Rozdział I


           Jestem zwykłą, prostą dziewczyną. Nazywam się Ashley. Nikt nigdy się na mnie nie skarżył. Nie miał jakichkolwiek złych opinii na mój temat. Aczkolwiek to, co przeżyłam, zmieniło wszystko, co dotąd miałam. Byłam niemal pewna, że to nie mogło dotyczyć mnie. Wydawało się to wręcz absurdalne. W dalszym ciągu nie doszłam jeszcze do siebie po zeszłorocznych wydarzeniach. Tak, chcę wam opowiedzieć co przeżyłam rok temu i nikomu tego nie życzę. Mam wielu przyjaciół i do klasy chodzę z moim bliskim kuzynem. Piszę to, ponieważ będzie to bardzo istotne w mojej opowieści.

***

          Rok temu byłam jeszcze w drugiej klasie technikum handlowego. Do mojej klasy dołączył jeden chłopak, który przepisał się z innego miasta. Nie należał do tych najprzystojniejszych, ale stwierdziłam, że nie będę go dyskryminować z powodu wyglądu. Może dlatego, że sama nie uważałam się za jakąś MISS. Jednak nie o tym chciałam opowiadać. Wszyscy natomiast od razu odsunęli go na dalszy plan. Włącznie z moim kuzynem Dylanem. Nie rozumiałam dlaczego tak odwrócili się od człowieka, którego nawet nie znają. Otóż, zapytałam o to moją najlepszą przyjaciółkę, z którą akurat siedziałam w ławce.

          — Dlaczego tak wszyscy negatywnie go odbierają?

          — Ashley, ty nie wiedziałaś, że będzie ktoś nowy u nas w klasie?

          — Ale, co to ma teraz do rzeczy?

          — To, że wszyscy inni wiedzą dlaczego się tu przeniósł.

          — Nie rozumiem, dlaczego akurat ja zostałam pominięta?

         — Nie zostałaś, byłaś wtedy nieobecna, myślałam, że Dylan ci przekazał, dlatego nic nie mówiłam, musiał zapomnieć — odparła ze stoickim spokojem.

          — No dobrze, to powiedz, dlaczego jest tak negatywnie odbierany?

          — Krążą plotki, że wywalili go z poprzedniej szkoły za nękanie jednej z dziewczyn, chodził za nią wszędzie.

          — No właśnie, jak sama powiedziałaś „Krążą plotki”. To skąd możesz wiedzieć, że to jest akurat prawda?

          — Nie wiem tego, ale jak wszyscy gadają.

          — Nie lepiej jego zapytać? Nie chciałabym, aby ktoś osądzał mnie lub ciebie na podstawie plotek.

          Ross długo mi tłumaczyła, że nie powinnam wcale się z nim zadawać. Tylko nie rozumiałam dlaczego tak łatwo ufać plotkom. W mojej głowie było pełno myśli. Nie mogłam się na niczym skupić.

***

          Pewnego dnia zaczął mi się dziwnie przyglądać. Nic sobie z tego nie zrobiłam, bo dużo osób tak robiło. Dlatego, że czasami wyglądałam inaczej niż reszta, bo mam swój własny styl. Wszyscy, z którymi się trzymam, zaakceptowali mnie taką, jaką jestem. W szkole umówiliśmy się z naszą paczką, że skoro był piątek to gdzieś wyjdziemy. Bardzo dobrze czułam się w ich towarzystwie.

          O godzinie siedemnastej byliśmy umówieni w naszym ulubionym barze. Byłam tam ja, Ross, Dylan, Mike, Hope i Liam. Co tydzień wychodziliśmy taką paczką, ponieważ Ross w tajemnicy podobał się mój kuzyn. Oczywiście nikt poza mną tego nie wiedział. Natomiast Hope i Liam mieli się ku sobie. Tylko ja i Mike traktowaliśmy wszystkich jak przyjaciół włącznie z sobą. Jednak tego dnia... prócz naszej szóstki była jeszcze jedna osoba, której w ogóle bym się nie spodziewała, tak jak nikt z nas. Mianowicie był to Tom, właśnie ten nie lubiany kolega. Wszystko układało się po naszej myśli. Bawiliśmy się świetnie, tańcząc razem, rozmawiając.

          — Ashley, nie chcę nic mówić, ale ten ćwok cały czas się tobie przygląda — zaczął Dylan.

          — O kim mówisz, Dylan? — zapytałam zdezorientowana.— Przestań, wydaje ci się.

          — Wcale mi się nie wydaje, proszę cię nie odchodź nigdzie sama.

          — No dobrze, skoro się tak martwisz, wszędzie będę brała dziewczyny. — Zapewniłam go.

          — Wiesz, że zawsze się o ciebie martwię.

          Cieszę się, że mam takiego kuzyna jak on. Bardzo nam na sobie zależy, oczywiście jak na rodzinie. Było świetnie póki nie musiałam iść do łazienki. Poszłam sama, bo nie chciałam przeszkadzać dziewczynom. Udałam się więc na stronę. Załatwiłam swoje potrzeby i wyszłam z toalety. Czekał na mnie Tom, tak dobrze widzicie, na mnie. Nie zwróciłam uwagi, że ktoś stoi koło łazienki, więc przeszłam normalnie. Aczkolwiek złapał mnie za ramię i pociągnął do siebie.

          — Co ty robisz? — zapytałam.

          — Dlaczego akurat ty o mnie nie plotkujesz? — odpowiedział pytaniem na pytanie.

          — Nie rozumiem, co masz na myśli... — powiedziałam niepewnie.

          — Wszyscy mają mnie w dupie.

          — Przyszedłeś tu, po to, by mi to powiedzieć?

          — Nie denerwuj mnie — rzekł gniewnie.

          — Możesz mnie puścić? Chcę wrócić do znajomych.

          — Nie, nie mogę — odpowiedział Tom.

          — Puść mnie! — zaczęłam krzyczeć.

          — Nie słyszałeś co do ciebie powiedziała? — rzekł Dylan.

          Cieszyłam się, że tam był. Chłopak nie chciał mnie puścić, złapał mnie za dwie ręce i wziął je do tyłu. Przestraszyłam się. Dylan rzucił mi się na ratunek. Gdy Tom dostał w twarz, odepchnął mnie i upadłam na podłogę, a on rzucił się na mojego kuzyna. Byłam w takim szoku, że nie mogłam się pozbierać z tej podłogi. Przybiegła cała reszta, chłopcy pomogli Dylanowi, a dziewczyny mi. Nie wierzyłam własnym oczom. Na szczęście skończyło się tylko tym, że Dylan miał lekko podbite oko. Tom szybko uciekł, gdy zjawili się chłopcy.

          — Przepraszam cię Dylan, to wszystko moja wina... — Chciałam się jakoś wytłumaczyć.

          — Nic ci nie jest? — zapytał Dylan. Jego głos był pełen troski.

          — Nie, trochę tylko mnie ręce bolą — odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

          — Pokaż je. — Nie wiedziałam, dlaczego miałam to zrobić.

          — Nie, po co? Przecież nic mi nie jest.

          — Ashley pokaż mi je. —  Nakazał.

          Pokazałam mu je, a on zaczął je oglądać. Fakt miałam małe ślady, chyba za mocno mnie ścisnął. Jednak niw chciałam z tym dramatyzować. To nie było nic wielkiego.

          — Co za bydlak. Jak wrócisz do domu to użyj kremu. — Dylan bardzo się przejął. Widziałam to po nim.

          — Dobrze. — Uśmiechnęłam się.

          Od ostatniego wieczoru stwierdziłam, że będę unikać Toma jak najlepiej potrafię. Zaczęłam się go bać. Nawet nie dopytywałam o nic więcej. Martwiłam się o Dylana, naprawdę przestraszył się tej całej sytuacji. Skąd mogłam wiedzieć, że taka akcja będzie miała miejsce?Jestem szczęśliwa, że mam takich przyjaciół.

***

          Moim rodzicom nie powiedziałam, co tak naprawdę wydarzyło się tamtego wieczoru. Nie chciałam do tego wracać i pamiętać. Aczkolwiek jedno mi nie dawało spokoju. Nie rozumiałam dlaczego tak się zachowywał. Czy próbuje odegrać się w ten sposób w jaki został zraniony? Albo ma jakąś nie wytłumaczoną tajemnicę. Nienawidzę w sobie tego, że jestem taka ciekawa. Ciężko mi zrozumieć, że zachowuje się tak bez żadnej przyczyny. Uważam, że musi być jakiś powód. Tylko, gdybym zaczęła działać na własną rękę, wiem, że nie spodobało by się to moim przyjaciołom. Wiedzą, że lubię prowadzić dochodzenia i bawić się w detektywa. Czasem mi pomagają, ale nie nadążają za moimi fantazjami. Wcale im się nie dziwię, bo sama czasem nie potrafię ogarnąć to czego pragnę. Może porozmawiam z nimi, uda mi się ich przekonać, abyśmy dowiedzieli się całej prawdy. Wiem, że będzie ciężko. Ale muszę wiedzieć o co w tym wszystkim chodzi. Tylko niestety nie był to najlepszy pomysł. Teraz doskonale to wiem, ale wcześniej nie zwróciłam uwagi na żadne konsekwencje.  

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top