CCJZ #25 - Pistachios.

^ - totalnie ja. Gdybym jeszcze tylko wydała pieniądze na coś tak cholernie drogiego.
Hm, przydałaby się okładka, czyż nie? 

~ * ~

Chase ma obsesje na punkcie pistacji. Taką, totalną, że totalną. 

Ogółem; wszyscy się nauczyli, że jak wchodzić do pomieszczenia, w którym jest Chase, to nigdy nie z pistacjami. W takich sytuacjach obserwowałby cię tym swoim spojrzeniem, póki byś nie uległ i go nie poczęstował. 

Czyt. stał i obserwował w mieszaninie fascynacji jak obiera te orzechy ze skorupki. 

Zębami. I językiem. I o boshert. Chyba, że robi to specjalnie...

Przynajmniej raz na tydzień kupuję pistacje. I zazwyczaj wtedy znajduję też jakąś głupią wymówkę, dzięki której mógłbym siedzieć i jeść ów przekąski razem z nim. 

Oczywiście, nie może to być częściej, niż tygodniowo. Naukowo udowodniono (dobra, po prostu sam tak mam ze wszystkim, oprócz puddingu, więc...), że konsumowanie czegoś, co się bardzo lubi; przykładowo codziennie; powoduje, że po jakimś czasie można utracić radość z procesu posiłkowania. A na to nie mogę pozwolić, prawda? Zwłaszcza, że niedawno przybyła paczka z Japonii, a w niej; pistacje o smaku granatu, są też paprykowe, różane, karmelowe, słony karmel, i... i ogółem to planuję tam spędzić więcej niż kilka godzin. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top