rozdział 2

Czułam że Gilbert szybko zadomowi się w naszej społeczności, ale nastąpiło to szybciej niż przypuszczałam. Zanim skończyła się historia już zdążył zdobyć grupę znajomych, a nawet małe kółko fanek. Nawet Masz zgryźliwy nauczyciel od histori, "łysy" najwyraźniej go polubił. Od razu okazało się, że z histy Gil był świetny. Wiedział wszystko chyba nawet lepiej od samego wykładowcy, jakby w tym uczestniczył. Kiedy wychodziliśmy z sali zauważyłam że zrostał w środku i rozmawiał z nauczycielem. Poszłam pod następną klasę i już miałam wyciągnąć książkę, kiedy ktoś położył mi rękę na ramieniu. To była Amelia. Jedna z tych "popularniejszych" dziewczyn.
-Cześć [T.l]!- zagadnęła rozpromieniona.
-Coś się stało?- Spytałam podejżliwie. Ona raczej nie podeszłaby do mnie od tak.
-Słuchaj, oprowadzałaś Gila po szkole co nie?
-No tak, coś się dzieje?
-Opowiadał ci coś o sobie?- spytała- Wiesz co lubi? Jakie ma hobby? Jaki typ dziewczyn mu się podoba? - zaczęła zadawać coraz więcej pytań.
-On... znaczy się...- zaczęłam próbując sobie coś przypomnieć. Język mi się plątał, jak zazwyczaj.- Gra na miotle!-odpowiedziałam gwałtownie.
Moja rozmówczyni wyglądała na zaskoczoną
-Że co Prosze..?- spytała niepewnie
-Tak mi powiedział. Nic na to nie poradzę.- wzruszyłam ramionami- Po za tym mówił że interesuje się Prusami.
-W takim razie, em... wielkie dzięki [T.i] - powiedziała i odeszła do swoich przyjaciółeczek, a po chwili cała ich grupka oddaliła się.
Uśmiechnęłam się pod nosem. Jej mina była bezcenna. Otworzyłam książkę i zaczęłam czytać, starając się nie zwracać uwagi na niezwykły jazgot korytarza. Wreszcie weszliśmy do kolejnej sali, minęła kolejna godzina, wyszliśmy, znowu weszliśmy i tak w kółko. Przyglądałam się Gilbertowi. Wyglądał na szczęśliwego w otoczeniu tych wszystkich ludzi. Powinnam się cieszyć, ale miałam nadzieję że przyjedzie do nas ktoś z kim będę mogła się zaprzyjaźnić, a Gilbert zdawał się już o mnie nie pamiętać.
Kiedy wychodziłam z budynku i już miałam iść w stronę domu, gdy usłyszałam że ktoś wykrzykuje moje imię. Odwróciłam się na pięcie i popatrzyłam tam. Gilbert biegł w moją stronę wymachując rękoma.
-[T.i]!- krzyknął jeszcze raz chwilę przed tym jak stanął obok.
-Coś się stało Gil?- spytałam
-Słuchaj [T.i], bo jest jeden problem...
-No mów już!- ponaglałam
-Ten... wiesz, ja nie mam gdzie spać czy coś- powiedział jakby nieśmiało.
-Co?!- spytałam, nie dowierzając- Czemu wcześniej nikogo nie spytałeś?!
-Myślałem że ktoś sam mi coś powie no!
Westchenłam.
- Gdzie masz walizki?- zapytałam z rezygacją.
-Yyy...- zamknął oczy, jakby to miało mu pomóc myśleć- Tam w tym miejscu gdzie zostawia się kurtki i inne takie tam
-Świetnie. Ty po nie idziesz, a ja spróbuję coś wykombinować.
Po moich słowach wszedł do budynku. Rozejżałam się w około szukając jakiś pomysłów. W oko wpadło mi dwóch chłopaków ze starszego rocznika z którymi kiedyś byłam na olimpiadzie. Mieszkali w akademiku, może by go przenocowali! Wpatrywałam się w drzwi oczekując na Gila.
W końcu, po paru minutach wyszedł, targając za sobą trzy wielkie walizy. Podbiegłam do niego i wzięłam jedną z nich.
- Chodź idioto, idziemy ci załatwić nocleg- powiedziałam i ruszyłam w stronę tamtej dwójki. Przez chwilę się wachałam, ale w końcu stanełam obok nich- Cześć chłopaki!- zaczełam, starając się przemóc. Popatrzyli na mnie trochę zdziwieni, ale nie przerywali mi- Pamiętacie mnie może? Rok temu braliśmy udał w tej olimpiadzie z histori. No więcej, trzecie w województwie i tak dalej.
Popatrzyli na siebie
-No tak, coś mi się przypomina...- powiedział jeden z nich, brunet.
-Słuchajcie, zaistniała awaryjna sytuacja. Widzicie, dzisiaj przyjechał do nas chłopak na wymianę- wskazałam na Gilberta- ale nie ma gdzie się podziać, bo nikt mu nie przydzielił żadnego miejsca. Słyszałam że mieszkacie w akademiku, moglibyście go przenocować? Tylko dzisiaj.
Popatrzyli na mnie, potem na Gilberta, potem na siebie, potem znowu na mnie. Następnie brunet znowu zabrał głos
-Niech będzie... ym...
-[T.i]! Wielkie dzięki chłopaki!
Klepnełam Gilberta w ramię
-Uważaj na siebie stary, widzimy się jutro- powiedziałam na pożegnanie i odeszłam. Kontem oka zobaczyłam że brunet zaczyna rozmawiać z Gilbertem.

·*·*·*·*·*·*·*·*·
Niewdzięcznica jest online

Nieszukamchłopakamałpo: Olka, jaka faza!
Niewdzięcznica: Co sie dzieje
Nieszukamchłopakamałpo: Chłopaka nam za ciebie wysłali! Uwierzysz w to?
Niewdzięcznica: Haha! No to niezłą bedziesz miała zabawę!
Nieszukamchłopakamałpo: Wierz przecież że nie szukam sobie nikogo.
Niewdzięcznica: Jaki jest? Jak się z nim dogadywałaś?
Nieszukamchłopakamałpo: Jest nawet fajny, oprowadzałam go po szkole. Ineteresuje się historią i chyba muzyką. To niezwykłe, ale umie mówić po polsku!
Niewdzięcznica: Świetnie! Łatwiej będzie ci do niego zarwać *lenny dla ubogich*
Nieszukamchłopakamałpo: To niej jest mój typ, ogarnij se rządze Ola
Niewdzięcznica: niszczysz moje shiperskie mażenia :(
Nieszukamchłopakamałpo: >:)
Niewdzięcznica: Jesteś okropna
Nieszukamchłopakamałpo: Wiem. Jak było u ciebie?
Niewdzięcznica: Fajnie że pytasz, bo całkiem całkiem.
Nieszukamchłopakamałpo: Może ty znalazłaś sobie jakiegoś fajnego niemca? *lenny dla ubogich*
Niewdzięcznica: Haha, no raczej że nie
Nieszukamchłopakamałpo: A jak tam ludzie? Dogadałaś się?
Niewdzięcznica: Nie było źle. Poznałam kilku miłych ludzi, niektórzy nawet umieli co nieco po naszemu.
Nieszukamchłopakamałpo: Mieszkasz w akademiku?
Niewdzięcznica: Nom. Przygarneła mnie taka jedna Ada. Jest nawet spoko, ale chyba nie umie się zamknąć. A ja chcę spaaaać :'(
Nieszukamchłopakamałpo: Na którą musisz jutro iść?
Niewdzięcznica: Na 7 ~-~
Nieszukamchłopakamałpo: Haha
Niewdzięcznica: Nie śmiej się. Idę spać, dobranoc
Nieszukamchłopakamałpo: Dobranoc niewdzięcznic o~

Niewdzięcznica jest offline

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top