Początki

Szlak zawsze to samo poranek! Meh ale dzisiaj pierwszy dzień szkoły! Ale nowej!
-Kochanie śniadanie! - zawołała moja mama.
-Już idę!
Pobiegłam po schodach i się wyglebałam. Co nie było zbyt miłe. I w tedy przypomniałam sobie o rodzeństwie. Więc poleciałam po schodach do góry i krzykłam w pokoju Lexi.
-Pobudka śniadanie!
A ona podskoczyła ze strachu i krzykła do mnie
-Nie rób tak!
A ja się tylko za chichrałam i zwiałam do pokoju Stara. Krzykłam tak samo jak w pokoju Lexi.
-Pobudka śniadanie!
On się nie odzywał. Aż pomyślałam że coś się stało. Więc potrzedłam do jego łóżku i nagle ktoś zaczoł mnie łaskotać po plech.
-I co? Od uczysz się straszenia innych?
Upadłam na podłogę i śmiałam się mówiąc.
-Dobra stop! Hahaha! Stop! Proszę! Hahaha!
W końcu przestał i zwiał do jadalni. Ja też tam pobiegłam. Tata był w pracy mama czekała a ja już przbrana. Oni też. Jak zjedliśmy to poszliśmy do szkoły. Star już tam chodził od dawna. A Lexi chodzi jeszcze do młodszej klasy. Więc byłam praktycznie sama. Już na początku jacyś uczniowie śmiali się ze mnie. Ale na szczęście rozpoznałam jedną osobę. To był Shadow. Znałam go od dłuższego czasu bo teraz przeprowadziliśmy się blisko mojej koleżanki Igneeli. Zawsze jak do niej jechałam to spotykałam się z właśnie nim. A jak go poznałam? Po prostu. Jak z Igneelą szliśmy do parku to go spotkaliśmy i on mnie zaczepił. Stąd się znamy.
-O cześć! Krzykłam do Shadowa.
-Cześć Plazma! A on do mnie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top