Rozdział XXV
Ten rozdział również zawiera wulgaryzmy, przepraszam, że tak często ich używam, ale sytuacja z Tomem tego wymaga.
Powoli zaczynałam tracić nadzieję, że jeszcze kiedyś zobaczę Jake'a. Bardzo za nim tęskniłam. Żałowałam, że nie poszedł wtedy ze mną do tego toy toy'a. Może nie musiałabym tyle cierpieć. Tom zaczynał robić się coraz to odważniejszy. Czułam, że to nie skończy się dobrze. Mike próbował nas uratować, ale jego szanse były znikome. Nie to, że w niego nie wierzyłam, po prostu mój oprawca wydawał mi się bardziej zbudowany i z mocniejszą siłą.
Odczuwałam to przy jego dotyku. Na prawdę nie mogłam zrozumieć co skłoniło go do takiego zachowania. To wszystko nie miało dla mnie najmniejszego sensu. Analizowałam to już kilkanaście razy, ale dalej nie wiedziałam, co takiego mu zrobiłam. Zastanawiałam się czy znał mnie wcześniej. Jednak nic nie przychodziło mi do głowy. Aczkolwiek to wszystko wcale mi się nie podobało.
Czułam się coraz to słabsza. A jego osoba jeszcze gorzej mnie przytłaczała. Jaki miał w tym cel? Aktualnie byłam z nim sama w pomieszczeniu i ani trochę mnie to nie cieszyło. Mike'a zostawił gdzieś w innym miejscu. Nie wiedziałam gdzie, bo odkąd tu byłam, widziałam tylko łazienkę i to gdzie przebywam. Tylko siedział i ogląda swoje ciało, czasami spoglądając na mnie.
*TOM*
Wszystko rozumiałem i bardzo wiele mogłem znieść. Jednak nie podobało mi się jak dziewczyna wlepia we mnie swój przerażony wzrok. Wiedziałem, że robię jej krzywdę, byłem tego świadomy. Niestety wyglądem bardzo przypominała moją macochę. Na samo wspomnienie o niej wzdrygnąłem się.
Ashley to zauważyła, bo zmarszczyła ten swój mały nosek. Bardzo nie chciałem robić jej krzywdy, jednak to wszystko zostało już zaplanowane. To nie była moja wina, że była znacząco do niej podobna. Zdecydowałem, że i tak osiągnę swój cel. W poprzedniej szkole nie udało mi się go zrealizować. Jednak problemem jest ten chłopak.
Chociaż w sumie mógłbym upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Ona będzie cierpiała z powodu tego co będę jej robił, a on dlatego, że nie będzie mógł jej pomóc. Lepiej tego wymyślić nie mogłem.
*Kilka lat wcześniej!*
— Tom! Poznaj Amy, moją narzeczoną.
— Co kurwa? Jaka narzeczona? — powiedziałem zaskoczony.
— To co słyszysz, za nie długo będzie ślub — odpowiedział tata.
— Nie przyszło ci do głowy aby mnie szybciej o tym poinformować?! — Byłem wściekły.
— Nie było czasu żeby to zrobić. Wybacz.
— No ty chyba sobie kurwa jaja robisz?! — wykrzyczałem mu w twarz.
— Tom — zaczął spokojnie. — Przestań używać wulgaryzmów i przywitaj się kulturalnie z Amy.
Nie miałem zamiaru się z nią witać. Pierdoliłem to wszystko. Nic go nie obchodziło. Kobieta spojrzała na mnie, ja natomiast obdarzyłem ją moim najgorszym wzrokiem. I to był mój błąd.
Pewnego dnia gdy ojca nie było w domu, przyszła do mojego pokoju. Niby w geście "pojednania". Odłożyłem książkę by na nią spojrzeć. Po chwili przysiadła do mnie na łóżko. Nie wiedziałem o co chodzi tej kobiecie. Co miałem rzucić się w jej ramiona? Nie doczekanie Amy... — pomyślałem.
Zaczęła ze mną rozmawiać, po czym jedną ręką jeździła po wewnętrznej stronie mojej nogi. Bardzo mi się to nie podobało. Chciałem coś powiedzieć, ale nie pozwoliła mi. Powiedziała, że to będzie nasza mała tajemnica. Nie chciałem aby mnie dotykała i to jeszcze w tak perfidny sposób. Zastanawiałem się czego ona ode mnie chce. Nie byłem jeszcze w tym wszystkim obeznany. Jednak wiedziałem, że to coś złego. Owszem przeklinałem, często się to zdarzało, niestety otoczenie robi swoje. Zabroniła mi cokolwiek mówić tacie.
Po kilku razach przychodziła po więcej. Nie chciałem. Broniłem się przed tym, lecz gdy się przeciwstawiałem przypalała mnie papierosem lub zadawała lekkie cięcia nożem. Zostałem zmuszony do tego, aby się z nią kochać. Bo ona tego chciała. A ja? Co mogłem zrobić skoro nie miałem siły. Trwało to przez kilka lat, puki nie skończyłem osiemnaście lat i jej nie zastraszyłem, że wszystko i wszystkim powiem.
*Teraźniejszość!*
Dlatego moje ciało wyglądało dzisiaj jak wyglądało. Miałem przejebane będąc młodszym chłopcem. Zostałem kilka razy w jednej klasie, a w tym roku kończyłem już dwadzieścia lat. Dalej nie wiedziałem dlaczego tak ją traktuje. Czułem, że musiałem to zrobić. Tylko sam nie wiedziałem, po co to robię. Przecież Amy nie będzie przez to cierpieć — pomyślałem.
Jednak nic nie mogło mnie powstrzymać. Niestety musiałem oszpecić to jej piękne ciało. Będzie miała mi to wybaczyć, chciałem ją zmusić do tego. Nie powiedziałem jej nic, nie chciałem, aby mnie żałowała, tylko żeby się mnie bała. Musiało zostać tak jak było. Bo inaczej mój plan by się nie powiódł.
*ASHLEY*
Chłopak wyglądał jakby nad czymś intensywnie myślał. Jego ciało przybrało inną posturę. Jak w tamtym momencie tak patrzyłam na niego, to w takiej pozycji wcale nie wyglądał groźnie. Może zaplanował już moją śmierć? — pomyślałam. Nie mogłam znieść tego wszystkiego. Ta cholerna cisza mnie wykończała. Zdecydowałam się w końcu do niego odezwać.
— Tom? — Spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem.
— Czego chcesz?! — wysyczał przez zaciśnięte zęby.
— Myślisz jak mnie zabić? — Parsknął głośnym śmiechem. Co go tak bawi? Przecież to nie było nic zabawnego.
— Kto powiedział, że chcę cię zabić? — zapytał bardzo rozbawiony.
— To po jaką cholerę mnie tu trzymasz?! — krzyknęłam w jego stronę.
— Bo kurwa muszę! — Chwycił mój podbródek. — I patrz na mnie dziwko jak do ciebie mówię! Jeszcze się nie nauczyłaś?! — Wykrzyczał przez zaciśnięte zęby. Potem poczułam jak piecze mnie policzek.
Znowu mnie uderzył. No cóż, z moich oczu zaczęły płynąć słone łzy. Niech to się już wszystko skończy — cały czas myślałam w duchu. Jeśli miał zamiar mnie katować, to lepiej by było jakby zabił mnie od razu. Nie chciałam cierpieć. To wszystko strasznie bolało. Tak bardzo chciałabym przytulić się do chłopaków. Poczuć się znów bezpiecznie. W mojej głowie przetaczały się takie myśli co chwila.
*MIKE*
Musiałem postarać się wyjąć telefon z kieszeni za nim wróci Tom i napisać do Dylana. Powinienem ją uratować z tego horroru. Nie mogłem znieść, że przeze mnie aż tak cierpiała. Wiedziałem, że nigdy mi tego nie wybaczy. Dlaczego nie powiedziałem jej od razu, przecież jest, była moją przyjaciółką, zrozumiała by. Po chwili udaje mi się jakoś wyciągnąć urządzenie. Staram się szybko wpisać wiadomość.
Dylan: Ratujcie nas, a przed wszystk ją..jestes w jakiś mahazy 10 min drogi za miast Ps przeprasz *
Wysłałem go z masą błędów, ponieważ usłyszałem, że drzwi się otwierają. Szybko wrzuciłem go jakoś do kieszeni udając, że nic się nie stało. Tom podszedł szybkim krokiem do mnie, po czym odurzył mnie czymś. Zapadłem w głęboki sen.
Obudziłem się znowu przy Ashley. Widziałem, że ma zaczerwieniony policzek, co za chuj po raz kolejny ją uderzył. Jej twarz była mokra od płaczu. Chciałem jej dotknąć, pocieszyć, jednak sznur, który wbijał mi się w skórę uniemożliwiał mi to. Co ja najlepszego zrobiłem? Nie wybaczyłbym sobie tego gdyby coś jej się stało. Nie mogłem znieść jej widoku, w takim stanie.
— Ashley, proszę cię, wybacz mi. —Podniosła głowę i spojrzała na mnie zbolałym wzrokiem. Tak bardzo ją zraniłem. — Wiem, że mnie nienawidzisz, ale zrobiłem coś by nas uratować. — powiedziałem zniżając głos do szeptu. Spojrzała na mnie zaciekawiona. Pokiwała głową abym kontynuował. — Gdy Tom był u ciebie przypomniało mi się, że mojej komórki nie zabrał, więc wysłałem esemesa do Dylana, mam nadzieje, że szybko cię odnajdzie. — Na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech wdzięczności. Wypowiedziała nieme dziękuje.
Bardzo mnie to ucieszyło. Chociaż tyle mogłem na razie zrobić. Nie wiedziałem jakie on ma wobec niej plany, ale wiedziałem jedno, nie pozwolę mu na to. Musiałem uratować ją z tego całego horroru, w który sam ją wpakowałem. Byłem beznadziejnym przyjacielem. Żałowałem, że nie mogłem tego powstrzymać.
Dobry Wieczór Skarby!
Dzisiaj mamy z perspektywy kilku osób, wybaczcie, musiałam tak zrobić, aby w końcu wyjaśnić sprawę z Tomem 😊
Mam nadzieje, że jest w porządku 😊
Dlatego ta książka niedługo się zakończy. 😊
Ps. Na moim profilu jest już drugi rozdział w "Big mistake" serdecznie zapraszam 😊
*napisałam to specjalnie, liczba też jest napisana normalnie, a nie słownie, ponieważ Mike musiał szybko wysłać esemesa. :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top