławce. Kamil. Poczucie winy znów zdusiło moje serce i to z zdwojoną siłą
-cześć- odezwał się pierwszy. Jego głos był dziwny ale w jego oczach nie było złości ani nienawiści tylko współczucie
-cześć- odpowiedziałem i znów za sprawą przypływu odwagi usiadłem obok
-denerwuje mnie to- powiedział po chwili, kompletnie nie rozumiałem o co chodzi
-tak bardzo byli jej wdzięczni i tak płakali na pogrzebie ale nikt tu nie przychodzi-
-to dlatego że im na niej nie zależało, nie znali jej, nie rozmawiali z nią. Tak naprawdę to już zapominają- powiedziałem zgodnie z myślami
-ty pamiętasz- zauważył chłopak
-tak, nie zapomnę nigdy. To moja wina i nie zrobiłem nic za jej życia więc chcę chociaż pamiętać- nagle przytłoczyło mnie uczucie żalu
-nie winię cię, o twoim udziale w sprawie też już zapominają a tylko ty obwiniasz się o jej śmierć-
-bo ja widziałem wszystko ale to było jak czar skrępowania, widziałem i słyszałem, czułem ale nie mogłem się poruszyć. Gdybym wtedy-
-przestań. Gdyby nie ty nie odkryłaby swojej mocy, pomogłeś jej- wstał, chwycił kilka zwiędłych bukietów w ręce
-zastanawiałem się kto przyniósł bukiet tulipanów, wyróżniał się ale kiedy patrzyłem na ten bukiet czułem większy smutek, czułem że powinienem przeprosić i czułem się bezużyteczny. Nie wiem jak to zrobiłeś ale przelałeś emocje na ten bukiet i on więdnie dużo wolniej tak jakbyś go zaczarował- sam nie wiem jak to zrobiłem ale to co powiedział było prawdą, bukiet budził smutek i wolnej się psuł.
-Wiem za to że ci wybaczyła, macka z rzeki uformowała jej postać a wiatr wyszeptał jej głosem to jedno słowo: wybaczam. Byłem tam z Aronem i oboje to słyszeliśmy i widzieliśmy. Wybaczyła nam wszystkim.- poklepał mnie po ramieniu i odszedł.
Czy to możliwe że mi wybaczyła? Czy to możliwe że nie wiedząc jak rzuciłem zaklęcie na ten bukiet? Zabrałem kilka innych zwiędłych bukietów i również poszedłem.
Padłem na łóżko. Ogarnęła mnie złość, złość na siebie samego. Nie uratowałem Eleonory, pomagałem matce, okłamuję Lenę. Kolejny raz poczułem się jak potwór. Matka zawsze mówiła żebym starał się być dobry a czuje się jak najgorszy w świecie. Jak mogę być dobry? Mam powiedzieć Lenie prawdę? Łatwiej byłoby wskrzesić Eleonorę. Kamil mi wybaczył, sądzi że ona też ale mój brat. Na pewno mnie nienawidzi. Ciekawe gdzie jest i co robi. Może myśli o mnie właśnie w tej chwili, planuje zemstę? Wyobraziłem sobie jaki to może być plan. Zero szans żebym przeżył, to Aron był tym umięśnionym i walecznym a ja takim jakby dyplomatą. On ma też silniejszą moc. Pokręciłem głową odtrącając złe myśli.
Drażniący dźwięk budzika obudził mnie od razu. Otworzyłem oczy patrząc na godzinę bardziej z przyzwyczajenia. Za dwie godziny zaczynam pracę. Wystałem i przeszedłem do kuchni, wstawiłem wodę na kawę. Muszę się rozbudzić. Poszedłem do łazienki. Szybki prysznic, umyć ząbki i chociaż w małym stopniu ułożyć włosy. Gwizdek czajnika dał o sobie znać. Szybko w ręczniku przepasanym na biodrach poszedłem do kuchni, nasypałem kawy do kubka i zalałem gotującą się wodą. Osłodziłem ją i w czasie kiedy stygła poszedłem się ubrać. Zjadłem kanapkę, wypiłem kawę i posprzątałem.
Pół godziny przed dziesiątą przeniknąłem na Ziemię. Poszedłem prosto do pracy, na ulicach było pusto jak zwykle o tej porze. Wszedłem do środka
-Jai, jak zawsze przed czasem- powiedziała do mnie szefowa. Była to kobieta po trzydziestce, miała krótkie blond włosy. Zawsze jestem wcześniej bo w domu i tak nie mam co robić. Poszedłem ubrać swój fartuszek.
Ruchu do 12:00 jak zwykle nie było, chociaż po dwunastej też nie było jakiś tłumów. Zadzwonił dzwonek zamocowany przy drzwiach, pierwszy klient. Uśmiechnąłem się i wyszedłem z zaplecza. Przy jednym ze stolików siedziały dwie dziewczyny, widząc je uśmiechnąłem się szerzej.
-Dzień dobry, czy chcą panie złożyć zamówienie?- starałem się być profesjonalny
-Cześć Jai, koktajl czekoladowy a dla koleżanki- Kornelia wskazała na Lenę
-dla mnie kawałek szarlotki i herbatę, proszę- dokończyła. Zanotowałem wszystko i poszedłem przygotować zamówienie. Kiedy postawiłem na stole koktajl, herbatę i szarlotkę uśmiechnąłem się do dziewczyn
-wygląda seksi w tym fartuszku- powiedziała Kornelia, Lena się zaśmiała
-powiedz mu to- usłyszałem uciszający głos blondynki a po chwili Lena mnie zawołała
-przepraszam pana, moja przyjaciółka twierdzi że wygląda pan seksownie w tym fartuszku- zaśmiała się i puściła mi oczko, więc chodzi o taką zabawę
-dziękuję, pani też wygląda seksi w tych spodenkach- puściłem oczko Korneli i odszedłem. Widziałem jeszcze minę Leny, będziemy się potem z tego śmiać.
Wiem że rozdział miał być w piątek i sobotę ale mam mało weny i jeszcze kilka imprez rodzinnych wiec następny prawdopodobnie też bedzie opóźniony. Błagam o wybaczenie ~ImFA
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top